122. Numer 3

2.1K 90 16
                                    


Minęło sporo czasu od incydentu z Merch. Między mną a Buring układało się bardzo dobrze.
Starałam się ją odwiedzać teoretycznie codziennie. Natomiast w praktyce wychodziło to inaczej.
Czekał mnie egzamin zawodowy. Przez cały ten czas byłam zajęta miłościami, zabójstwami, szpitalami i depresją, że zapomniałam o egzaminie który nadejdzie dokładnie za tydzień. Oczywiście że starałam się coś powtarzać, ale moja pamięć nie istnieje tak samo jak chyba mój przyszły papier technika informatyka.
Kiedy wracałam do domu ze szkoły, starałam się usiąść przed książką i przed YouTube żeby ogarnąć mniej więcej na czym będzie się opierał nadchodzący egzamin. Nie. To nie było tak że faktycznie czytałam i oglądałam. Moje myśli krążyły wokół Kasi, a moje palce wiecznie dotykały ekran telefonu. Można było powiedzieć że jestem uzależniona od telefonu. Albo po prostu jestem uzależniona od swojej polonistki.
Karinka też przestała się odzywać ze względu na egzamin. Eryk, cóż on milczy już od dłuższego czasu. Kamil siedzi w pierdlu i chodzą tylko pogłoski że ma niedługo wyjść. Lecz jeśli zbliży się do Kariny lub do Buring to nie ręczę za siebie.
Moja mama zaakceptowała chyba fakt że moje serce należy do starszej kobiety. Czasami jest tak że kiedy jemy wspólnie obiad to pyta się co u Kasi. Jednak boi się myśli co może się stać jeśli ten sekret wyjdzie na jaw.
Informatyka bez Merch też jest całkiem, hmmm okej? Ciężko tu dobrać słowa. Natomiast ona i jej mąż... rozstali się. Mąż dowiedział się prawdy nie ode mnie, ani nie od Buring, od samej MyAnny. Nie utrzymuję z nią kontaktu mimo że raz na jakiś czas moja głowa o niej pomyśli.
Karina przyznała mi się niedawno że co jakiś czas odwiedza grób Sandry. A Adrian - kolega a może i przyjaciel okazał się być gejem. Adrian zaczął czuć coś do Eryka. Jednak Eryk to stuprocentowy heteroseksualista.
W szkole jest spokój. Nikt nie przychodzi i nie grozi nożem czy pistoletem. Baba od matematyki w końcu się uspokoiła i nie jest już tak wredna jak wcześniej. Kujonka Marta wyszła na wolność, jednak nie wróci do naszej szkoły. Tak zapewniała mnie Buring. Wiadomo - kobietom się nie ufa. Więc nawet jeśli Marta wróci, to nie dam się wydymać kolejny raz. W moim życiu chyba wszystko zaczyna się układać.
Tak można było pomyśleć...

W dzień egzaminu nie byłabym sobą gdyby nie okazało się że jestem delikatnie spóźniona. Dlatego wstałam jak poparzona kawą i ubrałam się w elegancki sposób najszybciej jak się da. Nie zjadłam śniadania. Wzięłam tylko dowód, wodę i długopis i pobiegłam do samochodu. Otworzyłam drzwi tak jakbym miała je wyrwać. Nawet nie łączyłam się z transmiterem tylko w ciszy ruszyłam do szkoły żeby zdążyć na czas.

Zaparkowałam na swoim ulubionym miejscu. Weszłam do szkoły od tyłu i wbiegłam po schodach do sali 307.
Moi koledzy stali już przy ścianie i po kolei szli losować numerek. Machnęłam tylko ręką po włosach żeby podejść do nauczycielki w miarę ogarnięta. Z kieszeni wyjęłam opakowanie gum. Wyjęłam jedną gumę a opakowanie - wyrzuciłam, była tylko jedna w środku. Z opadniętym wzrokiem zaczęłam stawiać powoli krok do nauczycielki która stała z koszyczkiem w którym były poskładane kartki z numerkiem.
- Pani Smith.
Słysząc znany mi głos, spojrzałam się na nauczycielkę która trzymała koszyk i nagle poczułam ciepło w sercu. To była Buring. Nic mi nie mówiła że będzie nas pilnować.
Wylosowałam kartkę i zaczęłam ją otwierać.
- Stanowisko nr. 3. - powiedziałam.
- Numer 3. - powtórzyła za mną i spojrzała na kobietę o ciemnych włosach która stała przy ścianie i wpisywała numer stolika na liście.
- Podpisz się. - powiedziała kruczowłosa i położyła mi listę z długopisem ma ławce za nią.
Buring szepnęła mi do ucha:
- Powodzenia, oby się udało. Trzymam kciuki.
Na co ja się uśmiechnęłam pod nosem. Wzięłam długopis i podpisałam się na liście. Kruczowłosa spojrzała się na mnie, przegryzła delikatnie dolną wargę i spojrzała się potem na Kasie która trochę niezbyt była zadowolona z reakcji egzaminatorki. Speszyła się i głośno przełknęła ślinę zabierając z ławki podpisaną listę.
- Witam was wszystkich, mam nadzieję że jesteście zwarci i gotowi na egzamin. Ja jestem Anetta, ze mną jest wasza nauczycielka od polskiego pani Katarzyna, natomiast od przygotowywania stanowisk jest pan Piotr. Również wasz nauczyciel od zawodowych chociaż wy, macie ich dość sporo. Możecie mieć przy sobie wodę pod warunkiem że jest ona położona przy krzesełku i dobrze zakręcona. Długopis czarny, dowód żeby sprawdzić czy wy to faktycznie wy. Chociaż wcale teraz tego nie potrzebuję. Jeśli ktoś z was będzie pewny wykonania zadania to proszę podnieść rękę a ja lub pani Kasia do was podejdziemy. Tak samo w przypadku skorzystania z łazienki. Również podnosimy rękę do góry, odnotowujemy wyjście. Wysyłamy z wami nauczyciela i przychodzicie w ciszy jak gdyby nigdy nic. Z egzaminu możecie wyjść dopiero po godzinie, szybciej nie puszczamy. Jakieś pytania?
- Tak. Numer telefonu do pani? - spytał jeden z moich klasowych debili.
- Umawiam się tylko z mężczyznami nie z chłopczykami.
Buring na to parsknęła cicho śmiechem. Każdy z nas się odwrócił do stanowiska i poczekał na to aż egzaminatorka rozda arkusze. Czułam się lekko zestresowana. Ale w środku liczyłam na to że to zdam. W końcu obok jest moja wybranka.

Podniosłam rękę do góry. Pani Anetta podeszła do mnie i spytała czy skończyłam.
- Nie, ja chcę do toalety.
Anetta popatrzyła się na Buring i kiwnęła głową. Kasia podeszła do mnie i powiedziała że pójdzie ze mną. Wstałam i wyszłyśmy z klasy. Szłyśmy przez pewien czas w ciszy żeby nie zagłuszać innych trwających w tym samym czasie egzaminów. Byłyśmy na parterze. W końcu mogłam się odezwać.
- Nic mi pani nie mówiła że będzie mnie pani pilnować na egzaminie.
- Cóż, sama nie wiedziałam.
Weszłyśmy do toalety. Rozejrzałam się po kabinach upewniając się że jesteśmy same. Pchnęłam delikatnie Buring na ścianę i zaczęłam ją namiętnie całować po szyi.
- Wiem że mam egzamin i powinnam się skupić, ale nie jestem w stanie się opanować kiedy obok mnie jest tak piękna kobieta.
- Pani Anetta?
- Weź. - przestałam ją całować. - Teraz moje podniecenie zniknęło.
Zaśmiała się.
- I dobrze, egzamin teraz jest ważniejszy. Jeśli go zdasz to... dostaniesz coś w zamian.
- Co takiego? - spytałam.
Jej wzrok zszedł niżej i przegryzła wargę. Widząc jej opadający wzrok, zarumieniłam się i pocałowałam ją w lico.
- Głupolu. Odpowiada mi to.
Weszłam do kabiny i skorzystałam z toalety. Umyłam potem porządnie ręce i wytarłam w ręcznik papierowy. Wychodząc uderzyłam polonistkę w jej jędrny tyłek.
- Tak na szczęście. - dodałam.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz