93. W co gramy Azarenka?

1.1K 97 71
                                    


Poszłam z Kariną do szatni. Przyjaciółka widziała że coś się stało. Co jakiś czas mówiła mi o jakiś pierdołach ale ja rzucałam jej krótkie i suche „A okej". Weszłyśmy do szatni i rzuciłam worek ze strojem w kąt. Inne laski czujnie mnie obserwowały. Usiadłam na ławce i zaczęłam coś grzebać w telefonie.
- To w co dzisiaj gramy? - zapytała dziewczyn Karinka. Wszystkie spojrzała się na Karinę i zaczęły myśleć co by chciały porobić.
- Ja mam super propozycje! - odezwała się kujonka Amelka. - Zagrajmy w nic!
Karina spojrzała się na nią dziwnym wzrokiem. Reszta dziewczyn w sumie też. Tylko ja miałam gdzieś to co ona powiedziała.
- Diana? W co gramy? - spytała się mnie Karina. Ja patrząc się w telefon i przeglądając ze złości profil tego dupka Iwana odpowiedziałam.
- Siatkówka.
- No, to postanowione. - powiedziała przyjaciółka i usiadła na ławce wyjmując z torby swój strój.

Weszłyśmy przebrane na sale a za nami weszli chłopcy. Odwróciłam się za siebie i zaczęłam ich mierzyć wzrokiem.
- No nie dlaczego znowu oni? - zapytała kujonka Amelka.
- Amelka sklej jape. Kto pytał? - wyrwałam się. Dziewczyna oczywiście zrobiła maślane oczka ze strachu i się zamknęła. Nasz wuefista wszedł na sale i usiadł na ławce. Stanęliśmy wszyscy przed nim w rzędzie.
- Aza, co robimy dzisiaj? - spojrzał się na mnie.
- Przepraszam że jak? - dopytałam się i zrobiłam zdziwioną minę.
- Azarenka. Nie wiesz kto to?
- Nie wiem, nazywam się Diana i mam gdzieś jakąś Azarenkę.
- Azarenka, a co Ty taka zdenerwowana co? - zaczął się wypytywać. - Azarenka?
- Gramy w końcu czy co? - spytałam. Wuefista wstanął i zaczął nas liczyć w pamięci.
- W co gramy Azarenka?
- W siatkówkę.
- Dobra, idźcie po piłeczki mała rozgrzewka i gramy. Azarenka, a Ty się uśmiechnij a nie.

Zaczęliśmy się wybierać. Nauczyciel stanął pod jednym ze słupków i zawiesił sobie na szyi gwizdek.
- Kto pierwszy wybierał Azarenka? - zapytał. Szlak mnie trafiał z tą Azarenką. Nie znam żadnej Azarenki i jeszcze jako jedyna jestem pytania gdzie jest nas ponad dwudziestka w klasie.
- No ja. - stanęłam pod siatką na środku. Wytarłam swoje podeszwy i zaczęłam w miejscu niziutko skakać.
- To przeciwna ma piłkę. - rzucił piłkę w stronę prawego odbiorcy.
Poszedł na zagrywkę i kilka razy uderzył piłkę w parkiet. Spojrzał się na moją drużynę i oczekiwał na gwizdek nauczyciela.
Wuefista głośno gwizdnął a kolega na serwie podrzucił piłkę i wyskoczył uderzając w nią mocno. Piłka mikasy przeszła na drugą stronę. Eryk przyjął piłkę i zaczęła lecieć prosto w moje dłonie. Szybko kątem oka spojrzałam się na pole przeciwników. Widziałam jak środkowy odbierający zaczyna bardziej ustawiać się na środku więc kiwka była skreślona. Zauważyłam że prawo atakujący w mojej drużynie zaczął się bardziej zbliżać do siatki wychodząc do ataku. Dobra zmyłka. Mój lewoskrzydłowy też zaczął iść do ataku. Blokujący w drużynie przeciwnej rozdzielili się a sam rozgrywający wycofał się na trzeci metra ustawiając się obok środkowego przyjmującego. Byli przygotowani na kiwkę.
Rozwiązanie było jedno. Wystawa na drugą linie. Skrzydłowi wyskoczyli do ataku a ja rzuciłam krótką piłkę na trzeci metr. Eryk wziął rozpęd i wyszedł do ataku. Zaatakował i zdobył pierwszy punkt atakując w szóstą strefę lekko za środkowym przyjmującym a wystawiającym. Zebraliśmy się w kółeczku i przybiliśmy sobie po piątce.
Zrobiliśmy przejście i Adrian poszedł na zagrywkę. Ja stałam na prawym skrzydle na ataku. Chciałam się wymienić z rozgrywającym pozycjami, ale jestem tak zdenerwowana że mam ochotę wyżyć się podczas gry. Zaserwował. Piłka poleciała podkręcona na drugą stronę. Drużyna przeciwna jednak bez problemu przyjęła piłkę i zaczęła wykonywać akcje. Zaczęłam czujnie obserwować dłonie sypacza. Prawda jest taka że po dłoniach szybko można stwierdzić gdzie będzie wystawa. Byłam przekonana że wystawa poleci na lewe skrzydło. Stanęłam więc blisko pod siatką szykując się do bloku. Jednak sypacz mnie zaskoczył i wystawił piłkę za siebie. Szybko jak tylko mogłam się wycofałam i pilnowałam skosu. Atak był po prostej. Karinka odebrała piłkę ale nie poleciała ona idealnie do wystawiającego. Jednak, ta piłka nie stwarzała problemu dla Jakuba. Odbiciem dołem wystawił piłkę do mnie. Spojrzałam się na nią i ustawiłam się pod odpowiednim kątem do ataku. Celem była strefa pierwsza. Po przekątnej. Wyszłam do ataku i wyskoczyłam. Wyprostowałam rękę w łokciu i zamknęłam nadgarstek idealnie uderzając w piłkę. Jednak tam gdzie chciałam nie poleciała. Zaatakowałam punktowo między strefą pierwszą a drugą. Zadowoliło mnie to. Bo całkowicie strefa pierwsza była broniona. Złowieszczo się uśmiechnęłam po bym poszłam przybić piątkę z drużyną na środku boiska.

Siatkówka mi wiele nie dała. Przebrałam się i wyszłam z szatni. Jasne wyżyłam się chociaż trochę, ale to jeszcze nie to. Pragnę więcej. Szłam w stronę głównego wyjścia ze szkoły po czym zaczęłam się kierować w stronę własnego samochodu.
Wsiadłam do samochodu i wzięłam łyka wody po czym zakręciłam butelkę. Przekręciłam kluczyć w stacyjce a butelkę z wodą rzuciłam do tyłu na siedzenia. Wyjechałam z parkingu i zobaczyłam jak z prawej strony Buring wchodzi do tego samego samochodu z którego wcześniej wychodziła. Zachciało się jej wozić BMW? Samochód Iwana w którym również siedziała Buring odjechał skręcając od razu w pierwszą uliczkę w lewo. Wrzuciłam jedynkę i rozejrzałam się szybko po jezdni.
- Tego Ci już nie odpuszczę. - ruszyłam za nimi.

Stanęli pod kawiarnią. Ja stanęłam kilka metrów dalej jednak wszystko miałam idealnie na widoku. Każdy ruch mężczyzny i każdy ruch Kaśki. Ruchów zdecydowanie było za dużo od strony mężczyzny. Złapał ją za rękę, przejechał dłonią po jej ramieniu, miział jej dłoń paluszkiem i zaczesywał włosy za uszko. Tego było za wiele. Miałam ochotę wyjść z samochodu po czym wejść do tej śmiesznej kawiarnii i zrobić awanturę. Siedziałam ciągle w samochodzie dosłownie na przeciw kawiarenki. Szukałam w schowku jakiegoś opakowania z papierosem jednak szukania poszły na marne. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu, wzięłam go do ręki i ujrzałam że dzwoni do mnie Karinka Dziubka. Oczywiście grzechem by było nie odebrać. Przyłożyłam telefon do ucha.
- Co jest? - spytałam.
- Masz ochotę wyjść teraz?
- Przed chwilą skończyłyśmy szkołę.
- No i? Chcesz wyjść?
- Karinka, - spojrzałam się na nazwę kawiarnii. - jak daleko masz do „Zapachowego kątu"?
- Kilka kroków a co? - spytała z zaciekawieniem.
- Stoję przed tą kawiarnią. Daje Ci kilka minut ale wejdź do samochodu dyskretnie.
- O będziemy jak specjalni agenci, dobra już wychodzę z domu.

Długo czekać nie musiałam. Obserwowałam dwójkę dorosłych jak i rozglądałam się za przyjaciółką. Zaczęła powoli biec w moją stronę wymachując ręką i ciesząc się jak głupia. Zasłoniłam twarz dłonią i oparłam głowę o kierownice.
- No ej! - krzyknęła w stronę mojego samochodu. Nachyliłam się do klamki od drzwi przedniego pasażera i otworzyłam je.
- Właź tu.. - powiedziałam w jej stronę. Przyjaciółka weszła do samochodu a ja potajemnie zerknęłam na Buring i Iwana. O dziwo nie zainteresowali się Kariną. Spojrzałam zdenerwowana na przyjaciółkę.
- Dyskretnie Karinka, dyskretnie.
- Przecież było.
- Zwróciłaś na siebie tak ogromną uwagę. Chociaż dziwi mnie to że jednak ich nie zainteresowałaś. Widać jak Buring za nim przepada. - zacisnęłam dłonie na kierownicy.
- To my obserwujemy tą Twoją?
- A myślałaś że kogo?
- Eryka z Adrianem, zachowują i chodzą wszędzie za sobą jakby byli w związku.
Zerknęłam na nią ze zdziwieniem.
- Nie Karinka, Eryk nie jest gejem możesz mi zaufać. - przełknęłam ślinę i zaczęłam dalej obserwować swoją powiedzmy że w dalszym ciągu dziewczynę.
- To jest ten chłop z którym się spotyka tak? - zapytała z zaciekawieniem.
- Tak.
- Kurde Buring Ty to jednak wiesz za kim się uganiać.
- Nie pomagasz. - powiedziałam poważnym tonem zerkając na nią.
- Aj przestań przecież dalej jesteście razem prawda? - jej wzrok skupił się na moich oczach.
- Nie wiem. - powiedziałam cicho.
- Jak to nie wiesz?
- Dzisiaj jak zostałam po polskim to mnie strasznie poniosło.
- Co masz na myśli?
- Uderzyłam ją w policzek.
- Co zrobiłaś?! - uniosła się. - Diana czemu Ty ciągle sobie robisz pod górkę?
- Byłam zdenerwowana, nie byłam w stanie siebie przed czymkolwiek powstrzymać.
- Ty zawsze tracisz nad sobą kontrole, a później siedzisz w takim bagnie tak jak teraz. - spojrzała się na Buring. - Diana, patrz!
Szybko spojrzałam się na dwójkę dorosłych. Iwan zbliżył się bardziej do Buring składając jej pocałunek na licu w które uderzyłam. Coś we mnie się złamało. Tak jakbym już dawno miała złamane serce ale w tym momencie złamało się ono całe. Nie mogłam w tej sytuacji przejść obok tego obojętnie. Zaczęłam płakać. Wyciągnęłam ze stacyjki klucze do samochodu i wyszłam z niego mocno trzaskając drzwiami. Zaczęłam się kierować w stronę restauracji. Karina wyszła za mną i zaczęła biec. Złapała mnie za dłoń i zaczęła ciągnąć do siebie. Wtuliła się we mnie a ja runęłam na kolana. Patrzyłam się na uśmiechającą Buring. Zaczęłam bić pięścią w asfalt. Wydarłam się głośno a po chwili poczułam jak przyjaciółka zaczyna mnie podnosić i prowadzić do samochodu.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz