65. Szykuj się na zabawę sukinsynie.

1.5K 107 36
                                    


Poszłam w towarzystwie Kariny na pierwszą lekcje do naszej pani wychowawczyni. Usiadłyśmy w ostatniej ławce przy ścianie i wyciągnęłyśmy książki do angielskiego. Eryk siedział z kolegą z klasy Adrianem. Szturchnęłam przyjaciela ołówkiem a ten odwrócił się w moją stronę.
- Nowy koleżka? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Nie nowy, lecz stary. Opowiem Ci o tym jak skończymy lekcje, pasuje Ci?
- Wolałabym teraz bo i tak mamy mądralińską Amelkę od odpowiadania na pytania naszej wychowawczyni.
- Niby tak ale. - przewrócił oczyma w stronę Adriana który patrzył się na anglistkę.
- Co? - szepnęłam. - To jest ktoś więcej niż tylko koleżka?!
- Diana! - zrobił wielkie oczy.
- Dokładnie z ust mi to wyjąłeś Eryk. - powiedziała nagle nauczycielka przerywając nam rozmowę. - Diana, masz nam coś wszystkim do powiedzenia?
- Yy, miłego dnia? - powiedziałam niepewnie.
- I po to tyle rozmów żeby powiedzieć miłego dnia? - usiadła na swoim miejscu i zasłoniła twarz ręką. - Głowa mnie boli za każdym razem kiedy mam z wami lekcje.
- Skocze do pielęgniarki. - rzekłam i wstałam powoli kierując się w stronę drzwi. Wyszłam z klasy a wychowawczyni zdążyła powiedzieć coś typu „Nie trzeba!". Trzeba, zdrowie seniora jest najważniejsze.

Stawiałam powoli kroki, nie chciało mi się tak szybko wracać na angielski. Jest to przedmiot dla mnie dość nudny. Powtarzamy bardzo podstawowe słówka a mój angielski jest tak jakby na poziomie rozszerzonym. Nie odzywam się na lekcji bo wiem że zawsze mogę liczyć na pupila Amelkę. Minęłam się z nauczycielką od biologii która uczyła mnie w pierwszej klasie, przywitałam ją z uśmiechem a ona odwzajemniła uśmiech. Nie miałam ochoty z nią gawędzić, szłam dalej prosto po tabletkę przeciwbólową.

Zapukałam do drzwi a pielęgniarka będąca w środku otworzyła mi drzwi.
- Cześć Diano, coś się stało? Czegoś potrzebujesz. - spytała.
- Żyje i tak, tabletkę przeciwbólową.
- Mocno Cię boli głowa? - przyłożyła dłoń do czoła.
- Nie mam gorączki i to nie mnie boli głowa. - złapałam ją za nadgarstek i opuściłam dłoń.
- Dobra, dam Ci po prostu Ibuprom.
- Odmówię, prosiłabym Apap.
- A jaka to jest różnica?
- Jest i to spora. Cóż, jak tam pani spędza czas w tym malutkim pomieszczeniu?
- Ajj, - podeszła do biurka i wyjęła z szuflady opakowanie tabletek. - jest nudno, cicho, nie chce mi się tu siedzieć samej.
- Mogę pani potowarzyszyć do końca lekcji. - zaproponowałam. Pielęgniarka natomiast uśmiechnęła się szeroko pod nosem ale nagle jej uśmiech znikł.
- A co z tabletką dla kogoś?
- Myśle że to ja jestem powodem bólu głowy mojej wychowawczyni. Dam jej odpocząć.
- Bardzo miłe, ale najlepiej będzie jak zadbasz o zdrowie nauczycielki.
- Pani chciała zostać pielęgniarką? - spytałam zaciekawiona chcąc wybić jej głupi pomysł z głowy.
- Od kiedy jesteś taka ciekawa mojego życia? - uśmiechnęła się. Pielęgniarka nie należała do starych osób, wręcz przeciwnie myśle że miała tyle samo lat co Buring może była trochę młodsza. Na jej dłoni była obrączka, to już przynajmniej nie muszę się pytać czy kogoś ma tylko spytać się jak się zwie i co robi.
- Jestem ciekawa wszystkich ale nie zawsze jestem w stanie to okazać. Ostatni raz widziałyśmy się kiedy ja ledwo co byłam przytomna i leciała mi krew z nosa.
- Nie da się o tym zapomnieć, całe szczęście wtedy uratowała Cię Karina Dziubka z panią Kasią Buring.
- Cieszę się że wtedy były obok, wuefista zareagował na to tak że udaje i że zaraz sama się ogarnę.
- Nie powinien. - opuściła wzrok i podrapała się z tylu głowy. - Za to pani dyrektor spojrzałaby się na niego pod innym kątem.
- Stara akcja, nie ma co rozdrapywać starych ran, ale co racja to racja. Dyra by zrozumiała że zatrudniła kogoś, kto gdzieś ma zdrowie swoich uczniów.
- Diana, musisz jednak pójść na lekcje bo chciałam pójść załatwić coś w nowej pierwszej klasie technikum.
- Myślałam że pani zapomni o tym i się rozgadamy.
- Czemu Ci zależy na tym żeby nie pójść na lekcje? Coś narobiłaś?
- Nie, po prostu nie przepadam za lekcją angielskiego. Kaleczą mój ulubiony język. - rzekłam i podeszłam pod drzwi trzymając w ręku opakowanie z tabletką. - Nie ważne, nie będę już pani przeszkadzać, może spotkam kogoś po drodze. - otworzyłam drzwi i rzuciłam ostatni raz uśmiechem w jej stronę. - Do zobaczenia?
- Do zobaczenia. - odpowiedziała i również ostatni raz się uśmiechnęła. Zamknęłam drzwi i powoli stawiałam kroki w drodze powrotnej do klasy. W oddali zauważyłam postać ubraną na czarno z kominiarką na ryju. Rzuciłam spojrzeniem na damską toaletę i czując jak szybko bije mi serce podbiegłam w stronę łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.
- Kurwa ta szkoła to jebany plan filmowy. - powiedziałam pod nosem. Usłyszałam jak ktoś wyszedł z kabiny. Stanęłam pod ścianą i ujrzałam nową nieznaną mi osobę.
- Stój! Jakkolwiek masz na imię. - zaczęłam głośniej oddychać. Dziewczyna się na mnie dziwnie spojrzała.
- Niby dlaczego miałabym stać?
- Słuchaj możesz pomyśleć że jestem jakaś dziwna lub coś ale za tymi drzwiami jest jakiś pojeb z czarną kominiarką.
Rzuciła na mnie wzrokiem patrząc się na mnie pod kątem.
- Chwila, czy to czasami Ty nie jesteś tą laską co zabiła Sandrę z zazdrości?
- Ta sprawa została wyjaśniona jakąś godzinę temu i to nie ja za tym stałam.
- Wiesz co, wole Ci nie ufać.- wyszła z łazienki i pchnęła drzwiami. Po chwili jednak usłyszałam jak ktoś zaczyna biec do łazienki i mocno chwyta za klamkę. - Zapomnijmy o tym co nie dawno mówiłam. Co mamy robić?!

Siedziałyśmy obie w kącie a ja zadzwoniłam już do dwóch osób że w szkole jest debil z kominiarką i żeby zamknęli się od środka. Wiadomo że zadzwoniłam do Karinki i do pani Kasi, nie miałam do kogo innego zadzwo....
- Kurwa. Siedź tu i się nie ruszaj, schowaj się w kabinie ale siedź tak by nie zobaczyli Twoich przeszczepów. Zamknij się od środka i nikomu nie ufaj. Wrócę tu i zapukam 4 razy, bez robienia przerwy, rozumiesz?- wstałam jak poparzona.
- Gdzie Ty idziesz? - spytała mając w oczach łzy.
- Idę kogoś uratować. Zostań tu... dalej nie wiem jak masz na imię.
- Amelia. - odpowiedziała i sama wstała z podłogi.
- Dobra, zostań tu Amelinium.
- Jestem Amelia! - powiedziała głośniej. Przymknęłam jej usta swoją dłonią.
- Amelinium japa, idź robić to co Ci kazałam. Wrócę tu na prawdę.
Otworzyłam okno i przez nie wyskoczyłam.

Szłam szybkim tempem w stronę samochodu. Otworzyłam bagażnik i sprawdziłam co mam pod ręką.
Gaśnica, trójkąt ostrzegawczy, apteczka, kamizelka i klucz do kół.
- Wątpię żebym cokolwiek unieruchomiła kamizelką. Dobra Diana... bierz klucz, gaśnice i tak mamy nie każdym piętrze.
Chwyciłam za klucz i zamknęłam bagażnik. Kucnęłam za samochodem i odblokowałam telefon dzwoniąc na policję.
Podałam im adres szkoły i wyjaśniłam mniej więcej jak wygląda sytuacja. Osoba która ze mną rozmawiała zapewniła że policja pojawi się jak najszybciej. Rozłączyłam się i szukałam numeru do pani Merch. Wybrałam jej numer i zaczęłam dzwonić.
- Słoneczko? - odezwała się kobieta po drugiej stronie.
- Z kimkolwiek masz teraz lekcje, proszę Cię zamknij się w klasie na klucz. Od strony kanciapy też się zamknij. Mamy debila w kominiarce w szkole. Nie wiem czemu woźne nie zadzwoniły dzwonkiem alarmowym, idę to zrobić za nie.
- Diana, proszę Cię ostrożnie. Powinnaś się schować ale wiem, że nie jestem w stanie Cię powstrzymać.
- Przemyśl to sobie jeszcze i proszę Cię schowaj się i poczekajmy na policję. Zadzwonię do...
- Dzwoniłam, będą jak najszybciej. Po sprawie musimy pogadać.. wiem że to jest nieodpowiedni moment, ale muszę Ci to powiedzieć.
- Będę czekać a teraz idę zamknąć drzwi. - rozłączyła się.
Szybko zamknęłam samochód i obiecałam szkołę.

Weszłam ostrożnie do środka i poszłam do kantorka woźnych. Jedna leżała na podłodze mając pocisk w brzuchu. Podeszłam i sprawdziłam jej tętno. Druga natomiast była związana i cała rozpłakana i rozmazana. Ściągnęłam z jej ust przyklejoną taśmę, a ta zaczęła głośniej płakać.
- Wszystko w porządku? - spytałam z troską. Kobieta jednak nie była w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Zdenerwowałam się i przykleiłam jej na nowo taśmę. Kobieta zaczęła kręcić przecząco głową, uspokoiła się a ja ponownie oderwałam jej taśmę.
- To był mężczyzna... zastrzelił Monikę. - powiedziała. Pomogłam jej się rozplątać.
- Kobieto ona żyje, jest ranna, zadzwoń szybko po pogotowie a ja idę za czarnym debilem.
- Nie, dziewczyno! Nie idź za nim on może Cię zabić!
- Ciiii... - uciszyłam ją. - Jeśli będziesz tak głośno to zabije i Ciebie i mnie.

Przycisnęłam przycisk do otwarcia windy. Otworzyła się a ja weszłam do środka przyciskając przycisk z numerkiem 3. Wyszłam i zostawiłam pustą windę jadącą na trzecie piętro.
- Szykuj się na zabawę sukinsynie.
Cicho zaczęłam stawiać kroki po schodach.

// Powoli ta książka zamienia się w jakiś kryminał czy coś podobnego. W sumie to dobrze! Tu musi się coś dziać. Niech moje W11 się aktywuje i myśli nad tym po co przyszedł chłop w kominiarce i kim jest. Jak spędziliście sylwka i pamiętacie jakąś śmieszną akcje? Ja osobiście mogę powiedzieć, że chciałam napompować materac kijem. Zbyt wielka ilość alkoholu jednak źle na mnie działa. Szczęśliwego nowego roku moi drodzy. Niech rok 2021 okaże się być rokiem pozytywnym! Mam nadzieje że będzie wam się układać, buźka!

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz