53. Przecież to tylko gąbka.

1.9K 110 41
                                    


Siedziałam w ostatniej ławce na lekcji matematyki. Obok mnie nie było mojej przyjaciółki, siedziałam sama i zastanawiałam się czy Karinka wciąż siedzi w damskiej toalecie. Te myśli coraz bardziej zżerały mój cały mózg, spojrzałam się na zegar powieszony nad zieloną szkolną tablicą. Dobiegała 11.
- Debilkooo, już 15 minut minęło od długiej przerwy. - powiedziałam cicho sama do siebie. - Proszę pani? - podniosłam rękę do góry. Nauczycielka od matematyki spojrzała się na mnie pytająco.- Mogłabym pójść na chwile do toalety?
- Przecież na to była przerwa.
- Krótka przerwa, proszę pani. Proszę, to będzie szybki wypad! Ja na prawdę nie wytrzymam.
- Namoczysz mi gąbkę. Idź.
Matematyczka złapała za gąbkę i stanęła obok drzwi. Ja jak poparzona wstałam i szłam w stronę wyjścia. Złapałam za klamkę i wzięłam z rąk nauczycielki suchą gąbkę, która była cała w białej i czerwonej kredzie.
Szłam szybkimi krokami w stronę damskiej toalety gdzie ostatni raz widziałam Karinę.

Otworzyłam drzwi do łazienki a w niej usłyszałam śmiejący się głos przyjaciółki. Weszłam do środka i szłam w stronę skąd dobiegał śmiech.
Karinkę zastałam siedzącą na podłodze i opartą o ścianę zrobioną z białych kafelków. Przy uchu trzymała swój telefon i zaczęła głośniej śmiać się do słuchawki. Jej wzrok powoli zaczął mnie mierzyć. Jej śnieżne zęby wciąż były widoczne. Jej uśmiech był szeroki i świadczył że osoba z którą rozmawia, na prawdę ją rozśmiesza. Przyłożyła wskazujący palec do swoich ust dając mi znak że mam być cicho. Ścisnęłam mocno gąbkę i spojrzałam się na przyjaciółkę z lekkim zdenerwowaniem. Nie pojawia się na lekcji bo telefon i osoba z którą gada jest ważniejsza? Rozumiem ja też nie lubię matematyki, ale jej zagranie było nie w porządku. Poszłam pod kran namoczyć gąbkę, spojrzałam na swoje odbicie lustrzane i próbowałam uspokoić gniew który we mnie siedział. Z przymusu, podniosłam swoje kąciki ust lekko do góry by wmówić sobie że będzie dobrze a gniew jest mi nie potrzebny.
Usłyszałam jak głos przyjaciółki był coraz bliżej mnie. Dziewczyna zbliżyła się do mnie i objęła od tyłu kładąc swoją bródkę na moim ramieniu. Wciąż przy uchu miała telefon. Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na nas w odbiciu.
- Jasne, nie ma sprawy. To widzimy się jeszcze dzisiaj? Tak? Super. - nastała chwilowa cisza, a ja zakręciłam kran. - Zaprosić? Dobrze, znaczy nie wiem dlaczego na takim etapie już chcesz poznawać, ale w porządku. - pilnie słuchałam tego co mówi moja przyjaciółka. - Ty się rozłącz. Nie, Ty bo ja nie potrafię. No... - nagle spojrzała na ekran telefonu. - A to suka.
- Powiedz mi, dlaczego w tym momencie nie znajdujesz się w ławce na matematyce i nie ściągasz ode mnie przykładów?
- Bo nauczyłam się dodawać w słupku, więc mogę liczyć na siebie.
- To było w podstawówce.
- Siedząc przy takich debilach w tej klasie, to czuje się nadal jakbym była w podstawówce. Nie ważne, robisz coś dzisiaj?
- Nie.
- To już coś robisz.
Spojrzałam się z zapytaniem.
- No - kontynuowała - muszę Ci kogoś przedstawić. Kogoś kto pojawił się nagle w moim życiu i w sumie trochę mi w nim namieszał... ale w tym dobrym znaczeniu!
- Wnioskuje że to kobieta.
- Skąd wiedziałaś?
- Jak się rozłączyła to nazwałaś ją suką. Gdzie o od której?
- W sumie, nadal jesteś sama w domu?
- Tak.
- To już nie.
Wycisnęłam gąbkę i odwróciłam się w stronę przyjaciółki wyrywając się z jej uścisku.
- Dlaczego akurat u mnie?
- No bo wiesz, może ja i no wiesz i ten no wiesz...
- Taa - wzięłam ją za nadgarstek a następnie podciągnęłam jej rękawy do góry. - nie sądzę żeby się jej to spodobało.
- Masz ciemno w piwnicy?
- Ja pier... - mocno chwyciłam za gąbkę i wyszłam zostawiając ją za sobą.

Kierowałam się w stronę sali od matematyki, aż nagle drzwi przede mną się otworzyły i ktoś wciągnął mnie do środka. Czułam mocny uścisk kobiety na moim przedramieniu. Moje oczy powędrowały na osobę która właśnie zamykała klasę przekręcając zamkiem w lewo. Długowłosa blondynka z piękną i pociągającą figurą oraz wypryskana bardzo słodkimi perfumami..
- Przepraszam że tak Cię wciągnęłam skarbeńku. - rzekła pani Buring.
- Niech tak pani na mnie nie mówi, a najlepiej to proszę mnie wypuścić bo chce iść na lekcje.
- Usprawiedliwię Ci ją.
- Tak? A tej gąbce też pani to usprawiedliwi?
- Przecież to tylko gąbka.
- Tylko gąbka.. która też ma uczucia. Tak samo jak ja! Też mam uczucia a zostałam potraktowana jak ta gąbka.
- Przecież Ty ją tylko trzymasz w swojej malutkiej dłoni.
- Niech sobie pani wyobrazi że ta gąbka to ja, a ja w sensie, no dłoń, to pani. Najpierw trzyma mnie pani jak psa za smycz, później pani na mnie leje, następnie wyciska i ściera bród.
- Nie rozumiem.
- To może pani przypomnę? - złapałam za jej dłoń i zamachnęłam się nią chcąc uderzyć swoje lico, jednak nauczycielka zatrzymała rękę centymetr od mojego policzka.
- Nie chce. - położyła delikatnie dłonie na moich policzkach i się przybliżyła do mojej osoby. Jej wzrok patrzył się na moje wargi. One były jej obiektem pożądania. Przegryzła kusząco wargę a następnie podniosła swój wzrok patrząc się w głąb moich oczu. - Chce Cię pocałować, tak bardzo tęsknie za smakiem Twych kuszących ust.
Nie odezwałam się do nauczycielki. Z jednej strony nie wiedziałam co jej odpowiedzieć, a z drugiej chciałam wiedzieć co zrobi kiedy się nie odezwę. Ta przybliżyła bioderka bardziej do moich i przykuła mnie do najbliżej ściany. Nachyliła się do mnie bardziej a nasze piersi zaczynały się dotykać. Mój oddech nagle przyspieszył, serce zaczęło mocniej i głośniej bić. A z całej sytuacji zrobiłam się trochę wilgotna. Nie czułam dawno takiego strachu, podniecenia i zdenerwowania jednocześnie. Położyłam swe dłonie na bioderkach polonistki i powoli zbliżałam swoje wargi do ust nauczycielki. Dzieliły nas milimetry.
- Nie.. - powiedziałam po czym odsunęłam twarz.
- Dlaczego?
- Dlatego że pokochałam kogoś innego.
Nauczycielka nagle ode mnie odskoczyła a do jej oczu zaczęły nabierać się malutkie źródełka łez.
- Ale przecież, ale jak to? - zapytała załamanym głosem. Jej dłonie zaczęły się jej powoli trząść. Oddech stał się nierówny. Usta miała lekko uchylone i rękoma szukała pobliskiej ławki by na nią usiąść.
- Pokochałam panią Kasie Buring, moją nauczycielkę od polskiego. A teraz mam do czynienia nie z Kaśką a z jakąś podróbą. Nie wiem kim jesteś tak na prawdę, ale przekaż pani Kasi że strasznie ją kocham i za nią tęsknie i mam nadzieje że wróci jak najszybciej.
- Przecież jestem Kaśką.
- Nie. Nie jesteś sobą i snickers tu nie pomoże. Zastanów się kim jesteś, co zrobiłaś i jak mnie potraktowałaś.
- Wiesz co zrobiłam? Zakochałam się w swojej uczennicy, która strasznie na mnie działa. Przy której byłam szczęśliwa, a szczęścia nie odczuwałam przez dłuższy czas. Zakochałam się w osobie z którą chciałabym spędzić resztę życia i o tym właśnie marzę. Chciałabym marzyć o tym by wyjechać na koniec świata w piękne miejsce, z kobietą którą kocham i przeżyć najpiękniejsze chwile które nigdy już się nie powtórzą. Ale jedyne o czym mogę na chwile obecną marzyć to o tym, żebyś mi wybaczyła i w końcu mnie pocałowała.
Zrobiłam kilka kroków do przodu zbliżając się do nauczycielki. Spojrzałam się w jej oczy a pod koniec na jej czerwone usta. Zbliżyłam swoje usta i szybko ją pocałowałam. Ta odwzajemniła mój pocałunek i przyciągnęła moje ciało bliżej siebie. Objęła mnie czule po czym przestała mnie całować tylko dlatego, że chciała  schować swoją twarz w mojej szyi i cicho się rozpłakać. Złapałam ją za raniona i odciągnęłam od siebie. Opuściłam swój wzrok, poprawiłam się i odkręciłam zamek. Chwyciłam za klamkę i wyszłam z sali zostawiając panią Kasie samą w pomieszczeniu.

Weszłam do klasy od matematyki i przy tablicy zastałam wściekłą na mój widok nauczycielkę, stojącą przy tablicy z kredą i z książką.
- Do toalety nie masz daleko. Tylko zejście z pierwszego piętra. Kabin w damskiej toalecie jest 6. Ty byłaś tam jedna i nie ma praktycznie możliwości żeby była kolejka. W takim razie powiedz mi gdzie tak długo się szlajałaś że Cię nie było?
- Za szczęściem.
- W toalecie?
- Widzi pani żebym je znalazła? Nie. W takim razie przynajmniej wiem że w toalecie go nie ma. - położyłam jej gąbkę na biurku i poszłam zająć swoje miejsce przy którym siedziała randkująca na telefonie Karinka.
- Stara, musimy coś zrobić dobrego do jedzenia. Znaczy, byłabym Ci bardzo wdzięczna gdybyś coś przygotowała, a najlepiej powiedziała że to ode mnie nauczyłaś się tak zajebiście gotować.
- Dobrze. - powiedziałam bez nastroju.
- Coś jest?
- Buring. - nachyliłam się do ucha przyjaciółki - Ja się w niej zakochałam.
- Co?! - krzyknęła na całą klasę przyjaciółka. Cała klasa się na nią spojrzała wraz z nauczycielką. - Właśnie zrobiłam przykład dobrze! - powiedziała nagle szukając wytłumaczenia przed matematyczką.
- Dlatego Ci nie chciałam mówić tak szybko, a nawet nie w tym miejscu. Ale dobrze usłyszałaś, zakochałam się w... - przybliżyłam się ponownie do jej uszka - pani Buring.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz