Po weekendzie weszłam na trzecie piętro na którym miałam mieć lekcje z nauczycielem od zajęć zawodowych. Nikogo nie było pod klasą. Spojrzałam się na czas w telefonie i zmarszczyłam brwi.
- Dziwne, za dwie minuty dzwonek na lekcje a nikogo nie ma pod klasą. - skrzywiłam się i usiadłam na ławce przed klasą 308. Szperałam coś w internecie i rozglądałam się czy nikt nie idzie pod klasę. Rozbrzmiał dzwonek po całej szkole, a z uczniów jeszcze nikt się nie ukazał. Wstałam i spojrzałam za okno. Pogoda była całkiem okej jak na ranek. Słoneczko pięknie wychodziło, ptaszki przepięknie ćwierkały oraz ludzie z uśmiechem na twarzy szli na stacje kolejową, która znajduje się nie opodal mojej szkoły. Wciąż jeszcze nikt nie przyszedł z mojej klasy na lekcje zawodowe, nawet nauczyciela nigdzie nie zauważyłam. Byłam sama na tym korytarzu. Wzięłam głęboki oddech i z ciekawości sprawdziłam czy czasami drzwi do klasy nie są otwarte. Otworzyłam je szeroko będąc cała zdziwiona.
- Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam!- zaczęli śpiewać chłopcy z mojej grupy informatycznej. Zza jednego chłopaka wyłoniła się Karina z malutką babeczką, która na samym czubku bitej śmietany posiadała malutką uroczą świeczkę.
- Zdmuchnij ale przed tym pomyśl życzenie. - powiedziała cała podekscytowana.
Poczułam się bardzo doceniona. Wzięłam głęboki wdech i zdmuchnęłam świeczkę. Wokół wszyscy zaczęli klaskać i rzucać konfetti.
- Sto lat, sto lat, sto lat niechaj żyje nam...
- Stop, stop... - powiedziałam rozweselona. - Dziękuje wam wszystkim za pamięć.
- A więc ile to już lat? - zapytał nauczyciel którego nie darzyłam empatią.
Zerknęłam na niego i zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu.
- Zbyt dużo żeby mówić na forum klasy.
Nauczyciel szybko opuścił wzrok i usiadł na swoim stanowisku, udając że go to nie ruszyło.
- Mamy tu dla Ciebie mały prezent klasowy. - odezwała się Karinka i zza pleców wyjęła dużą torbę prezentową. Wręczyła mi do ręki i ukazała przy tym szereg swoich zębów.
- Nie wiem co powiedzieć... - zawstydziłam się.
- Nic nie mów tylko weź i wyjmuj po kolei zawartość!
Podeszłam pod stolik i położyłam na nim wielką torbę. Zajrzałam do środka i pierwsze co mi się rzuciło na oczy to ramka ze zdjęciem w środku. Wyjęłam ją najpierw i popatrzyłam się na fotografię. Na zdjęciu była cała klasa oraz osoby które nie zdały do kolejnych klas. Zdjęcie ma ogromny sentyment bo wtedy była to pierwsza klasa i mieliśmy kotowisko. Ubrani byliśmy w tematykę kreskówek z dzieciństwa. Ja i Karina ubrałyśmy się w dwie postacie z bajki „Kim Kolwiek". Ona była rudą, a ja przebrałam się za jej wroga Strzygę. Kamil natomiast był przebrany za Rossa, a Eryk był Dr. Drakkenem. Świetne czasy... Drugim prezentem była ogromna świeczka zapachowa o zapachu agrestu i bzu.
- Niesamowity zapach. - powąchałam i położyłam obok zdjęcia klasowego. Trzecim prezentem był kubek a w środku kilka słodkości.
- „I don't need your cepibula"??
- Opinion... - poprawił mnie Adrian.
- Aaa, teraz to ma sens... - zaśmiałam się i odłożyłam kubek ze słodkościami.
Następnym prezentem był dość gruby zeszyt.
- Ej, ja rozumiem że nie prowadzę notatek, ale na prawdę nie trzeba było mi kupować zeszytu.
- To nie jest byle jaki zeszyt. - odezwała się Karina. - Jesteś osobą która bardzo dużo rozmyśla. Zazwyczaj pojawiają się w Twojej głowie myśli które są negatywne, przez co zaczynasz bardzo histeryzować. Dlatego masz ten zeszyt. Byś swoje negatywne myśli przelewała na kartki papieru.
- Pomysłowe, ale nie wiem czy będę używać, dobrze wiesz jak szybko się czymś nudzę.
- Tym razem chociaż się postaraj.
Pod zeszytem leżał długopis z napisem „najlepsza uczennica w klasie".
- Dobra, zmotywowałaś mnie. - zaśmiałam się pokazując do góry długopis z napisem.
Ostatnią rzeczą było malutkie pudełeczko. Wzięłam je do ręki i odwiązałam delikatnie kokardkę. Otworzyłam je i ścięło mnie z nóg. W środku znajdował się srebrny naszyjnik który kiedyś przeglądałam razem z Karinką, kiedy przechodziliśmy obok sklepu jubilerskiego. Nie raz biłam się z myślami czy go zakupić, jednak zawsze tą myśl odkładałam na później, po czym do niej nie wracałam.
- Jezu... - odebrało mi wdech w piersiach. - Jest piękny... - spojrzałam się na przyjaciółkę i mocno się do niej wtuliłam. Poczułam jak kręci mi się łza w oku. - Dziękuje... - powiedziałam łamliwym głosem.
- Wszystkiego najlepszego kochana...Weszłam jako pierwsza do klasy od języka polskiego, a w pomieszczeniu czekała na mnie skupiona blond polonistka.
- Dzień dobry! - przywitałam ją z uśmiechem.
Polonistka odkleiła się od ekranu laptopa i spojrzała na mnie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Powieki miała przepięknie wymalowane różnymi odcieniami czerwieni. „Moja blondynka.." pomyślałam.
- Dzień dobry Słoneczko, mogę Cię prosić na słówko? - zerknęła na otwarte drzwi i uczniów z mojej klasy którzy mieli już wchodzić. - Proszę jeszcze nie wchodzić i zamknąć drzwi.
- O co chodzi? - podeszłam pod jej biurko.
- O której kończysz lekcje? - zapytała zamykając karty na przeglądarce.
- 15:45.
- Co tak późno?
- Lekcje z Me... znaczy, informatyka na końcu.
- Z panią Merch, tak?
- No... właśnie... nie wiem.
- Jak nie wiesz?
- Zwolniła się.
- Merch? To do niej nie podobne.
- A jednak... - uciekłam wzrokiem. - A po co te pytanie o to o której kończę?
- A więc...- wstała i spojrzała się w moje oczy.- Chciałabym Cię zaprosić na pyszną urodzinową kolacje, degustując się przy tym wykwintnym winem Sangreal... oraz spędzić miło czas po kolacji... - puściła mi oczko.
Poczułam jak robi mi się gorąco. Przełknęłam głośno ślinę i wzięłam głęboki wdech.
- Miło spędzić czas? - spytałam.
- Dobrze wiesz w jaki sposób.-obeszła mnie uderzając w pośladek. Podskoczyłam.
- Działasz na mnie..
- To chyba dobrze, czyż nie? - kobieta zaczęła bardziej dominować co bardzo mi odpowiadało. Palcem wskazującym zaczęła bawić się kosmykiem włosów. Po kryjomu oblizała usta, po czym przegryzła swoją dolną wargę.
- Bardzo... dobrze. - odpowiedziałam na jej pytanie.
- Już się zrobiłaś czerwona na twarzyczce... Kontroluj Misiaczku swoje emocje.
- Mhmm.. - zbliżyłam się do niej a mój wzrok skupił się na jej rozkosznych ustach.
Kobieta wiedziała do czego zmierzam. Pokazała szereg swoich zębów i sama skupiła się na moich ustach.
- Która pierwsza pocałuje? - zapytała ze śmiechem w głosie.
- Nie będę się bawić w „Kto pierwszy" i zrobię to ja.. - złapałam ją za tył szyi i zbliżyłam do siebie, łącząc nasze spragnione usta. Kobieta odwzajemniała moje pocałunki i dodała swój języczek. Rozchyliłam szerzej swoje usta i zaczęłyśmy toczyć ze sobą walkę. Nasze oddechy były nierówne. Czułyśmy większe podniecenie robiąc to w miejscu pracy polonistki. Jej dłoń powędrowała na moje biodra które bardziej przybliżyła do siebie. Pani Buring przyssała się do mojego języka co na prawdę mnie zaskoczyło. Nie przypominam sobie żebyśmy robiły taki krok do przodu. Ale muszę przyznać, czułam się jak w bajce...
Nagle usłyszałyśmy głośne pukanie do drzwi. Szybko oderwałyśmy się od siebie. Polonistka usiadła na krześle a ja stałam metr od jej biurka.
- Także, spokojnie Diana... - zaczęła nauczycielka a do sali weszła dyrektorka ze stertą papierów.
- Cześć Kasieńko, widzę że wam przeszkodziłam w załatwianiu jakiejś ważnej sprawy. Ale mam tu dla Ciebie trochę papierologii. - Nowicka spojrzała się na mnie. - Dzień dobry Diana.
- Dzień dobry pani dyrektor. - odpowiedziałam.
- Że co pani dla mnie ma?
- No tak, nie wyjaśniłam. Nasza pani od matematyki, pani Fiołek, postanowiła zrezygnować z tytułu kierownika. Dlatego postanowiłam zatrudnić panią.
- Że słucham? - wstała polonistka z oburzoną twarzą. - Zapytała się mnie pani czy ja chociaż chcę?
- Nie muszę się pytać, poczuj się Buring zaszczycona tym mianem.
- Przecież ja się na te miano nie nadaję.
- Przekonamy się. - powiedziała swoje ostatnie słowa i wyszła z klasy, nie zamykając za sobą drzwi.
- Zostań po lekcji Diano.- Jak się pani czuje? - zapytał Damian z klasy.
- Dobrze, dziękuje.
- Długo panią trzymała ta choroba.
- Taaaak... - odezwała się i podrapała z tylu głowy. - Jak mnie wzięło to nie wiedziałam czy z tego wyjdę. Do rzeczy, na czyn skończyliście z panią Kocurek?
- Jakbyśmy coś jeszcze z nią zaczęli, zacznijmy od tego. - odezwał się Adam.
- Że co proszę? - dopytała polonistka.
- Pani Kocurek po prostu miała na nas zlewkę i przez cały ten czas siedzieliśmy i rozmawialiśmy między ławkami. - wytłumaczył nauczycielce Damian.
- Będę chyba musiała z nią porozmawiać...
- Nie, nie trzeba. Do niej i tak nigdy to nie dotrze. - powiedziałam z końca ławki.
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...