73. Wyjdź

1.4K 107 16
                                    


- Szczerze, nie spodziewałam się tego że tak to przyjmiesz.
- To nie ja będę żałować swojej decyzji Skarbie. - odparła z fałszywym uśmiechem na twarzy. Zabrałam dłoń i popatrzyłam na nią już pod innym kątem.
- Widzę że Cię zdenerwowałam.
- Złość piękności szkodzi. I jak, smakuje woda? - spytała zaciekawiona.
- Woda jak woda.
- Mm, tak samo jak ja i Buring. Merch lub Buring, jeden chuj za przeproszeniem.
- Proszę panią, niech pani się tak nie odzywa.
- To powiedz mi Skarbeńku, jak mam się odzywać by Ci odpowiadało?
- Mów normalnie, tak jak zawsze do mnie mówiłaś.
Informatyczka wstała z kanapy i wzięła swe kule w dłoń. Wzięła wielki oddech po czym go wypuściła. Zmrużyła swe oczy i skierowała wzrok w moją stronę.
- Wiesz co Diana, najlepiej będzie dla nas wszystkich jak opuścisz mój dom.
- Pani Merch, - wstałam i położyłam dłoń na jej ramieniu. - porozmawiajmy na poważnie jak dwie dorosłe osoby.
- Uważasz siebie za dorosłą? Utrzymujesz się na własną rękę?
- Nie.
- To nie mam chęci prowadzenia dalej dialogu z osobą która myśli że jest dorosła, choć nie jest. Zabierz swą rękę z mojego ramienia i idź powoli w stronę wyjścia.
Opuściłam wzrok i zabrałam rękę tak jak kazała mi moja nauczycielka. Szłam w stronę drzwi wyjściowych a tuż za mną szła informatyczka. Obserwowała mnie czujnie jak zakładam buty. Nie sądziłam że kobieta aż tak źle to przyjmie. Myślałam że rozumie mój trudny wybór i przede wszystkim go uszanuje. Kiedy dawała mi czas na przemyślenia była taka miła, w takim razie co teraz się stało?
- Wszystko zabrałaś? - spytała.
- Tak. - zerknęłam na nią i rzuciłam się rękoma czule tuląc ją do siebie. Informatyczka odpychała się ode mnie. Postanowiłam ją puścić. Na jej twarzy pojawił się widoczny wstręt na mój widok. Brzydzi się mojej osoby do takiego stopnia, że nawet koledzy na informatyku skapną się że pogryzłam się z panią Merch. To już nie będzie normalna relacja. Nawet nie mam opcji myśleć o wybaczeniu. Pupil informatyki już się skończył. Oficjalnie zostanie głęboko zakopany w piachu.
- Wyjdź. - otworzyła drzwi i odwróciła wzrok.
- Pani Merch.. - próbowałam w jakikolwiek sposób pokazać jej że zależy mi na rozmowie z nią.
- Wyjdź bo inaczej zadzwonię na policję.
Zrobiłam wielkie oczy. Nie mogłam uwierzyć że posunie się aż do takiego momentu że będzie chciała na mnie posyłać policję. Nie myśląc, wyszłam z jej domu i poszłam do samochodu. Kobieta mocno trzasnęła drzwiami i przekręciła się od środka. Nie ukrywając podskoczyłam ze strachu kiedy usłyszałam ten trzask. Weszłam do samochodu i zaczęłam szybciej oddychać.
- Nie jest dobrze. - powiedziałam sama do siebie i mocno obiema rękoma złapałam za kierownice. A w głowie zaczęła się walka myśli.
Prawdopodobnie rozpętałam trzecią wojnę światową która na chwile obecną dobrze się nie zapowiada i dobrze się chyba nie skończy. Najgorsza myśl jest ta, że Buring najbardziej oberwie. Nie wiem po co mi był potrzebny ten romans z Merch. Kocham ją, to nic nie zmieni ale nie jestem w stanie się z nią związać. Nie chce psuć jej rodziny i za bardzo przywiązałam się do Buring. Złapałam za telefon i poszukałam numeru do polonistki. Czekałam aż kobieta odbierze, ale nic z tego. Na koniec włączyła się poczta.
- Kurwa mać. - rozłączyłam się i rzuciłam telefon na fotel obok. Nie pozostało mi nic innego jak pojechać do domu i zacząć błagać Boga o pomoc.

Weszłam do domu a w środku usłyszałam głos własnej rodzicielki. Szczerze zdziwiłam się że ją tu zastanę. Rzuciłam torbę na kanapę i sama na niej usiadłam głośno stękając.
- Wróciłaś i jak było w szkole? - spytała się rodzicielka polerując szklanki.
- Te szklanki są wymyte. - spojrzałam na nią z zażenowaniem oraz ze zmęczeniem.
- Wiem Kotuś, co taka zmęczona wróciłaś? Aż tak wykańczająca jest ta szkoła? - schowała wypolerowaną szklankę do szafki a szmatkę rzuciła na kuchenny blat. Usiadła obok mnie i objęła mnie kładąc głowę na moim ramieniu. - Co się działo, opowiadaj.
- Zjawiasz się tak nagle i myślisz że od razu się Tobie wyżalę?
- Jestem mimo wszystko Twoją mamą. - odgarnęła moje włosy za ucho. - Interesuje mnie Twoje zdrowie, życie prywatne, szkoła i związki. Pewnie masz tam kogoś na oku tylko nie chcesz się z nim pokazać.
Wstałam z kanapy i wzięłam ze sobą torbę. Byłam zdenerwowana bardziej niż przyszłam. Rodzicielka poprawiła się na kanapie i sięgnęła po pilot od telewizora. Włączyła go i skakała z kanał na kanał. Poszłam w stronę schodów na górę. Zanim postawiłam pierwszy krok na pierwszym schodku, odwróciłam się w stronę rodzicielki która nie skończyła jeszcze ze mną rozmowy.
- Słyszałam o akcji w szkole oraz o Karinie. Mam nadzieję że wszystko z nią w porządku. Tak samo słyszałam o tym zabójstwie. - spojrzała się na mnie i zmierzyła wzrokiem od dołu do góry. - Może i nie ma mnie w domu, to jednak wiem co tu się dzieje. A teraz zmykaj, odrób lekcje, poucz się i zajmij się czymś co Cię pochłonie i pozwoli nie myśleć o tej przykrej sytuacji z przyjaciółką.

Kończyłam robić ostatnie zadania z języka angielskiego. Jednak to że kończyłam jeden przedmiot nie oznaczał koniec mojego odrabiania lekcji. Przed sobą miałam stertę książek oraz zeszytów. Zadania z matematyki ze statystyki, dialog z niemieckiego, przeczytanie tekstu na polski i rozwiązanie zadań odnoszących się do tekstu.
- Zaraz.. - po chwili ogarnęłam że zadanie z polskiego jest już grubo po terminie. Że Kaśka w ogóle się o to nie upomniała?
Usłyszałam nagle dzwonek telefonu. Wyświetlił mi się numer pani Kasi. Chwyciłam za telefon i odebrałam. Po drugiej stronie usłyszałam już ten piękny uspokajający głos za którym zdążyłam się już stęsknić.
- Tak kochanie? - zaczęła nauczycielka.
- Wiesz co, możemy się gdzieś spotkać? Najlepiej w miejscu gdzie nikt nas razem nie przykryje.
- To może przyjadę do Ciebie?- zaproponowała.
- Ten pomysł odpada. Wiesz co, wsiądę w samochód i po prostu po Ciebie przyjadę. Możesz się już szykować.
- Mówisz do mnie takim głosem jakby coś się stało.
- Bo chyba się Kochanie stało.

Otworzyła drzwi od pasażera i weszła do środka. Rzuciła tylko torbę na tylne siedzenia i zbliżyła swoją twarz do mojej chcąc złożyć mi malutki pocałunek na ustach.
Odwróciłam twarz unikając niechętnie jej ust.
- Może najpierw ulotnimy się z miejsca gdzie każdy może nas zobaczyć, a potem się przywitamy. - powiedziałam, a polonistka otrząsnęła się i zapięła pas.
- Racja, nie wiem czemu o tym nie pomyślałam.
- Bo obie wiemy jak bardzo na Ciebie działam.
Kobieta zarumieniła się a ja odjechałam z piskiem opon.

Nie miałam niczego innego w głowie upatrzonego jak miejsce w którym byłam tego samego dnia co okradła mnie Sandra. Zaparkowałam z dala od wody i zgasiłam samochód po czym z niego wyszłam. Nauczycielka również wysiadła z pojazdu i okrążyła samochód po czym stanęła przede mną. Chwyciła mnie obiema rękoma za lica i przyciągnęła do siebie całując namiętnie moje wargi.
- Skoro to ma być nasz ostatni pocałunek, to niech choć trochę będzie on podniecający. - rzekła po czym znów złączyła moje i swoje usta.
Oderwałam się od niej i dziwnie się na nią spojrzałam.
- Po pierwsze, to nie będzie ostatni pocałunek. A po drugie, każdy pocałunek z Tobą podnieca mnie do takiego stopnia że mam ochotę się z Tobą kochać nie ważne gdzie i kiedy.
- Dzisiaj niestety nie pokochamy.
- Miałyśmy poważnie porozmawiać a nie się kochać.. - pojawiła się nagle kilku sekundowa cisza w której tylko na siebie patrzyłyśmy. - a dlaczego w ogóle mamy się nie kochać dzisiaj?
- Wiesz.. - opuściła wzrok.
Szybko zrozumiałam o co chodzi.
- Prawdziwy marynarz potrafi pływać i po morzu czerwonym. - położyłam dłoń na jej biodrze i się uśmiechnęłam.
- Ale morze czerwone nie lubi popisujących się na wodzie marynarzy. - zrobiła krok w tył i skrzyżowała dłonie. - Myśle że możesz zacząć mówić to co tak bardzo jest dla Ciebie ważne.
- Obydwie mamy problem.
Nauczycielka nagle spojrzała się na mnie z lekkim strachem.
- Nie.. nie mów że Merch..
- Merch chciała zadzwonić na policję bo nie chciałam wyjść tak szybko z jej domu. Więc możesz się domyślać jak bardzo w chujowej sytuacji się znajdujemy.
- A jak zareagowała na to że wybrałaś mnie?
- Wiesz co, nie wiem. Niby dobrze ale przemawiała przez nią okropna zazdrość. Jest na mnie zdenerwowana i chyba zawiodła się na mnie. Wątpię że jej przejdzie. A co jeśli ona będzie chciała się zemścić?
- Zapewne się zemści. Nie ma sprawy, czekam. Teraz ja jej powiem co nie co na jej temat, tak jak ona na mnie naskoczyła na wycieczce z olimpiady.
- Co jej chcesz powiedzieć? - spytałam z ciekawości.
- Że takiej piszczałki jak ona to by nawet pies nie chciałby wsadzić do paszczy.

——————-

Moi drodzy, jestem wam bardzo wdzięczna za tak niesamowity odbiór. Liczba wyświetleń mówi za siebie. 30 tysięcy - to dużo. Muszę sobie zdać sprawę że to jednak początek, a z miesiąca na miesiąc liczba zacznie się powiększać. Bardzo się cieszę że książka przypadła wam do gustu. I jest mi przemiło kiedy czytam komentarze że ta książka jest niesamowita. I również uśmiecham się kiedy ktoś pisze mi prywatnie że czyta tą książkę któryś raz z rzędu bo jest tak wciągająca. Dziękuje wam wszystkim. Nie wiem w jaki sposób mogę wam się odwdzięczyć. Dziękuje że jesteście, bo to wy tworzycie to dzieło, nie ja. Bez was nic bym nie osiągnęła. Trzymajcie się i buziole

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz