- Ten list który napisałaś.. - zaczęłam pierwsza.
- Mhm..?
- Nie mogłaś mi go dać po prostu do ręki? Wiesz że to było trochę ryzykowne.
- Kto nie ryzykuje ten szampana nie pije. - uśmiechnęła się i poszła zanieść szklanki do zmywarki.
- A od kiedy to taka krejzolka z Ciebie?
Wróciła do mnie i usiadła mi na kolanach.
- Wiesz co sobie stwierdziłam Diana?
- Hm?
- Że nie powinno się czekać na oklaski. Zaczęłam myśleć dlaczego ja się tak często hamuję? I stwierdziłam że nie ma sensu sobie odmawiać albo czekać na odpowiedni moment. Zaryzykowałam, ale wiedziałam że będzie warto. A teraz - rozejrzała się po pokoju po czym popatrzyła na mnie i pomiziała mnie czubkiem noska. - popatrz gdzie się znajdujemy.
- W Twoim domu.
- Dokładnie. - cmoknęła mnie delikatnie w usta. - Gdzie schowałaś ten list?
- Mam go przy sobie. - włożyłam dłoń w spodnie by wyciągnąć kartkę. Nie mogłam jej znaleźć za pierwszym razem. - Przepraszam, możesz wstać?
Pani Kasia zeszła ze mnie a ja wstałam by przetrzepać spodnie. Kartki nigdzie nie było. Poszłam szybko do łazienki sprawdzić czy czasem tam jej nie zostawiłam jak się rozbierałam. Otworzyłam drzwi i rzuciłam wzrokiem na podłogę. Nigdzie jej nie było.
- Diana, powiedz mi że ją masz przy sobie albo zostawiłaś w domu!
- No właśnie, nie mam jej przy sobie.
- Może jednak zostawiłaś ją w domu?
- Myśle że tak, szczerze? Myślami wtedy byłam gdzie indziej.
- Gdzie?
- No... - przewróciłam oczami. - W Twoim domu. Zmieniałam spodnie, więc na pewno położyłam gdzieś kartkę ale teraz tego nie pamiętam.
- Nie zostawiłaś jej w szkole?
- Na bank nie, wtedy co chwile sprawdzałam czy mam ja przy sobie, żeby nikt inny jej nie dostał.
- Czyli... nie strasz mnie tak nigdy.
- O proszę, a nie dawno co mówiła że „Kto nie ryzykuje ten szampana nie pije.".
- W tej sytuacji to by było prawdziwe ryzyko. - rzuciła na mnie swym poważnym wzrokiem.
- Ryzyko i chlańsko. - cmoknęłam ją w usta. Poważna mina nauczycielki nagle zamieniła się w twarz od obrażonej i zakochanej kobiety. Przykuła mnie do ściany i wsunęła nogę między moimi nogami.
- Wiesz że po alkoholu jestem łatwa? - spytała kręcąc ze mną.
- Wiem, wtedy tak można Tobą kręcić jak karuzelą pełną dzieci.
- Diana.. - zarechotała. - Staram się być seksowna.
- I jesteś, dobrze Ci idzie.
- Tak, a Ty wybijasz mnie z rytmu.
- Kontynuuj. - szeroko się uśmiechnęłam.
- Mhm.. - zaczęła namiętnie całować moją szyje zostawiając po sobie ślady miłości. Co jakiś czas rozkosznie mruczała mi do uszka, co sprawiło że czuła większe porządnie. - Kochasz mnie?
- Niech pomyślę... - zerknęłam w jej lśniące oczka. - Tak.Wróciłam późnym wieczorem do domu. Widziałam że światło w kuchni nadal się pali. Już dawno sądziłam że rodzicielka śpi. Weszłam cicho do domu i również cicho pozbyłam się butów. Położyłam klucze od samochodu na szafeczce i przejechałam dłonią po włosach.
- Nie musisz się skradać. - powiedziała rodzicielka siedząca w kuchni przy kuchennym stole. Popijała ciepłą herbatę a obok kubka pełnego herbaty, leżała kartka od Buring. Wystraszyłam się i zezłościłam jednocześnie.
- Dlaczego grzebiesz w moim pokoju?! - podeszłam do niej i zabrałam od niej kartkę. Wsunęłam ją do tylnej kieszeni spodni. I zmarszczyłam brwi.
- Masz romans z nauczycielką?
Nie odezwałam się. Obserwowałam ją i starałam się opanować serce, które strasznie głośno biło.
- Wiem kto to jest Buring. To że nie chodzę na wywiadówki nie oznacza, że nie wiem kto uczy moje dziecko. Pytam więc ostatni raz, masz romans z nauczycielką?
- Skoro wiesz kim jest Buring to...
- Tak czy nie? - wstała i zaczęła głośno oddychać. Uderzyła nagle dłonią o stół. - Odpowiedz mi w końcu na to pytanie.
- Mam. - opuściłam wzrok. - Powiesz mi teraz dlaczego grzebiesz w moim pokoju?
- Zanosiłam wyprane rzeczy i zobaczyłam tą kartkę na podłodze. Przeczytałam i... nie wiem jak ja to mam w ogóle skomentować. Moje dziecko lesbijką? Jeszcze zakochana jest w starej nauczycielce?
- Ona nie jest stara! - podniosłam ton i oparłam się dłońmi o kuchenny stół. Spojrzałam się groźnym wzrokiem na rodzicielkę i głośno przełknęłam ślinę.
- W wieku 19 lat zażyła jakieś magiczne badziewie i zatrzymało jej wiek? - spytała poirytowana.
- Przestań..
- Dziecko, czy Ty jeszcze używasz tego co masz w tej głowie?
- Powiedziałam przestań..
- Mogłabyś sobie chłopa znaleźć, założyć z nim rodzinę, wychować piękne dzieci, szczęśliwie żyć. A Ty wolisz uganiać się za jakąś pięćdziesiątką? Chcesz niszczyć jej życie? Kobieta sobie pewnie wszystko idealnie ułożyła. Ma męża, dzie...
- Jest samotna. - przerwałam jej.
- Co nie zmienia faktu że i tak jej niszczysz życie.
- Wiesz kto niszczy mi życie? - uniosłam się w stronę kobiety. - Ty, nikt inny. Nie ma z Twojej strony żadnego szacunku, żadnej miłości, żadnego pierdolonego wsparcia. Czuje się samotna. A kiedy jestem z... Buring, to nagle czuje jak wypełnia tą matczyną pustkę, mimo że to nie ona jest moją matką. To nie jest jej rola, tylko Twoja. Ale Ty wolisz mi mówić że mi przejdzie, albo żebym nie przesadzała, niż faktycznie usiąść, porozmawiać i pomóc jak prawdziwa matka.
- Przecież jak przyszłaś do mnie z prośbą o pomoc, którą Ci chciałam dać to nagle odmówiłaś.
- Bo nie takiej pomocy chciałam.
- Ty sama nie wiesz czego chcesz.
- Wiem. Chcę spędzić całe życie z Buring, czy to Ci się podoba czy nie.
- Tak? To może się do niej wyprowadź? Zamieszkajcie sobie razem, ciekawe czy się zgodzi? - zaczęła mnie prowokować. Czułam coraz to większe zdenerwowanie. Miałam ochotę ją uderzyć, ale starałam się hamować. Nie mogę uderzyć matki. Odeszłam od stołu i spojrzałam na nią pustym wzrokiem.
- Masz rację. Najlepiej będzie się wyprowadzić. - poszłam szybko schodami do pokoju. Zaczęłam czuć jak do moich oczu przybywają łzy. Trzasnęłam drzwiami i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Przetarłam oczy i poszukałam numeru do polonistki. Słyszałam kroki po schodach. Usiadłam przy drzwiach żeby rodzicielka nie mogła do mnie wejść. Wybrałam numer do polonistki i przyłożyłam telefon do ucha. Poczułam jak matka chwyciła za klamkę i zaczęła pchać drzwi.
- Wpuść mnie. - powiedziała zdenerwowanym głosem. Nie odzywałam się do niej. Starałam się zrobić wszystko by tylko tu nie weszła. - Słyszysz?! Masz mnie wpuścić! - modliłam się o to by nauczycielka odebrała telefon, ale też żeby nie słyszała krzyków matki. Poczułabym wtedy wstyd.
- Idź sobie! - wydobyłam z siebie. Rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś czym mogę się zabarykadować. Nic nie było takiego dostępnego w moim pokoju. Pozostała mi tylko nadzieja. że rodzicielka szybko sobie odpuści. Niestety, moja nadzieja okazała się być matką głupich. Zaczęła uderzać w drzwi i je mocniej pchać. Nie byłam w stanie ją zatrzymać. Nauczycielka nadal nie odbierała. Postanowiłam się rozłączyć i wytłumaczyć sobie wszystko z rodzicielką.
Wstałam i wpuściłam ją do środka.
- No, co chcesz mi jeszcze powiedzieć żeby mi dopierdolić? - spytałam z irytacją i skrzyżowałam dłonie.
- Telefon. - wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Chyba śnisz.
- Telefon powiedziałam.
- Przed chwilą co mówiłaś żebym się wyprowadziła, a kiedy chcę to zrobić to nagle każesz mi oddawać telefon? Chyba Cię Bóg opuścił.
- Mnie opuścił? Chyba coś się tu komuś pomyliło. Nigdzie indziej nie będziesz spać. Zostajesz tutaj i masz zakaz spotykania się z tą starocią. Jutro jadę do dyrektorki powiedzieć jej jaką ma zboczoną pracownice. To się nazywa pedofilia.
- Nie! - znów zaczęły przybywać mi łzy. - Nie idziesz do żadnej dyrektorki.
- Właśnie że pójdę, a Ty gówniaro nie będziesz mnie powstrzymywać.
- Nie możesz tego zrobić bo Buring straci pracę. A ja nie chcę żeby..
- I bardzo dobrze! - przerwała mi unosząc się. - O to chodzi, niech straci pracę i możliwość nauczania kogokolwiek. Się w głowie Tobie poprzewracało. Stare próchno będzie młodych ludzi podrywać i zmuszać do dziwnych rzeczy. Tego to jeszcze nikt nie widział.
- Przestań być tak okropną matką! Nie widzisz że przez Ciebie cierpię?!- upadłam na kolana i schowałam twarz w swoich dłoniach. Rozkleiłam się. Poczułam ból, czułam że nie mam już nad niczym kontroli. Miałam wszystko a zostanę zaraz z niczym. Czułam się okropnie na tą chwilę. Czułam się bezradna. Stałam się nikim dla własnej matki. Dlaczego ona nie chce mojego szczęścia? Jestem już dorosła i ja decyduje z kim będzie mi dobrze. Miłość to przecież miłość, jakakolwiek by ona nie była.
- Oddaj ten telefon. - powiedziała stanowczo.
- Nie. - wydukałam z siebie, a po chwili poczułam jak kobieta chwyciła mnie zdecydowanie za włosy i zaczęła mnie szarpać. Zacisnęła zęby i nachyliła się do mnie.
- Słyszysz co mówię?! Masz oddać ten telefon i mnie nawet nie denerwuj.
- Nie! - krzyknęłam głośno. Nie zdziwiłabym się jakby nagle usłyszeli mnie sąsiedzi. Zaczęłam głośniej płakać. Rodzicielka zdenerwowała się, ale jednocześnie miała dosyć mojego płaczu. Puściła moje włosy i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Złapałam się za tył głowy gdzie chwyciła mnie matka. I znów oparłam się plecami o drzwi. Skuliłam się i starałam się uspokoić płacz. Po chwili poczułam wibracje w dłoni i usłyszałam melodyjkę. Spojrzałam na ekran, a kiedy ujrzałam na nim imię i nazwisko nauczycielki. Zaczęłam się coraz bardziej stresować. Nie wiedziałam czy odebrać czy nie. Bardzo chciałam jej powiedzieć co teraz się stało i poprosić ją o pomoc. Ale czułam że jak usłyszy mnie matka, to znów się rzuci na drzwi i zacznie się drzeć. Zaczęłam głośniej oddychać. Postanowiłam sprawdzić czy nie ma jej za drzwiami. Wstałam i otworzyłam powoli drzwi. Ujrzałam ją stojącą bez emocji przed swoimi drzwiami. W korytarzu było ciemno. Widziałam tylko jej błyszczące się oczy i niezadowoloną minę.
- No odbierz od niej. - powiedziała. Szybko zamknęłam drzwi i znów się o nie oparłam. Odebrałam telefon od kobiety.
- Coś się stało Maleństwo? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Tak. Przyjedź po mnie. - powiedziałam po czym szybko się rozłączyłam. Odskoczyłam od drzwi i szybko wyłączyłam całkowicie telefon.
Rodzicielka znów wparowała mi do pokoju i zaczęła mówić bym oddała jej telefon. To już było nieistotne. I tak jak go włączy to musi wpisać kod którego nie zna. Dałam jej go do ręki.
- Nigdzie po Ciebie nie przyjedzie.
Rzekła po czym wyszła.
- Przyjedzie. - powiedziałam pod nosem kiedy matka wyszła z pokoju i trzasnęła ponownie drzwiami. - Ona, musi... przyjechać i mi pomóc..
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...