69. Ktoś wie.

1.7K 102 34
                                    


Leżałyśmy obie przytulone do siebie na kanapie. Zerknęłam na godzinę w telefonie. Mój wyraz twarzy od razu się zmienił. Pani Kasia spojrzała się na mnie i cmoknęła w czółko. Wtuliłam się w nią mocniej i schowałam twarz w jej ramionach.
- Nie rozstajemy się na niewiadomo ile. - powiedziała czule miziając po ramieniu. - Obiecałam Ci że pojawie się po szkole.
- Wiem i mam nadzieję że obietnicy dotrzymasz, ale wiesz co mnie jeszcze boli?
- Zapewne sprawa z Kariną.
- Dokładnie tak. A co jeśli jest źle? A może nawet i tragicznie? - spojrzałam się w oczy polonistki.
- Jeśli ciągle będziesz takiej myśli, to nigdy nie staniesz się optymistką.
Podniosłam się i odetchnęłam, rzuciłam ponownie wzrokiem na nauczycielkę i zapytałam:
- Myślisz że powinnam zadzwonić do mamy Kariny i spytać się jak się ona trzyma?
- Diana, myślę że mama Kariny by Cię koniecznie poinformowała gdyby wiedziała co się dzieje z córką. Daj temu czas. Im także jest trudno.
- To wszystko moja wina, mogłam ją wziąć za szmaty i zaprowadzić z powrotem do klasy. Tak to by się nic nie stało. - wstałam z kanapy i zaczęłam chodzić po całym parterze. Przejeżdżałam palcami bo meblach i co chwile zdmuchiwałam z palców kurz.
- Usiądź proszę. - powiedziała pani Kasia która obserwowała moją osobę. Sama siedziała na kanapie i zaciskała palce na siedzeniu kanapy. Wyraz jej twarzy był poważny, ale jednocześnie przygnębiony. Przeszłam obok nauczycielki a ta złapała mnie za nadgarstek. Stanęłam i spojrzałam na dłoń. - To chodzenie Ci nic nie pomoże.
- Nie mogę przestać o niej myśleć Buring. Wcześniej byłyśmy zajęte sobą i nie ukrywam ale Karina w tamtej chwili wyleciała mi z głowy. Teraz nie jestem w stanie pomyśleć o czymś innym przez ponad sekundę.
- Pomyśl o mnie. - wstała i przybliżyła się do mojej osoby. Oplotła nasze dłonie a potem rzuciła wzrokiem na moje usta. Rozchyliła swoje wargi a następnie złączyła je wraz z moimi.
Oderwałam się od niej i przymknęłam oczy.
- Nie jestem w stanie.. rozumiesz?
Polonistka spojrzała się na zegarek wiszący tuż za mną.
- Ja natomiast nie jestem w stanie dłużej tu zostać. - puściła moje dłonie po czym stawiała kroki w stronę drzwi wyjściowych. Wzięła torbę oraz kluczyki do samochodu. Założyła narzutkę i otworzyła drzwi posyłając mi tylko uśmiech. Zamknęła za sobą ciemno drewniane drzwi i wsiadła do samochodu. Usłyszałam tylko chodzący silnik a po chwili usłyszałam jak odjeżdża.

Siedziałam na górze w swoim pokoju. Co chwile zmieniałam pozycje na swoim łóżku, przewracając się na bok, wstając i chodząc po pokoju lub siedząc na miękkim materacu. Zajrzałam przez okno i rzuciłam wzrokiem na gromadkę dzieci bawiących się na ulicy na której mieszkałam. Ta radość oraz uśmiechy na ich twarzach sprawiły że zaczęłam przypominać sobie niektóre zdarzenia z przeszłości. Pamiętam jak kiedyś całe popołudnie spędzałam ze znajomymi z podstawówki grając w klasy albo w babajaga patrzy. Kiedyś dzieciństwo było piękne, kolorowe i będące bez zmartwień. Wzdychnęłam po czym zasiadłam na krześle przed małą toaletką. Zmierzyłam się wzrokiem od pasa w górę.
- Co taka Buring może w Tobie widzieć? - spytałam sama siebie po trzym delikatnie uderzyłam pięścią w stolik. Usłyszałam nagle wibracje telefonu dochodzące prosto z szafki nocnej. Zerwałam się z krzesła i biegiem poszłam po telefon. Spojrzałam lekko wystraszona na wyświetlacz. Dzwoniła do mnie Karinka. Serce mi nagle zaczęło szybciej bić. Przełknęłam głośno ślinę i bez zbędnego myślenia przyłożyłam telefon do ucha.
- Karinka? Jak się czujesz? - spytałam zmartwiona.
- Tu mama Kariny. Dzwonię bo córka mnie o to prosiła a sama nie jest w stanie rozmawiać z kimkolwiek. Miałam przekazać że jest dobrze. Karina z tego wyjdzie tylko potrzeba jej czasu oraz dużo siły by wstać na nogi.
- W takim razie nabój był w środku...
- Tak, inaczej nie wiem jakby wyglądała obecnie sytuacja z córką.
- Bardzo się cieszę że pani do mnie dzwoni, nawet nie wie pani jaka to dla mnie ulga słysząc że z Kariną jest dobrze. Wie pani może co z nauczycielką od informatyki?
- A tak, widziałam ją parę minut temu jak wychodziła z mężem.
- Ja naprawdę dziękuje pani za telefon i za tak dobrą informację, niech pani przekaże że życzę Karince bardzo dużo zdrowia.
- Przekaże, nie martw się.
- Mogę się jeszcze coś spytać? - wypaliłam nagle.
- Słucham?
- Mogę ją odwiedzić?
- Nie mam pojęcia Diano. Myśle że przez pierwsze siedem dni nie powinien jej nikt odwiedzać z wyjątkiem rodziców. Potem wydaję mi się że będzie znacznie lepiej Karince. Wszystko jednak tak naprawdę jest zależne od lekarza.
- Rozumiem, jednak dziękuje za wszystko. - uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
- Będę informować. Do widzenia Diano.
- Do widzenia.
Rozłączyłam się i z ulgą usiadłam na łóżku. Na taki telefon właśnie czekałam. Nie ukrywając czuje się zdecydowanie lepiej niż przedtem. W głowie jednak zaczęła mi teraz siedzieć pani Merch. Jej zdrowie wciąż jest dla mnie bardzo ważne. Chwyciłam mocno za telefon i zacisnęłam zęby.
- Dobra Diana, dzwoń i spytaj się jak się czuje. W końcu jesteś ciekawa jak się czuje, więc szukaj numeru i dzwoń. - powiedziałam sama do siebie. Odblokowałam telefon i zaczęłam szukać numeru informatyczki w ostatnich połączeniach. Kliknęłam w numer i przyłożyłam telefon do ucha. Usłyszałam chwilowe połączenie a następnie komendę że numer jest chwilowo zajęty. Rozłączyłam się i położyłam telefon na jednej z miękkich poduszek. Położyłam się i przymknęłam oczy. Nie sądziłam jednak że bardzo szybko przez to zasnę.

*
- Nie jestem w stanie pokazać Ci jak bardzo mi na Tobie zależy. - opuściłam wzrok i podeszłam bliżej nauczycielki. Chwyciłam jej dłoń a następnie zaczęłam ją gładzić. Nie patrzyłam się na jej twarz, a tylko na jej dłoń. Złota bransoletka idealnie ozdabiała jej rękę. Przegryzłam delikatnie dolną wargę.
- Nic nie szkodzi Słońce, ja wiem co do mnie czujesz. - odpowiedziała nauczycielka. Ta barwa głosu.. to nie była Buring. Szybko spojrzałam się na twarz nauczycielki a przed sobą ujrzałam pięknie wymalowaną oraz uśmiechniętą panią Merch. - To oznacza że wybrałaś mnie?
Puściłam jej dłoń i zrobiłam stanowczy krok do tyłu. Informatyczka zaczęła patrzeć się na mnie pytająco. Stawiała kroki w moją stronę, a ja natomiast dalej się od niej oddalałam. Złapała mnie za nadgarstek.
- Nadal nie dokonałaś wyboru, wciąż dajesz nam głupią nadzieję. - jej wyraz twarzy nagle stał się zły. Uśmiech na jej twarzy nagle posmutniał. Ścisnęła mocno mój nadgarstek i spojrzała głęboko w oczy. - Zabawiasz się naszymi uczuciami. Bawi Cię ta cała sytuacja.
- Pani Merch, nic mnie nie bawi i nikim się tym bardziej nie bawię.
- Dlaczego więc nie dokonasz wyboru?
- Został dokonany.

Siedziałam przed salą od języka polskiego wraz z Karinką oraz Erykiem. Wymienialiśmy się zdaniami aż nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Szybko pojawiła się wystraszona pani Buring. Otworzyła nam klasę i wpuściła uczniów. Kiedy miałam wchodzić do klasy, ta nagle stanęła przede mną i powiedziała:
- Ty nie. - po czym zamknęła klasę i została ze mną na korytarzu. Zaczęłam obgryzać dolną wargę ze strachu. - Ktoś wie.
- Co wie? - spytałam nagle jak poparzona.
- O nas. - opuściła nagle swój wzrok.
- Skąd ten pomysł?!
- Ktoś napisał markerem na masce mojego samochodu „dziwka".
- Nie podpadłaś komuś? Może zlałaś czyjąś sprawę, albo nie dotrzymałaś obietnicy?
- To nic z tych rzeczy. Ja podejrzewam kogoś Diana.
- Kogo?
- Panią Merch.
*
Obudził mnie nagle dzwonek telefonu. Zerwałam się z łóżka i wzięłam telefon do ręki odbierając go.
- Słucham? - zaczęłam pierwsza.
- No dzwoniłaś do mnie Skarbie. - odezwała się po drugiej stronie moja informatyczka.
- A, no tak. Jak się pani czuje?
- Czuje się dobrze, jednak na długo w mojej pamięci pozostanie to zdarzenie.
- Bardzo dobrze panią rozumiem, życzę pani szybkiego powrotu do zdrowia.
- Dziękuje Słońce. Powiedz mi, wiesz coś już o tej dziewczynie?
- Karina ma się dobrze, tyle mi narazie wiadomo.
- Całe szczęście, szkoda mi jej.
- To moja wina, niepotrzebnie wyraziłam zgodę by ze mną poszła.
- Nie obwiniaj się teraz w takim momencie Diana. Stało się i czasu nie cofniesz. - zapadła między nami cisza.. nauczycielka jednak znowu się odezwała.- Wiesz co Skarbeńku, może wpadniesz do mnie i porozmawiamy? Dawno nie byłam z Tobą „sam na sam".
- Przecież pani chodzić nie może.
- Dlatego zapraszam Cię do siebie, chyba to nie będzie stanowiło dla Ciebie problemu?
- Nie skąd, mogę to przemyśleć? - wstałam w łóżka i z nerwów zaczęłam chodzić po pokoju.
- A nie możesz po prostu się zgodzić i przyjść któregoś dnia? Tak bardzo mi Ciebie brakuje Diana.
- Jutro po szkole przyjdę.
- Świetnie, właśnie jutro jestem sama w domu przez cały dzień, także zdążymy się nagadać.
- Do widzenia. - rozłączyłam się nie czekając aż mi odpowie. Rzuciłam telefon na łóżko, a ja z nerwów uderzyłam w pobliską mi ścianę pięścią.
- Kurwa. - przeklnęłam i jeszcze raz uderzyłam w ścianę. - Masz debilko przejebane.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz