Kiedy już miałam wychodzić z klasy, poczułam jak czyjaś dłoń stanowczo łapie mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i ujrzałam lekko zdenerwowaną buzie polonistki.
- A Ty dokąd? - zapytała się przyciągając mnie do siebie, a następnie okrążając by zamknąć drzwi do klasy.
- Planowałam iść zapalić a później jechać do domu, ale chyba ktoś mi chce pokrzyżować plany.
- Teraz tak serio, proszę Cię nie pozwalaj na pocałunki Merch. Myślę że od razu powinnaś jej wyznać prawdę i mieć to już za sobą.
- Nie widzę tego. Nie widzę tego żebym weszła do jej mieszkania i powiedziała jej od razu na przywitanie że „Sorry, ale to koniec bo wybrałam młodszą od Ciebie". Nie dość że już jest powyginana, to po tej informacji tym bardziej będzie. Myślę że normalnie wejdę do jej mieszkania pogadamy chwile i jak będę widzieć że wszystko jest w porządku to wyjdę z prawdą.
- Byle by było bez całusów.
- Najwyżej odkażę się wódką.
Pani Buring nagle miała taki wyraz twarzy jakby się już na mnie zawiodła. Wyraźnie posmutniała choć wie że ten tekst w prawdzie był na żarty. Przytuliłam ją czule i pomiziałam po plecach.
- Nie martw się, nie zdradzę Cię a tym bardziej nie pocałuje tej kobiety.
- Może to i nie na miejscu... - odwróciła mną i przykuła mocno do ściany. - ale podnieca mnie myśl robienia to tutaj z Tobą.
- Z posmutniałej Buring nagle stał się napaleniec. - musnęłam jej usta.
- Chyba się nie zrozumiałyśmy, Buring którą znasz nigdy nie jest smutna. - położyła dłoń na mojej lewej piersi i delikatnie zaczęła ją macać.
- Wiesz mi, mnie też podnieca myśl że mogłabym znajdować się pod Twoim biurkiem i sprawiać Ci przyjemność, kiedy Ty prowadzisz lekcje. Ale uważam że mimo wszystko powinnyśmy przestać. Zawsze mogą nas nakryć. - spojrzałam się w jej oczy i położyłam dłoń lekko nad jej klatką piersiową. Kobieta zrozumiała że nie chcę robić nam obu problemów. Kiwnęła głową i zrobiła krok w tył puszczając moją pierś.
- Masz racje, ale uwierz mi jak będziesz kończyć tą szkołę to spotkamy się tutaj.. a resztę możemy sobie wyobrażać. - przegryzła dolną wargę.
- Moja wyobraźnia już dawno zaczęła działać. - chwyciłam ją za rękę i miziałam kciukiem jej dłoń. Mój wzrok powędrował wprost na jej twarzyczkę. Podniosłam kąciku ust w górę i lekko rozchyliłam usta. - Czas zbyt szybko leci. - złapałam jej mizianą wcześniej przeze mnie dłoń obiema rękoma. - Obiecuje Ci, wszystko będzie dobrze. - następnie puściłam jej dłoń i kierowałam się w stronę drzwi. Stanęłam jeszcze na chwilkę przed drzwiami trzymając klamkę. Odwróciłam się w jej stronę i wysłałam jej buziaka. Nauczycielka wyciągnęła dłoń przed siebie i udała że złapała wysłanego przeze mnie buziaka. Przyłożyła rękę do klatki piersiowej a następnie szeroko się uśmiechnęła. Wyszłam z klasy i zamknęłam za sobą drzwi. Spojrzałam się na klasę siedzącą pod drzwiami.
- Jest wolna. - powiedziałam i szłam dumnym krokiem w stronę samochodu.Zanim wsiadłam do samochodu to odpaliłam jedną fajkę i plecami oparłam się o budynek szkoły. Z kieszeni wyciągnęłam telefon i odblokowałam go. Nie wiem dlaczego ale przyspieszyło mi serce i nagle zaczęłam się denerwować. Weszłam w ostatnie połączenia i poszukałam numeru do pani Merch. Czytając w kółko i w kółko jej imię i nazwisko, coraz bardziej stresowałam się tym jak przebiegnie rozmowa. Wzięłam wielkiego bucha i kliknęłam na numer informatyczki po czym przyłożyłam telefon do ucha.
Miałam wrażenie że kobieta nie ma co robić tylko ciągle siedzi przy telefonie, bo w bardzo szybkim tępie odebrała telefon.
- Tak Słoneczko? - słysząc jej głosik zaczęły mi się trząść dłonie. Puściłam fajkę z ręki i wzięłam głęboki wdech.
- Wyszłam z szkoły, zaraz wsiądę w samochód i do pani jadę.
- Nareszcie, tak długo na tą chwilę czekałam. Zapraszam Cię moje Ty Kochanie, ale jedź ostrożnie bo nie chce by coś Ci się stało.
- Dobra, w takim razie będę za jakoś 15-20 minut.
- Stawiać wodę na kawę?
- Chyba stawiaj alkohol na stół bo na trzeźwo będzie ciężko.
Kobieta po drugiej stronie zaśmiała się.
- Niestety nie będę mogła Ci towarzyszyć w piciu. Jestem na lekach.
- Dobra, to nie ważne. Nic nie stawiaj, żadnej wody. Zaraz będę.
Rozłączyłam się i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pas, odpaliłam samochód i zwolniłam ręczny. Wrzuciłam wsteczny i powoli zaczęłam cofać rozglądając się na boki by w nic nie uderzyć. Wrzuciłam jedynkę i uderzyłam rękoma w kierownice.
- Co Ty idiotko robisz?! - krzyknęłam głośno do samej siebie.
Przecież każdy wie że to nie skończy się dobrze. A tym bardziej Ty dobrze o tym wiesz.
Spojrzałam się na swój wzrok w wewnętrznym lusterku. Przegryzłam z nerwów dolną wargę.
- Dobra im szybciej tam pojadę tym szybciej odjadę.Jechałam powoli na dwójce i szukałam miejsca parkingowego. Kierowca jadący za mną był bardzo nerwowy. Co chwile z naprzeciwka jechał jakiś samochód, więc nie miał możliwości wyprzedzenia mnie. Rozglądałam się na boki i obserwowałam go w lusterkach.
- Nie tylko Ty jesteś tak bardzo zdenerwowany chłopie. - powiedziałam pod nosem. Usłyszałam za sobą jak facet na mnie zatrąbił.
- Zaraz Ci ten klakson w dupe wsadzę.
Z domu wyszła informatyczka z szerokim uśmiechem i machnęła dłonią bym stanęła przed jej garażem.
Dałam kierunkowskaz i zaparkowałam na jej posiadłości. Wyszłam z samochodu a kierowca który za mną jechał zatrzymał się i otworzył okno.
- Niech pani córka jedzie szybciej! - krzyknął mężczyzna w stronę informatyczki. Ta natomiast zaśmiała się i odpowiedziała facetowi.
- Ciekawe jak pana początki wyglądały z prowadzeniem samochodu.
- Z pewnością lepiej niż pańskiej córeczki. Jaka córka to taka i matka!
Zamknął okno i odjechał. Nauczycielka spojrzała się w moją stronę i zaprosiła mnie do środka.
- Nie musiała pani po mnie wychodzić. - rzekłam.
- Przestań, muszę się w końcu nauczyć chodzić z kulami.
Ściągnęłam obuwie i położyłam tuż obok drzwi. Informatyczka stawiała małe kroczki w stronę salonu.
- To czego w końcu chcesz się napić?
- Zadowolę się nawet głupią wodą.
Usiadłam na kanapie a pani MyAnna wyjęła z szafki szklankę.
- Pomogę, nie mogę się tak patrzeć.
Podeszłam do nauczycielki i chwyciłam za szklankę. Nauczycielka chwyciła mnie za nadgarstek i spojrzała w oczy.
- Nie róbcie już ze mnie aż takiej kaleki. Mąż też nie pozwala mi na nic, jedyne co robię w tym domu to leżę i patrzę się w telewizor z nadzieją że tam coś się pojawi ciekawszego niż obecnie moje życie. Także proszę Cię puść i pozwól mi zanieść szklankę do salonu.
- Wybacz ale nie. - powiedziałam stanowczo i poszłam ze szklanką do salonu. Następnie wróciłam się do kuchni i stanęłam obok informatyczki. Ta sięgnęła ręką po pełną butelkę niegazowanej wody. Wyprzedziłam ją i szybciej złapałam za butelkę. Słyszałam jak cicho pod nosem przeklnęła.
- Niech pani nie przeklina, bo to do pani nie jest podobne. A tym bardziej, nie pasuje to do Ciebie.
- Powiedziałam, zostaw, dam se radę. Jesteś jak mój mąż. - powiedziała z oburzeniem i poszła w stronę salonu. Zrobiłam wdech i wydech po czym poszłam za nią. Obydwie usiadłyśmy na kanapie. Czułam jak informatyczka się co jakiś czas do mnie przybliża. Wiedziałam że to już się zaczyna. Jedyne co mi przychodziło do głowy to uciekanie na sam koniec kanapy. Ale co to da skoro jestem w jej domu i zawsze może mnie schwytać w sieć jak pierdolona tarantula.
- Jak się pani czuje? - zapytałam się nauczycielki by przestać myśleć o tym co się dzieje, a jej wybić z głowy cały jej plan.
- Cóż, już Ci powiedziałam. Czuje się jak warzywo, nic nie mogę zrobić sama bo mąż się o mnie boi.
- Martwi się, to chyba dobrze że ma tak dobre serce.
- Ty masz również dobre i ogromne.
- Dziękuje. - odpowiedziałam niezręcznie i odwróciłam wzrok. Chwyciłam za szklankę pełnej wody i wzięłam łyka.
- Już wiesz czego chcesz? - spytała.
Poczułam jak robi mi się gorąco. Przysunęła się bliżej mnie i zaczęła bawić się moimi włosami.
- Właśnie, chciałabym o tym poważnie porozmawiać.
- Śmiało.
Głośno przełknęłam ślinę i spojrzałam się na panią Merch.
- Jesteś na prawdę przewspaniałą kobietą jaką miałam okazje poznać. Pokochałam Twoją cierpliwość do mnie, tą chęć pomocy, troskę i tą Twoją ogromną chęć na moją osobę. Twój mąż ma pierdolone szczęście że Cię ma. Dlatego też chce żeby nadal się z tego powodu cieszył. Przepraszam Cię bardzo, ale wybrałam panią Katarzynę.
- Mogłam się tego od samego początku spodziewać.
- Jesteś na mnie zła? - spytałam kładąc dłoń na jej kolanie.
- Nie.
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
Lãng mạnDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...