Leo ziewnął przeciągle, już prawie całkowicie zasypiając z przytulonym do niego Olim, gdy niespodziewanie jego wewnętrzny spokój został doszczętnie zniszczony przez nagłe, bardzo nieprzyjemne i niewytłumaczalne uczucie. Zerwał się gwałtownie, otwierając szeroko oczy i mając urywany oddech, a jego panika wzmogła się przez panującą w pokoju kompletną ciemność.
- Leo..? Co się stało? - wybudzony ze snu białowłosy również podniósł się do siadu, na nowo wtulając się w swojego chłopaka, i zaniepokojony po omacku odnalazł jedną dłonią jego policzek. - Leo, co się dzieje? - spytał ze zmartwieniem w głosie, marszcząc brwi, żałując, że w takiej ciemnicy nie widzi jego twarzy.
- Nie mam pojęcia... Nagle jakoś tak... Jakbym się czegoś bardzo przestraszył... - skołowany punk odetchnął głęboko, starając się uspokoić, po czym objął ramieniem drugiego uzdolnionego, chowając twarz w jego włosach. Naprawdę nie wiedział, co mu się stało, pomyślał, że to może zwykły koszmar, ale wyraźnie pamiętał, że w tamtej chwili był jeszcze całkowicie świadomy. On także żałował, że w tych ciemnościach nie ma szansy zobaczyć buzi Oleandra, bo ten widok zawsze poprawiał mu humor. Westchnął ciężko, usilnie próbując wtopić się w czuprynę chłopaka, a po chwili cmoknął go w czubek głowy, głównie po to, aby to Oli przestał się zamartwiać.
- Już dobrze... Przed wszystkim cię obronię - odezwał się białowłosy, odsuwając się nieco, żeby zielonooki przestał maltretować jego czuprynę, i pogładził go uspokajająco po plecach, uśmiechając się do niego dla dodania otuchy. Dopiero moment później dotarło do niego, że przecież Roberts nie widzi tego uśmiechu.
- Dziękuję, mój rycerzu - odparł czule Leo, a następnie nachylił się, żeby pocałować swojego ukochanego w usta, jednak zamiast tego trafił w lewy policzek. - Jest ok... Nie martw się - zapewnił go jeszcze, mierzwiąc lekko jego białe włosy, i dał mu buziaka, tym razem trafiając w usta uzdolnionego. - Ale to było dziwne - mruknął po chwili z zastanowieniem, przesuwając się na skraj łóżka, żeby po omacku znaleźć lampkę na stoliku nocnym. Włączył światło, krzywiąc się mimowolnie przez nagły błysk, i wrócił spojrzeniem na Oliego. Uśmiechnął się nieświadomie, mogąc w końcu zobaczyć jego pyzate policzki i rozczochrane włosy, a przy okazji uniósł brew z satysfakcją, zauważając czerwone ślady na jego szyi i obojczyku wystającym spod koszulki, leowej koszulki, którą białowłosy przywłaszczył sobie jako nową piżamę.
- Może to przez twoją zdolność? - zasugerował Oleander, przyglądając się punkowi z zamyśleniem i przy okazji oglądając tatuaże na jego klatce piersiowej. - Może to Genevieve? - przyszło mu do głowy, na co drugi chłopak zmarszczył brwi z lekkim zdziwieniem, jednak po chwili namysłu doszedł do wniosku, że to może mieć sens. Co prawda od kiedy blondynka opuściła bazę ich połączenie jakby się dezaktywowało, bo ani on ani ona nie odbierali od siebie żadnych myśli, lecz to wcale nie musiało znaczyć, że zostało całkowicie zerwane. Świadomość, że to mógł być przekaz od uzdolnionej, sprawiła, że Roberts na nowo się zestresował, bo tamten strach i panika nie mogły oznaczać niczego dobrego.
- Cholera jasna... - wymamrotał zaniepokojony, zrywając się z łóżka i ciągnąc za sobą Oliego, który w ostatnim momencie złapał swoją opaskę na oko i próbował teraz desperacko ją zawiązać. Chwilowa ochota na dokończenie tego, co zaczęli przed zaśnięciem, doszczętnie wyparowała, a jej miejsce zajęła obawa, że Genevieve stało się coś złego. - Mam nadzieję, że Melody nie śpi...Melody nie spała, tylko smętnie mieszała swoją czarną kawę, wpatrując się zmęczonymi oczami w trzy monitory. Kiedy niespodziewanie ktoś wtargnął do jej pracowni, odruchowo się zerwała i wymierzyła pistolet w stronę rzekomych napastników, lecz na widok spłoszonego Leo odetchnęła głęboko, odkładając broń.
- Czego chcecie? - mruknęła niechętnie, siadając na swoim miejscu, i upiła łyk kawy, mierząc ich oceniającym spojrzeniem, gdy dostrzegła, że punk ma na sobie tylko spodnie, a Oli ma na sobie tylko koszulkę Robertsa, która na całe szczęście sięga mu do połowy ud. Białowłosy, jeszcze nie do końca rozbudzony, starał się jak najbardziej pociągnąć koszulkę w dół, jednak to było dość trudne, gdyż ciężko było tak to wymierzyć, by niefortunnie nie odsłonić dupy. Zerkał przez to z frustracją na Leo, który nie dał mu się przynajmniej częściowo ubrać, bo paradowanie bez gaci po bazie Genevieve w żadnym wypadku nie było w jego planach.
- Chyba coś złego się stało z Ginny - rzekł zaniepokojony zielonooki, podchodząc do Melody, która pospiesznie wyłączyła ekrany, by chłopak przypadkiem nie zobaczył czegoś ściśle tajnego.
- Jak to? - czarnowłosa zmarszczyła brwi, przyglądając mu się ze zdziwieniem, po czym odłożyła kubek z kawą, żeby zacząć nerwowo bawić się bransoletką. - Skąd wiesz? - niby nie miała do Robertsa aż takiego zaufania, by od razu uwierzyć w jego słowa, zwłaszcza takie słowa, na które nie dostała jeszcze logicznego wyjaśnienia i potwierdzenia, jednak nie zmieniało to faktu, że gdyby Leo naprawdę miał rację, to byliby w jeszcze gorszym położeniu, niż do tej pory.
- Miałem takie... przeczucie - odparł niepewnie, z zamyśleniem marszcząc brwi i starając się jak najdokładniej przypomnieć sobie tamten moment. - Chyba poczułem jej emocje... Strach i panikę... jakby coś jej groziło - powiedział z mimowolnym niepokojem w głosie, bo to zdecydowanie nie brzmiało dobrze. Melody zamrugała i w pierwszym odruchu chciała przewrócić oczami z frustracją, bo to zabrzmiało jak wyssane z palca paranoiczne bzdury, ale nie mogła zignorować tego, że Roberts posiadał taką zdolność, która mogła naprawdę umożliwiać mu odczuwanie emocji innych. W pewnym sensie ją to przerażało, bo ona sama ledwo potrafiła sobie radzić z własnymi emocjami, więc wizja odczuwania jeszcze emocji ludzi dookoła niej przyprawiała ją o zawrót głowy.
- Dlaczego myślisz, że to była akurat Genevieve? - spytała, odruchowo spoglądając na telefon i myśląc o tym, że od jakiegoś czasu nie dostała od blondynki żadnego potwierdzenia, że wszystko z nią w porządku.
- Tak po prostu... myślę - rzekł niemrawo Leo, drapiąc się po karku i zerkając na Oliego, który przekazał mu w myślach, by nie zdradzał czarnowłosej tego, że on i Genevieve stworzyli coś w stylu połączenia między ich umysłami. Białowłosy na wszelki wypadek wolał zachować to w tajemnicy, bo jeśli sytuacja nie była jeszcze aż tak dramatyczna, lepiej żeby mieli kilka asów schowanych w rękawie. - W końcu nie ma jej w bazie i mogła wpakować się w jakieś tarapaty, bo niby kogo innego mógłbym tak wyczuć? - dodał, mając nadzieję, że Melody to zrozumie i w jakiś sposób sprawdzi, co się dzieje z błękitnooką. - Tylko ona przychodzi mi do głowy, bo w końcu kto inny mógłby się znaleźć w niebezpieczeństwie - rzekł jeszcze, mając wrażenie, że się powtarza, ale ta sytuacja naprawdę go niepokoiła i chciał, żeby czarnowłosa jak najszybciej coś zrobiła.
- Właściwie lepiej dmuchać na zimne... - mruknęła po chwili namysłu Melody, przygryzając wargę i biorąc do ręki telefon. Jeśli Roberts jednak nie ma racji, to później zapłaci za wszczynanie paniki, i miała szczerą nadzieję, że to jedynie jakaś paranoja z jego strony, bo gdyby rzeczywiście coś się stało z Genevieve, nawet nie mieliby jak jej pomóc, nie znając jej położenia. Prychnęła pod nosem, obiecując sobie, że jak tylko zobaczy blondynkę, porządnie ją ochrzani za takie lekkomyślne opuszczanie bazy bez słowa. Wysłała wiadomość i odetchnęła głęboko, mając świadomość, że teraz mogą jedynie czekać na odpowiedź. Która przyszła nadzwyczaj szybko, bo Leo i Oli nawet nie zdążyli opuścić pokoju Melody. Zaskoczeni spojrzeli przez ramię dziewczyny, a punk zamrugał i zmarszczył brwi z konsternacją na widok selfie Genevieve z shake'em truskawkowym i wiadomością, że wszystko jest w porządku.
- Ona chyba serio nas zdradza z jakimś fagasem - powiedział zaintrygowany, nie spodziewając się tego po uzdolnionej. Melody także uniosła brew z konsternacją, zastanawiając się na poważnie, czy to przypadkiem nie jakiś Photoshop.
- Może w końcu spiknęła się z bratem Ophelii - mruknął Oleander, wzruszając ramionami, a dwójka uzdolnionych spojrzała na niego ze zdumieniem, bo w obliczu najnowszych dowodów to nie wydawało się wcale aż takie niemożliwe.
- To może przy okazji sprawdź, co tam u Jacksona - odezwał się po chwili Leo do Melody, drapiąc się niepewnie po karku. - Jeszcze się okaże, że znalazł sobie chłopa i nie raczył mnie zaprosić na wesele...
CZYTASZ
Uzdolnieni
Научная фантастикаPsychopatyczny ogrodnik, studiujący fizykę punk i uzależniona od kawy otaku.