74

21 3 13
                                    

Vincent skrzywił się delikatnie, kiedy stanął przed drzwiami sklepu, czując lekkie szczypanie poparzonej skóry pod bluzą. W dodatku nie podobało mu się, że możliwy szpieg Rosalesa ukrywał się właściwie pod ich nosem, zapewne tylko czekając, aż będzie mógł przekazać politykowi jakieś ważne informacje. Prychnął gniewnie pod nosem i kątem oka zauważył jakiś ruch w środku. Domyślił się, że Samuel zaczął zamykać sklep, więc bez wahania nacisnął klamkę i wszedł do środka, nie widząc już żadnych klientów, tak jak zakładał.
- Przykro mi, ale właśnie... - zaczął chłopak z dredami, odwracając się do nowo przybyłego, jednak zamilkł gwałtownie i podskoczył, gdy rozpoznał uznanego za martwego pirokinetyka. - Ale..? - nie zdążył dokończyć, gdyż czarnowłosy z całej siły uderzył go pięścią w brzuch, powalając na podłogę. Zdezorientowany odsunął się aż do blatu i próbował wstać, lecz ciemnooki uderzył go ponownie.
- Od jak dawna robisz za szpiega? - spytał wściekłym tonem Vincent, kucając obok ciemnoskórego i szarpiąc go za kołnierz. - Gadaj! - podniósł nieco głos, na co Samuel zadrżał przerażony, wciąż będąc w szoku, że pirokinetyk żyje.
- Nic nie... - zaczął niemrawo sklepowy, w pierwszej chwili nie zamierzając niczego zdradzać, jednak kiedy Vincent uniósł pięść i ostrzegawczo otoczył ją płomieniami, mrużąc oczy, chłopak z dredami wydał z siebie cichy okrzyk i ponownie zadrżał.
- Dwa miesiące..! - rzekł urywanym głosem, wpatrując się niepewnie w rozżarzoną pięść ciemnookiego. - Przyszedł do mnie i zagroził, że mnie..!
- Kto przyszedł? - przerwał mu zaintrygowany Vincent, unosząc brew z wyczekiwaniem. - Rosales? - zamrugał, a potem zmarszczył brwi, gdy Samuel pokręcił przecząco głową. - Więc kto? - spytał z lekką niepewnością i jednocześnie pewnym zmęczeniem, gdyż nie miał ochoty usłyszeć, że uzdolnieni mają kolejnego wroga.
- Nie znam nazwiska... - odparł strwożony, nie spuszczając oczu z płomieni. - Przekazywał mi, gdzie będą dostawy... Zabronił komukolwiek o nim wspominać...
- Szlag - wymamrotał cierpko czarnowłosy, widząc po oczach sklepowego, że naprawdę nie zna tożsamości tego podejrzanego mężczyzny. - A jak on wyglądał..? - zamilkł i otworzył szerzej oczy, słysząc policyjne syreny. - Ty jebany... - warknął gniewnie, potrząsając brutalnie Samuelem i rozumiejąc już, dlaczego chłopak tak bardzo chciał się dostać do blatu. Przygryzł wargę, zastanawiając się gorączkowo, jednak dźwięk zbliżających się radiowozów sprawił, że prychnął wściekle, ostatni raz uderzając ciemnoskórego w twarz i wstając. - Jeśli komuś o tym powiesz, osobiście spalę cię na stosie - rzekł tylko groźnym tonem, przeskakując przez sklepowy blat i biegiem kierując się do wyjścia dla personelu. W ostatniej chwili udało mu się uciec boczną uliczkę, widział zatrzymujące się przy sklepie policyjne auta, lecz na szczęście żaden z policjantów nie zauważył ubranego na czarno chłopaka.

- Chyba sobie żartujesz - skonsternowany Dwójka uniósł brew, zakładając ręce na piersi i rzucając Ósemce sfrustrowane spojrzenie.
- Ale o co ci chodzi? Przecież to światło się nada - odparł ani trochę nie zniechęcony jasnowłosy, wskazując dłonią na zapalone światła na dziedzińcu, które były na tyle mocne, że było jasno prawie jak w ciągu dnia. - Załatwiłem też wszystko, co potrzebne - ruchem głowy pokazał na sztalugę i farby za sobą, uśmiechając się z delikatnym podekscytowaniem. - Namalujesz najwspanialszy portret wspaniałego mnie, żebym dał go mojemu wspaniałemu chłopakowi - Ósemce aż zalśniły się oczy, kiedy pomyślał, w jaki zachwyt wpadnie jego druga połówka na widok takiego prezentu. Niebieskowłosy zamrugał i spojrzał na Jasmine, która była równie skonsternowana tym pomysłem, co on.
- Niby jak to ma..? - mruknęła, nie rozumiejąc, jak w takim razie Dwójka ma im zdradzić wszystko, co wie, skoro będzie zajęty malowaniem oddalonego nieco Ósemki, bo przecież nie ma opcji, żeby wykrzyczał takie informacje na cały dziedziniec.
- Poza tym ja nigdy nie malowałem... - przyznał z napięciem błękitnooki, nerwowo przeczesując palcami włosy, a wówczas pirokinetyczka zamrugała i spojrzała na niego z politowaniem, nie wierząc, że to tym najbardziej się zmartwił. Prychnęła i uderzyła go łokciem w bok, kręcąc głową z dezaprobatą. - Ej! Za co to? - obruszył się wysoki chłopak, patrząc na nią z lekką urazą, jednak rudowłosa tylko uniosła brew, karcąc go wzrokiem.
- Niepotrzebnie tu przyszłam... - wymamrotała sfrustrowanym tonem, wzdychając ciężko i chcąc wrócić do pokoju, ale Ósemka częściowo zagrodził jej drogę, spoglądając na nią uparcie.
- Musisz zostać - powiedział stanowczo, zakładając ręce na piersi i wpatrując się twardo w nieco wyższą od niego dziewczynę. - W końcu Dwójka musi przećwiczyć na kimś malowanie portretu - dodał poważnym tonem, sprawiając, że zielonooka zamrugała ze zdumieniem i pewną irytacją, ledwo powstrzymując się od przysmażenia jasnowłosemu brwi.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz