9. Wytłumaczysz mi to?

2.4K 105 12
                                    


W weekend nie wychodziłam i nie odzywałam się do nikogo. Dalej przeżywałam niemiłe pożegnanie z panią Buring. Przez to całe wydarzenie już kilka razy próbowałam pocieszać się alkoholem, ale nie był w stanie mi pomóc albo chociaż ułagodzić ból. Ciągle patrzyłam się na usuniętą wiadomość od pani Buring, szlak mnie trafia że wtedy wyłączyłam internet i nie dostałam żadnego powiadomienia. Siedziałam w depresji aż ten weekend całkowicie się skończy.

*Poniedziałek godzina 7:45*

Niechętnie wstałam tego dnia do szkoły, jeszcze obudziłam się zbyt późno więc nie miałam szans być na pierwszej lekcji. Zobaczyłam na dzienniczku elektronicznym co mam na pierwszej godzinie, język polski.
- Świetnie, przynajmniej to tylko jedna godzina więc nie będę mieć z nią do czynienia.
Skoro wiedziałam że nie będzie mnie na lekcji polskiego to postanowiłam poleżeć sobie z kilka dobrych minut i brać się za śniadanie. Skoro miałam tyle czasu na przygotowanie sobie śniadania to postawiłam na sałatkę z kurczakiem. Włączyłam więc se radio i śpiewając piosenki zaczęłam robić jedzenie.

Poczułam wibracje na tyłku, wyjęłam z tylnej kieszeni telefon i odebrałam.
- Słucham?
- Diana gdzie Ty do cholery jesteś?
- Karinka?
- To Ty nie widzisz od kogo odbierasz?
- W tym momencie nie widzę.
- W każdym razie, czemu Cię nie widzę w szkole? Przecież zaraz mamy polski z nową laską.
- Jak z nową?
- Znaczy no z tą Twoją.
Po jej odpowiedzi poczułam ukucie w sercu. Mój poranny humorek nagle zniknął przez jedno głupie zdanie. Dawno nie byłam zauroczona, więc dawno też nie czułam bólu.
- Spóźnię się, zaspałam.
- W połowie lekcji przyjdziesz?
- Nie.
- Czekaj co? Bo coś przerwało, mam powiedzieć nauczycielce ze przyjdziesz w połowie?
- Nieeee, Karinka przyjdę na drugą lekcje!
- Cooo? Znowu przerywa, ale zrozumiałam słowo „przyjdę" to znaczy że tak. To ja czekam, narka.
Dziewczyna się rozłączyła. Położyłam agresywnie telefon na blacie i się o niego oparłam rękoma.
- Jebana mać, osobiście kupie Karince lepszy telefon albo zmienię jej operatora bo zawsze słyszy nie to co powinna.

Szłam w stronę szkoły, nie chciało mi się jechać samochodem bo dzisiaj zaczyna się tydzień ruszania dupy a nie jej wożenia. Nie szłam zbyt długo, bo do szkoły dotarłam w 15 minut. Czyżby aż tak mi się spieszyło do kolejnego rozczarowania przez Panią Buring? Weszłam do windy i pojechałam na 3 piętro. Jednak kiedy weszłam do niej to zdziwiłam się że szyba która znajdowała się w windzie z widokiem na boisko szkolne była zasłonięta czarną plandeką. Nie wnikałam w to czemu ta plandeka tutaj jest, ale teraz nie będę miała na co patrzeć. Kiedy dotarłam na 3 piętro to pod klasą czekała na mnie zdenerwowana Karinka z chłopakami.
Nie mogłam teraz się wycofać więc szłam spokojna w ich stronę.
- Cześć wam. - Rzuciłam lekko, Karinka wychyliła się w moją stronę i dodała:
- Fajnie to tak zostawiać przyjaciółkę samą na polaku?!
- Przecież..
- Jeszcze powiedziałam tej nowej że przyjdziesz w połowie lekcji bo musiałaś iść do lekarza.
- Ale Karinka ja nie musiałam...
- Przecież wiem że nie musiałaś, ale by się dopytywała więc przyszedł mi do głowy lekarz.
- Świetnie Karinka, teraz będę musiała się jej spowiadać z lekarzem.
- Ale polski mamy dopiero jutro na końcu, poza tym ona zapomni.
- Nie Karinka, uwierz mi że ona nie zapomina.
- Dobra skończcie już gadać i wchodzimy na lekcje!
Powiedział Eryk pchając nas po plecach do klasy.
Zajęliśmy swoje miejsca na samym końcu przy ścianie. Rozpakowaliśmy się i siedzieliśmy cicho aż do momentu sprawdzenia obecności, po sprawdzeniu jak zwykle zaczęliśmy dyskretnie gadać.
Nie minęło nawet 5 minut lekcji a już rozszedł się dźwięk pukania.
Kiedy drzwi się otworzyły w nich stał nie kto inny jak pani Buring.
- Znowu się widzimy klaso. - Rzuciła z uśmiechem. Jej wzrok przebiegł po wszystkich ławkach aż stanął na ławce w której siedziałam ja z Karinką. Nauczycielka podniosła jedną brew po czym spojrzała na panią Fiołek.
- Tak Kasiu?
- Masz może pożyczyć z 3 kredy?
- W sekretariacie już nie ma pudełek?
- Kocurek wzięła ostatnią.
Pani Fiołek poszła na tyły klasy po kredę. Natomiast Pani Buring korzystając z okazji znowu popatrzyła się w moją stronę mierząc mnie od góry do pasa. Mimo że moja postawa ciała była bardzo pewna siebie to mój wzrok patrzący się na nauczycielkę był zdecydowanie przestraszony.
- Kasiu, mam jedno całe pudełko i drugie w połowie, jak chcesz to mogę dać Ci to całe.
Nauczycielka nadal patrząc się w moją stronę odpowiedziała pani Fiołek:
- Z chęcią przygarnę tą w połowie.
- No dobra, skoro wolisz w połowie to proszę bardzo.
Pani Fiołek wzięła do rąk pudełko z kredami i dała Pani Buring. Ta natomiast kiedy wyciągnęła w jej stronę ręce to uśmiechnęła się pokazując szereg zębów.
- Dziękuje Małgosiu, lecę nie będę Ci przeszkadzać.
Ostatni raz poczułam na sobie wzrok polonistki.
- Dzień Dobry Diana, szybko Cię ten lekarz zbadał.
Myślałam że to sobie oszczędzi i nie będzie nic do mnie mówić. Nie chciałam się nic do niej odzywać, więc lekko się uśmiechnęłam w jej stronę.
- To chyba coś poważnego że nie możesz mi odpowiedzieć.
- Przecież ona normalnie mówi Kasiu, jak sprawdzałam obecność to normalnie mi odpowiedziała.
Nauczycielka po tych słowach spojrzała się na mnie pytająco.
- O proszę, ktoś tu nie ma odwagi się odezwać? No nic, nie będę się prosiła. Idę Małgosiu, klasa czeka.
- No cześć.
Drzwi do klasy się zamknęły, a Pani Fiołek patrząc się na mnie, zapytała:
- Języka nie masz?
- Ani języka, ani mózgu.
Nauczycielka nie odpowiedziała mi na moją odpowiedź, popatrzyła się tylko na mnie krzywo i zaczęła prowadzić lekcje.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz