38. Ale ja Ci pozwalam.

2.3K 114 20
                                    

Wszystkie zebrałyśmy się na dole o godzinie 16:45.
Siedziałyśmy przy wielkim stole i czekałyśmy aż nauczycielka zejdzie do nas na dół.
- Diana?- Zaczęła Marta.- Jak to jest że masz z nauczycielką jeden pokój, a Ty jesteś na czas gdzie pani Buring się spóźnia?
- Marta, myślisz że ja mam kontrole nad nauczycielką?
Zaśmiałam się. Kiedy wychodziłam z pokoju to nauczycielka była jeszcze w toalecie. Może musiała poprawić makijaż albo musiała skorzystać z naszego małego kibelka? Tyle pytań a żadnych odpowiedzi.
- Diana, idź po nią. - powiedziała nagle Aśka. Spojrzałam się na nią i z niechęcią wstałam i zasunęłam za sobą krzesło. Poszłam od razu do windy i wcisnęłam guzik na którym miałam swój pokój z nauczycielką. Szybko dojechała ona na moje piętro i szłam w stronę pokoju. Złapałam za klamkę i weszłam do środka.
- Pani Kasiu?
Zawołałam niepewnie. Cisza. Weszłam do naszej sypialni ale była pusta. Poszłam od razu do łazienki gdzie ostatni raz widziałam panią Kasie. Światło się nie świeciło. Zapukałam ale nikt po drugiej stronie się nie odezwał. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi, jednak nauczycielki tam w ogóle nie było. Zaczęłam się lekko martwić, nie ma jej w sypialni ani w naszej łazience a drzwi są otwarte. Do głowy przyszło mi jeszcze jedno miejsce - balkon. Poszłam do sypialni i kierowałam się w stronę balkonu. Odsunęłam firanki i otworzyłam drzwi na balkon. Od razu zauważyłam swoją nauczycielkę która słysząc jak drzwi na balkon się otwierają zmieniła swoją pozycję chowając coś za swoimi plecami.
- Diana, to Ty...
Powiedziała z ulgą nauczycielka.
- Widziałam tego papierosa, zapewne należy on do mnie..
- Przepraszam że wzięłam sobie bez żadnego zapytania.
- Nie szkodzi.
Stanęłam obok polonistki i oparłam się rękoma o balustradę. Obserwowałam otaczającą nas piękną przyrodę. Nauczycielka miała racje, dosłowna wieś ale widoki zapierają dech w piersiach.
- Piękne widoki. - zaczęłam.
- Bardzo, nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobają takie wiejskie krajobrazy.
- Wcześniej nie wiedziałam, to prawda, ale teraz już wiem.
- Cisza, spokój i ten uspokajający śpiew ptaków.
Spojrzałam się na nauczycielkę która powoli brała kolejnego bucha do ust.
- Co panią skusiło na papierosa?
Wypuściła dym i spojrzała się na mnie. Zbliżyła swoją dłoń z papierosem w moją stronę. Popatrzyłam na jej dłoń i wzięłam od niej papierosa.
- Nałóg z młodych lat powrócił, a palenie mnie w jakimś stopniu uspokajało.
- Proszę, co ja tu się ciekawego dowiaduje.
- Diana, nie teraz.
Spojrzałam się na nią ze zdziwieniem w oczach. Jej humor bardzo szybko się zmienia, przez co nie jestem w stanie wyłapać co mogę zrobić lub powiedzieć a czego nie mogę. Położyłam swoją dłoń na jej przedramieniu i zapytałam:
- Wszystko w porządku?
- Pamiętasz jak się pytałaś mnie kim jest ta osoba z grupowego zdjęcia u nas w szkole? To był mój brat.
- Był?
- Dzisiaj mijają dwa lata odkąd odszedł z tego świata i dalej jest mi ciężko pogodzić się z jego stratą.
- Przykro mi, na prawdę nie wiedziałam że...
- A skąd mogłaś..
- Wiedzieć. - Dokończyłam za nią.- Proszę pani, to jest chyba pani ulubione zdanie „A skąd mogłaś wiedzieć". Nie mogłam, racja, nie znam pani. Nie wiem jaka jest pani przeszłość, nie wiem kto pani towarzyszył w życiu. Nic praktycznie o pani nie wiem. Jest mi cholernie przykro że straciła pani brata, mam nadzieje że czas wyleczy rany i pogodzi się pani z tym wszystkim.
- Nie lubię się zwierzać swoim uczniom.
- Ale ja nie jestem obecnie pani uczennicą tylko... mężem? Znaczy, dzielimy razem łoże.
Nauczycielka parsknęła śmiechem i wzięła z mojej ręki papierosa. Biorąc bucha położyła swoją głowę na moim ramieniu.
- Racja.. „mężu".
Moje serce lekko przyspieszyło a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek. Objęłam ja dłonią i zaczęłam miziać ją po ramieniu.
Chwilowo poczułam się jakbym odgrywała na prawdę istotną role w życiu swojej polonistki. Nauczycielka wyrzuciła papierosa i podniosła swoją głowę patrząc się na moją twarz. Zrobiła krok w moją stronę i stanęła naprzeciwko mnie opierając się biodrami o balustradę. Złapała mnie obiema rękoma za kark i wtuliła się we mnie. Czując ciepło jakie od niej dobiegało, mocno ją przytuliłam do siebie. Oparłam się brodą o jej głowę i patrzyłam ma pobliskie góry.
- Diana?
- Tak proszę pani?
- Kiedy jesteśmy same, mów do mnie po imieniu.
- Pani Kasiu, ja mam do pani szacunek i nie chce mówić do pani na Ty.
- Ale ja Ci pozwalam.
- Nie wiem, zobaczę ale na chwile obecną jestem temu przeciwna.
Nauczycielka schowała swoją twarz w mojej szyi a ja ją czule pocałowałam w czoło dodając jej tym trochę otuchy. Pobujałam nas lekko na boki i pogłaskałam nauczycielkę po głowie.
Polonistka podniosła swoją głowę, złapała dłońmi za moje policzki i ze łzami w oczach złączyła nasze usta. Spojrzałam na całującą mnie nauczycielkę i nie mogłam uwierzyć w to co właśnie widzę, a tym bardziej czuje. Usta pani Buring zdecydowanie lepiej smakują niż usta pani Merch, mając pod uwagą również to że pani Kasia jest świeżo po papierosie. Przyciągnęłam ją bardziej do siebie i otarłam jej policzki z łez. Polonistka oderwała się ode mnie patrząc na mnie zawstydzona.
- Przepraszam Diana, nie wiem co we mnie wstąpiła, ja po prostu..
Przyłożyłam palec wskazujący do ust uciszając ją. Złapałam kobietę leciutko za kark i tym razem ja złączyłam nasze usta. Nauczycielka odwzajemniła mój pocałunek i położyła swoje dłonie ma moich ramionach. Lekko stęknęła. Oderwałyśmy od siebie usta i popatrzyłyśmy z uśmiechem w swoje oczy.
- Dlaczego mnie pocałowałaś?
Spytała się mnie nauczycielka. Jej uśmiech nadal nie znikał z jej twarzy.
- Bo pani pocałowała mnie.
- Ja.. po prostu poczułam potrzebę, wybacz mi.
- A ja po prostu o tym już dawno marzyłam.
Polonistka popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem i zaczęła głaskać mnie delikatnie swoim kciukiem po szyi.
Momentalnie na moich przedramionach pojawiła się gęsia skórka.
- Czyli ten pocałunek po pijaku...
- Chciałam po prostu spróbować pani ust, wiem że to głupie ale miałam wielką chęć złączyć nasze usta a potem zgonić to wszystko na alkohol.
- Coś czułam że kombinujesz, ale to było dawno.
Złapała mnie za rękę i ciągnęła prosto do pokoju. Zamknęła za mną drzwi na balkon i dalej ciągnęła mnie za rękę w stronę naszego małżeńskiego łóżka.
Popchnęła mnie na niego i usiadła na mnie okrakiem.
- Wiesz że całowanie nauczycielki jest zakazane?
- Zdaje sobie z tego sprawę.
- A zdajesz sobie sprawę z tego że musisz ponieść karę?
- Jak ma wyglądać ta kara?
- Przekonasz się sama na własnym ciele.
Złapała mnie mocno za nadgarstki i przykuła je nad moją głową. Zbliżyła się do mnie swoją twarzyczką i ponownie połączyła nasze usta w jeden wielki namiętny pocałunek. Poczułam jak robi mi się mokro. Miałam ochotę powędrować swoimi rękoma po jej ciele, ale zapominałam że pani Buring mocno mnie trzyma za nadgarstki. Pocałunkami zeszła na moją szyje. Jej pocałunki sprawiły że ja cicho jęknęłam a do drzwi kto zaczął się dobijać. Kiedy usłyszałyśmy pukanie, polonistka automatycznie ode mnie odskoczyła i poprawiła swoją fryzurę, usta oraz ubranie. Ja szybko poleciałam do łazienki a polonistka cała opanowana podeszła do drzwi. Usiadłam na muszli klozetowej i zaczęłam podsłuchiwać co się dzieje za drzwiami.
Usłyszałam milutki głosik Marty.
- Proszę pani wszyscy na panią czekamy, nie wiem czy Diana do pani przyszła i o tym powiedziała.
- Spokojnie Marta, wszystko wiem. Miałam bardzo ważny telefon a Diana jest w toalecie. Trzy minutki i jesteśmy z wami na dole.
- Dobrze, w takim razie idę przekazać dziewczyną. A tak poza tym, ładnie dzisiaj pani wygląda.
Słyszałam jak nauczycielka się cichutko zaśmiała.
- Dziękuje słońce, to miłe.
Zamknęła drzwi do pokoju i złapała za klamkę do łazienki. Ja w samą porę zamknęłam drzwi do łazienki na klucz. Nauczycielka uderzyła ręką w drzwi.
- Diana już po wszystkim możesz otworzyć.
- Robię potrzebę.
Z tą Martą będą problemy i to spore problemy. Jak śmie komplementować moją łóżkową żonę? Mogła ją sobie zaklepać już na samym początku roku szkolnego, a nie chwila. Ja ją wyprzedziłam. Jednak ze złości uderzyłam w ścianę w łazience i spojrzałam na siebie w lusterku.
Tak wyglada zakochana i zdenerwowana Diana jednocześnie. Odkręciłam wodę z kranu i zmyłam ze swojej szyi i ust resztki szminki pani Buring.

Byłyśmy już wszystkie na dole, pani Buring nałożyła na siebie marynarkę, policzyła nas a następnie prosiła byśmy poszły za nią.
Poprowadziła nas na nasze piękne balkonowe widoki. Nauczycielka stanęła przy wielkim drzewie na której znajdowała się huśtawka z mocnej liny oraz z kawałka jakiegoś dobrego drewna.
- No i co tutaj mamy robić? Huśtać się po kolei?
Zaśmiała się Lucyna. Panią Buring natomiast usiadła na pobliskiej ławce i przymknęła oczy.
- Nie, macie zacząć doceniać to co macie i to co widzicie przed sobą.
- I tyle musieliśmy czekać na panią żeby to usłyszeć tak?
- Tak. Jeśli was nie zachwyca ta natura i spokój to możecie pójść gdzieś do sklepu albo do pokoju. Chciałam spędzić ten dzień z wami właśnie w takim pięknym zacisznym miejscu, ale widać...Wszyscy ludzie są inni.

1440 słów

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz