2. Do dyrektora, juz.

2.9K 105 3
                                    


Wstałam, poszłam do łazienki, przejrzałam się lustrze.
- Kurwa, co Ty masz na twarzy?
Powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam palcami dotykać swoją twarz, kręciłam twarzą w lewo, w prawo, do góry na dół. Pryszcz?
Ale że teraz musiał wyskoczyć?
Westchnęłam i zaczęłam szukać jakiejś maści. Tu ziaja - nie to jest gówno.
Dermapham- ale to na rozstępy. Spojrzałam na swoje piersi. Pamietam jak z boku zaczęły się pojawiać rozstępy. Wtedy to było takie przeżycie. A teraz jak o tym myśle, to przecież każda kobieta na tym świecie ma tygrysie krechy.
- Co tu jeszcze mamy?
Siarka? O nie, podziękuje. Sucha twarz jak nic. Skóra schodzi, w okolicach nosa swędzi. Czemu się tego nie pozbyłam? Wzięłam maść z siarki i wyrzuciłam do kubła. Tracę swój czas, wrócę ze szkoły i nałożę se maseczkę, może jeszcze pojadę do apteki po szkole po jakieś lekarstwo.
Tak więc poszłam do kuchni, ubrana i spakowana i zaczęłam robić śniadanie do szkoły jak i na teraz. Spakowałam kanapkę do torby. Wzięłam kosmetyki ze sobą i pojechałam szybciej do szkoły. Już prawie byłam przy szkole i miałam wjeżdżać na parking, ale kiedy pomyślałam sobie jak musiałam się droczyć z „Szefem" to po chwili namysłu postanowiłam zaparkować przed szkołą. Trudno, najwyżej kierowca autobusu się na mnie zdenerwuje. Zaciągnęłam ręczny, zgasiłam samochód i wzięłam torbę. Szłam od przedniej strony budynku, oficjalnymi drzwiami. Poszłam do łazienki nałożyć podkład i przy okazji zapalić papierosa. Kiedy byłam w łazience miałam wrażenie ze byłam sama. Więc kończąc make up odpaliłam fajke, otworzyłam okno i oparłam się o parapet. Nagle usłyszałam jak ktoś wychodzi z kabiny. Pomyślałam że jakiś noworodek pewnie zaczął się stresować i musiał se ulżyć.
- Stres? - zaczęłam pierwsza.
- Tak. A Ty rozumiem że..
I wtedy się odwróciłam.
- Diana? - powiedziała zdziwiona Pani Buring.
- To łazienka dla uczniów. - oznajmiłam wyrzucając papierosa przez okno.
- A to łazienka do potrzeb, nie do palenia.
- Dla mnie to jest potrzebą.
- Diana, wiesz że nie chce tego robić, ale nie mam innego wyboru. Do dyrektora, już.
Zaczęłam jej klaskać.
- Powiem Pani, że jak na pierwszy raz dobrze pani wyszło.
- Przepraszam?
- Nie, spoko.- powiedziałam biorąc kolejną fajkę z paczki i odpalając.- na kimś trzeba próbować.
Podeszłam do niej bliżej, stojąc nie cały metr przed nią i szepcząc:
-Mogę być Pani manekinem.
Kobieta wzięła ode mnie papierosa i wyrzuciła do kibla.
- Diana, tylko że ja nie żartowałam z Panią dyrektor. Mam Cię zaprowadzić?
I nagle moje oczy powiększyły się jak 5 zł.
- Powód?- zapytałam.
- Palenie papierosów w łazience.
- A inny powód?
- Diana... zaciągnę Cię tam siłą.
- Pani Buring, a nie możemy zapomnieć o tym incydencie?
- Przykro mi, następnym razem będziesz wiedziała by palić przed szkołą, albo najlepiej rzucić palenie.
- Pogadajmy może.
- Diana, - wzięła mnie za przedramię.- Ja nie będę się z Tobą w nic bawić.
Nie miałam już żadnych pomysłów. Postanowiłam więc działać inaczej.
- Dobra wiesz co, weź mnie zaprowadź do tego dyrektora.
- „Weź"? Czy my jesteśmy na Ty?
- A nie?
- Różnica wieku.
- Gówno ma do gadania różnica wieku.
- Szacunek do osoby starszej.
Jebana miała dobre argumenty, ale nie chce by miała za wygraną.
- Pani widać nie ma do mnie szacunku skoro chce mnie Pani ciągnąć siłą do dyrektorki.
- Słuchaj,- stanęła przede mną.- Wczoraj jak się poznałyśmy w windzie byłaś sto razy lepsza niż dzisiaj. Coś się stało?
- Tak.
- Słucham, możesz mi powiedzieć.
- No więc, przyszłam do szkoły a jakaś Pani chce mnie ciągnąć do dyrektorki, to jest nienormalne.
- Diana..
- Dobra, chodźmy do tej dyrektorki bo widzę że się nie wykręcę.
Szłyśmy w milczeniu do dyrektorki. Pani Buring zerkała na mnie od czasu do czasu, ale ja nie miałam zamiaru na nią spojrzeć. Zapukała do drzwi i weszłyśmy.
- Jest pani Nowacka?- zapytała się Pani Buring sekretarki szkolnej.
- Pani Nowacka ma coś do załatwienia, będzie o 9.
- Dobrze, w takim razie wrócimy później.
- Coś się stało Kasiuniu że uczennice przyprowadziłaś i to w pierwszy dzień szkoły?- Sekretarka spojrzała na mnie.- O cześć Diana!
Pomachałam do sekretarki.
Pani Buring patrzyła się na nas obydwie, nie wiedziała co teraz się zadziało.
- Nie Asiula, nic się nie stało. Diana, chciała mi pokazać gdzie jest biuro pani dyrektor.
- To już wiesz Kasiu, to w takim razie niech Diana Cię oprowadzi dalej. Miła z niej dziewczyna. A jaka fajna do rozmowy.
Pani Buring spojrzała na mnie i powiedziała:
- Wiem, zdążyłam już z nią pogadać.
Zaśmiałam się pod nosem.
- No nic Asiu, idziemy dalej zwiedzać kąty tej szkoły.
- Hahaha, nie jest aż tak duża. Diana, oprowadź panią tak by nie miała już później żadnych problemów.
- Oczywiście.
Wyszłyśmy. Oparłam się o najbliższą ścianę i patrzyłam się na Panią Buring.
- Tym razem Ci się upiekło, ale o 9 tu wrócimy.
- Jeśli do 9 dam radę Panią oprowadzić to nie ma problemu.
W pewnym momencie zauważyłam że nauczycielka podniosła swoje kąciki ust. Czyżby się już poddała i zdała se sprawę że cała ta sytuacja była bez sensu?
- Skąd ten uśmiech?
- A weź.- Szturchnęła mnie łokciem i poszła w stronę windy.- To co, zmiana banana?
Zaśmiałam się i podeszłam pod windę. Wsiadłyśmy razem i opierając się obie o tą samą ścianę zaczęłyśmy razem patrzeć się przez szybę.
Nagle dojechałyśmy na drugie piętro.
- Skąd Pani wie że mam na drugim?
- Plan lekcji. Za trzy godziny mamy razem lekcje, więc wiem kto i gdzie z moich uczniów zaczyna pierwszą godzinę lekcyjną.
Zdziwiłam się, wyszłam z windy i odwróciłam się do nauczycielki.
- Do zobaczenia, Pani Buring.
Ta uśmiechnęła się lekko i drzwi do windy się zamknęły.
Za 3 godziny mam z nią język polski?
A co z panią Kocurek? Czyżby stwierdziła że ma dość?
Zaczęłam iść w stronę 209 gdzie pierwszy mam język angielski z naszą wychowawczyni.
Przed klasą siedział już Eryk i Karina. Usiadłam obok nich i zaczęłam:
- Możecie się pożegnać z panią Kocurek, bo na jej tron zasiada Pani Buring..
- Jaka Buring?- zapytał Eryk.
- Ta nowa co siedziała obok Walnickiej.
- Ta blondyna?- zapytała Karina.
- Dokładnie. Będzie ciekawie, tyle wam jestem w stanie zapewnić.

Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam rozmyślać nad planem zemsty za dzisiejsze nieudane pójście do dyrektora.
Przyszła nasza wychowawczyni, otworzyła drzwi do klasy i wpuściła nas do środka. Jak zwykle ja, Karina i Eryk zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie od strony ściany.
Ja siedziałam z Erykiem w ostatniej ławce, a Karina siedziała w przed ostatniej ławce z Kamilem. Kamil to jej chłopak, nie chce mieć z nim żadnych kontaktów bo Karina i tego nie wie, ale jej chłop mnie podrywał. Jednak zaczęłam mu grozić że wszystko powiem Karinie i na jakiś czas się odwalił.
- A więc moja kochana klaso, witam was w trzeciej klasie. Mam nadzieje że odpoczęliście w te wakacje i jesteście gotowi na ciężką naukę. Niestety dużo osób z naszej klasy odeszło, niektórzy zrezygnowali z poprawek a jeszcze niektórzy tej poprawki nie zaliczyli.
- A książki wciąż te same?- zapytała kujonka.
- Nie Amelko, repetytorium zaczniemy. Za rok matura więc myśle że w sam raz zdążymy omówić dwa repetytoria.
- Dwa?- kontynuowała.
- Tobie to słoneczko nie grozi, bo masz najlepszą sytuacje. O innych bym się zaczęła martwić.
Amelia to, Amelia tamto. W sumie norma. Czego się spodziewać?
- Zacznijmy może lekcje, kto pamięta....
I w tym momencie postanowiłam założyć słuchawki i posłuchać muzyki. Tak na prawdę to lekcja powtórkowa, żeby po przypominać sobie niektóre słówka. Nie musiałam tego słuchać bo 4 lata mieszkałam w Anglii, jednak swojej wiedzy nie wykorzystuje na tyle jak Amelia.
I tak minęło 45 minut na siedzeniu i słuchaniu muzyki. Karina i Kamil ciągle gadali i miziali się po nogach. Wymiotować mi się chciało, oj
Karina jaka Ty jesteś ślepa.
Eryk za to przesiedział całą lekcje na Tinderze podrywając inne dziewczyny. W sumie i dobrze, bo jakbym miała z nim siedzieć 45 minut gdzie on by mnie podrywał to bym psychicznie nie wytrzymała.
Wyszliśmy z klasy i poszliśmy na historie z panem Berem.
Mijając sale 208 spojrzałam czy nie ma przypadkiem Pani Buring. Niestety nie widziałam jej. Czyżby kobieta miała dwie klasy? A może zostawiła uczniów w klasie i wyszła na przerwę? Czekaliśmy na wolną sale od historii z panem Berem. Lekcja była nudna ale krótka. Oczywiście na początku gadaliśmy o bhp a potem gdzie byliśmy na wakacjach, tak samo jak u innych nauczycieli będziemy pytani. Ciekawi mnie jednak jak zacznie lekcja Pani Buring. Pan Ber jest akurat spoko nauczycielem. Przymyka oko na jakiekolwiek ściągi, wpisuje nam dobre oceny za gotowce i gada jakieś pierdoły a my jesteśmy cicho. Lekcje z nim mijają bardzo szybko, każdy zajmuje się tym czym chce. Więc chyba nie muszę opowiadać jak ta lekcja minęła.
Następnie poszliśmy na lekcje zawodowe, ja wraz z Kamilem i Erykiem poszliśmy na informatykę rozszerzoną a Karina na analizę chemiczną. Nasza klasa jest podzielona na trzy grupy. Informatycy, chemicy i teleinformatycy. Poszłam z chłopakami pod klasę pani Merch.
Chłopaki gadali o grze a ja patrzyłam się na drzwi i czekałam na ich otwarcie. Z rytmu wybił mnie Eryk który mnie objął. Popatrzyłam się na niego i zapytałam:
- Wszystko dobrze?
- Jak najbardziej kochanie.
Kochanie? Nie wiedziałam ze już jesteśmy na takim poziomie relacji.
Nie zwracałam na to uwagi, wiedziałam ze jak go odepchnę to ten będzie jeszcze bardziej nalegał. Skrzyżowałam więc ręce i cierpliwie czekałam na otwarcie drzwi.
Po 5- ciu minutach w końcu drzwi się otworzyły a z klasy wyszedł „Szef". Oczywiście szybko mnie rozpoznał, kiwnął więc głową ale więcej nic. Ja za to uśmiechnęłam się i nagle zniknął wśród tłumu. Wzięłam torbę i postanowiłam wejść do klasy. Zamiast pani Merch natknęłam się na Panią Buring.
- Diana? Za godzinę mamy dopiero lekcje.
- Pani Buring, ja wiem. Ale to jest sala od informatyki. Teraz mam mieć lekcje z panią Merch.
-  Aa no przecież, przepraszam bardzo. Głupia ja.
Kobieta zaczerwieniła się. Widząc jej czerwone lica, podniosłam kąciki ust.
Prawdopodobnie zobaczyła moją reakcje.
- Śmiejesz się z mojej głupoty?
- Jeśli to jest głupota, to tak.
Pani Buring wyłączała już komputer. Wzięła torbę i podeszła do mnie mówiąc mi na ucho:
- Przepraszam jeszcze raz za moją głupotę, bąbelku.
- Do zobaczenia, Pani Buring.
Kobieta wyszła a ja czując jej perfumy od razu się w nich zakochałam. W windzie nie czułam tych perfum. Czyżby nagle teraz się nimi zaczęła pryskać? Zajęłam swoje miejsce przy komputerze. Dołączyli do mnie chłopaki i nagle do klasy weszła zasapana pani Merch z tysiącami toreb i z rozczochranymi włosami.
- Pani Merch?- pokazałam ręką na swoje włosy.
- Tak wiem słońce, nic na to nie poradzę. Odpalcie komputery. Ja się rozpakuje, ogarnę włosy i od razu zaczynamy lekcje bez żadnych bhp. Niedługo czeka was sprawdzian zawodowy. Więc do działa.

1717 słów.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz