57. Co moja roszpunka dla Ciebie znaczy?

1.7K 97 37
                                    


Następnego dnia obudziłam się z wielką pewnością siebie. Wstałam z łóżka i poszłam do toalety. Przemyłam twarz wodą a następnie ją osuszyłam ręcznikiem do twarzy. Spojrzałam w lustro a za moimi plecami stała uśmiechnięta Karinka.
- Kurwa, co Ty tu robisz? - spytałam wystraszona.
- Stoję.
- To ja widzę, ale co Ty robisz u mnie w domu, skoro za godzinę zaczynamy szkołę?
- Jaką szkołę? Jest sobota, a to chyba jest dzień wolny od szkoły czyż nie?
- Na prawdę mamy sobotę?
- Tak. Wczoraj nieźle się bawiłyśmy z Twoją „dziewczyną".
- Z moją co? - odwróciłam się w stronę dziewczyny i oparłam się o umywalkę.
- Dziewczyną, no wiesz.. pani Buring - przewróciła oczami i uniosła swoje kąciki ust do góry.
- Nie jest moją dziewczyną. W sensie, ja nie wiem na jakim poziomie relacji stoimy.
- Pora się jej chyba spytać. Możesz do niej zejść na dół, objąć i powiedzieć seksownym głosem „Co moja roszpunka dla Ciebie znaczy?".
- Roszpunka? O czym Ty do mnie do cholery jasnej gadasz?!
- Nie wiem jak nazwać Twoją.. No wiesz.. koleżankę na dole więc nazwijmy ją roszpunką. - zaśmiała się pod nosem.
- Mickiewicz, idź Ty lepiej sprawdź co tam u Twojej złodziejki słychać. - rzuciłam na jej ramie ręcznik do twarzy i wyszłam z łazienki kierując się w stronę schodów. Ostrożnie zeszłam na dół a przy kuchennym blacie ujrzałam obłędnie wyglądającą polonistkę, która seksownie kręciła swoimi bioderkami do piosenki, która leciała z telewizora. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam bliżej zasłaniając jej oczy moimi rękoma.
- Bawimy się w zgadnij kto jest za mną? - spytała nauczycielka. - Hm, zgaduje że to ta złodziejka alkoholowa, pewnie przyszłaś porwać mnie bo niezły ze mnie towar.
Odsłoniłam jej oczy a ta się odwróciła w moją stronę.
- A jednak mam do czynienia z porywaczką serc. - dodała po chwili.
- Niezły towar? Porywaczka serc?
- Powiedz mi lepiej gdzie Ty byłaś wieczorem? Zostawiłaś mnie i Karinę same w domu na dobre czterdzieści minut. - powiedziała i wróciła do robienia jajecznicy.
- Nie przypominam sobie żebym gdziekolwiek wychodziła.
- Wychodziłaś, na prawdę nie pamiętasz tego? Wyglądałaś na trzeźwą chociaż wypiłyśmy trochę alkoholu.
- Alkohol? Skąd alkohol w moim domu skoro został ukradziony?
- Karina poszła do Twojej sąsiadki z prośbą o najtańszy jaki ma alkohol.
- Ta dziewczyna coraz bardziej mnie załamuje swoimi głupimi pomysłami.
- Siadaj przy stole bo zaraz będzie śniadanie, pójdź jeszcze tylko po swoją przyjaciółkę.
Podeszłam pod schody i wzięłam głęboki oddech by zawołać Karinę na śniadanie.
- Darmozjadzie śniadanie czeka..
Od razu zobaczyłam Karinkę schodzącą powoli ze schodów. Usiadłam z przyjaciółką przy stole a nauczycielka podała nam talerze z jajecznicą. Na środek postawiła plastikowy talerzyk z wysmarowanymi kromkami chleba. Następnie obok kanapek położyła sól i pieprz.
- Nie przyprawiałam bo nie wiem ile każda z was lubi. - powiedziała pani Kasia siadając obok Kariny.
- Diana lubi mocno. - rzuciła nagle Karinka zajadając jajecznicę. Wraz z nauczycielką spojrzałyśmy się dziwnie  na dziewczynę.
- Wiesz co Karino, z początku myślałam że jesteś na prawdę mądrą dziewczynką. Teraz coraz bardziej przekonuje się że nie powinnam oceniać książki po okładce. - odparła polonistka.
- Pani myśli że jestem jak książka? Trudno jest mnie otworzyć, nie jestem taka łatwa.
- I trudno jest Ciebie zamknąć. - powiedziałam poirytowana.
- Ty najlepiej nam powiedz gdzie Ty się podziewałaś? - zapytała po chwili przyjaciółka. Złapałam mocno za widelec i spojrzałam się na obie z lekką złością.
- Mówię wam że ja nie przypominam sobie bym wychodziła z tego domu.
- Kochanie, wyszłaś bez słowa. Po prostu wzięłaś bluzę i trzasnęłaś drzwiami kiedy wychodziłaś. Próbowałam się do Ciebie dodzwonić ale zostawiłaś telefon w domu. Chciałam Cię szukać, ale nie wiedziałam czy mogę zostawić Karinę samą w domu. Czekałam więc na Twój powrót. Kiedy przyszłaś, weszłaś do tego domu z taką miną jakbyś zobaczyła ducha.
- Dokładnie stara, poszłaś na górę i zasnęłaś. - dodała Karina mając w buzi jedzenie.
- Próbowałam Cię obudzić i wyciągnąć jakiekolwiek informacje gdzie polazłaś. Obudziłam Cię, ale nie dało rady z Tobą pomówić. Postanowiłam więc pójść z Tobą do wanny. Umyłam Cię a następnie ubrałam w piżamę i położyłam do łóżka. - rzekła pani Kasia.
- Na prawdę nie wiem co robiłam i gdzie byłam. Dziękuje że się mną zaopiekowałaś po powrocie. - złapałam nauczycielkę za rękę i mocno ją ścisnęłam.
- Zajadajcie póki ciepłe. - powiedziała z uśmiechem polonistka.

Po śniadaniu usiadłam z Karinką na kanapie i przyglądałyśmy telewizje. Skakałam między kanałami szukając czegoś interesującego. Polonistka natomiast wycierała umyte szklanki i chowała je do szafki.
- Pomóc Ci skarbie? - spytałam.
- Nie trzeba i tak kończę.
Przyjaciółka wyrwała mi pilot z ręki i również skakała po kanałach.
Nagle stanęła na informacjach z rana.
Na ekranie w prawym górnym rogu było pokazane zdjęcie Sandry.
- Policja mówi że zabójca zabił dziewczynę w godzinach 20-22 tamtej nocy. Ciało dziewczyny zostało znalezione dzisiaj rano w jednym z opuszczonych budynków starej farmy rodziny Hagierty. Dwieście metrów od miejsca gdzie leżało ciało, zabójca zostawił narzędzie zbrodni. Dziewczyna została masakrycznie zabita. Zabójca zmasakrował jej twarz i rozciął brzuch szkłem. Sandra miała mocno związane dłonie oraz nogi a w buzi miała stertę kamieni. Usta były sklejone taśmą. Policjanci zastali dziewczynę powieszoną do góry nogami na jednej z ogromnych drewnianych belek. Ciało Sandry jest sprawdzane przez specjalistów czy przed zamordowaniem dziewczyny nie doszło do gwałtu. Jeśli w godzinach 20-22 ktoś z was widział Sandrę w towarzystwie pewnej osoby prosimy o telefon na numer 507 10.

Spojrzałam się na Karinę. Jej oczy były całe we łzach. Podeszła do nas nauczycielka i mocno objęła moją przyjaciółkę dodając jej otuchy. Karina rzuciła się w ramiona kobiety i zaczęła głośno płakać. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni nalać se wody do szklanki. Odkręciłam wodę i powoli do szklanki nalewałam wody. Strasznie trzęsły mi się ręce, nie byłam w stanie uwierzyć w to co zobaczyłam i usłyszałam. Jeszcze wczoraj widziałam ją przed swoim domem uśmiechniętą i zakłopotaną, stającą przy boku Kariny. A teraz widzę jej stare zdjęcie na ekranie telewizora. Oparłam się o blat i wzięłam łyka wody. Spojrzałam się na przyjaciółkę która przytulała się do mojej kobiety i płakała na jej ramieniu, a polonistka spojrzała się na mnie poważną miną. Podeszłam do nich kładąc szklankę na ławie i z drugiej strony zaczęłam gładzić Karinę po plecach.
- Karina, wszystko będzie dobrze, szybko złapią tego okrutnego człowieka co zrobił jej taką krzywdę. - starałam się pocieszyć swoją przyjaciółkę. Polonistka dalej patrzyła się na mnie i oczami pokazała na schody.
- Karinka, muszę iść z Dianą coś obgadać. Puścisz mnie kochanie?
- Dlaczego na tym świecie istnieją tak okropni ludzie że robią krzywdę drugiemu człowiekowi? - wyrzuciła z siebie Karina nie przestając płakać. Puściła polonistkę a pani Kasia złapała mnie za rękę i zaprowadziła na górę do mojej sypialni. Zamknęła drzwi i odwróciła się w moją stronę.
- Diana, proszę Cię powiedz mi prawdę. Gdzie byłaś tamtego wieczoru?
- Przecież mówię pani że ja nie pamietam bym gdziekolwiek wychodziła.
- Diana.. tylko że Ty wyszłaś właśnie o tej porze o której zamordowano tą biedną dziewczynę.
Zdziwiłam się i zrobiłam się cała biała na twarzy.
- C..co?
- Diana proszę Cię powiedz mi że jej tego nie zrobiłaś. Nie mów że to Ty stoisz za śmiercią tej młodej dziewczyny!
- Mówię że nie pamiętam tego co się działo później. Ale też jestem w pełni przekonana że nie zrobiłam krzywdy Sandrze.
- Nie zemściłaś się na niej ponieważ ukradła z barku Twojej rodzicielki alkohol?
- To tylko nic nie istotne procenty.. pani Kasiu, dlaczego pani myśli że ja mogłabym zabić człowieka którego tak na prawdę nie znałam?!
- Skarbie, ja nie chce nawet tak myśleć. Ale zniknęłaś i wróciłaś po czterdziestu minutach i to z taką miną jakbyś i nawet kogoś zabiła.
- Nie zabiłam tej dziewczyny! - krzyknęłam w stronę nauczycielki i otworzyłam drzwi. Przed drzwiami stała roztrzęsiona Karina.
- A co jeśli pani Kasia ma racje i to Ty mogłaś zabić Sandrę?
- Karina, do cholery jasnej czy Ty myślisz że przyczyniłabym się do takiego czegoś?!
- Nie wiem.. zniknęłaś.. a Sandra nie żyje. Wszystko wskazuje na to że to mogłaś być i Ty. A tym bardziej że mówisz nam, że dosłownie niczego nie pamiętasz.
- Wiesz co „przyjaciółko"? Ja nigdy bym nie obwiniała swojej najlepszej przyjaciółki że mogłaby kogoś zabić. A nawet nie kogoś, bo dziewczynę swojej psióły!
- Diana.. - wtrąciła się nauczycielka. - my po prostu się boimy że pod wpływem alkoholu zrobiłaś głupotę za którą będziesz musiała odpowiadać.
- Mów za siebie Buring. - powiedziała zdenerwowana Karina. - Ja po prostu jestem po całości wkurwiona że mogłaś zabić kogoś kogo właśnie pokochałam..
- Wiecie co, udowodnię wam że obwiniacie nie tą osobę co trzeba!
- Pierdol się Smith. - rzuciła nagle Karina i wyszła z domu głośno trzaskając drzwiami. Spojrzałam się na nauczycielkę.
- Nie wiem co mam zrobić Diana.
- Najlepiej biegnij szybko powiedzieć policji że Twoja uczennica z którą masz romans zabiła dziewczynę swojej najlepszej przyjaciółki.
- Nie chce mi się komentować Twojego zachowania Skarbie. Po prostu pójdę już sobie prosto do domu, nie zahaczając o posterunek policji.. - powiedziała po czym opuściła wzrok i bez czułego pożegnania wyszła.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz