100. Pocałuj mnie... Tak jak zawsze to robiłaś.

1.5K 113 36
                                    


Pov. Buring

Roztrzęsiona siedziałam przed jedną z sal szpitalnych w którym leżała moja mama. W jednej dłoni trzymałam już trzy zużyte chusteczki, a w drugiej trzymałam trochę zużyte opakowanie tych chusteczek. Po mojej prawej stronie siedział Iwan. Jego kciuk gładził mnie po nodze. Szeptał mi do ucha że mnie nie zostawi i że będzie mnie wspierał na tyle ile może. Ale w tej chwili mnie nie było, czułam że sama powoli zaczynam umierać. Usłyszałam w torebce wibracje telefonu.
- Nie odbierzesz? - zapytał mój były nachylając się bardziej w moją stronę.
Wyjęłam z niechęcią telefon wypuszczając przypadkiem chusteczki z mojej lewej dłoni. Spojrzałam się na ekran, a Iwan zapewnił mnie że on posprząta za mnie chusteczki. Wstałam i odeszłam. Kiedy zobaczyłam imię i nazwisko mojej zakazanej ukochanej poczułam jedno, że chcę ją usłyszeć ale nie chce się przy niech całkowicie rozklejać. Odebrałam telefon nie odzywając się do dziewczyny.
- Halo? - zapytała Diana. Ja za to głośniej zaczęłam łkać po tym jak usłyszałam jej głos. Pociągnęłam nosem a dziewczyna słysząc mój płacz, zaczęła mnie wspierać słownie. Wytarłam dłonią łzy i ostatni raz pociągnęłam nosem.
- Jestem.. - odpowiedziałam. Kiedy ją usłyszałam poczułam ukłucie w sercu i większą chęć płakania.
- Trzymasz się jakoś?
- Nie... - wydusiłam z siebie. Ciężko mi było w jakikolwiek sposób odpowiadać na pytania Diany. Przez płacz miałam wrażenie że zakrztuszę się własną śliną. Zapadła chwilowa cisza między nami. Starałam się conajmniej trochę uspokoić, ale to było strasznie trudne.
- Jeśli jesteś w tym szpitalu gdzie naprzeciwko masz kościół to zaraz tam będę.
- Tak, ale...
- Świetnie, obiecuje że za chwilkę będę. - rozłączyła się a ja spojrzałam na ekran patrząc na zakończoną rozmowę. Poczułam na swoich ramionach męski dotyk.
- Usiądź kochana, nie chcę żebyś mi tu mdlała na środku korytarza.

Pov. Diana

- Możesz jechać szybciej? - zapytałam poddenerwowana swojego przyjaciela.
- A kto zapłaci za mandat jak mnie złapią?
- Nie złapią bo po tej ulicy żadna policja nie jeździ.
- I tak nie przycisnę, zaraz będziemy na miejscu. - pewnie jedną ręką złapał za kierownice. Po chwili Eryk raptownie zahamował przez co mnie pchnęło do przodu. Popatrzyłam się na niego z większą złością.
- Co Ty robisz?
- Z prawej rowerzysta się kręci i zaraz mi wjedzie na pasy.
- To by poczekał.
Rowerzysta wystawił dłoń dziękując Erykowi za pierwszeństwo. Chłopak kiwnął tylko głową w jego stronę i delikatnie uniósł kąciki ust do góry.
- Wiesz co Diana? - zaczął poirytowany. - Ja wiem że Ci się śpieszy, ale mi się nie śpieszy do tego by stracić prawo jazdy przez głupiego rowerzystę.
Przeczekał aż rowerzysta zniknie z pasów, a po chwili ruszył dalej. Patrzyłam się na ludzi idących po chodniku. Eryk podgłośnił radio i zaczął dynamicznie zmieniać biegi.
- Przepraszam. - odezwałam się. Przyjaciel jednak zlał moje przeprosiny wsłuchując się w piosenkę w radiu. Poczułam się zdecydowanie źle unosząc się na niego przez głupiego rowerzystę. Eryk miał rację, są sprawy ważne i ważniejsze. Po prostu zaczęłam tracić rozum wiedząc o tym że Buring cierpi i została sama na tym świecie. Ściszyłam radio i zerknęłam na przyjaciela. - Powiedziałam przepraszam.
- Już... Przestań. - odpowiedział lekko posyłając mi uśmiech. To w nim kocham, że nie jest w stanie tak długo się na mnie gniewać.
- Myślisz że dobrze robię?
- Masz naprawdę bardzo dobre serce Diana, ale ta cała Buring na to nie zasługuje. - zacisnął zęby i zaczął się rozglądać na lewo i prawo za samochodami. Została nam tylko jedna uliczka i będziemy na miejscu. Miałam w głowie tysiąc myśli jak powinnam do niej podejść. Najchętniej chciałam ją przyciągnąć do siebie i mocno przytulić i kołysać na boki by choć na chwile poczuła się lepiej. Mogę z nią siedzieć cały dzień, dodając jej otuchy i przy okazji miłości. Kto wie, może tymi czynnościami naprawię naszą relacje i znów mnie pokocha?

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz