48

14 3 70
                                    

Genevieve spoglądała z zamyśleniem na budzącego się powoli Oliego, który sennie usiadł na kanapie, a potem otworzył szeroko zdrowe oko, z przestrachem rozglądając się po pomieszczeniu, jednak chwilę później uspokoił się i obdarzył dziewczynę chłodnym spojrzeniem. Blondynka zmrużyła oczy na ten widok, po raz kolejny mając przeczucie, że ten uzdolniony jest zbyt niebezpieczny, by pozostawić go bez kontroli.
- Lilith, możesz wyjść - rzekła głosem nieznoszącym sprzeciwu, na co czarnowłosa westchnęła ciężko, ostatni raz uśmiechając się pokrzepiająco do małego ogrodnika, po czym opuściła pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. - Mam nadzieję, że dzisiaj będziesz bardziej rozmowny - mruknęła, unosząc brew z delikatnym niezadowoleniem, lecz białowłosy nie zwrócił uwagi na jej słowa, nieufnie rozglądając się po pokoju.
- Kim byli tamci ludzie z zaułka? - spytał moment później, kiedy upewnił się, że on i błękitnooka są tutaj sami i nikogo podejrzanego nie ma w pobliżu. Genevieve prychnęła z irytacją, słysząc jego bezpośrednie pytanie, nie zamierzając doprowadzić do tego, by to Oli prowadził tę rozmowę, po czym owinęła wokół palca jeden ze swoich jasnych kosmyków, przypatrując mu się uważnie.
- Nie musisz tego wiedzieć - odparła beznamiętnie, kładąc drugą dłoń na stole i stukając paznokciem o blat. - Najlepiej dla ciebie byłoby, gdybyś w ogóle ich nie widział - dodała, mrużąc oczy, a chłopak tylko przekrzywił głowę, bez problemu wytrzymując jej twarde spojrzenie, co również nieco zirytowało dziewczynę, która powoli traciła nadzieję, że znajdzie sposób na wyciągnięcie od niego prawdziwego powodu pójścia za Rickiem i Melody bez używania swojej zdolności.
- Czy to, że ich widziałem, może spowodować jakieś kłopoty? - spytał mały ogrodnik, z zadowoleniem odkrywając, że Lilith włożyła mu kilka cukierków do kieszonki na przodzie.
- Bardzo możliwe - mruknęła ostrożnie blondynka, pilnując się przed zdradzeniem jakichkolwiek szczegółów. - Jeśli coś pójdzie nie tak, jak powinno, także twoi przyjaciele znajdą się w niebezpieczeństwie - powiedziała poważnie, mając nadzieję, że to przekona kurdupla do szczerości. Gdyby Leo i Ophelia okazali się być słabością Oliego, łatwo byłoby to wykorzystać, choć błękitnooka miała świadomość, że nawet wtedy musiałaby działać bardzo ostrożnie i rozważnie, aby niepotrzebnie nie zrazić do siebie białowłosego, który i tak był wobec niej bardzo nieufny. Z satysfakcją dostrzegła, jak twarz uzdolnionego zmienia się z poważnej na zmartwioną, a jego dłonie nerwowo zaciskają się w pięści, co potwierdziło jej przypuszczenia i utwierdziło w przekonaniu, że punk i telekinetyczka stanowią klucz do konwersacji z kurduplem.
- Czy tamci ludzie wiedzą, że tam byłem? - spytał Oleander po dłuższej chwili milczenia, chcąc nabrać pewności, że jedynie kilka osób od Genevieve o nim wie, a gdy błękitnooka kiwnęła twierdząco głową, z zamyśleniem przygryzł wargę, mimowolnie dotykając dłonią tulipana na kieszonce, wyczuwając schowaną truciznę. Domyślał się, że ktoś prawdopodobnie pobieżnie sprawdził, czy nie ma przy sobie jakiejś broni lub kłopotliwych urządzeń, jednak na szczęście kieszonka na strzykawkę była ukryta na tyle umiejętnie, aby szanse na znalezienie jej przez kogoś, kto nie wie do końca, czego szukać, były jak najmniejsze. Kiedy się obudził po raz pierwszy i odkrył, że nadal ma przy sobie truciznę, w duchu odetchnął z ulgą, biorąc pod uwagę, że gdyby jakiś sojusznik blondynki, który miał jakieś doświadczenie w tych sprawach, przeszukał go uważnie i z góry założył posiadanie jakiejś broni, strzykawka najpewniej zostałaby mu zabrana. Zmarszczył brwi, zerkając na Genevieve i przez ułamek sekundy zastanawiając się, czy ma jakieś szanse na wstrzyknięcie jej trucizny, lecz natychmiastowo doszedł do wniosku, że w niczym by mu to nie pomogło, zważywszy na to, że nie zna tego miejsca, a za drzwiami bez wątpienia czekają niezliczeni wrogowie, przeciw którym byłby bezsilny.
- Bardzo wątpliwe - odparła błękitnooka, dostrzegając niepewność w jego brązowo-czerwonej tęczówce, miała jednak dziwne wrażenie, że jego wahanie nie było wywołane tylko troską o przyjaciół. - Nie mamy podstaw, by sądzić, że Rosales o tobie wie - dodała spokojnie, choć jednocześnie rozważała szanse na to, że wyciągnie z kurdupla jakieś szczegóły o jego przeszłości. - Twoją tożsamość znają tylko... moi zaufani ludzie - zająknęła się ledwie zauważalnie, w pierwszej chwili nie mając pojęcia, jak powinna nazwać Ricka i resztę. - Nie musisz się o nic martwić - powiedziała przekonująco, mimo że sama miała pewne wątpliwości co do impulsywnego zachowania blondyna.
- Swoją zdolnością potrafisz kontrolować cudze umysły, prawda? - białowłosy spojrzał na nią z zamyśleniem, zakładając ręce na piersi i intensywnie się nad czymś zastanawiając, podczas gdy Genevieve zmrużyła oczy, starając się domyślić, do czego on zmierza. Nie zdziwił jej zbytnio fakt, że znał jej zdolność, w końcu Vincent z całą pewnością ostrzegał przed nią Ophelię, która najpewniej przekazała to dalej swoim przyjaciołom. W pewnym sensie ta wiedza mogła nieco utrudnić blondynce użycie na nich jej mocy, lecz z drugiej strony wejście do czyjegoś umysłu z zaskoczenia było praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę, że aktywując swoją zdolność, musi utrzymać z ofiarą kontakt wzrokowy i dotykać jej skroni przynajmniej przez kilkanaście sekund, aby wejście się udało. Miała świadomość, że Ophelia lub Leo z łatwością potrafiliby uniknąć jej fizycznego kontaktu, zważywszy chociażby na siłę punka lub moc rudowłosej, więc aby dostać się do ich umysłów, błękitnooka musiałaby stworzyć dla siebie najkorzystniejszą możliwą sytuację. Sprawa z Olim wyglądała jednak inaczej, gdyż chłopak nie był tak umięśniony jak fioletowowłosy, Genevieve podejrzewała nawet, że pod względem siły fizycznej miałaby szanse z nim wygrać, w dodatku jego zdolność nie była zbyt groźna w ataku, przeciwnie do umiejętności telekinetyczki. Prawdopodobnie gdyby spróbowała wejść do jego umysłu wbrew jego woli, tak jak niejako zrobiła to z Jacksonem, nie miałaby z nim większych problemów, o ile białowłosy nie ukrywa w zanadrzu jakiegoś podstępu.
- Tak, taka jest moja zdolność - odparła bez większych emocji, równocześnie przeszywając kurdupla chłodnym spojrzeniem. Nie dodała nic więcej, nie zamierzając zdradzać mu jakichkolwiek szczegółów, zakładając, że Oli wiedział o jej zdolności tylko tyle, ile Vincent, gdy opuścił jej bazę. Pod tym względem była bardzo ostrożna, wolała, aby jej moc kojarzona była tylko z kontrolowaniem nieświadomych marionetek, które nie potrafiły działać bez jej konkretnych rozkazów. Nie taka była natura jej umiejętności, lecz ten fałszywy obraz był dla niej dość korzystny, gdyż wówczas nikt nie podejrzewał, że dziewczyna znacznie rozwinęła swoją zdolność, która właściwie nigdy nie polegała na kierowaniu ludzkimi marionetkami. Spodziewała się, że białowłosy ma trochę inny i bliższy prawdy obraz jej mocy, ponieważ wydawał jej się dziwnie inteligentny, pomijając jego często dziecinne zachowanie.
- Jak duże jest to miejsce? - spytał chłopak, wyjmując z kieszeni pierwszego cukierka i zastanawiając się, czy brak okien jest spowodowany tym, że znajdują się pod ziemią.
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - blondynka zmarszczyła brwi, trochę zaalarmowana tym pytaniem, domyślając się, że uzdolniony stara się ustalić ich lokalizację.
- Jestem ciekawy, czy macie tu miejsce na jakiś ogródek - odparł z uśmiechem mały ogrodnik, odwijając z papierka pomarańczową landrynkę, podczas gdy błękitnooka zamrugała zdezorientowana, po raz kolejny kwestionując swoje początkowe założenie o jego intelekcie.
- Nie potrzebujemy tutaj... ogródka - mruknęła z konsternacją, stukając paznokciem o blat stołu i spoglądając ze zniecierpliwieniem na walczącego z papierkiem od drugiego cukierka Oliego, a po chwili lekko zirytowana zabrała mu go z ręki, jednym ruchem odwijając cukierek. Zadowolony białowłosy wyciągnął do niej dłoń, chcąc wziąć swoją własność, jednak zszokowany gwałtownie zmarszczył nosek, widząc, jak Genevieve z wrednym uśmiechem bierze do ust jego czekoladowy cukierek.
- Jesteś bardzo niemiła! - rzekł mały ogrodnik obrażonym tonem, zakładając ręce na piersi i rzucając jej gniewne spojrzenie, na co blondynka uniosła brew z delikatnym rozbawieniem, uśmiechając się z politowaniem.
- Jeszcze nie zaczęłam być niemiła - wymamrotała zmęczonym głosem, choć musiała przyznać, że ta rozmowa zaczynała stopniowo ją śmieszyć, prawie jak próby Ricka na wyciągnięcie od niej hasła do internetu, które Melody zmienia za każdym razem, gdy jej chłopak zrobi coś głupiego.
- Dlaczego nie chcesz mieć tu ogródka? - pytał dalej Oleander, wciąż wpatrując się z urazą w błękitnooką, częściowo nabierając podejrzeń, że w tym miejscu nie ma warunków do hodowania roślin w tradycyjnym stylu.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz