105. Możesz podać mi chusteczkę?

1.3K 107 93
                                    


Pov. Buring

Iwana wypisali tuż po tym jak wyszła ode mnie Diana. W ten czas szybko się ogarnął i postanowił przyjechać do mnie dotrzymać mi towarzystwa. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o przeszłości a szczególnie o mojej matce. Życie teraz bez niej nie będzie miało takiego samego sensu jak wcześniej. Jej brak mnie dobija, tak samo brak Diany. Podczas naszej długiej rozmowy dostałam powiadomienie na messengerze o dość późnej godzinie. Zdziwiłam się bo jedyna osoba z którą pisałam to był Iwan, a on siedział tuż obok mnie. Poszłam po telefon do kuchni. Wzięłam go i spojrzałam na godzinę.
- Jezu to już tak późno? - zdziwiłam się. Mój wzrok zjechał niżej. Zabiło mi serce jak ujrzałam imię i nazwisko mojej ukochanej. Jednak treść już mnie tak nie ucieszyła. Musiałam przeczytać wiadomość kilka razy by do mnie to doszło. Za pierwszym razem natomiast poczułam jak wali mi się grunt pod nogami. Odłożyłam telefon nie wierząc w to co przeczytałam. Momentalnie zebrało mi się na płacz. Poszłam w stronę Iwana i rzuciłam się na kanapę.
Iwan widząc to w jakim jestem stanie kucnął przede mną i zaczął miziać mnie po kolanie.
- Ej, wszystko okej?
- Możesz podać mi chusteczkę?
- Jasne.
Wstał i poszedł do kuchni. Szybko wrócił z chusteczką wzięłam ją i przyłożyłam do nosa. Przetarłam oczy i spojrzałam na chusteczkę. Iwan stanął za mną i się nachylił. Złapał za chusteczkę a następnie mocno przyłożył mi do ust i nosa uniemożliwiając mi oddychanie. Starałam mu się wyrwać ale szło mi to na marne. Traciłam powoli kontrole nad sobą. Środek który znajdował się na chusteczce zaczął na mnie działać. Stawałam się senna. Coraz bardziej opadały mi powieki, aż w końcu zasnęłam.

Pov. Diana

Obudziłam się w łóżku cała skacowana. Strasznie chciało mi się pić. Popatrzyłam się na drugą stronę łóżka i widziałam tam śpiącą Karinkę. Podrapałam się po głowie a następnie wstałam z łóżka. Chciało mi się jeść. Przejrzałam się w lustrze i zdziwiłam się jak zobaczyłam na sobie brak ubrań. Zerknęłam na Karinę a potem zaczęłam szukać ciuchów w pokoju. Szybko zebrałam swoje ciuchy z podłogi i zaczęłam zakładać bieliznę a potem spodnie i koszulkę. Usłyszałam pukanie do drzwi. Zapięłam rozporek i odezwałam się.
- Proszę.
Drzwi otworzyły się a w nich ukazał się przeszczęśliwy Eryk z tacą pełną naprawdę eleganckiego jedzenia.
- Śniadanie do łóżka. - szeroko posłał swój uśmiech i położył tace na szafce nocnej. Następnie podszedł do mnie i objął mnie w talii. Chciał się zbliżyć ale ja go odepchnęłam i poszłam bardziej w stronę łóżka. Zastanawiałam się co mu trafiło do głowy żeby się tak do mnie zbliżyć. Przyjaciel posmutniał i podszedł pod drzwi chwytając przy tym za klamkę.
- Dlaczego chciałeś mnie pocałować?
- Nie pamiętasz? - zapytał zrezygnowany.
- Co mam pamiętać? - spytałam zdziwiona. Moje bicie serca przyspieszyło. Czułam że staje się blada na twarzy.
- Kochaliśmy się. - powiedział i opuścił swój wzrok.
Zrobiłam wielkie oczy. Poczułam nagle chęć zwracania. Szybko weszłam do toalety w pokoju rodziców Adriana i kucnęłam przy kiblu. Do łazienki wszedł Eryk i stanął w przejściu. Skrzyżować ręce i odetchnął.
- Myślałem że serio tego chcesz.
- Eryk... - urwałam kawałek papieru toaletowego i wytarłam buzie. - Ja byłam pijana i zjarana.
- Ale mówiłaś to tak... że naprawdę...
- Eryk, mówię... Byłam pijana.
- Nie ważne. - odwrócił się do mnie plecami chcąc już wychodzić. Jednak coś go zatrzymało. Odwrócił się na chwile i otworzył swoje usta. - Bo ja, chciałem się zapytać czy Ci się podobało, ale skoro nic nie pamiętasz to się nie dowiem.
Wstałam i spłukałam wodę. Trochę zrobiło mi się go szkoda bo wiedziałam jak bardzo mu na mnie zależy i od dłuższego czasu się za mną ugania. Podeszłam pod umywalkę i nałożyłam na ręce odrobine mydła w płynie.
- Jeśli... doszłam... to musiało mi się podobać. - powiedziałam cała czerwona na twarzy.
- Dwa.
- Co dwa?
- Dwa razy.
Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam wycierać dłonie o ręcznik. Byłam conajmniej w szoku. Przyjaciel sam poczuł się niekomfortowo. Wyszedł z łazienki po czym wyszedł z pokoju. Miałam do niego jeszcze jedno pytanie. Wyszłam za nim i go zawołałam.
- Eryk!
Chłopak się odwrócił i kiwnął głową.
- Co?
- Czy my... - ściszyłam głos. - się zabezpieczaliśmy?
- Tak. - dodał i poszedł schodami w dół.
Poczułam zdecydowanie wielką ulgę. Wróciłam do pokoju i w tym samym czasie obudziła się Karina. Przyjaciółka ujrzała na stoliku nocnym tace jedzenia. Uśmiechnęła się szeroko pod nosem. Zaburczało jej głośno w brzuchu za co złapała się za niego i zerknęła na mnie.
- Ups. Przepraszam Cię Diana że będę teraz taka ale... - wstała i wzięła tackę ze sobą. Usiadła na łóżku i wzięła szybko gryza kanapki. - Ty się nie częstujesz to ja się poczęstuje pierwsza.
- Karina... - usiadłam obok niej przestraszona. - Bo ja i Eryk...
- Się pogodziliście, no wiem o tym stara. Przecież to widać. - zajadała się dalej.
- Pogodziliśmy, ale wiesz w jaki sposób?
Przyjaciółka napiła się do połowy soku pomarańczowego.
- W sposób łóżkowy. - powiedziała obojętnie i zaczęła jeść dalej.
- Skąd Ty to?
- Adrian mówił bo przez przypadek wszedł do środka, ale jak zobaczył Ciebie na nim to od razu zamknął drzwi.
- Kurwa...
Złapałam za telefon i zaczęłam szukać czegoś co mnie wyrwie od tych łóżkowych myśli. Zauważyłam nagle że napisałam wiadomość do polonistki. Weszłam na nasz dymek i przeczytałam treść.
- Byłam nieźle napruta. - rzekłam po chwili.
- Stara nawet nie wiesz jak. Tańczyłaś na stole w salonie i to naprawdę w erotyczny sposób.
- Patrz to. - podałam jej telefon z otworzoną rozmową z Buring.
Karinka wzięła telefon i czytała zajadając się.
- No stara, powiem Ci że grubo poleciałaś.
- Ale nie wyświetliła. - dodałam szukając pocieszenia. Zabrałam Karinie telefon i przytrzymałam moją wiadomość cofając jej wysłanie. - Po problemie.
- Skąd masz pewność że nie przeczytała jej wcześniej?
- Nie mam pewności, dzięki za taką dobitkę. - położyłam zmęczona telefon obok siebie na łóżku i westchnęłam. Zerknęłam na szybko znikające jedzenie z tacy. - Ej no, zostaw mi chociaż jedną kanapkę.

Po długim skacowanym weekendzie siedzieliśmy pod salą języka polskiego czekając na panią Buring. Kobieta grubo się spóźniała co zaczęło mnie niepokoić.
Nie odzywałam się do Eryka, jedynie wymieniałam się zdaniami z Karinką.
- Chyba trafiła jej do serca ta Twoja wiadomość. - odezwała się przyjaciółka.
- Musisz niszczyć moje pozytywne myślenie? Ja żyje w przekonaniu że dalej cierpi z powodu mamy.
- A może i być że z powodu mamy.
- Może Nowicka ją zagadała jak to zwykle bywa.
- Też możliwe.
Usłyszeliśmy tupanie i wszyscy skupiliśmy swój wzrok na osobę która te dźwięki wydaje. Szczena opadła Karinie z wrażenia.
- Czy Ty to widzisz?! - zapytała się Karinka cicho.
- Patrzymy się na to samo.
W naszą stronę szła pani Kocurek która zgubiła kiła kilogramów.
- Przecież nie dawno co miałyśmy z nią lekcje i była gruba jak zawsze.
- Ciekawe co się stało że tyle schudła?
- Tasiemiec Diana, jak nic to musi być tasiemiec. Dieta cud miód.
- Weź pomyśl, przecież by miała skutki uboczne.
- Uboczne ma bo boczki jej zniknęły.
- Tobie za to zniknęła zawartość w tej małej główce. - delikatnie puknęłam ją w głowę.
Wstałam i weszłam do otworzonej klasy. Usiadłam w swojej ławce i podniosłam wysoko rękę do góry. Nauczycielka usiadła i wyjęła z torby swój prywatny laptop.
- Diana... - szturchnęła mnie Karinka łokciem. - Ty chcesz się zapytać o tego tasiemca?
- Tak, ale o mojego tasiemca.
- Co? - zdziwiła się.
Odchrząknęłam i bardziej wysunęłam rękę do góry.
- Pani Kocurek? - zaczęłam. Nie mogłam dłużej czekać aż ta zobaczy mnie z wystawioną ręką.
- Tak?
- Gdzie jest pani Buring?
- Nie wiem, naprawdę. Możliwe że została w domu przez to złe samopoczucie z powodu śmierci jej matki.
- Ah... - opuściłam dłoń. - A wie pani może kiedy jest pogrzeb?
- Nie powinnam o tym mówić Diana.
- Pani Kocurek... To ważne. Mojej matki mama przyjaźniła się z rodzicielką pani Buring. Chce iść na pogrzeb ale nie wie kiedy jest.
- Dobrze. Z tego co słyszałam w pokoju nauczycielskim to pogrzeb ma się odbyć za dwa dni.
- Dziękuje bardzo. - zamilkłam a nauczycielka przeszła do lekcji.
- Co Ty pleciesz za głupoty? - spytała ściszonym głosem Karina.
- Pójdę na pogrzeb i będę ją pocieszać.
- To pójdę z Tobą. - dodała.
- Ona nie potrzebuje pocieszenia od dwóch osób Karina. Pewnie i tak będzie miała dale pocieszenia od jej byłego fagasa.
- Ja nie chce pocieszać, chcę się wyrwać ze szkoły. A takie pogrzeby zazwyczaj są wtedy kiedy są lekcje.

———————
Fanowie, nie zdradzę dużo. Zdradzę tyle by zapiąć pasy, ale też i nauczyć się cierpliwie czekać. Będę zajęta przez kilka dni... ale jeśli znajdę czas to coś popiszę i w miarę możliwości coś dodam. Nie obiecuje! Buziaki

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz