Usłyszałam pod domem parkujący samochód. Podeszłam szybko pod okno odsłaniając delikatnie firankę. Ujrzałam polonistkę która wyłączała już silnik samochodu. Otworzyła drzwi i wyszła z pojazdu. Przekręciła klucz i zamknęła samochód. Usłyszałam również agresywne otwarcie drzwi. Po chwili ujrzałam rodzicielkę idącą agresywnym krokiem w stronę nauczycielki. Pani Kasia oczywiście się uśmiechnęła na jej widok i wysunęła w jej stronę dłoń chcąc się przywitać. Rodzicielka natomiast wzięła zamach i uderzyła kobietę w lico. Widząc to nie zastanawiałam się dłużej. Wzięłam już wcześniej spakowaną torbę - kiedy czekałam aż przyjedzie, postanowiłam się przygotować i spakować potrzebne rzeczy. Wyciągnęłam tylko z szafy jakąś cieplejszą kurtkę bo pogoda coraz to częściej zaskakuje ludzi. I szybko zbiegłam po schodach na dół. Zauważyłam że obok herbaty rodzicielki znajduje się mój wyłączony telefon. Podeszłam pod niego i chwyciłam go po czym szybko schowałam do kieszeni. Ubrałam buty nie zawiązując sznurowadeł. Wyszłam do kobiet i zaczęłam ciągnąć matkę za rękę.
- Zostaw ją! - powiedziałam stanowczo i mocniej pociągnęłam rodzicielkę, a ta upadła na ziemię.
Puściłam ją i spojrzałam na Buring, która miała już łzy w oczach.
- Właź do samochodu! - powiedziałam w jej stronę, a ta się mnie posłuchała. Rzuciłam torbę na tylne siedzenia i spojrzałam jeszcze raz na rodzicielkę która już się podnosiła z ziemi.
- Chyba se żarty robisz, że wsiądziesz do jej samochodu i u niej przenocujesz. - rzuciła na mnie nerwowym spojrzeniem.
- To nie są żarty. Czy ja potrafię żartować? - kiedy wiedziałam że w samochodzie jest pani Kasia, czułam się znacznie pewnie siebie oraz czułam bezpieczeństwo. Wiedziałam że jak rodzicielka coś mi zrobi to Buring wyjdzie z ratunkiem. A bynajmniej na to liczyłam.
- Wracaj do domu i się nie wygłupiaj.
- Nie mamo, to Ty zacznij szanować moje decyzje.
- Ale jaka to jest decyzja?! Kochanie się ze starą...
- Przestań! Mówiłam Ci już skończ z tym. Ty sama nie wyglądasz na młodo.
- Słucham? - zmarszczyła brwi. - Co Ty powiedziałaś? - zbliżyła się do mnie i przystawiła dłoń do ucha, pokazując że chyba źle usłyszała.
- To...co...powiedziałam. Nie udawaj że nie usłyszałaś.
- Wracaj do chałupy i to w podskokach.
- Tak? To w podskokach patrz jak wracam do chałupy. Ale nie do tej co trzeba.
Otworzyłam tylne drzwi od samochodu i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i kazałam kobiecie jechać. Kobieta zamknęła nas od środka i przekręciła kluczyki w stacyjce. - No ruszaj! - poganiałam nauczycielkę, a ta szybko wbiła jedynkę i dodała więcej gazu. Samochód się zerwał i ruszył z głośnym piskiem. Zajrzałam za siebie i obserwowałam rodzicielkę która zaczęła zbierać kamienie i rzucać nimi w naszą stronę.
- Możesz mi wytłumaczyć...
- Jedź, ale nie do domu. W jakieś spokojne miejsce gdzie nikt nas nie zobaczy. Wszystko Ci zaraz wytłumaczę. - spojrzałam się na wewnętrzne lusterko. Widziałam że kobieta nadal ma łzy w oczach. To zabolało bardziej. Swoją głupotą zraniłam kobietę która nie zasługiwała na ból. Wiedziałam jeszcze że bardziej ucierpi. Nie mogę dopuścić więc do tego by moja matka przyszła do szkoły i złożyła skargę na polonistkę.Kobieta zatrzymała się na parkingu w lesie, który znajdował się kilkadziesiąt kilometrów od jej domu. Zgasiła samochód ale zostawiła światła włączone. Odpięła pas i odwróciła się w moją stronę.
- Możesz mi powiedzieć o co tu kurwa chodzi?! - zaczęła pierwsza.
- List był w moim pokoju.
- Przeczytała go, tak?
- Sama widzisz jej reakcję więc...
Uderzyła o kierownicę.
- Kur... - zaczęła klnąc pod siebie. Wysiadłam z samochodu i poszłam usiąść na miejscu z przodu by mieć z nią lepszy kontakt.
- Kochanie... - położyłam dłoń na jej kolanie. Kobieta natomiast zabrała moją rękę. Nie chciała czuć mojego dotyku, była widocznie za bardzo na mnie zdenerwowana.
- Proszę Cię wyjdź z samochodu.
- Co? - spytałam chcąc żeby powtórzyła jeszcze raz.
- Wyjdź.
- Chyba nie zosta...
- Wyjdź!! - spojrzała się na mnie. Jej twarz była cała czerwona i zapłakana. Mi samej zaczęły znów przybywać te nieznośnie łzy. - Wyjdź. - powiedziała ostatni raz bardzo stanowczo i wytarła swoje łzy dłonią. Wyszłam więc z samochodu i stałam patrząc się jak wryta na nauczycielkę. Kobieta zasłoniła się dłońmi. Wyglądało to strasznie, dostała nagłego ataku którego najwyraźniej nie chciała żebym zobaczyła. Zaczęła ciągnąć się za włosy. Krzyczeć. Bić w kierownicę przez co słyszałam nie jeden klakson. Wyrwała sobie trochę włosów. Biła się po głowie. Zadawała sobie ból uderzając się po twarzy. Złapałam za klamkę i zaczęłam ciągnąć. Kobieta zamknęła się w środku. Pozostało mi nic innego jak tylko patrzenie się na nią i obserwowanie tego jak kobieta cierpi. Obeszłam samochód. Zapukałam w szybę. Kobieta mnie zlała i dalej zadawała sobie ból. Uderzałam w szybę coraz bardziej, ale to nic nie dawało. Nie byłam w stanie nic zrobić. Rozejrzałam się szybko po okolicy. Było ciemno. Tylko światła mijania oświetlały drogę przed samochodem. Rzuciłam tam wzrokiem i światła idealnie oświeciło jedno z dość grubych drzew. Podeszłam i zaczęłam w nie kopać z całych sił. Zawsze będę pamiętać o słowach Merch żebym kopała w drzewo. Tylko tym razem musi przetrwać relacja moja z Buring. Zaczęłam coraz mocniej kopać. Światła nagle zgasły. Zrobiłam wielkie oczy i odwróciłam się. Szukałam wzrokiem samochodu. Usłyszałam natomiast jak ktoś zamyka drzwi od pojazdu i stawia kroki w moją stronę.
- Pani Kasiu? - zapytałam trochę się jąkając. Kroki nagle ucichły a ja poczułam jak ktoś opiera się o drzewo w które kopałam. Dłonią zaczęłam szukać ręki kobiety. - Pani Ka..
Nauczycielka złapała mocno moją dłoń i ją ścisnęła.
- Przecież jestem.
- Która jest godzina? - spytałam.
- Grubo po północy.
- Przepraszam. - przełknęłam głośno ślinę i położyłam głowę na jej ramieniu. - Wiesz że nigdy bym tego nie chciała dla nas. Dla Ciebie.
- Nie cofniesz czasu, choć bardzo bym chciała.
- Nie cofnę, choć naprawdę zrobiłabym wszystko by cofnąć.
- Najwyżej Nowicka mnie wyleje. - głos kobiety zaczął się znów łamać.
- Kochanie...
- Daj spokój. Mogłam się tego spodziewać. Romans z uczniem to ryzyko. To nie pierdolona komedia romantyczna.
Zamilkłam. Zaczęłam coraz bardziej myśleć co robić żeby matka nie poszła do szkoły. Do głowy zaczęły przychodzić mi głupie pomysły.
- Zabiję moją matkę. - powiedziałam stanowczo, a po chwili przełknęłam ślinę, tak że było ją słychać.
- Nie. Wybij to sobie z głowy Diana, żadnego morderstwa, a tym bardziej nie matkę.
- Ale ona chcę nam zniszczyć życie!
- Ale to nie oznacza że masz ją zabijać, co Ty idziesz w ślady Marty i Kamila?! Obiecaj mi że tego nie zrobisz. Przyrzeknij na mnie.
- Okej... okej.
- Przyrzeknij powiedziałam!
- Przyrzekam na Ciebie. - głośno wzdychnęłam. Między nami była cisza aż nagle usłyszałam jak nauczycielka nabiera oddechu.
- Diana...
- Tak?
- Powiedz mi że będzie dobrze. - wtuliła się we mnie chowając twarz w moją szyje.
- Skarbie, obiecuję że będzie dobrze. Zobaczysz sama. Jeszcze wszystko się ułoży tak jak sobie zaplanowałyśmy.
- Gdzie ja teraz pójdę do pracy?
- Nie myśl jeszcze o tym, mówię... zrobię wszystko żeby matka nie poszła na skargę. Nie mogą Cię wyrzucić. Jesteś nam potrzebna.
- Chyba tylko Tobie.
- Nie, bo to dzięki Tobie napisze dobrze maturę. A teraz się zamknij, nie myśl o tym i się mocno wtul.Po dwóch godzinach tak naprawdę siedzenia na zimnym dworze i na odreagowaniu. Wsiadłyśmy do samochodu i jechałyśmy już obydwie zmęczone do domu pani Kasi. Tak bardzo marzyło mi się ciepłe wyrko, gorąca kąpiel i jeszcze czułe objęcie kochającej kobiety. Przysnęło mi się w samochodzie. A kiedy otworzyłam oczy widziałam już siebie w łóżku a obok siedziała polonistka. Przeciągnęłam się i przytuliłam do kobiety.
- Dlaczego nie śpisz? - spytałam zatroskana.
- Bo nie będę w stanie zasnąć.
- Skarbie... za kilka godzin musisz wstać do pracy.
- Jest mi nie dobrze jak o tym myśle. Diana, ja nie dam rady.
- Ale o co chodzi?
- Nie pójdę do pracy.
- Ej... - usiadłam na łóżku i złapałam ją za twarzyczkę. - My jesteśmy dwie, moja matka jest jedna.
- Ale ona przeczytała kartkę...
- Ale to ja ją mam przy sobie nie ona. Nie ma dowodów.
Zauważyłam jak kobiecie robi się coraz bardziej lżej. Pocałowałam ją delikatnie w usta.
- Poza tym, ma rano do pracy. Tak właśnie myśle nad tym żeby przed szkołą pójść po samochód i trochę pogrzebać w jej papierach.
- Co? Po co Ci jakieś papiery?
- Moja matka miała kiedyś problemy zdrowotne, mogę ją wrobić w to że jest chora psychicznie.
- Diana, nie. To pójdzie za daleko.
- Lepiej stracić ją niż Ciebie...
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...