89. Kotek, przestań.

1.6K 86 15
                                    


Wysiadłyśmy z samochodu. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam podziwiać otaczające nas piękno. Cieszyłam się że dojechałam spokojnie na miejsce, bo jakoś nie dobrze się czuję jak Buring trzyma rączki na kierownicy i depta po pedałach. Zerknęłam na polonistkę. Na jej pięknej twarzy widniał przecudowny uśmiech. Była rozpromieniona. Czułam miłość. Objęłam ją i obie oparłyśmy się o samochód kobiety.
- Pięknie tu. - powiedziała kobieta. Była zachwycona. Widziałam jej piękny blask oczach co świadczyło o zadowoleniu. Cmoknęłam ją w lico i oparłam głowę na jej ramieniu, patrząc się również z zachwytem na przyrodę będącą przed nami.
- Pięknie, ale piękniejsza jesteś Ty. - odpowiedziałam kobiecie. Pani Kasia poklepała mnie delikatnie po policzku i również oparła główkę o moją głowę.
- Słodzisz...
- Nie, wole bez cukru. - rzuciłam śmiechem.
- Ah, Diana... lubisz śmieszkować, hmm?
- Ćśśś... zajmijmy się sobą. - stanęłam naprzeciwko niej. Zaczęłam powoli i z czułością całować jej gładką twarzyczkę. Po każdym pocałunku patrzyłam się w jej oczka i uśmiechałam się pod noskiem. Jest piękna. Czuje szczęście kiedy ona przy mnie jest. Czy jest to możliwe żeby człowiek dawał aż tyle szczęścia?
Skupiłam się na całowaniu jej twarzyczki a później przeszłam do jej kuszących ust. Kocham ją. Nauczycielka oderwała swoje usta i wtuliła się we mnie całą sobą. Zasłoniła tylko swoją twarzyczkę chowając ją w moje włosy i odetchnęła.
- Diana...
- Tak kochanie?
- Jeśli umrę to pamiętaj że kocham Cię najmocniej na świecie i zawsze będę Cię z góry obserwować.
Coś się we mnie złamało. Odsunęłam się od kobiety i spojrzałam się na nią miną zdziwienia i przybitego psa. Jak to umrzeć? A to nie powinnyśmy myśleć o miłości która między nami jest? Nie za wcześnie myśleć o końcu? Przecież jeszcze co dobrze nie zaczęłyśmy chodzić ze sobą, a ta już wspomina coś o śmierci.

Otworzyłam oczy i zerwałam się z łóżka lekko sapiąc. Spojrzałam się na bok na śpiąca jeszcze polonistkę. Odetchnęłam. Usiadłam na łóżku i starałam się skupić. To nie był koszmar w którym były zwłoki lub zjawiska paranormalne. Ale sama myśl o zniknięciu Buring z tego świata mnie załamał. Była 3 w nocy a ja siedziałam na łóżku patrząc się po pokoju i rozmyślając o śnie. Wiedziałam że już nie zasnę. Leciały minuty za minutą. A w mojej głowie pojawiało się więcej pytań bez odpowiedzi. Zerknęłam na Buring wtulającą się w poduszkę. Zaczęłam głębiej oddychać. Lekko się uśmiechnęłam ale po chwili znów mój uśmiech zniknął. Poprawiłam się i położyłam się obok nauczycielki czule się w nią wtulając. Ja wiem że ten sen nigdy się nie wydarzy... Nie może.
Pocałowałam kobietę w czółko i zamknęłam oczy by poczuć się zrelaksowana. Miziałam kobietę po ramieniu i wsłuchiwałam się w jej oddech.

Kobietę obudził nastawiony przez nią budzik. Ja leżałam wpatrzona w sufit. Nauczycielka wstała zaspana i wyłączyła alarm. Spojrzała się na mnie i się przeciągnęła. Wtuliła się we mnie i zamknęła z powrotem swoje oczka. Między nami była chwilowa cisza. Przewracałam oczyma na boki myśląc o tym czy polonistka pierwsza wydobędzie z siebie jakiekolwiek słowo. Nie doczekałam się. Jedyne co czułam to, to jak mocniej zaczyna się przytulać. Nałożyła nogę na moją nóżkę i zaczęła delikatnie ruszać bioderkami.
- Nie możesz umrzeć. - powiedziałam stanowczo przełykając ślinę.
- Słucham? - mruknęła. - Diana, co Ci przyszło do głowy?
- Nic, tak tylko mówię.
Znowu nastała cisza. Kobieta bardziej się wtuliła i zaczęła głośniej oddychać noskiem.
- Wyspałaś się? - spytała.
- Nie do końca.
- Ty spałaś w ogóle?
- Wstałam o 3.
- Dlaczego tak szybko? - podniosła się i spojrzała się na mnie. - Zły sen?
- Okropny.
- Mamy jeszcze czas, możesz mi go szybko przedstawić. - położyła się na poduszce i zaczęła mnie obserwować wielkimi oczyma.
- Pojechałyśmy razem w miejsce w którym dotychczas nie byłam. Jakaś pięknie kwitnąca łąka, w oddali piękne korony drzew, latające ptaki i słońce... te promienie. Twoja twarzyczka była rozpromieniona. Byłaś w tym śnie piękna, piękniejsza niż natura którą Ci opisałam. Byłyśmy obydwie szczęśliwe. Zaczęłyśmy się całować. Ty później wtuliłaś się we mnie i powiedziałaś że będziesz mnie kochać i obserwować z góry kiedy umrzesz. I... wtedy się coś we mnie złamało. Obudziłam się i zaczęłam nad tym myśleć. Starać se wmówić że przecież to tylko sen, głupi a zarazem piękny. No i tak leżałam aż do Twojego budzika i rozmyślałam, ale trochę za dużo rozmyśliłam.
- Kotek, przestań. - podniosła się i wstała z łóżka. - Nic mi nie będzie, jestem cały czas przy Tobie. - zdjęła koszulkę i założyła stanik który wisiał na oparciu krzesła. Patrzyłam się na nią i wzdychnęłam.
- To bądź.
Polonistka odwróciła się i się uśmiechnęła.
- Przecież jestem. - podeszła. Nachyliła się i dała mi buziaka w usta.
- Mhm...

Weszłam do szkoły i zaczęłam z niechęcią wchodzić po schodach na 3 piętro. Byłam zmęczona a wiedziałam że muszę siedzieć w budynku do 17 ze względu na zajęcia zawodowe. Widziałam jak moja klasa zaczyna wchodzić z nauczycielem do pomieszczenia. Historyk zobaczył mnie na końcu korytarza i bez emocji po prostu zamknął za sobą drzwi. Jakby nie mógł już zostawić je otwarte i poczekać aż ja je zamknę.
Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i kiwnęłam głową w stronę nauczyciela. Zamknęłam następnie drzwi i usiadłam obok Karinki. Przywitałam się z przyjaciółką po czym zerknęłam na Eryka. Przyjaciel nadal się do mnie nie odzywał. Jednak tym razem nie znałam powodu. Mogłam się tylko domyślać.
- Diana... - zawołała mnie Karinka. Mój wzrok powędrował prosto na nią.
- No?
- Chodzą plotki że Marta będzie mogła siedzieć dłużej w więzieniu razem z Kamilem.
- A Ty o tych karaluchach chcesz gadać? Myślałam że masz coś ciekawszego do powiedzenia.
- No to kolejna sprawa jest taka że moja skrzynka na listy jest cała pełna wypocinami Kamila.
- Że słucham?
- Dokładnie. Nie miałam siły ani psychiki by otworzyć wszystkie, ale w tych które otworzyłam pisze że chce się spotkać.
- Jak on to sobie wyobraża i jak Ty to wszystko widzisz?
- W tym temacie jestem ślepa jak kura. Nie mam zamiaru się tam zjawiać. Spierdolił mi życie w teraz liczy na jakieś wybawienie? Szkoda że nie jest taki wszechmogący i nie może wskrzesić Sandry. Brakuje mi jej. - jej głos się ściszył pod koniec. Opuściła wzrok i zaczęła coś bazgrać ołówkiem w zeszycie. Patrzyłam się na nią ze smutkiem. Załapałam ją za rękę i mocno ścisnęłam.
- Tak mi przykro.
- Przepraszam że Cię obwiniłam za zabójstwo.
- Daj spokój. Zajmijmy się teraz czymś innym.
- Jak tam sytuacja z matką?
- A... weź. - machnęłam ręką. - Nie pytaj.
- Kusisz tym. Opowiadaj. Mamy dużo czasu.
Opowiedziałam w skrócie Karinie o wczorajszej sytuacji. Powiedziałam jej dodatkowo o śnie który jak na złość nie chce mi wyjść z głowy. Przegadałyśmy na ten temat całą lekcje. Przyjaciółka bardzo dokładnie mnie wysłuchała i dodała jakieś słowa pocieszenia. Kiedy zadzwonił dzwonek postanowiłam podbiec do Eryka i zapytać się dlaczego się nie odzywa.
- Hej. - złapałam go za ramię. - Coś się stało?
- A, cześć. - odpowiedział. Ewidentnie myślami był gdzie indziej. Postanowiłam go przywrócić na ziemie. Klepnęłam go w plecy i zaczęłam się cicho śmiać pod nosem.
- Jeśli nie usłyszałeś mojego pytania, to go powtórzę. Coś się stało?
- Niby nic, ale jednak tak. Mam zagrożenie z matmy, jak ta babajaga się przyczepi to nigdy z niego nie wyjdę i no... nie zdam.
- A bo to już wystawianie ocen półrocznych. Kurde, ciekawi mnie moja sytuacja. - wyciągnęłam telefon i weszłam na szkolny dziennik. Na początku wszystko wyglądało pięknie, dopóki sama nie zobaczyłam zagrożenia z matematyki. - Co za... Najwyraźniej nie będziesz sam poprawiał matmy.
- Co? Ciebie też zagroziła.
- Idę to z nią wytłumaczyć. - szybciej zaczęłam stawiać kroki. Z nerwów zaczęłam wbiegać po schodach. Za dużo mam problemów a jeszcze pojawiło się zagrożenie z matmy. Weszłam do klasy pani Fiołek. Siedziała przy biurku grzebiąc coś w swoim laptopie. Podeszłam do kobiety i odchrząknęłam. Wzrok kobiety powędrował na mnie. Zdjęła okulary i zmierzyła mnie od góry do dołu.
- W czym mogę pomóc? - spytała i spojrzała się znów na ekran swojego laptopa.
- Zagrożenie.
- Dobrze że zauważyłaś. - założyła nogę na nogę. - Co masz zamiar z tym zrobić?
- Poprawić a co innego mogę.
- Tak więc zapraszam do tablicy. - uśmiechnęła się. Założyła z powrotem swoje śmieszne okularki i wzięła książkę ze zbiorami zadań. - Zapisz takie zadanie...
- Słucham? A to nie mogę poprawić pisemnie? Muszę odpowiadać ustnie?
- A jaki Ty masz problem? I tak musisz to zaliczyć więc w jakiej formie to istotne nie jest.
- A nie mogę się chociaż przygotować?
- Skoro tu przyszłaś to stwierdziłam że jesteś już gotowa.
- Ale nie jestem.
- Mhm. - zamknęła książkę i położyła na biurku. - Masz godzinę na przygotowanie się. Po tej lekcji co będzie przyjdź ponownie tylko tym razem w pełni przygotowana.
- Mam uczyć się matmy na lekcji polskiego? Przecież mam też inne przedmioty w tej szkole.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze.
- Yhy, takie jak udupienie ucznia.
- Już... Nie wymyślaj, widzimy się za godzinę.
Wyszłam z klasy lekko trzaskając drzwiami. Zeszłam po schodach na sam parter i wyszłam z budynku. Wyciągnęłam z paczki jednego papierosa i odpaliłam go idąc na miejsce szkolnej palarni.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz