60. Diana, potrzebuję z Tobą pomówić.

1.6K 107 56
                                    


Siedziałam w sali informatycznej z panią Merch, która od początku lekcji dziwnie się na mnie patrzyła. Jej wzrok powodował że stawałam się powoli nerwowa. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Zasłoniłam się ręką i nachyliłam bliżej monitora, by komputer stacjonarny stojący obok monitora zasłonił mi twarz. Weszłam na przeglądarkę i od razu w pierwszej karcie wyskoczyły mi nowe wiadomości. Tłustą i wielką czcionką było napisane „Śmierć kruczowłosej Sandry - smierć z zazdrości?"
- Z zazdrości? - pomyślałam. O jaką zazdrość im chodzi? Zazdrość że ukradła mi alkohol i pewnie wypiła je w samotności gdzie ja nie miałam się czego napić? A może chodzi im o zazdrość że zabrała mi najlepszą przyjaciółkę, która jest teraz całkowicie przekonana że to ja zrobiłam krzywdę dziewczynie z którą się kiedyś przespałam. Z rytmu wybił mnie piszczący głos nauczycielki.
- Słoneczka skończyliście już?
Wychyliłam się i spojrzałam na kobietę ze zdziwieniem.
- Co kwiatuszku? - spytała.- Nie skończyłaś jeszcze?
- Nie o to chodzi, ja nawet nie zaczęłam bo nie wiem co było zadane.
- Zadałam na początku lekcji wam zadanie, które znajduje się na naszym serwerze. Co się Aniołku stało że mnie nie słuchałaś?
- Nie wiem, myślami chyba jestem gdzieś indziej.
- Pierwszy raz Ci się to zdarzyło więc na kolejnej lekcji dam Ci czas na zrobienie tego, dobrze?
Usłyszałam dzwonek na przerwę, a bardziej dzwonek do domu. Spakowałam się i już chciałam wychodzić ale nagle zatrzymała mnie nauczycielka.
- Diana, potrzebuje z Tobą pomówić.
- Mhm. - zamknęłam drzwi do klasy i podeszłam do nauczycielki.
- To co stało się w piątek było...
- To nie ja ją zabiłam! - przerwałam nauczycielce. Rzuciłam się w jej ramiona i rozpłakałam się. Już miałam dosyć tego że każdy o tym mówi a tym bardziej oskarża mnie o smierć Sandry. Nie potrafię już udawać twardzielkę. Potrzebuje kogoś kto mi w końcu uwierzy.
- Skarbie, - poklepała mnie delikatnie po pleckach. - jasne że nie Ty, bo o tej porze byłaś u mnie.
Otworzyłam szeroko oczy i się odsunęłam. Spojrzałam się na informatyczkę a moje serce zaczęło przyspieszać. Nagle zaczęłam czuć jak przywraca mi się pamięć. To uczucie zaczęło mi się coraz bardziej podobać.
- Naprawdę?
- Tak. Przyszłaś do mnie z ogromnym bukietem czerwonych róż i z winem. Wtedy byłyśmy same w mieszkaniu bo dzieci pojechały z mężem do dziadków. Siedziałyśmy na kanapie i piłyśmy wino które przyniosłaś, później dałaś mi się pocałować. Jednak nie wiem czy ten pocałunek był odwzajemniony bo faktycznie mnie kochasz tak jak ja Ciebie, czy po prostu za dużo wypiłaś. Mimo wszystko dobrze spędziłam tamte dwie godziny, bardzo mi się podobało. I uprzedzam już Twoje pytanie, do niczego więcej nie doszło.
Ja kiedy chce się z kimś kochać to chce by miał trzeźwy umysł, a my obie nie byłyśmy trzeźwe. Wypiłyśmy dwie butelki wina, a to trochę dużo.
- Pani Merch, pani mówi prawdę?
- Dlaczego miałabym Cię Słońce okłamywać?
- Jestem podejrzaną o smierć Sandry.. dlatego tak reaguje, przepraszam.
- Kochanie.. - przytuliła mnie. - musisz powiedzieć że byłaś ze mną bo inaczej cały czas będziesz podejrzana.
- Nie muszę im mówić, - uśmiechnęłam się pod nosem po czym wymsknęłam się z objęcia kobiety.- równie dobrze mogę sama dojść do tego kto ją zabił.
Nauczycielka spojrzała się na mnie nie dowierzając w to co właśnie usłyszała.
- Diana, chyba nie chcesz się bawić w jakiś wydział kryminalny.
- No oczywiście że nie mam zamiaru się bawić, mam zamiar rozwiązać to śledztwo nie mając bladego pojęcia co robić i od czego zacząć.
- Wiesz co, uznam że tego nie słyszałam.. - oparła się o ścianę i spojrzała na mnie przechylając swoją głowę na bok. - powiedz mi, robisz coś dzisiaj?
- Myśle że jest to pytanie nie na miejscu, -odwróciłam się do niej tyłem i stawiałam powoli kroki w stronę drzwi wyjściowych. - poza tym pilnują mnie. - obejrzałam się za siebie i rzuciłam z uśmiechem - Dowidzenia.

Podeszłam do drzwi od klasy polonistki. Wzięłam głęboki wdech po czym delikatnie zapukałam w drewniane drzwi. Po drugiej stronie odezwał się kobiecy głos:
- Proszę. - złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Nauczycielka spojrzała się w stronę powoli otwierających się drzwi do sali. Wystraszona widząc moją osobę w przejściu szybko spojrzała się w stronę otwartego laptopa. - A to Ty Diana..
Zamknęłam za sobą drzwi i przekręciłam zamek by nikt nie spodziewany nie mógł wejść do nas do sali. Podeszłam do niej nerwowym krokiem i mocno zacisnęłam ręce w piąstki.
- Czy Ty możesz mi do cholery jasnej powiedzieć czemu jeden z tych debili się na Ciebie wydarł? - spytałam nerwowo, ale i cicho by nikt spoza sali nie usłyszał naszej rozmowy.
- Ty mi dałaś jakiś podsłuch że wiesz o tym wydarciu się? - spytała zaskoczona. Stanęłam obok niej i położyłam dłoń na jej biurko.
- Drukowałam wtedy pierdoły dla matematyczki i usłyszałam nagle ten krzyk. Nawet sekretarka podskoczyła na krześle bo tak się wystraszyła.
Kasiu, powiedz mi czy Ty wzięłaś całą winę na siebie? - położyłam dłoń na jej ramieniu. Ta spojrzała się na mnie poirytowana.
- Oszalałaś, po co miałabym to robić? To była ich gra, oni chcieli bym nagle zaczęła coś odczuwać. Chcieli wywołać u mnie jakiekolwiek emocje, ale ja jak mam do czynienia z mężczyznami to żaden nie jest w stanie wywołać u mnie jakiekolwiek uczucia.
- Czyli to była tylko nic nieznacząca gra na uczuciach?
- I to dosłownie nic nie znacząca, jeszcze dowiedziałam się że świetnie mnie obgadujecie. - Uśmiechnęła się fałszywie.
- Przestań, to też jest ich gra na uczuciach. - rzekłam.
- Akurat to im wyszło. Zaczęłam się zastanawiać a co jeśli moja Diana faktycznie mnie obgaduje za plecami a przy mnie stara się być taka kochana.
- Kasia... - usiadłam na niej okrakiem i przybliżyłam swoje usta do jej ust. - znaczy pani Kasiu, dobrze pani wie że nigdy bym nie powiedziała złego słówka na pani temat.
Złapała mnie swoimi ciepłymi dłońmi wokół tali i szeroko uśmiechnęła patrząc mi prosto w oczy.
- Bo nie chcesz mieć złej oceny z polskiego, dlatego nie piśniesz o mnie ani jednego złego słowa.
- Przechytrzyłaś mnie.. - musnęłam delikatnie jej lekko rozchylone usta, przymknęłam oczy i dałam się ponieść chwili. Polonistka bardziej mnie przyciągnęła do siebie i czule złożyła pocałunek na moich ustach.
- Nie powinnyśmy robić tego w takim miejscu, ale strasznie trudno jest Tobie odmówić. - rzekła odrywając swoje usta i patrząc się prosto na nie. Przegryzła swoją dolną wargę i znowu się zbliżyła. - Ale pozwól że jeszcze raz spróbuje Twoich ust.
- Nie mam nic przeciwko. - zawiesiłam się na jej szyi i przechyliłam delikatnie głowę całując usta nauczycielki. Serce zaczęło mi mocniej bić a oddech z każdym pocałunkiem przyśpieszał. Moja dłoń zaczęła przejeżdżać po jej pleckach i wsunęłam ją pod jej koszulkę. Pani Buring zacisnęła dłonie na moich pośladkach co sprawiło że dostałam delikatnej gęsiej skórki. Poczułam jak w środku się cała roztapiam. Oderwałam swoje usta, uśmiechnęłam się patrząc jej prosto w oczy i wtuliłam się, czule składając jej pocałunki na cudownie pachnącej szyi. Polonistka odchyliła głowę i wydała z siebie rozkoszny jęk. Zaśmiałam się pod nosem po czym położyłam głowę na jej ramieniu. Pani Kasia zaczęła się bawić moimi włosami i powoli kołysała nas na boki.
- Wiesz co Kasiu, chce rozwiązać tą sprawę z Sandrą. Chce Ci udowodnić że to nie ja ją tego dnia zabiłam.
- Słońce.. po prostu powiedz mi gdzie byłaś, wtedy zacznę Ci ufać tak jak mówiłam.
Wzięłam głęboki oddech i rzekłam:
- Wiem gdzie byłam bo nie dawno mi pewna osoba powiedziała że byłam w jej towarzystwie.
- W takim razie powiedz z kim wtedy przebywałaś? - oderwałam się od nauczycielki i z delikatnym smutkiem spojrzałam się na nią mówiąc.
- Byłam u Merch.
Wzrok nauczycielki skupił się na moich oczach. Zamarła. Jej dłonie nagle przestały mnie dotykać, opuściła je i swobodnie sobie zwisały.
Przełknęła głośno ślinę i rozchyliła usta.
- Co robiłaś u Merch? - spytała z poważną miną. W tym momencie zdałam sobie sprawę że obudziłam w niej potwora którego ciężko będzie uspokoić. Diana, wpadłaś prosto w głębokie bagno z którego szybko się nie wykaraskasz.
- Czy jeśli Ci powiem to nie odrzucisz mnie? - spytałam trochę zdenerwowana.
- Powiedz mi... Co robiłaś u Merch? - spytała kobieta stanowczo. Chyba już nie mam innego wyjścia jak powiedzenie jej całej prawdy. Wzięłam głęboki oddech i starałam się opanować myśli i uczucia które mi w chwili obecnej towarzyszyły.
- Zanim wyznałyśmy sobie to co obie do siebie czujemy, to pierwsza wyznała mi swoje uczucia pani Merch.
Polonistka zamknęła oczy i zaczęła głośno oddychać. Opuściłam swój wzrok i kontynuowałam dalej:
- Pani MyAnna wie o nas, ale Ty nie wiedziałaś o mnie i o MyAnnie. Teraz już wiesz. Ona kazała mi wybierać i wybrałam..
- Diana.. teraz coś nagle we mnie pękło. Byłabym wdzięczna gdybyś ze mnie zeszła.
Czułam jak powoli w moich oczach pojawią się pierwsze gorzkie łzy. Wtuliłam się w nauczycielkę i poczułam jak po moim policzku wędrują już trzy łezki.
- Diana, - powiedziała stanowczo odpychając mnie od siebie. - nie.
- Ale pani Kasiu, ja wybrałam panią. Ja wyszłam z domu już wiem dlaczego. Bo po tym jak pięknie spędziliśmy popołudnie zanim pojechałyśmy do mnie, zdałam se sprawę że dobrze mi jest kiedy Ty znajdujesz się tuż obok mnie. Uszczęśliwiasz mnie i chce się z Tobą związać. Dlatego do niej poszłam, żeby jej to powiedzieć.
- I rozumiem że powiedziałaś? Zresztą, nie powinno mnie to interesować. Diana przykro mi, ale zraniłaś mnie i zaczyna mnie teraz od Ciebie odpychać.
Spojrzałam się na nią ze załzawionymi oczyma.
- Nie.. Nie Kaśka! Proszę Cię nie mów tak. Ja wiem że nas tak na prawdę....
Przerwała mi.
- Nas tak na prawdę nic nie powinno łączyć.

// Przepraszam za taką nieobecność. Wróciłam z energią i z chęcią do kontynuowania naszej historii. Niech wydział kryminalny W11 nie śpi i niech pomoże Dianie złapać mordercę! Korzystajcie z życia moi drodzy, cieszcie się każdym dniem - buziaki.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz