112. Czekam, jedź ostrożnie!

1.5K 100 70
                                    

- O czym tak gadałaś z Katarzyną? - spytała Karinka zatrzymując mnie na szkolnym korytarzu.
- O tym czy jak są poziomki to czy są i pionówki. - powiedziałam przewracając oczami.
- Muszą być.
- Karinka... - złapałam ją za ramiona. Popatrzyłam w głąb jej oczu. Wzięłam głęboki oddech i przełknęłam ślinę.- Powiedz mi, o co chodzi Erykowi?
- A to Ty mnie się pytasz? Dobrze wiesz jak to jest z chłopami. Coś mu siadło na głowie i się nie odzywa.
- Myślałam że cokolwiek wiesz.
- Wiem tyle co Ty, że są poziomki i chyba pionówki.
Puściłam ją i stawiałam kroki po schodach idąc na trzecie piętro.

- Yy włączcie komputery. - wydusił z siebie nauczyciel od informatyki.
Zmierzyłam go znienawidzonym wzrokiem z góry do dołu i prychnęłam pod nosem.
- To są jakieś jaja. - powiedziałam sama do siebie.
Z mojej lewej strony siedział Eryk który wyłączył się zakładając na uszy słuchawki ze znanej firmy Sony.
Miałam ochotę zdjąć mu te słuchawki i spytać się o co mu chodzi, jednak gdzieś z tylu głowy siedział mój głos rozsądku, który mówił żebym tego nie robiła.
- Yy dobrze. To włączcie Access i zaprojektujcie bazę danych. - odezwał się po przerwie nauczyciel. Wstał i zaczął krążyć po klasie bez celu z przymkniętymi oczami. Drapał się w międzyczasie po brzuchu i zmieszany patrzył się na uczniów szukając w nich jakichkolwiek pomysłów na lekcje.
- Ale z panią Merch skończyliśmy na Excelu. - odezwałam się patrząc na informatyka groźnym wzrokiem.
Nie podobał mi się pomysł uczenia się od niego informatyki. Czułam jak moja matura jest zagrożona. Wzięłam kilka głębokich wdechów, a nauczyciel jak na złość nie odpowiedział na mój komentarz. Zamknęłam na chwile oczy uspokajając się w środku.
Wokół słyszałam tylko kliknięcia w myszkę. Nauczyciel znajdował się tuż za mną jednak był odwrócony do mnie tyłem. Poczułam jego obecność za mną przez zapach który się od niego wydobywał. I to nie były piękne perfumy takie jakie miała Merch, które z chęcią wąchałam godzinami. A nieprzyjemny zapach, a bardziej smród wydobywający się spod jego pach. Zaczęłam szybciej lecz nerwowo oddychać, przewracając oczami na każde strony. Czułam jak coś już we mnie wybucha. Byłam jak czajnik na gazie. Byłam coraz bliżej do tego by wyrzucić kilka nieprzyjemnych słów na całą klasę.
- Yyy utwórzcie, yyy...
- Yyy! - zapapugowałam nauczyciela będąc już nieźle zdenerwowana.
- Yyy... utwórzcie... yyy.
- Yyy, utwórzcie co?! - uniosłam się pytając.
- Yyy... nie krzycz na mnie. - powiedział wskazując na mnie palcem lecz mając wciąż przymknięte oczy. Już sama nie wiedziałam czy z urodzenia był Chińczykiem że ciągle miał przymknięte oczy, czy może nie chce się na mnie patrzeć bo się boi.
- Może się pan w końcu wysłowić?
- Yy, utwórzcie...
- Nie... No ja mam dość. - powiedziałam uderzając w biurko. Wzięłam torbę i założyłam ją na ramie. Odsunęłam krzesło do tyłu, lecz te się przewróciło. Spojrzałam się w kierunku drzwi i wyszłam nie zwracając uwagi na informatyka ani na resztę osób.

Wchodziłam do domu gdy nagle poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon i odwróciłam go do góry nogami.

Od MyAnna Merch:
- Jak tam mija pierwsza lekcja informatyki Skarbeńku?

Po przeczytaniu tej wiadomości zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam torbę obok szafki na obuwie.
- Chyba sobie zaczynasz ze mnie kpić Merch.
Weszłam do salonu i wygodnie usiadłam na sofie. W ręku wciąż trzymałam telefon i patrzyłam się jak wryta w wiadomość od informatyczki.
Kliknęłam w opcje napisania wiadomości.

Do MyAnna Merch:
- Chyba sobie ze mnie żartujesz w tym momencie...

Przeczytałam kilkanaście razy swoją odpowiedź, ale nie miałam odwagi jej tego wysłać. Też z drugiej strony nie miałam ochoty toczyć wojny przez telefon z nauczycielką która tak naprawdę mnie już nie uczy. Wymazałam wiadomość.

Do MyAnna Merch:
- Wyszłam z lekcji informatyki, mamy tą lekcje z tym debilem co uczy mnie zawodowych...

Znowu przeczytałam kilkanaście razy wiadomość i zastanawiałam się czy taka odpowiedź będzie okej. Podrapałam się po czole i na ułamek sekundy zamknęłam oczy. Odchrząknęłam i podrapałam się po grzbiecie nosa.

Do MyAnna Merch:
- Dobrze.

Dałam opcje wyślij i położyłam telefon na ławie. Poszłam zagotować wodę na kawę. W między czasie dostałam odpowiedź od informatyczki. Wzięłam telefon z ławy i przeczytałam SMS-a.

Od MyAnna Merch:
- Cieszę się kochanie. Wszystkiego najlepszego Ty moje kochane Słoneczko. Niech Ci zdrówko i uśmieszek na twarzy zawsze dopisuje!

Bez zastanowienia jej odpisałam.

Do MyAnna Merch:
- Dziękuje bardzo.

Od razu kobieta odczytała i wysłała wiadomość zwrotną.

Od MyAnna Merch:
- Pamiętaj że Cię kocham.

A na końcu wstawiła emotkę czerwonego serca.
Nabrałam powietrza. Odchyliłam głowę z zamkniętymi oczyma i powoli zaczęłam wypuszczać powietrze ustami.
- Ja Ciebie też... - powiedziałam pod nosem. - w jakimś stopniu, ja Ciebie też.

- Słuchaj właśnie do Ciebie jadę, mam zajechać do sklepu i coś wziąć? - zapytałam się polonistki gadając z nią przez telefon.
- Wzięłaś siebie, tyle mi wystarczy.
- Nie chcesz jakiegoś nie wiem, jedzenia czy picia?
- To ja Cię zapraszam do siebie, więc jestem przygotowana. - odpowiedziała seksownym głosem.
- Dobra, w takim razie dziesięć minutek i jestem już pod Twoim blokiem.
- Czekam, jedź ostrożnie!
- Pa. - rzuciłam na koniec i nas rozłączyłam.

Położyłam telefon na sąsiednim siedzeniu i wsłuchałam się w lecącą piosenkę. Zaczęłam kiwać głową na boki czując vibe który we mnie siedział. Uderzyłam kciukiem w kierownice i rozglądałam na boki. W oddali dostrzegłam roboty drogowe i rząd samochodów które stały w korku. Zwolniłam.
- Niedobrze... Chyba trzeba będzie jechać inną drogą.
Zasygnalizowałam skręt w lewo i poczekałam aż przejdzie samochód.
- Czyli jednak nie za dziesięć minut...

Przejeżdżałam przez ulice gdzie mieszkała Merch. Czułam jakieś motylki w środku wiedząc że będę mijać jej dom. Przełączyłam stacje radiową na inną z nadzieją że ominę denerwujące mnie reklamy. W tle leciała jedna z piosenek wybitnej brytyjskiej piosenkarki. Jak głupia zaczęłam klikać w przycisk z plusem żeby muzyka leciała głośniej. Wczułam się i zaczęłam głośno śpiewać wraz z piosenkarką.
Zaraz miałam mijać dom nauczycielki. Widziałam jak siedziała na schodku pod domem i zasłoniła twarz rękoma. Ściszyłam radio i zmieniłam bieg na niższy.
Czekała na mnie pani Kasia, ale widząc załamaną Merch grzechem było nie stanąć i nie zapytać się czy wszystko w porządku.
- Dobra, powiem jej że napotkałam te roboty drogowe i wyszło jak wyszło.

Stanęłam na ulicy i wyszłam z samochodu. Podeszłam do nauczycielki. Kobieta widząc moją osobę wstała i mocno się we mnie wtuliła. Poklepałam ją delikatnie po plecach.
- Co się dzieje? - spytałam.
Kobieta pociągnęła nosem i dalej będąc we mnie wtulona odpowiedziała:
- Wszyscy wokół mnie denerwują, nie wyrabiam psychicznie.
- Chodź może do samochodu. - zaproponowałam.
Nauczycielka otarła swoje oczy i poszłam z nią do pojazdu.
Obie wsiadłyśmy i odjechałam kawałek od jej domu.
- Chodzi o mojego męża. - odezwała się pierwsza.
- No mów... - stanęłam samochodem ulice dalej.
- Jest dla mnie taki... oschły. Nie wiem o co mu chodzi. Nie układa się nam. Śpimy sami. Nie ma między nami czułości...
- A probowałaś porozmawiać? - przerwałam jej.
- Diana, to było pierwsze co mi wpadło do głowy, ale on nie chciał mnie słuchać. Mówi że on nie widzi żadnego problemu.
- Nie widzi problemu, a nie chce z Tobą spać w jednym łóżku, faktycznie tego problemu nie ma. - skomentowałam z ironią.
- Nie wiem co mam robić.
- Ucieknij od niego. Wyrwij się.
- Nie... Ja... Boje się.
- Czego? - zapytałam.
- Że zostanę sama. - spojrzała się na mnie ze łzami w oczach.
Złapałam ją za kolano.
- Hej... spokojnie, ja będę.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz