118. Dlaczego mnie...

1K 90 21
                                    


Wybrałam numer do Buring. Poukładałam plan rozmowy w głowie i wykonałam telefon.

Pov. Buring

Usłyszałam wibracje w torebce. Wyjęłam telefon i przyłożyłam go do ucha.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz? - spytałam dziewczyny.
- Nie mogę przestać o Tobie myśleć.
- Naprawdę?
- Tak. O mojej pięknej blondynce o brązowych oczkach. Chciałabym Cię zobaczyć, teraz...
- Teraz to nie mogę, wybacz.
- Tuż obok mnie... rozpaloną... nago... kuszącą... Żebyś tylko wiedziała co bym z Tobą zrobiła.
- Diana... ja naprawdę teraz nie mogę zapewnić Ci swojej obecności.
- Wiesz że jesteś tak bardzo piękna?
- Dziękuje. - zarumieniłam się.
- Proszę, odstaw to co teraz robisz i przyjedź do mnie.
- I do Twojej mamy.. - zachichotałam.
- Nie, nie chcę żadnych trójkątów skoro Ty mi wystarczasz.
- Diana, zaczynasz na mnie... - rozejrzałam się wokół i szepnęłam do słuchawki. - działać.
- Mmm, to chyba dobrze. Chcę Cię poczuć... w sobie.
- Ja również... ale naprawdę dzisiaj nie mogę Ci tego dać. Przykro mi.
- Czym jesteś tak zajęta?
- Próbuje złapać szczura w pułapkę.
- W Twoim mieszkaniu są szczury?!
- Mhm, taki jeden wielki szczur... paskudny, śmierdzący, brudny.
- Pomogę Ci! - powiedziała. - Tylko muszę się ubrać i zaraz będę.
- Nie. - rozłączyłam się. Telefon wyłączyłam i schowałam z powrotem do torebki. Zastanawiało mnie to gdzie się podziewa Merch. Założyłam torebkę na ramię i wstałam od stołu. Opuściłam wzrok żeby nie czuć obcych oczu na swojej osobie i kierowałam się w stronę łazienki. Łazienka miała w środku trzy kabiny a przed tymi kabinami znajdowało się malutkie pomieszczenie z umywalkami. Kiedy weszłam do środka, zauważyłam Merch stojącą przed lustrem poprawiająca usta pomadką. Zerknęła na mnie kątem oka.
- No co, nie ważne z kim mam randkę, ważne żeby dobrze się prezentować wśród tylu ludzi.
Zamknęłam drzwi i weszłam do pomieszczenia z kabinami. Schyliłam się żeby sprawdzić czy ktoś znajdował się w środku. Nie było nikogo.
- Długo Ci zajęło to poprawianie ust.
- Wcześniej skorzystałam jeszcze z toalety. - powiedziała i schowała pomadkę do malutkiej torebki.
- Mhmm, w takim razie skoro jesteśmy same to myślę że tu mogę dokończyć swoją wypowiedź.
- Czekaj! - przerwała mi. - Zanim dokończysz, chciałabym Ci się do czegoś przyznać.
- Teraz? Może jednak dodasz swoje dwa grosze kiedy ja skończę mówić.
- To nie może czekać.
- Masz pięć minut. - powiedziałam i skrzyżowałam ręce.
- Szybciej się z tym wyrobię. - pchnęła mnie w stronę ściany. Delikatnie się od niej odbiłam. Oparłam dłonie o ścianę żeby się zaasekurować. Merch zbliżyła się do mnie i stanęła na paluszkach żeby dosięgnąć swoimi ustami moje usta... Byłam zmieszana, nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam ją odepchnąć, ale nie potrafiłam jeszcze zrozumieć co się w tym momencie stało. Kobieta całowała mnie dalej, a ja stałam w bezruchu z otwartymi szeroko oczami. Informatyczka przestała mnie całować po czym zasłoniła twarz dłonią i wyszła. Spojrzałam na swoje odbicie. Mój wyraz twarzy był bezcenny. Opamiętałam się i poszłam za kobietą. Szła do wyjścia. Wyjęłam z torebki portfel i położyłam na stole banknot w wysokości 10 złotych. Przyśpieszyłam za brunetką i złapałam ją za nadgarstek. Kobieta odwróciła się do mnie z niechęcią mając łzy w oczach. Moje serce stało się kluchą.
- Dlaczego płaczesz? - spytałam.
- Mogę już pójść do domu? Proszę, nie chcę już być na tym spotkaniu.
- Dlaczego mnie... pocałowałaś.
- Proszę Cię Kasiu, puść mnie.
- Wyjaśnij mi chociaż tylko to.
- Kasiu... błagam, już nie mam na nic siły. Zostaw mnie, wrócę sama do domu.
- Nie dam Ci od tak se odejść..
Objęłam ją i zaprowadziłam do samochodu. 
Informatyczka usiadła od strony pasażera i zapięła się pasami. Ja za ten czas okrążyłam samochód i wsiadłam za kierownice. Popatrzyłam się na nią i opuściłam wzrok. Położyłam moją ciepłą dłoń na jej kolanie i delikatnie ją pomiziałam kciukiem. Kobieta odwróciła wzrok patrząc się na to co znajduje się za szybą.
- Jedźmy już. - odezwała się cicho.
Zabrałam dłoń z jej kolana i odpaliłam samochód. Dałam kierunek informując innych że włączam się do ruchu i wjechałam na ulicę.

Po piętnastu minutach ciszy dojechałyśmy na miejsce, a konkretnie pod dom Merch. Zgasiłam silnik i spojrzałam się na pasażerkę, która już powoli zbierała się do wysiadki. Złapała za klamkę, ale jeszcze ostatni raz spojrzała się na mnie.
- Ten pocałunek nie miał miejsca.
- Powiedz mi chociaż dlaczego to zrobiłaś. - poprosiłam kobietę.
- Powiedziałam, nie miał miejsca.
- MyAnno, ja... Eh dobrze, nie miał miejsca. - odpuściłam. MyAnna otworzyła drzwi i wychodząc dodała.
- Nie kocham Twojej dziewczyny. Już dawno się pogodziłam z tym że zrezygnowała ze mnie. Miałam po prostu chwile złego samopoczucia i chciałam poczuć trochę miłości. Ona tego nie chciała, bynajmniej tak wyczytałam z jej twarzy.
- Czyli, wy... kochałyście się? Tak?
- Tak... Jeśli chcesz się na kogoś wściekać to tylko na mnie. Nie na nią.
- Zajętego się nie tyka.
- Zasłużyłam na nauczkę, możesz wyładować swój gniew na mnie, tylko oszczędź mi twarzy bo nie chce zostać zasypana pytaniami od męża.
Wyszłyśmy z samochodu. Okrążyłam samochód i stanęłam obok niej, zacisnęłam pięść i wzięłam zamach z góry po trzym uderzyłam w dach samochodu otwartą dłonią.
- Przez takie jak Ty umierają wokół związki. - powiedziałam z zaciśniętymi zębami. - Masz zakaz zbliżania się do Diany. A jeśli tylko się dowiem że Twój smród przybywał w towarzystwie mojej kobiety, to tym razem ta dłoń nie uderzy w dach samochodu, a w Ciebie.
- Jest to dla mnie zrozumiałe. - odpadła i odwróciła się do mnie tyłem. Stawiała małe kroki w stronę domu. Kroki były bardzo niepewne. Jakby była pijana. Obserwowałam ją ze zmarszczonymi brwiami. Odwróciła się i spojrzała się ostatni raz w moją stronę dodając jeszcze ostatnie zdanie.
- Co teraz z wami będzie? - spytała.
- To już sprawa moja i Diany.
Kiwnęła głową i kontynuowała stawianie małych kroków, aż nagle runęła na betonowy chodnik.
Podbiegłam do niej i odwróciłam ją na plecy.
- MyAnna? - potrząsnęłam ją delikatnie za barki. - Halo MyAnna, słyszysz mnie?
Pobiegłam po torebkę i wyjęłam z niej telefon. Przytrzymałam guzik i uruchomiłam urządzenie. Podałam szybko pin do telefonu i zadzwoniłam na karetkę. Kucnęłam przy kobiecie i zobaczyłam jak z boku głowy zaczęła jej powoli cieknąć krew, a pod głową powoli zaczęła stawać się mała kałuża czerwonej krwi. Spanikowałam.

Pov. Diana

Wstałam następnego dnia i spojrzałam na telefon. Dwadzieścia nieodebranych połączeń od Katarzyny Buring. Usiadłam na łóżku, serce zaczęło mi mocno bić. Wybrałam numer do nauczycielki ale ona nie odbierała. Postanowiłam się opanować i pomyślałam że może jeszcze śpi. W końcu dzwoniła do mnie dość późno. Może się napiła i pod wielkim wpływem alkoholu postanowiła zadzwonić? Położyłam telefon na szafce nocnej i zeszłam na dół na śniadanie.
Rodzicielka stała już przy kuchence kończąc robić jajecznicę. Kiedy usłyszała stawiane przeze mnie kroki na schodach, delikatnie się odwróciła i posłała uśmiech.
- Usiądź, śniadanie już gotowe. - powiedziała i wyjęła z górnej szafki twa malutkie talerze. Na stół położyła dwie miseczki, jedna pełna pomidorów a druga ogórków. Ja postanowiłam podejść do lodówki i wyciągnąć z niej ketchup.
- Będziesz chciała ketchup czy musztardę? - spytałam rodzicielki.
- Musztardę, Ty też powinnaś przerzucić się na musztardę.
- Ponieważ? - dopytałam.
- Ponieważ ketchup powoduje że Cię wysypuje na twarzy. Dobrze wiesz że masz problem z trądzikiem.
- Miałam nie dawno okres, stąd to wszystko.
- Od ketchupu też, ale niech Ci będzie. Wyspałaś się?
- Powiedzmy.
Rodzicielka położyła na stole talerze pełne jajecznicy.
- W nocy pojawiła się tu Twoja... nauczycielka.
- Która?
- Ta z którą jesteś w... związku. - ciężko przełknęła ślinę.
- Co chciała?! - spytałam.
- Wygoniłam ją bo było bardzo późno, powiedziałam jej że śpisz. Ale była jakaś przestraszona. Może była na randce?
- Że słucham?
- Była bardzo ładnie ubrana, wątpię w to żeby tak chodziła na codzień.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz