Byliśmy bardzo blisko wygranej przeciwko drużynie Krzyśka. Tak jak mówiłam, jego drużyna nie jest w stanie nas pokonać, żadna nie będzie w stanie. Kamil poszedł na zagrywkę, a ja stałam na obronie na prawym skrzydle. Nie lubię grać na tylnej obronie, a tym bardziej na prawym. Nie dostajesz żadnej piłki. Spojrzałam na Karinkę stojącą pod siatką i zaproponowałam jej wymianę po tym jak Kamil zaserwuje na drugą stronę. Przyjaciółka zgodziła się. Kamil stanął na końcu boiska, rzucił piłkę w górę i wziął wielki zamach, po czym uderzył mocno w piłkę. Piłka szybko przeleciała na drugą stronę, a ja z Karinką zmienieniłyśmy się pozycjami. Ponownie miałam czas na to by zastanowić się nad dobrze rozegraną akcją. W drzwiach nadal stała polonistka z wuefistą, muszę jej udowodnić że jestem dobra w siatkówce. Krzysiek z drużyny przeciwnej wykonał atak, ale Adrian odebrał piłkę. Ustawiłam się idealnie do lecącej w moją stronę piłki. Teraz albo nigdy.. Wyskoczyłam do piłki i niezauważalnie kątem oka popatrzyłam na boisko drużyny przeciwnej.
- Tył pod siatką pusty. - pomyślałam. W takim razie teraz nie wykonamy żadnego ataku. Kiwnęłam piłkę. Leciała idealnie na stojącą Zuzke. Stała wpatrzona na lecącą piłkę. Miałam wrażenie że zamieniła się w kamień, bo niczym nie poruszała prócz oczyma. Tak łatwo jest zdobyć punkt grając z nimi.. Jednak do piłki rzucił się Filip. Odebrał piłkę jedną ręką a Krystian z ich drużyny podbił ją idealnie wystawiając na siatkę do Krzyśka.
- Kurwa. - przeklnęłam pod nosem.
- Mówiłem Ci Diana, nie graj sama. - krzyknął w moją stronę pan Bartek. Usłyszałam cichy chichot pani Buring. Nagle stałam się cała poddenerwowana. Skoczyłam jak najwyżej do bloku i palcami zahaczyłam o piłkę. Piłka odbiła się lekko od moich palców z czego łatwiejsza była w odbiorze. Kacper odebrał piłkę a ja postanowiłam ją zostawić. Machnęłam ręką na Eryka. Ten wiedząc co chce zrobić podbiegł pod siatkę. Ustawił się do mnie przodem a ja wycofałam się za trzeci metr biorąc porządny rozbieg. Eryk wystawił mi idealnie piłkę na środek. Wyskoczyłam i przed sobą widziałam piłkę a za nią męskie długie łapy. Nie mogłam zaatakować w środek bo zostałabym zablokowana, pozostaje mi tylko jedno.. zaatakować po bokach. Popatrzyłam się w stronę stojącej Zuzi, specjalnie się popatrzyłam w tą stronę by zmylić blokującego. Widziałam jak jego ręce powoli skręcają w stronę Zuzy. Korzystając z okazji zaatakowałam w stronę Krzyśka. Piłka mimo wszystko odbiła się lekko od rąk Filipa. Krzysiek odebrał piłkę a ja od razu po lądowaniu wycofałam się do odbioru gdzie stał Eryk.
- Dawaj. - powiedziałam rozkręcona zaciskając swoje palce. Stanęłam w rozkroku i złożyłam ręce do odbioru dołem - Pokaż na co Cię stać.
- Nie musisz dwa razy powtarzać.
Powiedział Krzysiek i zaatakował. Piłka z szybkością poleciała prosto na moją twarz. Upadłam. Twarz zaczęła mnie boleć a potem piec. Poczułam jak z nosa cieknie mi krew. Wokół mnie zebrali się znajomi z klasy. W moją stronę słyszałam jak zmierzała do mnie kobieta w szpilkach. Pani Ania nachyliła się nade mną a pani Kasia klękła i złapała mnie za rękę.
- Tak, trzeba iść po apteczkę.- powiedziała obojętnie wuefistka i powolnym krokiem poszła do kantorka. Za panią Buring stanął pan Bartek. Przyjrzał się mi i stwierdził:
- Wstawaj symulantko. Będziesz żyć.
Pani Kasia spojrzała się w jego stronę i odepchnęła go ręką.
- Jesteś okropny. Idź najlepiej pomóż szukać tej apteczki, bo Twoje komentarze nie są tu potrzebne.
Polonistka złapała mnie za ramię i próbowała pomóc mi wstać. Eryk złapał mnie za drugie ramię. Wstałam i miałam wrażenie że moje nogi wcale nie chcą stać. Nogi jak istna wata cukrowa. Popatrzyłam się na nauczycielkę a ta w samej chwili przytuliła mnie do siebie, za nim runęłam na podłogę.
- Dajcie jakieś krzesło! - krzyknęła spanikowana. Karinka pobiegła po krzesło do kantorka i postawiła je za mną. Nauczycielka wraz z przyjaciółką pomogły mi usiąść na krześle.
- Idą z tą apteczką? - spytała polonistka Karinki.
- Dalej ją szukają.
- Karina proszę Cię leć po pielęgniarkę, a ja wezmę Diane i powoli zacznę ją nieść do gabinetu.
- Jasne. - powiedziała Karina i wybiegła z sali.
- Może pani pomóc? - Spytał Eryk.
- Nie, dam se radę. - uśmiechnęła się do chłopaka i owinęła moją rękę wokół szyi, a drugą ręką objęła mnie w pasie.
- Wstajemy Diana, raz... dwa... - podniosła mnie. - i trzy.
Syknęłam z bólu. Stawiałam pomału kroki w stronę wyjścia. W naszą stronę zmierzał pan Bartek z apteczką w ręce.
- Co Ty robisz Kasiu? Przecież mam apteczkę.
- Wypchaj się nią. Bardzo szybko reagujecie na wypadek.
- Diana często udaje z kontuzjowaną.
- Czy to Ci wygląda na udawanie? Cieknie jej krew z nosa i ma zawroty głowy, ledwo co może iść sama a Ty chcesz mi powiedzieć że Diana udaje?!
- Nie ufam jej.
- Zejdź mi z drogi najlepiej.
Nauczycielka ominęła nauczyciela i prowadziła mnie dalej w stronę gabinetu pielęgniarki.
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...