Wróciłam na lekcje polskiego z naburmuszoną miną. Skrzyżowałam ręce i patrzyłam się ze złością na otoczenie. Buring widziała moje zdenerwowanie i niezadowolenie, ale najwyraźniej bała się odezwać. Otworzyłam niechętnie książkę od matmy i zaczęłam przeglądać równania. Eryk odwrócił się z naszą stronę wpierw zerkając na Karinkę.
- Ej macie pożyczyć jakiś długopis bo najwyraźniej zapomniałem go wziąć z poprzedniej lekcji.- zerknął na mnie. - Co Ty robisz Diana?
- Wyobraź sobie że ta stara kur... - popatrzyłam się w stronę polonistki.- znaczy.. no wiesz. Kazała mi przyjść po tej lekcji by zaliczyć matmę. Chciałam się tylko zapytać kiedy mogę się umówić na jakąś poprawkę czy cokolwiek.
- Teraz w takim razie wiesz skąd ten strach we mnie.
- Wiem. - znów spojrzałam się na matematyczne równania. - Skąd ja mam wiedzieć jakie są rodzaje równań i jak je odróżnić? Po prostu to rozwiązuje i tyle. Albo liczę na cud.
- Kwadratówka, liniówka i tak dalej?- spytała Karinka.
- Tak, a co jest dalej?
- Nie wiem, coś na pewno.
- Świetnie. - oparłam się o krzesło. - Nie zdam.
- Diana co robisz? - spytała polonistka wstając i zerkając na moją połowę ławki.
- Nic. - odpowiedziałam sucho. Pani Kasia powoli zaczęła stawiać kroki w stronę naszej ławki. Poruszała delikatnie bioderkami na boki zaczynając mnie tym kusić.
- Widzę te Twoje nic. Zostaniesz po lekcji. - powiedziała i opuściła swój wzrok wracając na swoje miejsce.
- Nie mogę.
- Nie interesuje mnie to.
Zaczęłam klnąc pod nosem. Nie mogłam zostać z Buring, nie w tym momencie. Będzie musiała mi to wybaczyć.Zadzwonił dzwonek. Spakowałam się i jeszcze ostatni raz zerknęłam na polonistkę. Kobieta również się na mnie spojrzała. Poczułam jak moja twarz staje się powoli burakiem. Wyszłam z klasy a za sobą słyszałam wołanie Buring. Przyśpieszyłam i kierowałam się w stronę sali od matematyki.
- Moje życie to jeden wielki teatr, więc chyba zacznę dobrze grać przy tej ustnej odpowiedzi. - powiedziałam sama do siebie i zmęczona weszłam do klasy pani Fiołek.Zaczęłam dyszeć więc usiadłam w ławce by złapać oddech. Pani Fiołek przez kilka sekund pogrzebała coś w laptopie i spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczyma.
- Co siedzisz? Zapraszam do tablicy.
- Ale to tak od razu? - spytałam. Liczyłam na to że jednak nauczycielka zmieni raptownie zdanie. Jednak nie, za bardzo jej zaszłam za skórę. Wstałam po czym wzięłam kredę z jej biurka, następnie wzięłam zbiór zadań który dawała mi wcześniej i posłałam jej fałszywy uśmiech podchodząc centralnie pod tablice.
- No, przecież to nie ma czasu panno Smith. Zapisz sobie na lewym górnym rogu numerki zadania które masz rozwiązać.
- Co? Numerki? - spojrzałam na nią z jedną podniesioną brwią. - Przecież to miały być chyba zadania z równań.
- I będą, ale się przygotowałam wcześniej. Widzisz Diana, prowadzę lekcję w innej klasie a myślami jestem przy Tobie.
Oczywiście słowa matematyczki mnie zamurowały. Miałam lekko uchylone usta, oczami zaczęłam uciekać i szukać jakichkolwiek wyjaśnień. Coś mnie w środku dotknęło. Nie spodziewałam się tego po pani Fiołek, ale z drugiej strony jedyne czego bym teraz chciała po usłyszeniu tych słów, to szybki numerek wyskakując przez okno. Patrząc się na matematyczkę czuje coraz większe obrzydzenie. Te zmarszczki, ta stara skóra, jakieś zabarwienia i te powoli pojawiające się siwe włosy. Na Buring zmarszczki przynajmniej jakoś ładnie leżą. A tu, w tym przypadku nic nie leży tylko zwisa.
- Świetnie... To szybko zacznijmy i szybko skończymy. - rzuciłam.
Pani Fiołek uśmiechnęła się i zaczęła dyktować mi jakie mam zrobić zadania ze zbioru. Zadań nie było dużo bo tylko trzy. Kiedy zaczęłam szukać zadań w książce byłam nawet wyluzowana, chociaż czułam się też spięta wiedząc że stara prukwa mnie obserwuje. Przeczytałam polecenie pierwszego zadania. Było dla mnie zrozumiałe bo było napisane „Rozwiąż równanie." Takie polecenia mi odpowiadają. Zerknęłam na równanie. Widząc niewiadomą w liczniku i w mianowniku od razu stwierdziłam co muszę zrobić, jednak dalej nie wiem jak nazywa się takie równanie. Wzięłam się za wypisywanie dziedziny a potem za obliczenia. Nie myliłam się - Fiołek nie była w stanie przestać się we mnie wpatrywać. Co jakiś czas odwracałam się do niej i raz przyłapałam ją na zerkaniu na moje pośladki. Wtedy poczułam większe obrzydzenie i presję. Wiedziałam że muszę przyspieszyć. Zaczęłam robić szybko kolejne zadanie, które też nie sprawiło mi problemu. Na koniec zostało mi ostatnie zadanie. Zazwyczaj człowiek myśli że te ostatnie, to najtrudniejsze. A okazało się być znowu łatwe. Albo ktoś tu sobie ze mną pogrywa, albo jednak nie jestem taka tępa jak mi się wydawało. Położyłam zbiór zadań z matematyki oraz kredę na biurko matematyczki, po czym zrobiłam krok w tył mając ogromne pole widzenia. Skupiałam się najbardziej na tablicy. Pani Fiołek przeleciała wzrokiem tablicę a następnie jej wzrok skupił się na mnie. Zmierzyła mnie od góry do dołu. Czuję że zaczęłam się pocić ze stresu.
- Wszystkie zadania są zrobione dobrze, napisane wręcz na ocenę bardzo dobrą, ale uważam że ściągałaś. - powiedziała spokojnym głosem i delikatnie podniosła swoje kąciki ust do góry.
- Co?! Jak miałam ściągać skoro pani ciągle miała mnie na oku.
- Trudno mi uwierzyć w to że w przeciągu 45 minut nauczyłaś się działu z kwadratówki a od pierwszej klasy nie byłaś w stanie wyłapać chociaż jednej rzeczy.
- Niemożliwe staje się możliwe.
- Diana, mogłabyś do mnie przyjść po następnej lekcji i ewentualnie zadam Ci kolejne zadania.
„Ty głupia kur.." pomyślałam. Tu nie chodzi o to że mogłam ściągać. Baba ewidentnie coś do mnie ma. Myślałam nad tym jakby to ją przechytrzyć. Patrzyłam na nią a ta co jakiś czas pokazywała szereg swoich zębów.
- Dobrze, ale pod warunkiem że w zaliczeniu będzie brała udział pani dyrektor.
Uśmiech nauczycielki nagle znikł. Odwróciła ode mnie wzrok. Nie wiedziała że tak mądrze mogłam zagrać. Zadzwonił dzwonek. Teraz to ja patrzyłam się na matematyczkę z uśmiechem na twarzy.
- Idź na lekcje. - machnęła dłonią i zaczęła znowu grzebać w laptopie.
Odwróciłam się do niej tyłem i dumnie wyszłam z klasy matematycznej, zmierzając na lekcje z Merch.Na informatyce nic się nie działo. Pani MyAnna upatrzyła sobie nowego ucznie w naszej grupie informatyków. Teraz nie było „Diana Kochanie" a był „Adrian Słoneczko". Ewidentnie kobieta stara się o mnie zapomnieć. Patrzyła się na mnie od czasu do czasu. Zdarzało się że obie patrzyłyśmy na siebie w tym samym momencie. Jej oczy były smutne. Cierpiała w środku mimo że na zewnątrz próbowała być twarda jak kamień. Udawało się jej to.
- Dobrze, zaraz będzie koniec lekcji, ale chciałam tylko wam powiedzieć co komu wychodzi. - odezwała się po długim czasie milczenia.
Ostatnia na liście obecności błam ja. Koledzy z klasy mieli po ocenach dopuszczających lub dobrych. Jedyny Adrian miał ocenę bardzo dobrą z tego powodu że Merch sobie go upatrzyła pod koniec pierwszego semestru.
- Diana, tutaj jako jedynej Ci wychodzi ocena celująca. - spojrzała na mnie. Delikatnie podniosła kąciki ust do góry po czym uciekła wzrokiem do ekranu laptopa a jej uśmiech momentalnie zniknął. Zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z klasy oprócz mnie. Jak zwykle ostatnia osoba która wychodziła zamknęła za sobą drzwi i w pomieszczeniu zostałyśmy tylko we dwie. Siedziałam na swoim miejscu, a nauczycielka na swoim. Była między nami cisza a Merch dobrze wiedziała że w klasie nie została ona sama. Odchrząknęła, podrapała się po czubku noska i wstała. Poszła do swojej kanciapy nie mówiąc do mnie niczego. Siedziałam tak jeszcze kilka sekund. Kobieta stamtąd nie wracała. Postanowiłam iść za nią i sprawdzić co robi. Stanęłam w przejściu i czujnie obserwowałam nauczycielkę. Siedziała przy komputerze administracyjnym. Podeszłam do niej bliżej i patrzyłam co robi. Dawała dostęp, nam uczniom, byśmy mogli się zalogować na szkolne komputery.
- Jak się pani czuje? - spytałam pierwsza. Kobieta przez moment się nie odzywała i przenosiła nasze nazwiska do innego folderu.
- Dobrze. - powiedziała krótko. Pomyślałam że dobrym pomysłem będzie to, jak zacznę wypytywać o jej nogę czy tam plany na weekend bądź na popołudnie.
- Jakieś plany na weekend pani ma?
- Diana, nie jestem w humorze by odpowiadać na Twoje pytania. Coś się stało że zostałaś? - odwróciła się do mnie i spojrzała w głąb moich oczu.
- Chciałam... chciałam powiedzieć dziękuje.
- Za co?
- Za szóstkę z informatyki. To wiele dla mnie...
- Daj spokój. - przerwała mi. - Idź teraz do domu. Bo wiem że to jest Twoja ostatnia lekcja dzisiaj.
- Okej... - poczułam się źle. - Do widzenia. - rzuciłam sucho i smutno po czym wyszłam.Wróciłam do swojego prawdziwego domu, do matki. Ściągnęłam buty oraz kurtkę i weszłam w głąb mieszkania. Moja rodzicielka siedziała na krześle przy stole kuchennym i czytała gazetę.
- Cześć. - powiedziałam w stronę mamy.
- Hej słoneczko, głodna?
- Trochę.
- To idź umyć ręce a ja Ci nałożę.
Poszłam do łazienki i umyłam porządnie ręce. Spojrzałam na swoje lustrzane odbicie i głośno odetchnęłam. Wytarłam rączki o ręcznik. I po chwili wróciłam do rodzicielki. Usiadłam przy stole tuż obok niej. Na talerzu widniało moje ulubione danie. Uśmiechnęłam się trochę i zaczęłam konsumować. Moja rodzicielka popijała kawę i dalej przeglądała gazetę. Spojrzałam się na nią i spytałam:
- Nowa?
- Tak, właśnie co listonosz przyniósł. Gościu co roznosi reklamy i gazety położył to obok naszej skrzynki zamiast dać pod drzwi. Ale listonosz taki dobroduszny, wziął gazetę ze sobą i mi ją dał wraz z listem.
- O, okej. Coś ciekawego tam pisze?
- Nie, jak zwykle same głupoty. Diana kochanie, mam pytanie.
- Mhm... - położyłam widelec na stole.
- Kim jest ten mężczyzna z którym się zadaje ta Twoja Buring?
- Mężczyzna? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, minęłam ich przy piekarni.
Poczułam nagle przypływającą falę złości. Jaki znowu mężczyzna i dlaczego Buring mi o tym nic nie powiedziała...
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...