86. Zmykaj na lekcje.

1.5K 93 12
                                    


Rano obudził mnie oraz panią Kasie jej budzik który ustawiła w telefonie. Byłam w nią wtulona. Zerwałam się jednak na równe nogi. Szybko zdałam sobie sprawę że liczy się każda minuta. Kobieta wyłączała budzik, a ja przeciągnęłam się i szybko poszłam się ogarniać w łazience. Kobieta stawiała kroki do kuchni. Jej jędrne pośladki delikatnie podskakiwały z każdym jej krokiem. Miałam wrażenie że nie zrealizuje swojego planu, tylko zajmę się z samego rana polonistką. Dlatego postanowiłam pójść do innego pomieszczenia, by mniej na nią patrzeć i nie nakręcać się.
- Zrobić Ci coś do jedzenia? - spytała niewyspana.
- Nie! - krzyknęłam z łazienki. Kobieta podeszła pod drzwi toalety i uchyliła je lekko patrząc na mnie stojącą przy lusterku.
- Na pusty żołądek będziesz jechać do szkoły? - spytała zmartwiona. Widać poranek bez jedzenia dla niej był okropną wersją rozpoczęcia dnia.
- Tak, kupię coś po drodze.
- A czyli wolisz wydawać niepotrzebnie pieniądze na jedzenie?
- Nie o to chodzi.
- A o co?
Przewróciłam oczyma i postanowiłam pójść z Buring na ugodę.
- Z serkiem, z szynką i z sałatą poproszę. - rzekłam do kobiety i spojrzałam się na jej odbicie lustrzane. Polonistka uśmiechnęła się szeroko i udała się z powrotem do kuchni. Wyciągnęła z woreczka dwie bułki, które przekroiła na pół, a następnie posmarowała masłem dolną połówkę. Ja za ten czas ogarniałam uzębienie oraz twarzyczkę. Rozczesałam porządnie włosy po czym postanowiłam związać je w luźny kok. Wychodząc z łazienki rzuciłam wzrokiem na zegarek. Czułam presję czasu. Wiedziałam że im szybciej wyjadę tym będę miała więcej czasu na przeszukanie mieszkania. Stanęłam za nauczycielką i ją objęłam. Podparłam główkę o jej ramie i wzdychnęłam.
- Muszę lecieć, weźmiesz mi śniadanie?
- Diana? - spytała i odłożyła nóż do smarowania. Odwróciła się w moją stronę. A ja złapałam dwoma dłońmi za blat, nie dając jej tym opcji ucieczki. - Po szkole chcesz tu wrócić i przenocować jeszcze jeden dzień?
- Ja, nie wiem. Nie myśle o tym, tylko o sfałszowaniu papieru.
- Obawiam się że powstaną z tego niezłe problemy.
- Już powstały bez tego. - odsunęłam się od niej i poszłam do drzwi wyjściowych. Kobieta udała się za mną patrząc na mnie zatroskaną miną. - Hej... - dodałam i podeszłam do kobiety łapiąc ją mocno za jej drobną rączkę. - będzie dobrze. - posłałam jej gorący uśmiech i wyszłam z mieszkania zostawiając ją samą.

Dotarłam pod swój własny dom i tak jak przez całą drogę się modliłam żeby rodzicielki nie było w domu, tak ktoś w końcu posłuchał mojej prośby. Podjarana weszłam szybko do domu. Zamknęłam się od środka na klucz. Poszłam najpierw po torbę z książkami na lekcje. Zbiegłam później po schodach w dół i zaczęłam szukać po salonie jakichkolwiek dokumentów. Potrzebowałam koniecznie pieczątki lekarskiej by mój sfałszowany dokument wyglądał na prawdziwy. W salonie nie było żadnych papierów, a przetrzepałam wszystko dokładnie. Nie zastanawiałam się gdzie jeszcze może się znajdować, bo oczywiste było że jak nie salon to pokój matki. Wbiegłam ponownie po schodach do góry. Czułam zadyszkę lecz się nie poddawałam. Konieczna będzie tu aktywność fizyczna. Płuca już nie te jak 10 lat temu.. Szybko przetrzepałam pokój rodzicielki. Traciłam nadzieję na to że znajdę poszukiwany dokument. Została mi ostatnia szuflada w komodzie. Głośno odetchnęłam i otworzyłam szufladę.
- Błagam niech to tu będzie.
Niestety moje poszukiwania poszły na marne. Stanęłam na samym środku pokoju i złapałam się za biodra. Zaczęłam nabierać oddech lekko się denerwując. Mój wzrok krążył po całym pomieszczeniu z nadzieją ze znajdę to czego tak bardzo pragnę. Nie miałam innego pomysłu jak sfałszowanie papierów. Nie chce by rodzicielka faktycznie poszła do szkoły i nagadała historyjek Nowickiej. Poddałam się. Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Zeszłam ze złością po schodach w dół i wzięłam torbę z książkami. Chwyciłam jeszcze za klucze od samochodu i wyszłam z domu zamykając drzwi. Weszłam do auta, rzuciłam torbę na sąsiednie siedzenie i złapałam ją za kierownice mocno ją ściskając.
- Kurwa. - uderzyłam w nią.

Szłam szkolnym korytarzem. Byłam cała zdenerwowana i zestresowana. Słyszałam jak ktoś za mną woła moje imię, ale nie chciałam się odwrócić w jego stronę. Poczułam jak ktoś podbiega i łapie mnie mocno za ramie. Zerknęłam na tą osobę i ujrzałam Eryka.
- Ej, o co Ci chodzi. Nie słyszysz jak Karina Cię woła? - spytał. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się do Kariny. Dziewczyna do nas podeszła z Adrianem. Wzięłam Przyjaciółkę i Eryka i wciągnęłam ich do męskiej toalety. Chłopcy którzy byli w środku spojrzeli na nas pytająco, a ja rzuciłam się na nich by wyszli w trybie natychmiastowym.
Zerknęłam jeszcze czy napewno nikogo nie ma.
- Potrzebuje pomocy. - zaczęłam pierwsza.
- Przecież wiesz że możesz na nas liczyć. - powiedział Eryk pocieszając mnie.
- Musimy uciszyć moją matkę.
- Co? - zapytała i zaśmiała się przyjaciółka. - Diana, dlaczego my mamy uciszyć Twoją matkę? Przecież ona jest bardzo miłą osobą.
- Przestań. - oparłam się o ścianę i patrzyłam na nich ze zmarszczonymi brwiami. - Musimy ją uciszyć.
- Ale, dlaczego. Powiedz co się stało.
- Eryk Ty nie wiesz, ale... jestem w związku. Matka dowiedziała się z kim i chce przyjść do Nowickiej na skargę. A ja, nie mogę pozwolić na to by Nowicka wyrzuciła... - spojrzałam na Eryka a jego wyraz twarzy nagle się zmienił.- Buring. - opuściłam wzrok.
- Dobra, teraz rozumiem czemu chcesz ją uciszyć, ale... Diana, jak?-spytała nagle Karinka.
- Nie wiem, nie mam kurwa zielonego pojęcia w jaki sposób to zrobimy.
- Ale, jak się ona o tym dowiedziała?
- List.
- Kurwa. - przeklnęła pod nosem.
- Więc jak... pomożecie mi?
- Zacznijmy jej grozić. - powiedział Eryk. Jego głos był załamany. Jakby, ta prawda go rozczarowała i zniszczyła nadzieje na to, że jeszcze kiedyś będziemy razem.
- Grozić? - spytała Karinka. - W jaki sposób Ty chcesz jej grozić?
- Będziemy pisać listy że albo zamilczy albo nie zobaczy córki.
- Odpada. - powiedziałam. - Ona od razu pomyśli że te listy pisze pani Kasia. Sytuacja wtedy może się bardziej pogorszyć.
- Zabijmy ją? - nasunęła nagle pomysł Karina.
- Nie, to tym bardziej odpada.
- Wiem, przecież żartowałam. Nie wiem jak możemy ją uciszyć.
- Znajdźmy jej kogoś. - wtrącił się nagle Eryk. - Może jak ktoś zacznie z młodych ją podrywać to ona nagle zapomni o tym że jej córka ma... No wiecie... romans ze starszą.
- Boże... - zareagowałam na pomysł przyjaciela. - Nie chce widzieć matki która zabawia się z młodymi gówniarzami.
- A jak ona ma się czuć wiedząc że jej córka zabawia się ze starszymi?- wyrzucił z siebie Eryk.
- Wyjdź. - powiedziałam stanowczo. Czułam złość. Nie mogłam uwierzyć w to że on to powiedział. - Wyjdź! - powtórzyłam i stawałam się coraz bardziej czerwona ze złości. Mógł tak pomyśleć, ale nie musiał tego mówić na głos. Wyprowadził mnie spod kontroli. Karina patrzyła się na nas nie wiedząc co się dzieje. Sama się zdziwiła słysząc to co powiedział Eryk. Przemawiała przez niego zazdrość. Już nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu o tym. A co jak sobie jak i Buring bardziej zaszkodziłam? Muszę chyba zacząć używać tego co mam w głowie. Bo jak widać wciąż mi mało tych problemów.
- Dobra. Wychodzę. - uśmiechnął się fałszywie i wyszedł z męskiej toalety.
- Diana.. - wypowiedziała moje imię Karinka i podeszła do mnie kładąc mi rękę na ramieniu.
- Debil... nic więcej o nim powiedzieć nie mogę. - powiedziałam.
- Wiesz że on tak naprawdę nie chciał tego powiedzieć.
- Za przeproszeniem, gówno mnie to interesuje. - wyszłam z toalety.

Szłam spóźniona na lekcje. Korytarz był cały pusty. Nagle przede mną otworzyły się drzwi z których wychyliła się polonistka. Zgarnęła mnie do środka i zamknęła drzwi.
- Masz te papiery? - spytała.
- No właśnie problem w tym że nie mam.
- I co teraz?
- Nie mam pojęcia. Sama myśle co robić, nic mi nie przychodzi do głowy.
- Może po prostu odejdę z tej pracy.. I tak sobie nie do końca tu radzę.
- Nawet o tym nie myśl. Wybij to sobie z tej głupiej głowy. - powiedziałam z powagą. - Damy radę. Zobaczysz
- Narazie to nikt nie był u Nowickiej.
- I nikt nie będzie, nie ma takiej opcji żeby moja matka tu przyszła. Może powiedziała to pod wpływem nerwów?
- I pod wpływem nerwów również mnie uderzyła? - spytała.
- No... tak. Nie myślmy o tym. Póki nie przyszła do dyrektorki to nie powinnyśmy czuć zagrożenia. A ja obiecuje że coś wymyślę.
Zapanowała cisza a ja mimo wszystko patrzyłam się na polonistkę. Ona natomiast uciekała wzrokiem. Podeszłam do niej bliżej i złapałam ją za mały paluszek. Zbliżyłam swoje usta i złożyłam jej pocałunek na policzku.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna. - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Polonista zawstydziła się i zabrała swoją rękę za którą ją trzymałam.
- Zmykaj na lekcje. - powiedziała a ja słuchając się jej chwyciłam za klamkę i delikatnie otworzyłam drzwi. Pani Kasia dodała jeszcze ostatnie słowo. - A i nie spóźniaj się następnym razem, nie podoba mi się to.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz