5. Coś nie tak?

2.4K 119 6
                                    

*Jeszcze tego samego dnia*

- Robaczki, pamiętajcie aby na następną lekcje przynieść książki do programowania. Będziemy uczyć się o tablicach i pętlach a w tych książeczkach macie najlepiej wszystko wytłumaczone. Dobrze?
Nikt z naszej grupy się nie odezwał.
- Rozumiem że dotarło. Dowidzenia i miłego dnia życzę.
Wyszliśmy wszyscy z klasy, zawsze kiedy wychodziliśmy z lekcji pani Merch to obok mnie szedł Eryk. A teraz? Idę sama jak pies bez nikogo obok, bez zaczepek i bez śmiechu.
Mogłabym w sumie do niego podejść ale jest daleko z przodu i czuję że wyjdę na idiotkę podchodząc do niego i pytając się jak tam leci. Nie chciało mi się schodzić po schodach więc podeszłam pod windę. Zawsze muszę czekać na tą windę z dobre 10 minut. Za późno wyszłam z klasy, teraz muszę czekać jak idiotka. Podpięłam słuchawki do telefonu i puściłam playlistę ze Spotify. Nie interesowałam się przechodzącymi obok mnie ludźmi, a tym bardziej oni nie interesowali się mną. Nigdy tak nie było, czuje się jak totalne gówno, ale cóż głupoty nie wyleczysz.
- Następnym razem zamknij ryj zjebie.
Powiedziałam w ciszy sama do siebie.
I tak jak myślałam że ludzie się mną nie interesują tak po tych słowach poczułam czyiś dotyk na ramieniu. Podskoczyłam i nagle usłyszałam cichy śmiech.
- Wystraszyłam?
Odwróciłam się w stronę tej osoby. I to nie była byle jaka osoba a moja polonistka.
- Ja? Wystraszyć? Hahahaha nie.
Zrobiłam się cała czerwona, znamy się nawet nie kilka dni a teraz, nie jestem w stanie jej nawet okłamać. Co jest? - Dobra, ma mnie pani. Trochę może się wystraszyłam.
Nauczycielka się zaśmiała pod nosem i opuściła swoją twarz.
- Ale tylko trochę!!!
Krzyknęłam w jej stronę, ta natomiast uniosła głowę i spojrzała w moje oczy. Znowu poczułam jej ciepły dotyk na swoim ramieniu. Jej ciemne oczy sprawiły że całkowicie się zagubiłam. Dotyk koił moje rany i sprawił że zapomniałam o sytuacji z Erykiem. Nikt wokół, mnie nie interesował, tylko ja i ona. Nauczycielka obeszła mnie zabierając za sobą rękę i wsiadła do windy.
- Jedziesz?
Zapytała. Zdziwiłam się że ta winda tak szybko przyjechała na moje piętro. A tym bardziej zdziwiłam się że nauczycielka tak bardzo na mnie działa. To nie może być zakochanie, no bo jak to może wyglądać?
Pewnie jest dla mnie miła i dlatego ją tak polubiłam że aż lubię przebywać w jej towarzystwie.
- Jasne, przepraszam.
Wsiadłam do niej do windy a drzwi się za mną zamknęły.
- Masz na 5 piętrze?
- Niee, na pierwszym.
- Upsik, to trochę się przejedziemy.
Popatrzyłam się na nią, w głowie miałam tylko jedno zdanie „Jezu jak Ty zajebiście wyglądasz w tej koszuli i obcisłych spodniach." Na dodatek ten jej cudowny zapach perfum..
- O czym tak myślisz Diana?
Nagle z rytmu wybiło mnie pytanie nauczycielki. I co ja jej teraz odpowiem jak nie umiem przy niej kłamać?
- O pani pomyślałam..
Nauczycielka się trochę do mnie przybliżyła. Czułam jak jej łokieć styka się z moją ręką.
- Aż taka jestem interesująca że moja uczennica o mnie myśli?
- Można tak powiedzieć.
- To powiedz, o czym konkretnie myślałaś?
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, a im dłużej zwlekałam to tym bardziej nauczycielka mogła coś podejrzewać.
- No śmiało, przecież nie ugryzę.
Powiedziała dodając mi trochę otuchy. Wpadłam, muszę jej po prostu powiedzieć to co miałam na prawdę w głowie.
- Myślałam nad tym dlaczego pani się tak ubiera.
- Źle mi w tym?
- Nie, nie. Tu chodzi o to że wszystkie nauczycielki oprócz pani ubierają się trochę staro, a pani...
- A ja?
- Tak... bardzo dobrze.
- O proszę, nigdy nie usłyszałam takiego komplementu od uczennicy. Od uczniów słyszałam nie raz, zdarzało się kilkadziesiąt razy dziennie, ale od uczennicy to mój pierwszy raz.
- Pani mąż ma się kim pochwalić, na prawdę.
- Tak na prawdę to miał czym.
Zdziwiłam się taką odpowiedzią, sądziłam że nauczycielka jest szczęśliwa mężatką. Nie powinnam się jej pytać jak do tego doszło, ale nie mogę jej zostawić bez odpowiedzi.
- To teraz może żałować.
Pani Buring przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej. Serce zaczęło mi bic mocniej, było mi bardzo gorąco mimo że w windzie było całkiem okej temperatura, nie za zimno i nie za gorąco. Nie wiedziałam co zrobić więc opuściłam głowę. Jednak nauczycielka złapała moją brodę opuszkiem wskazującego palca i podniosła ją trochę do góry. Spojrzałam w oczy nauczycielki. Pani Buring nie była już taka szczęśliwa jak kilka sekund temu.
- Coś nie tak?- Zapytałam. Miałam przeczucia że wzrok pani Profesor nabierze łez więc, wzięłam sprawy w swoje ręce i czule ją przytuliłam. Ta natomiast po 10 sekundach wyrwała się z mojego uścisku.
- Diana, to bardzo miłe z Twojej strony, ale nigdy więcej mnie nie przytulaj.
- Chciałam tylko panią pocieszyć, nie wiedziałam że ten temat aż tak bardzo panią zaboli.
- Nie wiedziałaś, więc skąd mogłaś wiedzieć że wszyscy zrywają z tak okropną osobą jaką jestem.
- Pani Buring, proszę tak o sobie nie mówić.
- W ogóle nic nie powinnam mówić, tym bardziej uczennicy. Powinnam Cię uczyć języka polskiego, a nie o zerwaniu.
- Pani Buring.. proszę mnie posłuchać... ja..
- Jesteś dzieckiem Diana.
- Czy ja Ci kurwa wyglądam na dziecko które wygrało prawko z rogalików? Czy ja Ci wyglądam na jebane dziecko które pyta się przedszkolanki czy może pokolorować niebo na niebiesko?
Czy ja Ci kurwa przypominam dziecko które się upierdoliło jedzeniem...- zdenerwowałam się, mówiąc to za każdym razem przybliżałam się do nauczycielki. Ta natomiast się ode mnie odsuwała. Widziałam w jej oczach lekki strach i zaskoczenie. Wybuchłam do takiego stopnia że trudno będzie mnie uspokoić. Byłam coraz bliżej niej. Moje usta dotykały przez sekundę jej prawego policzka.- Czy ja pani wyglądam na dziecko które nie wie co to jest miłość?
Wzięłam głęboki wdech nosem by chociaż poczuć jej perfumy. Pachniała tak pięknie że aż prosiło się by ją chociaż pocałować w policzek. Opamiętałam się i odsunęłam się od nauczycielki. Ta stała bez ruchu i do tej pory nie udzieliła mi odpowiedzi. Stała i patrzyła się ciągle w dół. Winda w tym czasie się otworzyła. Pomyślałam że jeśli podobnie ma wyglądać nasz powrót na dół, to wole już zejść schodami.
- Do widzenia.
Wyszłam z windy i szłam w stronę schodów, jednak nauczycielka zatrzymała mnie mówiąc.
- Diana, przyjdź jak skończysz lekcje.
Po czym weszła do windy a drzwi za nią się zamknęły.
Pomyślałam sobie że po co mam przychodzić, skoro kobieta nie może mi odpowiedzieć na głupie pytanie. To cud że nagle odzyskała mowę kiedy ja wyszłam z windy. Schodząc po schodach ciągle rozmyślałam o niedawnej sytuacji. Nie powiedziałam przecież nic złego że kobieta mnie od siebie odsuwała. Nawet jeśli powiedziałam to i tak starałam się ją pocieszyć, nie wiem czy uściskiem dużo zdziałam, ale lepsze to niż nic.
Dotychczas nigdy nie była taka wobec mnie, czyżbym poznała właśnie jej drugie oblicze? Nie chce by tak wyglądała nasza znajomość przez cały rok. Znaczy to nie jest znajomość, ale jakoś mi dziwnie zaczyna zależeć na tej kobiecie.
Weszłam do klasy od matematyki i usiadłam obok Kariny.
- Co to za mina?
- Niezadowolenia.
- Pierwszy raz taką widzę.
- To się przyzwyczaj, - Spojrzałam na tablice i odruchowo zaczęłam kręcić długopisem.- bo będziesz miała z nią do czynienia codziennie.
Lekcja matematyki ciągnęła się strasznie, ale w końcu usłyszałam swój wymarzony i wybłagany dzwonek. Kolejne 3 lekcje przebiegły prawie podobnie, tylko że na nich nic nie robiłam. Praktycznie myślałam o pani Buring. Myślałam nad tym czy pójść do niej czy może jednak dać se spokój. Kiedy usłyszałam dzwonek, szybko się spakowałam i szlam w stronę wyjścia. Niby byłam pewna że chce iść do domu ale jednak w głowie była gdzieś ta myśl by pójść do polonistki. Serce zaczęło mi bić mocniej, nie wiedziałam co mam robić. W pewnym momencie stanęłam na środku korytarza i postanowiłam rzucić monetą.
Orzeł- idę do polonistki.
Reszka- wracam do domu.
Z tego powodu że byłam bardziej nastawiona na pójście do domu to na kciuka położyłam reszkę.
- Raz...dwa...trzy...
Rzuciłam monetą do góry, byłam pewna że wyjdzie reszka. Złapałam monetę i wypuściłam powietrze ustami. Zwykły rzut monetą zaczął mnie bardzo stresować, nie wiedziałam że jestem w stanie dojść do takiego stopnia by stresowała mnie moneta. Otworzyłam rękę i ujrzałam na niej reszkę. Poczułam ulgę, jednak w dalszym ciągu korciło mnie by pójść do pani Buring.
- Pierdolić to.
Zaczęłam iść szybkim krokiem w stronę klasy polonistki. Nie chciało mi się czekać na windę więc postanowiłam wybrać się na drugie piętro schodami. Nie zwracałam uwagi na zmęczenie przez wchodzenie. Kierowałam się w stronę otwartej klasy. Kobieta chyba chce usłyszeć moje kroki, dlatego ich nie zamknęła. Kiedy pojawiłam się w drzwiach, spotkałam tam siedzącą na jednej nodze nauczycielkę. Siedziała skupiona i podkreślała coś długopisem w swoim dzienniczku. Pewnie chciała żebym pomyślała że wcale na mnie nie czekała, a tym bardziej że nie słyszała moich kroków.
Zapukałam więc do drzwi, a nauczycielka automatycznie popatrzyła się w moją stronę.
Widziałam jak lekko podnosi kąciki swych ust.
- Wejdź, usiądź w którejś z ławek.
Zasiadłam więc w środkowym rzędzie w środkowej ławce. Byle by najdalej od niej. Nauczycielka dalej coś pisała i podkreślała w swoim dzienniku. Nie miałam co robić więc zaczęłam ją obserwować. Nauczyciela lekko przegryzała swoją dolną wargę i powoli zaczęła bujać swoją głową na boki. Czyżby podkreślanie sprawiało jej frajdę? Nagle polonistka odłożyła swój dziennik i długopis. Wstała i zamknęła drzwi na klucz. Kiedy usłyszałam jak nas zamyka stałam się cała gorąca. Dlaczego nauczycielka zamknęła klasę i to na dodatek na klucz? Przecież nikogo nie było w szkole. A tym bardziej że jak musiałam się spowiadać innym nauczycielkom po szkole to one nigdy nie zamykały drzwi, tym bardziej na klucz. Nauczycielka zaczęła iść w moją stronę i usiadła na ławce przede mną. Założyła nogę na nogę i oparła się ręką. Nastała cisza. Pani Buring patrzyła się pewnie w moją stronę, a ja patrzyłam się na nią. Chciała się na mnie popatrzeć, czy uczyć mnie o dobrym zachowaniu?
- Sądziłam że nie przyjdziesz.
Kobieta nagle się odezwała. Już myślałam że będziemy siedzieć tak 15 minut.
- Dlaczego miałabym nie przyjść?
- Po sytuacji w windzie.
- No to...
Kobieta nagle mi przerwała.
- Słuchaj Diana, nie chce by między nami była wojna. Nie fajnie się zachowałam wobec Ciebie, więc nie dziwię się że tak zareagowałaś. Jestem już starą kobietą i powinnam była inaczej odpowiedzieć na Twoje wypowiedzi. Nie jesteś dzieckiem, jesteś mądrą dziewczyną. Poniosły mnie nerwy i przepraszam Cię za to.
- To ja powinnam była odpuścić sobie te „komplementy".
- Chciałaś żebym zwróciła na Ciebie większą uwagę?
Zdziwiłam się że usłyszałam te słowa właśnie od mojej polonistki. Gdybym to usłyszała od pani Fiołek to bym miała całkowicie wyjebane, ale od niej? Serce zaczęło bić mocniej, myśle że bez problemu nauczycielka zauważyła u mnie nagły stres i zakłopotanie.
- Nieee... ja po prostu myślałam że tym się bardziej do siebie zbliżymy....
- Zbliżymy?
- Znaczy wie pani..
- Nie, nie wiem.- Przerwała mi kobieta. Zaczęła się powoli do mnie zbliżać, nie wiedziałam czy uciekać czy może zostać i czekać aż akcja się rozkręci. Nauczycielka pogładziła moje lico.
- O takie zbliżenie Ci chodziło?
- Niee...eeee.
- To o jakie?
Serce mówiło mi bym ją pocałowała, ale rozum mi mówił żeby jednak nie próbować. Podałam więc w jej stronę rękę. Nauczycielka widząc moje wyciągnięcie ręki zdziwiła się i niepewnie podała mi swoją.
- O takie mi chodziło. Miło było pani Buring, muszę się zbierać bo wieczorem niestety idę na imprezę. Do zobaczenia w poniedziałek.
Wstałam, wzięłam torbę i szlam w stronę drzwi. Przekręciłam klucz. Odwróciłam się w stronę nauczycielki i dodałam:
- Mimo wszystko cieszę się że obie się przeprosiłyśmy.
Nauczycielka lekko się uśmiechnęła i popatrzyła w stronę drzwi.
- A gdzie ta impreza?
- U Kamila.
- W takim razie miłej zabawy.
- Miłego i spokojnego weekendu.
Wyszłam i zostawiłam drzwi otwarte.
Mimo ze wyszłam z klasy i szlam w stronę schodów to za sobą usłyszałam głos nauczycielki.
- Całe moje zjebane życie jest za spokojne i nudne...
Zrobiło mi się jej trochę szkoda. Wraca do domu sama i siedzi w nim sama. Nie ma do kogo się odezwać. Nie wiem czy ma zwierzaka ale nawet jeśli to inaczej jest z zwierzakiem a inaczej z człowiekiem.

1963 słów

// Odkąd zaczęłam pisać „Dzień Dobry Pani Buring" i wchodziłam na wattpada to wiało nudą i praktycznie żadną aktywnością. Dzisiaj jak weszłam to aż się zdziwiłam czerwonymi powiadomieniami. Dziękuje wam bardzo za taką miłą niespodziankę. Zapraszam was również do drugiej opowieści „Ruda Inspektorka" opowiadająca o historii i działaniach Alicii Sierry. Miłego dnia wam wszystkim życzę.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz