26. To konieczne?

1.9K 99 20
                                    


Siedziałam w swoim samochodzie od strony pasażera. Zdenerwowana polonistka ustawiała fotel i lusterka do jazdy. Popatrzyłam się na nią jak zdenerwowana łapie za przeróżne klamki w samochodzie i za nie szarpie.
- To konieczne?
Zapytałam się nauczycielki.
Spojrzała się na mnie i z zażenowaniem odpowiedziała:
- A jak Cię inaczej zawiozę, przecież mogę spowodować wypad....
- Nie o to mi chodzi. - przerwałam nauczycielce. - Czy konieczne jest to że musi mnie pani odwieźć? Nie możemy wrócić do pani mieszkania i porozmawiać jak dwie dorosłe osoby?
- W tej relacji jest tylko jedna dorosła osoba, Diana. Dorosła osoba za przeproszeniem nie napierdoliłaby się do takiego stopnia żeby pocałować swoją nauczycielkę.
- Zapomnijmy o tym pocałunku i żyjmy dalej.
- Jak żyć dalej? Nie całuje się nauczycielki, a tym bardziej jak nie wyraziła na to zgody.
- Przepraszam.
Nauczycielka odpaliła samochód i wyjechała z małego parkingu.

Przez całą drogę do domu nic się nie odzywałyśmy, nie chciałam już jej denerwować swoją obecnością. Siedziałam w milczeniu i obserwowałam całą drogę do domu. Alkohol ze mnie powoli spadał. Trzeźwa się zrobiłam od razu jak nauczycielka kazała mi się szykować do wyjścia. Kiedy pojawiłyśmy się pod moim domem dyskretnie spojrzałam na panią Buring.
- Jak pani ma zamiar wrócić?
- Ktoś po mnie przyjedzie.
- Kto?
Nauczycielka odpięła pasy bezpieczeństwa i wyszła z samochodu zamykając drzwi. Przejęta tym wszystkim również odpięłam pasy, zabrałam kluczyki ze stacyjki i wyszłam z samochodu. Pani Kasia powoli oddalała się od mojego domu.
- Kto? - Krzyknęłam za nią. Nauczycielka ciągle mi nie odpowiadała. Postanowiłam pobiec w jej stronę i raz na zawsze wszystko sobie wytłumaczyć.

Chwyciłam ją za nadgarstek i się zatrzymałam.
- Puść Diana.
- Nie, ma mi pani powiedzieć kto po panią przyjedzie.
- Mówiłam Ci że nie ładnie jest wypytywać o życie prywatne?
- Kurwa mać.. - powiedziałam puszczając jej rękę. Kopnęłam zdenerwowana w stojący obok znak drogowy. - Przecież interesuje mnie pani życie i chce wiedzieć kto panią odwiezie.
- Jedyne co Cię interesuje moja droga to moje usta. - wytykała mi palcem- Nie mam ochoty na żadne rozmowy z Tobą, nie mam siły. A kto po mnie przyjedzie? Skoro aż tak jesteś zainteresowana moim życiem to z chęcią Ci powiem. Pan od wf o którego byłaś tak bardzo zazdrosna.
- Ja zazdrosna?
- Nie mam zamiaru się kłócić. Idź do domu i wytrzeźwiej. Do widzenia.

Zaczęła iść szybkim tempem. Patrzyłam się na nią tylko jak odchodzi. Opadłam kolanami na ziemie. Czułam już jak świat mi się wali, jak wszystko wokół mnie staje się ponure. Była godzina 21. Było trochę ciemno. Nie chciałam wracać do domu, chciałam wrócić do nauczycielki. Tylko chciałam ją cmoknąć a ona o taką błahostkę zrobiła awanturę. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Karinki.

Nie odbierała, pewnie musiała być u Kamila. Powoli wstałam i poszłam do parku przez który szłam nie dawno do szkoły. Pamiętam że jak szłam nią pierwszy raz to każde drzewo było dla mnie interesujące i zachwycające, a teraz? Nie dość że jest noc to jeszcze nie mam chęci do czegokolwiek. W mojej głowie nie tylko przebywała faza po dużej ilości alkoholu, ale również zaczęły mi towarzyszyć myśli samobójcze.. usiadłam na pobliskiej ławce i siedziałam zapatrzona w jeden punkt. Do oczu zaczęły mi nabywać łzy. Pogubiłam się już w tym wszystkim, myślałam że ona dawała mi znaki że tego chce. To jak na mnie siedziała i jak trzymała mnie za ręce i jak się zbliżała swoją twarzą do mojej, to jak mi odpowiadała. Wszystko skazywało na to że nauczycielka na prawdę mnie wtedy chciała, dlaczego więc tak negatywnie zareagowała na jeden mały pocałunek? I dlaczego wtedy mnie okłamała że nauczyciel od wf nie jest w jej typie, a teraz po nią przyjeżdża? Dużo pytań, mało odpowiedzi. Po moich policzkach zaczęły spływać pojedynczo łzy. Niepokoiły mnie moje myśli. Przysięgam że od bardzo dawna nie miałam myśli żeby zrobić sobie krzywdę, a teraz.. nikt nie przejąłby się moją śmiercią. Wstałam z ławki i zaczęłam z całej siły kopać kamienie znajdujące się obok ławki na której nie dawno siedziałam. W pobliżu nie było ani jednej żywej duszy. Park był mroczny i cichy, nie ukrywam ale bałam się być tu sama, jednak jestem na tyle zraniona że nawet jeśli pojawi się tu seryjny morderca i postanowi sobie zrobić ze mnie ofiarę, to mu jeszcze dopłacę by zrobił to szybko.
Nie było we mnie już życia, czułam w środku tą pustkę. Boli mnie to wszystko. Dlaczego moje szczęście jest zależne od osoby, a tym bardziej od mojej nauczycielki od języka polskiego? Kręciłam się i myślałam czy wrócić do domu, czy jednak spędzić całą noc tutaj w parku, a do szkoły się nie wybiorę. I tak matka wybywa w delegację więc zostanę w domu i nie pokaże się na oczy pani Buring.

Zbliżała się północ, na dworze było coraz zimniej i zerwało się ogromne wietrzysko. Ptaszyska zmieniały co chwile położenie z myślą że znajdą schronienie przed denerwującym wiatrem. Było mi coraz zimniej, moja szczęką zaczęła latać, na rękach pojawiła mi się gęsia skórka a ja nie miałam tak na prawdę gdzie się podziać. Wsadziłam ręce do kieszeni i poczułam w nich kluczyki od samochodu.
- Nie myślisz. - powiedziałam sama do siebie biorąc do rąk kluczyki do auta. Zaczęłam się kierować w stronę wyjścia z parku. Wszystko byłoby okej gdyby nie to że zaczęłam mieć wrażenie jakby ktoś mnie śledził. Co jakiś czas oglądałam się za siebie i szukałam kogoś lub coś co ma nogi i chodzi za ludźmi. Jednak nikogo w pobliżu takiego nie było. Przyspieszyłam tempo i szłam dalej w stronę wyjścia. Za sobą usłyszałam szelest liści, szybko spojrzałam się w tamtą stronę ale dalej nikogo nie widziałam. Zaczęłam biec truchtem. Myślałam że już nic mnie nie zaskoczy, ale po chwili usłyszałam łamiącą się gałąź. Już nie miałam chęci patrzenia za siebie, po prostu zaczęłam uciekać w stronę mojego domu. Prosto do samochodu.

Nie zastanawiając się, otworzyłam samochód i zdyszana weszłam do środka zamykając go przyciskiem. Popatrzyłam się w stronę z której przybiegłam i nikogo nie widziałam. Chyba się wystraszył, odetchnęłam z ulgą i oparłam głowę o fotel. Przymknęłam na chwile oczy, ale szybko jej otworzyłam bo usłyszałam pukanie w szybę od mojej prawej strony. Podskoczyłam i spojrzałam się na prawą stronę. To był nauczyciel od wf który miał odwieść panią Kasie do domu. Odblokowałam drzwi a ten wsiadł obok mnie.
- Dobry wieczór. - Powiedziałam pierwsza z grzeczności. Facet się na mnie spojrzał i się zaśmiał.
- Nie wiem czy taki dobry, powiedz mi droga Diano co robiłaś sama w parku?
- Siedziałam.
- Dość długo tam siedziałaś. - powiedział cały pewny siebie. Ziewnął i czujnie mnie obserwował.
- Pan mnie śledził?
- Przedstawię Ci co robiłem. Leżałem sobie po pracy na kanapie i przeglądałem kanały na telewizorze. Siedziałem tak grubo do wieczora aż nagle dostałem SMS od Twojej polonistki bym przyjechał po nią jakoś o 21:30 na krakowskiego. Przyjechałem, a ta wsiadła cała zdenerwowana i kazała mi się odwieźć. Skoro prosiła to ją grzecznie odwiozłem ale kiedy wychodziła to powiedziała mi żebym pojechał tam skąd mnie wzięła i kiedy zobaczę Twój samochód to żebym skręcił w prawo prosto do parku, bo tam zauważyła swoją uczennice. No to poszedłem obserwować uczennice nauczycielki języka polskiego.
- Czyli mam zrozumieć że pani Buring pana na mnie nasłała?
- No tak w połowie. Powiedz mi Diana, czemu nie idziesz do domu. Jest już późno.
- Boo - zaczęłam się rozglądać po samochodzie. - muszę coś zobaczyć, mam wrażenie że coś mi się popsuło.
- Pokaż, może naprawie.
- Nie, nie. Pan już może pójść, sprawdzę tylko i zostawię jutro do naprawy.
- W takim razie powodzenia i przykro mi że nie zajęłaś żadnego miejsca na olimpiadzie.
- Yhym dziękuje. - powiedziałam nie zadowolona a nauczyciel wyszedł z mojego samochodu i wsiadł do swojego po czym dynamicznie ruszył.
Odchyliłam swoje oparcie fotela do tyłu, tak bym mogła się na nim położyć. Zamknęłam jeszcze raz samochód na klucz i zamknęłam oczy z myślą że usnę i wszystko będzie dobrze.

1285 słów.

// Nie fajnie się teraz dzieje pomiędzy naszymi bohaterkami. Mam nadzieje że między nimi się to jakoś ułoży. Jakie jest wasze zdanie, kto przegiął? Diana czy pani Buring? Piszcie co o tym myślicie i przy okazji powiedzcie czy rozdziały po 1300- 1800 słów są spoko czy chcecie by były dłuższe. Pozdrowionka i dziękuje za tak dużo wyświetleń i głosów, jesteście wielcy!

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz