62. Chyba ubrudziłem Ci ręcznik.

1.4K 107 25
                                    


Podjechałam pod dom Eryka, a chłopak czekał już zwarty i gotowy przed domem. Zatrzymałam się tuż obok niego i zaciągnęłam ręczny. Chłopak z uśmiechem pociągnął za klamkę, jednak samochód był od środka zamknięty. Zapukał w szybę a ja patrząc się na niego przeklnęłam pod nosem.
- Kurwa, co za cholerne zamykanie. - kliknęłam na przycisk by samochód się otworzył. Eryk pociągnął jeszcze raz za klamkę i usiadł na fotelu. Wytrzepał buty na zewnątrz po czym zamknął za sobą drzwi.
Patrzyłam się z niedowierzaniem. Przyjaciel spojrzał się na mnie pytająco:
- Coś nie tak? - spytał zmartwiony.
- To co przed chwilą zrobiłeś..
- Wytrzepałem buty by nie nanieść brudu do środka.
- Tak, dokładnie to. Szczerze mówiąc to było na prawdę słodkie.
Zaśmiał się i lekko zarumienił.
Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na lewe lusterko zewnętrzne. Widziałam jak rudy i łysy zatrzymali się kilka metrów od mojego samochodu czekając na mój kolejny ruch. Chwyciłam za dźwignie biegów i wrzuciłam bieg pierwszy. Popuściłam lekko sprzęgło i dodałam trochę gazu po czym ruszyłam z piskiem.
- Co takiego ważnego chciałeś mi powiedzieć?
Przyjaciel patrzył się na mijane przez nas domy.
- Myśle że to nie jest odpowiednie miejsce na taką rozmowę. Możemy poczekać z tym aż dojedziemy do Twojego domu i na spokojnie usiądziemy?
- Cóż, skoro w samochodzie nie wypada to nie widzę problemu by o tym pogadać później.
Jechaliśmy dalej i co jakiś czas Eryk mnie zagadywał. Nasza rozmowa w samochodzie opierała się na szkole, ten wyrzucił z siebie że denerwuje go jedna nauczycielka, która jak na złość nie chce mu dać przystąpienia do poprawy sprawdzianu. Później zaczął żalić się swoimi ocenami z informatyki u pani Merch. W końcu jednak dojechaliśmy do mojego domu i znowu zaparkowałam samochód przed garażem. Obydwoje wyszliśmy z samochodu. Ja trzasnęłam drzwiami a Eryk delikatnie i ostrożnie zamknął drzwi. Stanęłam w bezruchu i spojrzałam się na przyjaciela z klasy.
- No co? - spytał się chłopak.
- Czy dzisiaj jest jakiś dzień bycia miłym dla Diany?
- Nie, po prostu dbam o Twój samochód. Chodź najlepiej do środka bo widzę że jakaś dwójka kolesi się patrzy na nas.
Obejrzałam się za siebie po czym poszłam otworzyć dom. Zaprosiłam Eryka do środka i obydwoje w małym korytarzyku z kurtkami zaczęliśmy ściągać obuwie. Zostawiłam kluczyki na szafce i zdjęłam z siebie kurtkę po czym ją powiesiłam na wieszaku. Chłopak zrobił to samo i poszedł usiąść na salonowej kanapie.
- Chcesz coś do picia? - zaproponowałam. Eryk wstał i podszedł do mnie. Patrzył się na mnie z góry i położył rękę na moim ramieniu. Poczułam się dziwnie, nie wiedziałam co chłopak chce zrobić a tym bardziej co siedzi mu w głowie. Zarzucił grzywą na bok i uniósł kąciki ust do góry. Zaświeciły się mu piękne niebieskie oczy po czym pokazał szereg swych bielusieńkich zębów.
- Nalej mi cokolwiek, będę ze wszystkiego zadowolony. - rzucił po czym zabrał swoją męską dłoń z mojego ramienia. Poszłam do kuchni i wyjęłam z szafki szklany kubek. Złapałam za butelkę soku pomarańczowego i go odkręciłam. Ostrożnie nalewałam soku do kubka, aż nagle poczułam jak chłopak staje obok mojej prawej strony, oparł się rękoma o blat i spojrzał na moją skupioną twarz. Zakręciłam butelkę a mu podałam kubek z napojem. Przyjaciel uśmiechnął się i podziękował.
- Więc... co takiego chciałeś mi powiedzieć? - spytałam po chwili przyjaciela. Jego wyraz twarzy nagle się zmienił. Z wesołego chłopczyka nagle stał się smutny chłopczyk. Wziął głęboki oddech nosem po czym wypuścił powietrze.
- Wiem kto jest zabójcą.
Przyspieszyło mi serce.
- Kto?!

Trzęsły mi się dłonie. Byłam cała zestresowana nie wiadomo tak na prawdę czym. Siedzieliśmy na kanapie i patrzyłam się na usta Eryka. Nagle chłopak oblizał swoje usta po czym rozchylił je nabierając powoli powietrza.
- Tej nocy przyszedł do mnie Kamil. Byłem sam w domu bo rodzice poszli na imprezę do znajomych. Kiedy otworzyłem drzwi ujrzałem go całego spoconego na twarzy, a jego biała koszulka była cała we śladach krwi.
Spytałem się czy coś się stało, wiesz myślałem że miał wypadek.

* piątek godz. 22:21 oczami Eryka*

- Mogę po prostu wejść i przemyć twarz? - spytał cały zdyszany Kamil.
- No wejdź. - otworzyłem szerzej drzwi i zaprosiłem przyjaciela do środka. Kamil nie ściągnął swoich całych pobrudzonych błotem butów. Wyglądał tragicznie. Jakby właśnie uciekał przed porywaczem. Poszedłem za nim do łazienki. Chłopak nachylił się nad zlewem i zaczął przemywać wodą swoją twarz.
- Na pewno nic się nie stało? - spytałem opierając się o ścianę łazienki. Kamil wytarł ręcznikiem swoją twarz a później się na niego spojrzał.
- Chyba ubrudziłem Ci ręcznik. - rzekł.
- Tym się nie martw, bardziej chciałbym żebyś mi powiedział skąd ten ślad krwi na Twojej koszulce.
Rzucił w moją stronę ręcznikiem.
- Powiem Ci, ale ufam Ci jak przyjacielowi. Piśniesz choć słówko to pożałujesz. - zaczął wytykać mi palcem przed twarzą. Złapałem go za nadgarstek i starałem się opuścić jego dłoń w dół.
- Spokojnie, nie powiem.
Przyjaciel zaczął szybciej oddychać. Uciekał wzrokiem po kątach aż nagle uniósł swój głos i krzyknął w moją stronę.
- Zabiłem kogoś.
- Co?! - spytałem nie dowierzając w to co mi przed chwilą wyznał. Kamil staną przede mną i zacząć mówić wszystko od samego początku.
- Wyobraź sobie że moja była okazała się być lesbą. Dowiedziałem się jak nazywa się laska Kariny, ile ma lat, gdzie mieszka i pracuje. Zagadałem do niej i umówiliśmy się na randkę. Przyniosła alkohol od Diany i ją upiłem. Zgwałciłem ją po czym sukę zajebałem!
Patrzyłem się na niego wystraszonym wzrokiem. Oddech mi przyspieszył. Nie wiedziałem co mam robić, pytać się o szczegóły i chronić przyjaciela na tyle na ile to możliwe czy może zgłosić to wszystko na policję. Czuje się zmieszany tym wszystkim.
- Kurwa Eryk, przestań się tam na mnie patrzeć!! - krzyknął.
- Spokojnie.. ktoś jeszcze tam był poza Tobą i Sandrą?
- Diana mnie widziała, też w tak okropnym stanie jak Ty teraz, ale nie, ona nie pomogła mi morderstwie.
- Czyli była was dwójka która przyczyniła się do śmierci Sandry.
- Mówisz to tak jakbyś myślał że faktycznie chciałem ją zabić. W to wszystko była wmieszana dziewczyna.
- Jak nie Diana to Karina?
- Pojebało Cię? Jakbyś to widział? Przecież Karina była w niej zakochana to po co miałaby ją zabić?
- Nie wiem, nie znam chyba żadnej innej dziewczyny.
- Marta. - powiedział Kamil.
- Kujonica?!
- Tak, kujonica.

* rozmowa Diany z Erykiem w jej domu w salonie. Godz. 15:48*

- Nie jestem w stanie uwierzyć w to że kujonica Marta mogłaby zabić człowieka. - powiedziałam zszokowana.
- Sam nie byłem w stanie w to uwierzyć. Przecież to jest niby taka idealna uczennica, a tu proszę maczała ręce w sprawie zabójstwa Sandry. - opuścił wzrok i spytał. - Ty na prawdę widziałaś Kamila tego dnia?
- Eryk.. - położyłam swoją dłoń na jego dłoni. - Ja na prawdę nic a nic nie pamiętam. Musiałabym się położyć i się z tym przespać żeby wszystko sobie przypomnieć.

Usłyszałam jak dobija się do mnie telefon, spojrzałam na ekran i zobaczyłam obcy mi numer.
- Przepraszam Cię Eryk, muszę odebrać.
Przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham? - zaczęłam pierwsza.
- Diana, chciałam Cię poinformować że jutro nie możesz się do mnie zbytnio zbliżać. - powiedziała pani Kasia.
- Dlaczego? - spytałam zmartwiona.
- Jutro dają mi podsłuch.. Diana, oni wiedzą.
- Ale co wiedzą?
- Że my zbyt często ze sobą gadamy.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz