101. Pewnie uważasz mnie za złego człowieka.

1.2K 110 48
                                    


Pov. Diana

Siedziałam przed salą w której leżała Buring. Eryk pojechał nam po jakieś napoje i ewentualnie jedzenie. Moje emocje trochę opadły, co jednak nie oznaczało że nie zrobię ponownie krzywdy temu fagasowi jak go wypuszczą z sali obok. Nerwowo ruszałam nogami. Miałam ochotę wyjść z budynku uspokoić nerwy i zapalić. Tak też zrobiłam. Wstałam z krzesła i kierowałam się w stronę windy.

Pov. Buring

Obudziłam się, a przy mnie siedziała lekarka która mnie położyła wcześniej z Erykiem. Bolała mnie głowa, popatrzyłam się na nią przymrużonymi oczami.
- Długo spałam? - zapytałam ściszonym głosem. Odchrząknęłam bo poczułam nagłą chrypkę. Rozejrzałam się po sali i delikatnie poprawiłam się na łóżku.
- Nie, jak się pani czuje? - poprawiła swoje okularki i pisała coś w dokumentach.
- Dobrze, ale czuję się zmęczona.
- Jest ktoś kto mógłby panią zawieźć do domu i się zaopiekować?
- Osoba która mogłaby to zrobić została pobita i leżała na podłodze, tak to chyba nie mam nikogo. - pomyślałam wtedy o Dianie, czy ona by mogła mi pomóc dotrzeć do domu. Tylko czy ona by chciała jeszcze się ze mną użerać?
- Nie ma pani żadnych bliskich kto mogły panią odebrać?
- Ostatnia moja bliska osoba właśnie zmarła.
- Przykro mi. Tak czy siak nie mogę pani tu dłużej trzymać, a musimy mieć zwolnione miejsce.
- Rozumiem, postaram się wrócić na własną rękę, mogę już wstać i wyjść?
- Jeszcze nie, muszę panią szybko zbadać dla pewności. Wstać jednak pani może i proszę się rozebrać.
Wstałam i wykonałam polecenie lekarki. Kobieta zaczęła słuchać mojego bicia serca oraz oddech, popatrzyła jeszcze w moje oczy i zmierzyła tętno.

Pov. Diana

Stałam przed szpitalem. Zerwał się mocny wiatr. Próbowałam odpalić fajkę ale nie miałam takiej możliwości. Co zapalałam zapalniczkę tak wiatr zdmuchiwał mi ogień. Ktoś wyszedł z budynku i stanął metr ode mnie. Zmierzyła mnie i parsknęła śmiechem.
- Tak to Ty do jutra nie zapalisz. - odezwała się i machnęła dłonią bym szła za nią. Zirytowana spojrzałam się na nią a po chwili postanowiłam iść za kobietą. Kobieta zaprowadziła nas na tyły budynku gdzie była wnęka w którą można było się schować. W środku były dwie malutkie ławki i malutki słoik na papierosy.
- Czasami ta pogoda lubi zaskakiwać ludzi. - powiedziała i odpaliła papierosa. - Asia jestem. - podała mi dłoń uśmiechając się w moją stronę. Ja za ten czas odpaliłam papierosa i podałam jej następnie dłoń.
- Diana.
- Zbadana? Wyleczona? - zaczęła się wypytywać. Kobieta była uśmiechnięta od ucha do ucha i o dziwo jej uśmiech nie zamierzał zniknąć.
- Nie przyjechałam się zbadać, jestem zdrowa fizycznie.
- A psychicznie? - zachichotała.
- Moja psychika już dawno została pochowana.
Kobieta delikatnie złapała mnie za chorą dłoń.
- Co zrobił?- zapytała kobieta zaciągając się papierosem.
- Kto?
- Facet, musiałaś naprawdę się zdenerwować na niego, ciekawe co zrobił że Ci aż tak nerwy puściły.
- Biłam się z asfaltem. - odpowiedziałam kobiecie po czym się cała spaliłam ze wstydu.
- Słucham? - zaczęła się głośniej śmiać. - Pierwsze słyszę... - wydusiła ledwo z siebie.
Zamilkłam i skupiłam się na paleniu. Wstyd było mi cokolwiek jeszcze od siebie dopowiedzieć. Usiadłam na ławce i założyłam nogę na nogę. Kobieta usiadła obok mnie ciągle patrząc się w moją twarz. Delikatnie mrużyła swoje pięknie wymalowane oczy. Fryzurę miała podobną do Merch przez co w myślach zaczęłam się śmiać że podrywam pewnie jej córkę.
- Skoro nie przyjechałaś się zbadać to co tu robisz?
- Czekam na pewną osobę. - powiedziałam. Zaczęłam czuć jak z mojej dłoni zsuwa się powoli bandaż. Położyłam papierosa na skraju ławki i zaczęłam go przesuwać tak by jeszcze się utrzymał na ręce. Kobieta zauważyła moją bitwę z bandażem i również położyła papierosa na ławce, ale po drugiej stronie.
- Daj, pomogę Ci.
- Nie, dam se radę.
- Daj spokój, jestem pielęgniarką więc Ci pomogę. - złapała mnie ostrożnie za rękę i zaczęła ściągać bandaż obserwowałam ją, była bardzo delikatna w tym co robi, jej uśmiech w głębi duszy pocieszał człowieka. Jej sposób mówienia nawet zachęcał do wymienienia się paroma zdaniami. Pachniała jak goździki lub jak lawenda. Ciężko było mi określić jej zapach. Po prostu, pachniała tak że przyciągała do siebie zapachem.
- Następnym razem pomyśl kilka razy zanim znów uderzysz w asfalt. Nie zasługujesz na ból. - powiedziała i delikatnie a dokładnie zawiązała mi bandaż. Wzięła swojego papierosa i zaczęła go kończyć. Oczywiście po jej słowach poczułam lekkie ukłucie w sercu. Miałam dosyć tych swoich emocji.
- Na mnie już pora. - odezwałam się i zgasiłam papierosa. Wrzuciłam go do słoiczka i wstałam z ławki.
- Szkoda, fajnie się rozmawiało.
- Mhm. - zamruczałam.
- To może, jakieś spotkanie? - stanęła obok. - Oczywiście poza szpitalem. - zaśmiała się.
- Wiesz, nie wiem czy będę miała jakąś chwilę wolną. - zaczęłam wtedy myśleć. Nie chce mieć znowu problemów miłosnych. Już i tak zostałam dosyć zraniona więc nie potrzebuje kolejnej dawki bólu. Asia wyciągnęła z kieszonki w koszulce na lewej piersi kartkę i długopis. Popisała po niej a następnie wręczyła mi do ręki.
- Jak zmienisz zdanie to wiesz gdzie możesz zadzwonić. - puściła oczko i ruszyła pierwsza wychodząc.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz