51. Za głupotę się płaci.

1.8K 104 49
                                    


Siedziałam przy swoim stanowisku i starałam się nie patrzeć na panią MyAnne. Jednakże to było trudniejsze niż się spodziewałam, pociągało mnie to w jaki sposób do mnie mówiła. Jej troska i uśmiech sprawiały że dzień się stawał lepszy. Jej zapach w jakiś sposób mnie relaksował i uspokajał. A teraz kiedy patrzę się na nauczycielkę to w głowie mam ogromne wyrzuty. Ciężko mi jest stwierdzić którą z nauczycielek kocham najbardziej. Wiadomo że najdłużej znam panią Merch bo od pierwszej klasy uczy mnie informatyki, jednakże kiedy pojawiła się Kaśka, od razu poczułam jak przewraca ona mój świat do góry nogami. Dlaczego moje serce zaczęło bić akurat przy tych nauczycielkach, a na przykład nie przy pani Kocurek?
Buring miała w sobie coś czego nie miała w sobie Merch i trudno jest mi odkryć tą jedną rzecz. Natomiast Merch ma coś czego Kaśka ma mniej, troskliwe, wielkie, ciepłe i kochające serce.
- Ludzie są inni - pomyślałam i zaczęłam kontynuować pisanie programu z pętlą „ do while". W klasie była kompletna cisza, jeden patrzył się na drugiego i czekało aż pani Merch w końcu do nas przemówi. Z miny była poważna, choć kiedy bardziej się jej przyglądałam to widziałam jej smutek i żal. Nie robiła nic innego jak tylko patrzyła się w ekran prywatnego laptopa i przeglądała oceny uczniów, a od czasu do czasu czytała to co się dzieje na świecie. Im dłużej się nie odzywała i nie reagowała na „proszę pani" innych uczniów, tym bardziej czułam że ją nadzwyczajnie w świecie zawiodłam. Jeden z moich kolegów wstał i podszedł do niej trzymając w ręku swoją kartę pracy z zeszłego tygodnia.
- Zapomniałem pani oddać.
Nauczycielka kątem oka spojrzała się na kartkę i znowu wróciła do przeglądania pierdół w internecie. Chłopak czuł się niezręcznie, nadal stał przy pani Merch i wzrokiem zmierzał nas po kolei. Jego oczy mówiły wyraźnie „Boje się". Wszyscy czujnie obserwowaliśmy panią Merch i kolegę Jakuba, byliśmy ciekawi czy informatyczka w końcu przemówi czy też nie. Chłopak postanowił położyć kartkę obok nauczycielki i jak najszybciej poszedł na swoje miejsce. Do naszej klasy zaczął ktoś pukać. Nauczycielka nie powiedziała „proszę" dlatego też słysząc że nauczycielka nic nie mówi, wstałam i podeszłam do drzwi otwierając je. Przede mną ujawniła się postać kobiety którą kocham i zdradziłam jednocześnie z informatyczką. Uśmiechnęła się do mnie szeroko a ja odwróciłam wzrok i z niechęcią oraz ze strachem zajęłam z powrotem swoje miejsce. Polonistka podeszła najnormalniej w świecie do informatyczki i z lekkim uśmieszkiem na twarzy zapytała się:
- Mogę skorzystać z drukarki?
Pani Merch słysząc jej głos powoli odwróciła głowę w jej stronę i zmierzyła ją wzrokiem od góry aż do samiuteńkich stóp. Po chwili wstała i stanęła przed nauczycielką. MyAnna będąc mniejszą osobą wyglądała groźnie przy wysokiej polonistce. Spojrzała się na zajęte dłonie pani Kasi i wyrwała książkę z kartkami. Następnie poszła do swojego kantorka i uruchomiła drukarkę.
Pani Kasia stała i patrzyła się na naszą całą klasę aż jej wzrok przystanął na mnie. Poczułam się dziwnie, spojrzałam się w swój monitor i udawałam że coś robię, choć tak na prawdę w głowie miałam tylko jedno „Co wydarzy się kiedy MyAnna odda Kaśce wydrukowane karty pracy?". Pani Buring widząc mój odwrócony wzrok zrobiła pare kroków w stronę kontrola gdzie była pani Merch i sprawdziła jak idzie drukowanie prac. Po chwili odskoczyła i oparła się o parapet. Informatyczka popatrzyła się na nią i prychnęła. Oddała jej wydrukowane prace i książkę po czym zasiadła przy swoim stanowisku.
- Dziękuje bardzo. - powiedziała polonistka po czym stanęła za MyAnną. Pani od informatyki nie reagowała, dalej przeglądała wiadomości i z zainteresowaniem patrzyła się w ekran laptopa. Pani Merch czuła obecność Kaśki za swoimi plecami. Nie podobało się jej to że oficjalny wróg stoi za jej plecami i stara się być przyjacielem.
- Mam lekcje. - rzuciła sucho informatyczka.
- MyAnna możemy na słówko? - spytała nauczycielka od polskiego.
Słysząc pytanie Buring poczułam jak we mnie się gotuje. Spojrzałam się na nie obydwie a nauczycielki udały się do kantorka informatyczki. Zaczęły cicho rozmawiać. Wszystko jednak słyszałam. Pierwsza zaczęła polonistka:
- Coś się stało poważnego że jesteś nie w humorze?
Widziałam jak informatyczka stoi niezadowolona widząc panią Kasie, złożyła ręce i bioderkami oparła się o parapet.
- Powtórzę jeszcze raz, mam lekcje. Nie interesuje mnie to czy Ty masz okienko czy nie. Chciałaś karty pracy? Masz karty pracy, po co więc jeszcze tutaj stoisz?
Pani Kasia zaczęła powoli rozumieć że w szkole właśnie trafiła na wroga, na osobę która jej nie lubi i prawdopodobnie nie polubi. Nie wiedziała jednak dlaczego Merch ma takie negatywne nastawienie.
- Chodzi o to z tą wycieczką i z tym Twoim przyjazdem po Diane?
Pani MyAnna spojrzała się na nią ze zdziwieniem, nie mogła uwierzyć że jej wróg ma tyle odwagi by jeszcze pytać ją o cokolwiek.
- Masz tupet Buring, jednak nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać o czymkolwiek. Zabieraj swoje głupie karteczki i wyjdź w podskokach bo nie mam ochoty widzieć Cię w mojej klasie.
- Powiedz mi o co Ci chodzi i nie bądź dzieckiem MyAnna.
- Jestem od Ciebie starsza o dwa lata, jedynym dzieciakiem w tym towarzystwie jesteś Ty. Już Ci uczniowie zachowują się znacznie lepiej niż Ty sama.
- Dobra, nie mam zamiaru się z Tobą kłócić, nie chce mieć po prostu z Tobą złej relacji i nic więcej.
- Za późno Buring, zdecydowanie za późno. - rzuciła stanowczo pani MyAnna i wróciła do nas zajmując swoje miejsce przy laptopie. Pani Kasia zobaczyła odchodzącą od nią MyAnnę i z strachem w oczach wzięła swoje karty pracy i wyszła bez słowa.
Spojrzałam na nią jak wychodzi a w moją stronę spojrzała się zaciekawiona pani Merch. Serce mi niemalże wyskoczyło kiedy poczułam na siebie wzrok informatyczki. Szybko odwróciłam wzrok i złapałam nerwowo za myszkę.
- Jeszcze tylko 10 minut Diana, tak mało ale jednak wciąż dużo. - pomyślałam i starałam się uspokoić.

Usłyszeliśmy dzwonek na przerwę, cała banda chłopaków wybiegła z klasy zabierając ze sobą plecaki a mnie zostawili na samym końcu.
- A Ty dokąd? - spytała nauczycielka kiedy już miałam wychodzić z klasy. Złapałam głęboki wdech i odwróciłam się do niej odpowiadając:
- Na zasłużoną przerwę.
- Nie będziesz mieć przerwy. Zamknij drzwi i podejdź do mnie.
Zamknęłam drzwi tak jak kazała mi nauczycielka i z niechęcią zbliżyłam się do niej.
- Chyba nie dziwisz się mnie dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej.
- Nie dziwię.
- Dlaczego się tak na nią spojrzałaś kiedy wychodziła?
- Niech pani mi wierzy, spojrzałam się tak bo po prostu byłam zdziwiona że przyszła z prośbą akurat do pani.
- A może spojrzałaś się bo chciałaś zobaczyć jej tył?
- To nie na miejscu.
-Diana, nie chce Cię stracić. Nie chcę słyszeć „Sorry Merch ale wole tą wysoką blondynę od Ciebie". Sądzę że jestem po uszy w Tobie zakochana.
- To bardzo miłe z pani strony.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
- Tak na prawdę to nie, chciałabym powiedzieć że coraz częściej myśle o tym kogo powinnam wybrać...
- Iii?
- ... ii -spojrzałam się na nauczycielkę- sądzę że jestem bardziej za panią.
- Doprawdy? Nie mówisz tego tylko dlatego że właśnie jesteśmy sam na sam? Bo nie chce ukrywać ale zrobiło mi się bardzo ciepło na serduszku.
- Nie, nie mówię tego tylko dlatego że prani tu jest, mówię to dlatego bo tak czuje.
Informatyczka rzuciła się na mnie mocno się przytulając. Czując ją blisko odwzajemniłam uścisk lecz po chwili poczułam jak nauczycielka zaczyna się ode mnie odpychać.
- Nie powinnam. Nadal czuje do Ciebie żal, jednak powiedziałam... dam Ci czas i szansę. Powtórzę to Diana jeszcze raz głośno i wyraźnie. Daje Ci czas i szanse na przemyślenie i na poukładanie tego wszystkiego w swojej malutkiej główce. Jednak wybieraj sercem i rozumiem, a nie tylko sercem.
Odwróciła się do mnie tyłem i poszła do swojego malutkiego kantorka.
- A teraz, dalej muszę pokazywać że jestem na Ciebie zła. - powiedziała głośno z drugiego pomieszczenia po czym wychyliła się, pokazała szereg swych śnieżnych zębów i puściła oczko. - A i możesz skorzystać z przerwy.
Uśmiechnęłam się pod nosem i trochę szczęśliwa wyszłam z sali po czym poszłam na parter do babskiej łazienki, by w spokoju zapalić sobie papierosa.

Weszłam do łazienki i zaczęłam słyszeć czyjeś szlochanie, weszłam w głąb toalety i zobaczyłam siedząca na parapecie Karinkę ze łzami w oczach i na policzkach oraz plamki czerwonej krwina podłodze. Spojrzałam się wystraszona na przyjaciółkę i szukałam skąd wzięła się ta krew. Tego się nie spodziewałam. Jej przedramiona były całe w kreskach. Wzięłam szybko za papier toaletowy i owinęłam jej ręce.
- Karina, kurwa mać.
- Daj se spokój, to nie jest ani głębokie, ani nie boli, ani nie piecze.
- Nie interesuje mnie to czy to jest głębokie czy nie, zrobiłaś sobie głupią krzywdę.
- Za głupotę się płaci.
- Tak, ale nie życiem.

1412 słów

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz