22

18 3 70
                                    

- Vincent! - Ophelia otworzyła drzwi, obdarzając czarnowłosego szerokim uśmiechem, jednak po chwili rzuciła mu zrezygnowane spojrzenie. - Znów ta twoja czapka? - nie kryjąc rozbawienia, wskazała na nakrycie głowy chłopaka, wywołując u niego ciche prychnięcie niezadowolenia.
- Stęskniłaś się za nią, wiem - odparł radośnie kurier, mrugając do rudowłosej i próbując nie zerkać na jej odkryte przez krótką koszulę nocną nogi. Dziewczyna zachichotała i wyciągnęła rękę po swoją paczkę, ale Vincent szybkim ruchem schował przesyłkę za plecami, śmiejąc się złośliwie. - Nie ma tak łatwo - rzucił z cwaniackim uśmieszkiem, podchodząc bliżej telekinetyczki i opierając się dłonią o framugę, na co Ophelia zarumieniła się delikatnie i z zaciekawieniem wpatrywała się w ciemne oczy chłopaka. - Dostaniesz paczkę, kiedy zgodzisz się pójść ze mną na kolejną randkę - rzekł poważnie, a rudowłosa zachichotała mimowolnie.
- Co to za szantaż? - z rozbawieniem zdjęła czapkę z głowy zaskoczonego tym kuriera, po czym odpięła swoją kokardkę z włosów i założyła czapkę na głowę. Vincent zamrugał intensywnie i uśmiechnął się ciepło, kładąc dłoń na twarzy dziewczyny i delikatnie gładząc jej policzek. Telekinetyczka zarumieniła się jeszcze bardziej i wspięła się na palce, by wpiąć swoją kokardkę we włosy chłopaka, który zdziwiony zaczerwienił się nieco jej niespodziewanym czynem. Niepewnie dotknął dłonią nowego przedmiotu na swojej głowie, a Ophelia parsknęła śmiechem na widok jego zakłopotania.
- Pasuje ci - powiedziała promiennie, na co kurier uśmiechnął się niezręcznie, drapiąc się po karku.
- Przyjdę po moją czapkę jutro o piątej - rzekł, nachylając się w stronę rudowłosej i składając na jej policzku szybki pocałunek, po czym wręczył zarumienionej i szczęśliwej dziewczynie jej przesyłkę. Gdy wsiadł do swojego samochodu, zdjął z włosów ozdobę Ophelii i trzymając ją w dłoni, przypatrywał się jej przez chwilę z uśmiechem, a następnie przypiął różową błyszczącą kokardkę do kieszonki na lewej piersi i w dobrym nastroju odjechał.

- Co ty taka szczęśliwa? - spytał Zack, wychodząc z łazienki w samych spodniach od piżamy, ziewając przeciągle i trzymając dłoń na delikatnie zarysowanych mięśniach na brzuchu. Jego siostra zaczerwieniła się z zakłopotania i pospiesznie użyła swojej zdolności, by zdjąć czapkę Vincenta z głowy i schować ją za plecami, zanim rudowłosy to zauważy.
- Przyszły moje mangi! - rzekła radośnie, przenosząc za pomocą telekinezy paczkę w stronę kanapy, jednak brat spojrzał na nią podejrzliwie i zaczął iść w jej kierunku, na co rudowłosa kiwnęła palcem za plecami, posyłając czapkę w stertę koców i poduszek, która pozostała po całonocnym maratonie anime z Zacharym. Szarooki nie dostrzegł lecącego nisko nad ziemią przedmiotu i złośliwie potargał włosy dziewczyny.
- Nie mów mi, że ten twój sku... chłopak jest kurierem - wymamrotał z dezaprobatą Zack, wspominając wszystkich niekompetentnych i wrednych pracowników firm kurierskich, na których się natknął w swoim życiu.
- Jeszcze nie jest mój - mruknęła z frustracją Ophelia, zabierając z głowy rękę brata i nie zamierzając dać się wciągnąć w kolejną dyskusję o Vincencie.
- Jak to ,,jeszcze"? - szarooki z przestrachem spojrzał na rudowłosą, która jedynie wzruszyła ramionami z niewinnym uśmiechem.
- Przynajmniej ma pracę, nie to, co ty - dodała jednak, nie mogąc się powstrzymać i czując silną potrzebę obrony czarnowłosego. Rudowłosy naburmuszył się i założył ręce na piersi, rzucając siostrze chłodne spojrzenie i westchnął ciężko.
- Tak się składa, że studiowanie zajmuje mi większość czasu - zaczął lekko rozdrażnionym głosem, kierując się w stronę kuchni - poza tym dostałem ostatnio kilka zleceń.
- Znowu bawisz się w hakera? - spytała z podnieceniem dziewczyna, idąc za Zackiem i wpatrując się w niego z podziwem.
- To nie jest hakowanie - mruknął z rozbawieniem szarooki, słysząc, że jego siostra nadal nie odróżnia tej nielegalnej działalności od jego okazjonalnej pracy jako informatyka. Była to dla niego dobra okazja na szybkie zarobienie pieniędzy co jakiś czas, a od kilku tygodni przyjmował więcej zleceń niż kiedyś. Zmęczyło go życie w akademiku i planował wynająć sobie własne mieszkanie, tak jak Ophelia, lecz nie mógł znaleźć miejsca, które by mu odpowiadało.
- Ja tam swoje wiem - odparła z przekonaniem rudowłosa, wkładając chleb do tostera. - A co z tym twoim ideałem kobiety? Wczoraj coś o tym mówiłeś.
Chłopak zaczerwienił się i niezręcznie przeczesał włosy, unikając wzroku dziewczyny. Widząc to, telekinetyczka uśmiechnęła się chytrze i usiadła koło szarookiego, obejmując go ramieniem. Liczyła na to, że będzie mogła odegrać się na bracie za wszystkie poprzednie wywody o Vincencie, które wprawiały ją w zakłopotanie i rozdrażnienie. Jednocześnie miała nadzieję, że Zachary trafił na porządną dziewczynę, która go nie skrzywdzi tak jak pewna suka w liceum, której następnego dnia przydarzył się nagły, niespodziewany wypadek z prostownicą.
- I tak nic z tego nie wyjdzie - mruknął rudowłosy z żalem, opierając przedramiona na stole i kładąc na nich podbródek, smutno wpatrując się w czerwony toster.
- Zack, nie zachowuj się jak ja - powiedziała stanowczo Ophelia, przytulając go i gładząc po kręconych włosach.
- Wybacz, ale mamy te same geny - odparł, obserwując, jak spalone tosty wyskakują z urządzenia i przymykając nieco powieki pod wpływem dotyku siostry.
- Powinieneś być z tego dumny - rzekła rudowłosa z lekkim rozbawieniem, ignorując zapach przypalonego pieczywa. - Opowiedz mi o tej su... dziewczynie.
- Za wspaniała na mnie - wymamrotał zdołowany szarooki, czym wywołał sfrustrowane prychnięcie u telekinetyczki.
- Zachary - zaczęła Ophelia stanowczo, łapiąc jego głowę między dłonie i zwracając jego wzrok na jej twarz - jako twoja najukochańsza i ulubiona siostra...
- Jesteś moją jedyną siostrą - mruknął cicho jej brat, na co rudowłosa złośliwie uszczypnęła go w policzki.
- Nie przerywaj mi, przegrywie - rzekła zdenerwowana, ignorując jęknięcie bólu chłopaka i kontynuowała pocieszanie go. - Jako twoja najwspanialsza siostra, która nigdy nie przepuści okazji, żeby ci dopiec albo z ciebie zażartować, muszę z bólem i dumą przyznać, że jesteś jednym z najcudowniejszych chłopaków, jakich znam - obdarzyła Zacka ciepłym uśmiechem, jednocześnie za pomocą telekinezy wyrzucając spalone tosty do śmietnika. Rudowłosy otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, nie przerywając siostrze, choć miał ochotę zauważyć, że dziewczyna zapewne nie zna zbyt wielu przedstawicieli płci przeciwnej. - Jesteś najlepszym bratem, jakiego mogłam sobie wymarzyć - szarooki zamrugał intensywnie, szczerze wzruszony tymi słowami. - Jesteś troskliwy, odważny, niebywale inteligentny, człowieku, ty studiujesz matmę i ogarniasz komputery! - Ophelia z podziwem wskazała na Zacharego, który nie mógł powstrzymać śmiechu na widok jej zdumienia. Rudowłosa odetchnęła z ulgą, widząc, że nastrój chłopaka nieco się poprawił i sama cicho zachichotała. - Jesteś moim promyczkiem słońca na tym okrutnym świecie.
- Nie za ckliwie się zrobiło? - parsknął śmiechem rudowłosy, równocześnie ciesząc się z słów siostry.
- Może trochę - przyznała dziewczyna, wzruszając ramionami - ale kogo to obchodzi.
- Wciąż pamiętam, jak nie chciałaś ze mną gadać - przypomniał jej z wyrzutem Zack, na co telekinetyczka zmieszała się nieco.
- Dawno i nieprawda - mruknęła, odwracając wzrok z zakłopotaniem, chcąc uniknąć tego tematu. Pod żadnym pozorem nie mogła zdradzić bratu tego, co powiedział jej Vincent, a gdyby wspomniała mu o rzekomym porywaczu, szarooki mógłby zrobić coś ryzykownego lub niepotrzebnie się tym zamartwiać. Wplątywanie Zacharego w całą tę sprawę ze zdolnościami i mafią nie wyszłoby mu na dobre, biorąc pod uwagę, że to go nie dotyczy. Co prawda, właśnie dzięki temu zagrożeniu Ophelia na nowo zbliżyła się do rudowłosego i nie potrafiłaby znów zerwać z nim kontaktu, jednak mówienie o tym przyniosłoby więcej szkody niż pożytku.
- To było z dwa miesiące temu - prychnął sfrustrowany szarooki, a rudowłosa nerwowo przeczesała włosy. - Coś się wtedy stało? - spytał z troską, gdyż jak dotąd nie udało mu się jeszcze dowiedzieć od niej, co spowodowało tamtą zmianę.
- Chyba po prostu zrozumiałam, że nie powinnam się tak odcinać - odparła zgodnie z prawdą telekinetyczka, nie wspominając jednak o przyczynie swojej tymczasowej, częściowej izolacji, ani tym bardziej o prośbie Vincenta, by na siebie uważała i nie narażała zbytnio na porwanie.
- To była zajebiście dobra decyzja - Zack położył dłoń na włosach siostry, lekko je mierzwiąc z ciepłym uśmiechem, na co dziewczyna złapała go za rękę, udając złość, jednocześnie mając wesołe błyski w oczach. - Ale jeśli wpakujesz się w jakieś kłopoty, pamiętaj, że twój wspaniały i ulubiony brat zawsze ci pomoże - dodał, już poważniejszym głosem, patrząc wprost w szarozielone oczy rudowłosej.
- Ja i wpakowanie się w kłopoty? Nie bądź śmieszny - Ophelia z lekceważeniem machnęła dłonią, jednak widząc groźne spojrzenie Zacka zamilkła gwałtownie i nerwowo poprawiła koszulę nocną. - Wróćmy lepiej do poprzedniego tematu - dodała szybko, zanim szarooki zdążył rzucić jakąś złośliwą i trafną uwagę. - Opowiedz o tej piękności.
- Muszę? - jęknął rudowłosy, a telekinetyczka stanowczo kiwnęła głową, wywołując u niego zawiedzione westchnienie. - Spotkałem ją wczoraj, jak wychodziłem z uczelni - zaczął, przywołując w pamięci tamto wydarzenie i uśmiechając się z rozmarzeniem. - Poprosiła, żebym zaprowadził ją do sekretariatu, bo chce się zapisać na studia i ma kilka pytań - mówił dalej, a Ophelia stwierdziła, że tamta dziewczyna musi być trochę zbyt władcza, skoro kazała nieznajomemu pokazać sobie drogę, ignorując użyte przez brata słowo ,,poprosiła". - Była taka onieśmielająca i szykowna, nieziemsko piękna - z nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w toster, wspominając każdy szczegół wyglądu dziewczyny, co nieco zaniepokoiło rudowłosą, która już od bardzo dawna nie widziała Zacka w tym stanie i nie chciała, by chłopak stracił trzeźwość umysłu i przesadnie kierował się uczuciami, które łatwo mogły go zgubić. - Ten cudowny, złocisty blond - z zamyśleniem nawinął na palec kosmyk włosów zdziwionej tym telekinetyczki - jasna skóra bez żadnej skazy - pogładził siostrę po policzku, wywołując u niej lekkie zakłopotanie - pełne usta - Ophelia gwałtownie wstała z krzesła, nie czekając na dalsze działania rudowłosego i wyjęła kolejne, spalone na węgiel tosty - i te chłodne, błękitne oczy, które przeszywają twoją duszę na wylot - zamilkł na chwilę, przywołując w pamięci ten lodowy błękit i delikatny uśmiech, jakim obdarzyła go piękna bogini. - Ma wręcz idealne ciało - kontynuował dalej rozmarzonym głosem. - Długie, smukłe nogi, wąska talia i... - zerknął na klatkę piersiową siostry i postanowił odpuścić sobie fragment o ponętnym biuście, by niepotrzebnie nie denerwować rudowłosej - mały, zgrabny nosek - rzekł, licząc na to, że Ophelia nie zauważyła jego krótkiego zawahania.
- Wysoka blondynka o błękitnych oczach - wymamrotała do siebie telekinetyczka z niepokojem, spoglądając na Zacka. - Jak ma na imię?
- Charlotte - odparł z błogim uśmiechem szarooki, nie dostrzegając zmarszczonych brwi rudowłosej, która jednak uspokoiła się nieco, dochodząc do wniosku, że w ich mieście jest mnóstwo błękitnookich blondynek i nie powinna zbytnio się w to wgłębiać, w końcu nie miała powodu, by popadać w paranoję, zwłaszcza, że jej brat od zawsze miał słabość do tego typu urody.
- Dobrze cię traktowała? - spytała lekko podejrzliwym tonem, przenosząc wzrok na siedzącego Zacharego, który westchnął cicho, widząc, że dziewczyna zamierza być tak nadopiekuńcza jak on sam.
- Tak, nie musisz się o nic martwić - odparł sfrustrowany, stukając paznokciem o blat stołu. - Zobaczysz, jeszcze zdobędę jej niedostępne serce - rzekł pewnie, uśmiechając się cwaniacko, na co Ophelia z rezygnacją przewróciła oczami, ciesząc się jednak w duchu, że szarooki wrócił do swojego normalnego zachowania.
- Jeśli ta su... dziewczyna jakoś ci podpadnie, powiedz mi od razu - telekinetyczka podeszła do rudowłosego, kładąc dłonie na jego ramionach i poważnym wzrokiem wpatrując się w jego szare oczy. Być może szanse na to, że tajemniczą blondynką była podejrzana znajoma Vincenta były niskie, to jednak Ophelia miała świadomość, że taka możliwość istniała i za wszelką cenę nie chciała dopuścić do tego, by Zacharemu coś się stało przez jej własne problemy. Miała nadzieję, że nowopoznana przez szarookiego dziewczyna była jedynie zwykłą i miłą przyszłą studentką, która przypadkiem natknęła się na jej brata, bez żadnych ukrytych motywów, lecz i tak zamierzała pilnować Zacka i powiedzieć o tej sytuacji Vincentowi, licząc na to, że być może on będzie coś wiedział na ten temat.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz