88. Tak? W jaki sposób?

1.3K 97 14
                                    


Wieczorem wymknęłam się z domu polonistki pod pretekstem zrobienia zakupów na jutrzejsze śniadanie. Weszłam do samochodu i zerknęłam w okno nauczycielki. Kobieta stała i patrzyła się na mnie z miłością, a po chwili zaczęła machać do mnie swoją drobniutką dłonią. Ruszyłam przed siebie chcąc zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu. Planem było pojechanie do własnego domu i poważne porozmawianie z rodzicielką. Skoro nie mogłam wymyśleć innego planu oraz zrealizować planu na złe wyniki badań. To pozostała mi rozmowa która może wpłynie dobrze na moją relacje z matką jak i na związek z Buring.

Podjechałam pod dom i zacisnęłam mocno dłonie na kierownicy. Popatrzyłam się na dom i zaczęłam głęboko oddychać.
- Dasz radę. - powiedziałam sama do siebie chcąc się pocieszyć i bardziej zmotywować do działania. Zgasiłam samochód, wyszłam z pojazdu i pewnym krokiem lecz z kamienną twarzą, kierowałam się w stronę drzwi własnego domu. Zapukałam do drzwi i odchrząknęłam. Drzwi otworzył mi nieznajomy dotąd mężczyzna. Spojrzał się na mnie pytająco zasłaniając przy tym swoje ciało drzwiami. Wychylił tylko głowę i spytał:
- W czym pomóc? - szeroko się uśmiechnął. Zaczęłam się zastanawiać co tak naprawdę nie dawno się działo w pokoju mojej matki. Myśli krążyły tylko i wyłącznie przy współżyciu. Oblizałam szybko usta i nabrałam oddech.
- Mieszkam tu. - oznajmiłam fałszywie się uśmiechając do mężczyzny.
- Aaaa, to Ty jesteś córką.... Ma.... przepraszam...
- Kochanie mówiłam żebyś powiedział że mnie nie ma! - usłyszałam głos własnej matki. - Ile mam czekać?
Rodzicielka zaczęła iść w stronę swojego kochanka po czym zerknęła przez lekko otwarte drzwi. Od razu na jej buzi pojawiło się zdziwienie oraz nutka strachu.
- Co Ty tu robisz? - spytała kobieta.
- Mieszkam. - powtórzyłam się.
- Wejdź do środka. - pociągnęła mnie za rękę i otworzyła szerzej drzwi ciągnąc mnie do domu. Jej kolega bądź faktycznie kochanek, choć po jej wołaniu mogę stwierdzić że między nimi jest coś na rzeczy, odsunął się i stanął pod ścianą zasłaniając swojego członka. Dzisiaj już żadna jaszczurka mnie nie zaskoczy. Mama zabrała mnie ze sobą do salonu i wzięła ciuchy mężczyzny które były porozrzucane na kanapie. Rzuciła mu na podłogę i zrobiła poważną minę.
- Wypierdalaj. - powiedziała stanowczo.
- Co? Przecież...
- Wypierdalaj. Nie lubię się powtarzać. - powtórzyła nerwowo. Mężczyzna szybko się ubrał, wziął kurtkę, ubrał buty nie zawiązując ich i wyszedł. Zamknął jeszcze za sobą drzwi a rodzicielka zerknęła na mnie zarzucając na siebie szlafrok. Ona nie była naga, miała na sobie piękną koszulę nocną której dotychczas ani razu nie widziałam. Usidła obok mnie i nabrała oddech.
- Kto to był? - spytałam się rodzicielki.
- Insekt którego musiałam wykurzyć.
- Nagi insekt?
- A widziałaś kiedyś mrówkę w spodniach i w koszulce?
- Nie.
- No ja też nie. - odchrząknęła i oparła swoją głowę o dłoń. - Co tutaj robisz?
- Przyszłam pogadać.
- O czym?
- No wiesz o czym. Nie chce tego znowu wymawiać.
- O Twoim zauroczeniu?
- Zakochaniu mamo. - obydwie patrzyłyśmy na siebie wzrokiem grozy. Albo obie wyjdziemy całe i zdrowe nie mając do siebie żalu o niedozwolone związki. Albo ktoś znajdzie nas obie w zakrwawionym mieszkaniu. Była jeszcze jedna opcja, jedna z nas nie wyjdzie żywa. Celem było dogadać się i nie zabić. Dojść do porozumienia. Zależało mi szczególnie na matczynym wsparciu. Rodzicielka odwróciła wzrok i zaczęła głośniej oddychać.
- No, to powiedz mi to co chcesz powiedzieć.
- Kocham ją, prawdziwie. - powiedziałam po chwili namysłu. Oczywiście że mama nie była zadowolona tym co usłyszała. W swojej głowie poukładała moje życie tak jak jej się widzi. Ubzdurała sobie że zajdę w ciąże z przepięknym i wysokim brunetem. Wybudujemy się gdzieś nieopodal. Będziemy się bawić w ogródku. Mąż zasadzi drzewo.... Nie, niestety wyobrażenia rodzicielki nigdy nie staną się moimi marzeniami bądź celem.
- Nie córcia, to jest zauroczenie, dorastasz i dlatego takie nagłe upodobania. Przejdzie Ci.
- Mam 19 lat a Ty chcesz mi wmówić że ja jeszcze dorastam?
- Nic Ci nie wmawiam. Słuchaj, - poprawiła się na kanapie i spojrzała się na mnie z troską. - ja jak byłam w Twoim wieku miałam taki sam problem. Tylko....że.... to nie była kobieta, a tym bardziej.... nie nauczycielka. Ale też był starszy tylko że o 15 lat. Szybko jednak się ogarnęłam i zerwałam z nim kontakt. Poznałam później.... Twojego ojca o którym nie chce gadać. Kolejna życiowa pomyłka.
- Ja w takim razie też jestem kolejną życiową pomyłką. - powiedziałam. Zrobiło mi się tak naprawdę trochę smutno. Jednak nie planowałam sobie takiej miłości na jaką trafiłam. Żyje w dwudziestym pierwszym wieku a nadal ludzie mają nienawiść do osób o innej orientacji. To wszystko boli. Ten związek przyniesie więcej bólu i cierpienia, niż korzyści i szczęścia. Jednak, jest to jedna z miłości która jest piękna i prawdziwa. Chcę dlatego o nią walczyć.
- Skarbie, nie mów tak o sobie.
- Przejdźmy po prostu do konkretów bo nigdy się nie dogadamy. - otrząsnęłam się i starałam się ogarnąć łzy by nie wypłynęły. - Mogę znowu się wprowadzić i czy, ten związek zostanie naszą wspólną tajemnicą?
- Wiesz, ja nie mam nic do takich ludzi, ale ja już sobie wyobraziłam Twoją przyszłość. I chyba jednak nie chciałabym żebyś była ze starszą od siebie. Kochanie, będziesz cierpieć, wiem co mówię.
- Dlaczego nie zauważyłaś mojego bólu przed tym całym związkiem?
- Jakiego znowu bólu?
- Nie istotne. Mogę się więc wprowadzić?
- To dalej Twój dom, ale nie wiem czy chce widzieć tą kobietę pod moim dachem.
- Mamo.... - nie zadowoliłam się jej odpowiedzią. Liczyłam jednak że ten jeden dzień beze mnie jej coś uświadomi, ale jednak będzie potrzebowała więcej czasu.
- Przykro mi Diana, ale niektórych sytuacji nie jestem w stanie zaakceptować tak jak Twoi rówieśnicy.
- Nie ważne. - wstałam i szłam w stronę wyjścia. Kobieta oczywiście udała się za mną i odprowadziła mnie do drzwi. - Jutro po szkole wrócę.
- A dzisiaj, mam rozumieć że idziesz do niej?
- A gdzie mam się podziać? - spytałam kobiety i skrzyżowałam ręce.
- Przecież zostawiłaś tu jakieś swoje rzeczy więc możesz spać tu, nie wygłupiaj się.
- Nie wygłupiam. - otworzyłam drzwi i wyszłam. Szybkim krokiem szłam do samochodu. Było trochę chłodno. Weszłam do środka i odpaliłam samochód. Popatrzyłam się jeszcze na mamę stojąca w drzwiach do domu. Delikatnie uniosłam kąciki ust do góry. Niby czuje szczęście ale jednak nie jest to jeszcze prawdziwe szczęście jakiego pragnę. Zwolniłam ręczny i odjechałam.

Zajechałam szybko do sklepu po jakieś prowizoryczne jedzenie. Wątpię w to że Buring uwierzy w tak długie zniknięcie. Pochodziłam po sklepie szukając czegoś smacznego, co zasmakuje mi i polonistce. Wzięłam kilka bułek, szynkę z indyka, jakiś ser w plasterkach i pomyślałam jeszcze nad pomidorkami koktajlowymi. Nie jestem specem od jedzenia i produktów. Dla mnie jest to wystarczające. Pochodziłam jeszcze po markecie. Krzątałam się między regałami i co chwile schylałam się za ceną. Myślałam nad kupnem jakiegoś łakocia, ale za każdym razem jak brałam jakąś czekoladę do rąk, to po chwili dotykałam się za bok pupy uświadamiając sobie że „pupa rośnie z ilością". Odłożyłam ją i popatrzyłam jeszcze raz. Wtem pomyślałam o Buring i znów się schyliłam po czekoladę.
- Moja pupa rośnie, ale jej też powinna zacząć. - powiedziałam pod nosem i wsadziłam czekoladę do koszyka po czym udałam się do kasy. Idąc tam musiałam jeszcze z przyzwyczajenia spojrzeć na dział z alkoholem. Ulubione półki z ulubionymi trunkami po rozmaitych cenach. Rozłożyłam produkty z koszyka na taśmę i czekałam na swoją kolejkę.

Wyszłam z windy i kierowałam się w stronę mieszkania polonistki. Kobieta stała już w drzwiach oparta na bok i czekała aż ujrzy moją twarzyczkę.
- A Ty co na kuriera czekasz? - spytałam kobiety. Ta natomiast niezadowolona weszła do środka pozwalając mi wejść za nią.
- Tak, gdzie mój kurier się tak długo podziewał? - zapytała zatroskana i zdenerwowana zarazem.
- Baba w markecie strąciła alkohol i zaczęłam płakać nad nim. Laska chciała je zetrzeć mopem to stwierdziłam że nie ma się co mopa marnować.
- A tak serio? - zaśmiała się delikatnie ale dalej chciała uchować skamieniałą twarzyczkę.
- A tak serio to użyła mopa bo prawie bym wbiła szkło w jęzor.
- Diana.... - zamknęła drzwi do mieszkania.
- No co? Mówię prawdę. Przecież wiesz jakim jestem miłośnikiem alkoholu. Serce mi pękło jak zobaczyłam te rozlane procenty na tej brudnej podłodze.
- A mi pękło serce bo tak długo musiałam czekać na swoją ukochaną dziewczynę.
- I co przyszła? - ściągnęłam obuwie i weszłam w głąb mieszkania. Położyłam w kuchni reklamówkę z produktami i usiadłam wykończona na kanapie.
- Mhm, przyszła i mnie zadowoliła. - podeszła do pozostawionej przeze mnie reklamówki i zaczęła wyjmować produkty. - I to bardzo. - wyciągnęła z siatki opakowanie pomidorków koktajlowych. - Śmieszne będzie jak powiem Ci że, trafiłaś w kobiece podniebienie?
- Chcesz to mogę trafić drugi raz..
- Tak? W jaki sposób? - mruknęła a ja podeszłam do niej i chwyciłam ją za bioderka.
- W taki jaki oboje lubimy.
- Mhmm... poproszę. - uśmiechnęła się szeroko i usiadła na kuchennym blacie.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz