81. Czy my jesteśmy na Ty?

1.3K 94 21
                                    


Stałam pomiędzy dwoma grupkami palaczy. Oparłam się plecami o ścianę baraku i wdychałam dym papierosowy. Nie chciałam palić, jakoś nagle ta myśl mi się gdzieś zgubiła idąc tu. Podsłuchiwałam tylko rozmowy dwóch grup i słuchając ich bzdur, przewracałam oczy na lewo i prawo. Przede mną stanął chłop który zaczepił mnie z rana. W ustach trzymał fajkę i miał schowane dłonie w kieszeniach swojego szarego, starego dresu.
- Co to za przedstawienie Diano?
- Dramatyczne. - zmierzyłam go wzrokiem.
- Właśnie, - uniósł kąciki ust do góry i ukazał rząd śnieżnych zębów z jednym ubytkiem. Zwróciło to moją uwagę, ale opamiętałam się i spojrzałam na jego ucieszone oczy.- powiem Ci że dużo osób się zdziwiło.
- Moim talentem?
- I depresyjnym wierszem. Wiesz, jakoś trochę mnie zaskoczyłaś taką tematyką. - podszedł bliżej i szepnął mi do ucha. - Masz depresje?
Parsknęłam cicho pod nosem i szepnęłam mu do ucha.
- Nie.
- Okej.. okej.. - skończył odpalać fajkę i rzucił ją przed siebie. Popatrzyłam się na wyrzuconego peta i zmarszczyłam brwi. Skrzyżowałam dłonie i z jedną uniesiona brwią popatrzyłam się na chłopaka.
- Ty wiesz że filtru się nie pali?
- A skąd taka informacja? - wyciągnął z kieszeni opakowanie gum - Chętna?
- Nie dzięki. - w tym chłopaku coś było. Nie zagrażał życiu, był taki miły trochę jak Eryk. Widziałam że dziewuchy z jego grupki strasznie się za nim uganiały i wzdychamy gdy przebywały w jego towarzystwie. Dlaczego ja nie spotkałam Cię wcześniej? - Znam człowieka który zmarł przez wieczne dopalenie filtra.
- Tak? A jak się nazywał?
- To już nie jest ważne.
- W takim razie też nie powinno być ważne czy go dopalam czy nie.
- Denerwujesz mnie.
- Aj to nie dobrze, tak samo jak fakt że nawet nie zauważyliśmy aż wszyscy sobie poszli bo minęło 15 minut.
- Co?!- spojrzałam szybko na telefon i faktycznie kolega się nie mylił, minęło 15 minut a ja nadal stałam z nim za barakiem czując dalej resztki dymu papierosowego.
- Albo będziemy tak stać i wymieniać się zdaniami albo zobaczymy kto wygrał cały ten apel. - powiedział i odszedł kawałek. Nie spuszczałam z niego wzroku. Zrobiłam niepewnie pierwszy krok, a później poszłam za nim idąc prosto do szkoły.

Znów minęłam panią Merch przy wejściu. Spojrzałam na nią trochę ze smutkiem i opuściłam wzrok. Usiadłam w wolnej ławce a obok mnie mój „barakowy" towarzysz. Karina z Erykiem siedzieli po drugiej stronie. Czułam ich wzrok. Równiej się popatrzyłam na nich a nasze oczy się spotkały. Zaczerwieniłam się. Widziałam jak poruszali ustami, to znaczy że coś o mnie gadali. Chłopak z którym gadałam na przerwie położył dłoń na moim kolanie i spytał:
- Coś się stało?
Opamiętałam się i uciekłam wzrokiem od przyjaciół.
- Nie, ja tylko obserwuje.
Chłopak zabrał swoją dłoń a obok niego pojawiły się jego trzy laski. Zaczął z nimi cicho rozmawiać a ja próbowałam uspokoić swoją osobę. Chciałam nie myśleć w tym momencie o Merch. Jednak ciężko było wyrzucić ją od tak z głowy. Odwróciłam się by tylko zobaczyć co robi. Kiedy ujrzała że się odwróciłam w jej stronę, momentalnie opuściła wzrok sprawdzając swoje buty czy są brudne czy nie.
- Eh.. - oparłam swoją głowę o dłoń.
- Jednak widzę że coś jest. - powiedział chłopak. Na środek sali wyszła pani Nowicka a tuż za nią pani Buring. Obie były uśmiechnięte od ucha do ucha, a pani Kasia trzymała w dłoni malutką torbę wypełnioną prawdopodobnie nagrodą.
- Moi drodzy, po ciężkiej rozmowie z pozostałymi nauczycielkami, doszłyśmy w końcu do porozumienia. Ciężko było wybrać zwycięzcę wśród tak uzdolnionych uczniów. Wielu nam zaimponowało swoimi umiejętnościami recytowania albo pisania. - w tym momencie spojrzała się na mnie pani Kasia a jej uśmiech lekko zanikał. Nie chce by się tak na mnie patrzyła. Ja tylko przeczytałam wiersz który napisałam kiedy byłam trochę pogrążona w smutku. - Nie zwlekajmy więc i głośno powiedzmy kto wygrał. Pamiętajmy jednak że każdy już jest wygrany, tylko musimy jednak komuś podarować nagrodę. A więc, pani Kasiu, może niech pani powie kogo wybrało grono pedagogiczne?
- Z miłą chęcią. Tak jak powiedziała pani dyrektor, nie było łatwo. Więc na środek zapraszamy uczennicę..
- Szykuj się Diana. - powiedział kolega z baraku.
- ... Diana Smith.
Poczułam jak zabiło mi serce. Nie spodziewałam się że nagle usłyszę swoje imię i nazwisko, po tym jak przeczytałam tak dołujący wiersz. Miny i reakcje większości osób na mój wiersz mówiły mi „Yyy? Co? Dlaczego? Diana co z Tobą?"
- No idź. - powiedział chłopak pchając mnie. - Podnieś się i idź.
Wstałam i wyszłam na środek. Po całej sali rozchodziły się oklaski i gwizdnięcia. Podałam wpierw dłoń pani dyrektor która mocno mnie złapała i obdarowała mnie gorącym uśmiechem. Później podeszłam do pani Buring, która również podała mi dłoń a następnie pocałowała mnie w lico. Stałam sztywno i poczułam jak bicie mojego serca zaczęło zdecydowanie przyspieszać. Pani Kasia puściła moją dłoń i podarowała mi do ręki prezent.
- Jest coś co byś chciała powiedzieć Diana? - spytała Nowicka kładąc dłoń na moim ramieniu i szepcząc do ucha.
Przełknęłam głośno ślinę i stanęłam przy mikrofonie. Spojrzałam się jeszcze na panią MyAnne która totalnie już posmutniała widząc buziaka od polonistki.
- Dziękuje? I jak to mówią nauczyciele, proszę o rozejście się do klas, choć wiem że każdy by chciał już pójść do domu.
Nowicka która stała za mną zaczęła się śmiać pod nosem. Podeszła obok mnie i mnie objęła. Wzięła mikrofon do ręki i jeszcze raz się cicho zaśmiała.
- Proszę bardzo jakich to mamy żartobliwych uczniów. W takim razie potwierdzę, proszę o rozejście się do klas.
Cała publiczność zaczęła iść w stronę wyjścia. Najszybciej jednak wyszła informatyczka. Podeszła do mnie pani Buring i zaczęła mi szeptać do ucha.
- Jestem z Ciebie dumna, choć wiersz mógłby być trochę radośniejszy.
- To tylko wiersz, nic nie znaczące słowa.
- Tak myślisz? Mnie jakoś dotknęły. I to nie chyba tylko mnie. - odsunęła się. - Bo Merch też. - poszła w stronę wyjścia a ja zostałam na sali sama.

Siedziałam na historii lekko znudzona. Patrzyłam się na ściany i na plakaty które wisiały po mojej prawej stronie. Nagle ktoś zapukał do drzwi i wszedł do środka. Ja dalej patrzyłam się na plakaty. A w tle usłyszałam ten piszczący głos.
- Mogę prosić na chwilkę Diane?
- Nie ma sprawy. - powiedział historyk.
Wstałam z ławki i poszłam w stronę wyjścia.
- Zamknij drzwi. - powiedziała pani MyAnna. Tak jak kazała tak i postąpiłam. - Słuchaj ominęła nas lekcja przez te całe występy. Tutaj masz karty pracy do zrobienia, rozdaj tam swoim kolegom. - podała mi papiery. - A co do występu, nie mogę znaleźć słów by opisać ten wiersz. Jest Twój tak?
- Tak.
- Widzę że trochę Ci w tym życiu nabrudziłam.
- Jak to odchodzisz?
- Słucham?
- Dlaczego rzucasz tą prace.
- Diana.. to prywatna sprawa.
- Ale chyba mogłabym wiedzieć. To przeze mnie?
- Diana, proszę..
- Powiedz mi w końcu jak jest! - wydarłam się na cały korytarz.
- Ciszej. - odwróciła się by zobaczyć czy nikt nie wyszedł z klasy z nauczycieli. - Nie.
- Nie?
- Trochę.. ale po prostu, tego potrzebuje.
- Wiesz że nigdzie nie znajdziemy takiej drugiej nauczycielki jak Ty? Wiesz że informatyka straci sens jak stąd wyjdziesz? Wiesz że moja matura z informatyki zostanie zagrożona jeśli mnie opuścisz? Wiesz że ja nie dam sobie rady bez Twojej pomocy? Ja, nie mogę dopuścić do tego byś odeszła. Ta szkoła bez Ciebie nie istnieje, a inni uczniowie nie będą mogli zdobywać wiedzy na temat informatyki. Zostań. Nie tylko ja Cię potrzebuję, ale większość..
- Diana, to już postanowione. - odwróciła się ode mnie i stawiała małe kroki.
- Nie. - złapałam ja za nadgarstek. - Nie możesz od tak sobie odejść.
- Koniec. Pani dyrektor już wie, że pracuje tu do końca roku szkolnego.
- Pani MyAnno, proszę.. niech pani to jeszcze przemyśli.
- Diana puść. - próbowała mi się wyrwać z uścisku.
- Proszę przemyśl..
Nagle ktoś kto miał obok lekcje otworzył drzwi. To była pani Kocurek.
- Co tam się dzieje? - zapytała moja była polonistka.
- Nic, nic.. tylko poprosiłam Diane o pomoc. - powiedziała informatyczka i wyrwała mi się z uścisku. Pani Kocurek zmarszczyła brwi i patrzyła się na to jak trzymałam Merch za nadgarstek, a ona mi się wyrwała.
- Mhm. - weszła do środka i zamknęła drzwi.
- Myślę że już skończyłyśmy. - powiedziała Merch.
- A ja myślę że powinnyśmy pogadać.
- Czy my jesteśmy na Ty?
- A nie?
- Już nie. - odeszła i zostawiła mnie. Stałam jeszcze i patrzyłam jak odchodzi aż zniknęła mi z pola widzenia. Walnęłam z całej siły w ścianę swoją pięścią i się skuliłam z bólu, wsadzając rękę między nogi.
- Kurwa...
Nagle wyszedł mój nauczyciel od historii.
- Co jest? - popatrzył się na mnie i położył dłoń na moim ramieniu. - Diana, idź do pielęgniarki.
- W dupie mam pielęgniarkę.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz