42

17 3 50
                                    

- Nieładnie tak kogoś śledzić - rzekła z jadowitym uśmieszkiem Genevieve, odwracając się w stronę chowającej się za rogiem Ophelii, która drgnęła lekko, po czym przygryzła wargę i stanęła na wprost blondynki, rzucając jej ostrzegawcze spojrzenie.
- Czego chcesz od Vincenta? - spytała, starając się powstrzymać drżenie głosu i zaciskając pięści, podczas gdy błękitnooka założyła ręce na piersi, spoglądając na nią z lekkim rozbawieniem.
- Nie musisz się mnie bać, moja droga - powiedziała spokojnie, jednocześnie delikatnie mrużąc oczy, dostrzegając, jak rudowłosa wykonuje ledwie zauważalny krok w tył.
- Nie schlebiaj sobie - mruknęła z frustracją telekinetyczka, mierząc się wzrokiem z Genevieve. - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - dodała, marszcząc brwi i zmniejszając dystans między nimi, z każdym krokiem czując coraz większy niepokój. W końcu stanęła przed blondynką, która uniosła brew z zadowoleniem i jedną dłonią poprawiła włosy, przedłużając chwilę milczenia.
- Powiedzmy, że mam do niego pewną sprawę - rzekła z zamyśleniem, wpatrując się w szarozielone tęczówki dziewczyny, w których wyraźnie odbijała się niepewność Ophelii.
- Jaką sprawę? - rudowłosa ponownie zmarszczyła brwi, spoglądając chłodno na błękitnooką. - W co ty próbujesz go wciągnąć? - nieznacznie podniosła głos, nie mogąc już powoli znieść widoku droczącej się z nią Genevieve, która najwidoczniej świetnie się bawiła, trzymając ją w niewiedzy. - Jeśli coś mu się stanie..!
- Uspokój się - odezwała się blondynka, a ton jej głosu sprawił, że telekinetyczka natychmiast ucichła i cofnęła się o krok, czując delikatny dreszcz przebiegający po plecach. - Vincent już wiele razy wykonywał dla mnie takie zadania, nie będzie to dla niego nic nowego.
- Zadania..? - wydukała cicho Ophelia, nadal odrobinę przytłoczona zimnym spojrzeniem błękitnookiej, poza tym miała coraz większe obawy co do bezpieczeństwa chłopaka, biorąc pod uwagę słowa Genevieve, z których jasno wynikało, że dziewczyna wielokrotnie wykorzystywała czarnowłosego do własnych celów. - Co takiego miałby dla ciebie robić..? - ciężko jej było znaleźć cokolwiek, w czym Vincent mógłby być przydatny dla blondynki, która przecież miała na swoich usługach osoby ze zdolnościami i własną mafię, więc mocno ją zdziwiło, że z takimi wpływami błękitnooka i tak korzysta z pomocy zwykłego kuriera.
- Vincent potrafi być bardzo użyteczny ze swoim... ognistym temperamentem - mruknęła z delikatnym uśmiechem Genevieve, równocześnie nieznacznie krzywiąc się z frustracją, mając w pamięci, jak chłopak swego czasu zniszczył połowę jej bazy.
- Co masz na myśli? - rudowłosa uniosła brew z delikatnym niezrozumieniem, mając wrażenie, że czarnowłosy jest raczej spokojną i opanowaną osobą, ponieważ nie pamiętała, by kurier kiedykolwiek w jej obecności uniósł się emocjami.
- Jeśli chcesz, możesz pójść ze mną - rzekła blondynka, chowając dłonie do kieszeni swojego płaszczyka i spoglądając na telekinetyczkę z wyczekiwaniem. - Jestem pewna, że Vincent z chęcią ci wszystko wyjaśni - dodała z przebiegłym uśmieszkiem, dostrzegając, że dziewczyna odrobinę się waha.
- W sumie i tak chciałam z nim porozmawiać... - wymamrotała niemrawo Ophelia, mając wrażenie, że błękitnooka coś kombinuje, więc tym bardziej chciała spotkać się z czarnowłosym i rozwiać wszelkie swoje wątpliwości wobec niego. Zerknęła na wyraźnie zadowoloną Genevieve, przeczuwając, że jej uśmiech nie wróży nic dobrego, jednak mimo to postanowiła pójść z nią, aby w razie potrzeby obronić chłopaka lub powstrzymać tę wiedźmę od wciągnięcia go w jakieś niebezpieczeństwo. Nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli, ale jednocześnie w głębi duszy domyślała się, że blondynka wie o Vincencie coś, czego on sam jej jeszcze nie zdradził, lecz starała się o tym nie myśleć, wciąż pragnąc wierzyć w szczerość kuriera. Nagle uświadomiła sobie, że zobaczyła błękitnooką na evencie ogrodniczym, na którym przecież byli również Oli i Leo, więc z delikatnym przestrachem spojrzała na dziewczynę, po raz kolejny przygryzając wargę. - Przyszłaś tutaj sama czy ktoś jeszcze był z tobą? - spytała z niepokojem, niecierpliwie czekając na odpowiedź Genevieve, która początkowo uniosła brew z delikatną konsternacją, po czym zrozumiała, o co chodzi rudowłosej i po krótkiej chwili milczenia westchnęła cicho, wyjmując ręce z kieszeni i owijając wokół palca jeden z długich, jasnych kosmyków.
- Nie musisz się martwić o swoich przyjaciół - zaczęła ostrożnie, kładąc drugą dłoń na biodrze i upewniając się, że nikt ich nie słyszy. - Na event przyszła również dwójka moich przyjaciół, ale nie będą ich niepokoić.
- Dwójka twoich przyjaciół? - telekinetyczka otworzyła szerzej oczy, czując nagłą potrzebę sprawdzenia, czy z punkiem i białowłosym wszystko w porządku, lecz równocześnie nie miała powodu, by nie wierzyć blondynce w tej kwestii. Miała świadomość, że to jej samej możliwe porwanie groziło najbardziej, poza tym gdyby błękitnooka rzeczywiście chciała zrobić coś złego jej przyjaciołom, nie miałaby żadnych korzyści ze zdradzenia owego faktu, byłoby to wręcz dość ryzykowne, w końcu nie mogła przewidzieć, czy Ophelia po usłyszeniu tej wiadomości nie wróciłaby do nich, aby upewnić się, czy nic im nie grozi. Westchnęła więc ciężko, mając nadzieję, że rzeczywiście nic im nie jest i spojrzała na Genevieve odrobinę zmęczonym wzrokiem, uznając, że w obecnej sytuacji przede wszystkim powinna ustalić, czy naprawdę może zaufać Vincentowi, poza tym odnosiła niejasne przeczucie, że blondynka i tak zawsze była dwa kroki przed nią. - Obiecujesz, że nic im się nie stanie?
- Rick i Melody wiedzą, że nie wolno im choćby tknąć twoich przyjaciół - powiedziała z pewnością w głosie wyższa dziewczyna, poprawiając futerko na swoim płaszczyku. - Nie powinni z nimi nawet rozmawiać.
- Rick? - rudowłosa rzuciła jej zdziwione i odrobinę zaniepokojone spojrzenie, co nie umknęło uwadze błękitnookiej, która zmarszczyła brwi, zakładając ręce na piersi. - To on chciał kiedyś porwać jednego z moich przyjaciół? - telekinetyczka nerwowo zacisnęła dłonie na tiulu swojej czerwonej spódniczki, spoglądając z pewnym lękiem w podłogę.
- Obawiasz się, że twój przyjaciel może na niego źle zareagować? - Genevieve domyśliła się, że białowłosy może mieć pewien uraz do blondyna, biorąc pod uwagę jego dość kontrowersyjne zachowanie wobec celu, lecz mimo to i tak miała wrażenie, że Ophelia przejmuje się tym trochę zbyt mocno.
- Powiedzmy - odparła po chwili rudowłosa, podnosząc głowę i kierując wzrok na blondynkę, dochodząc do wniosku, że i tak niewiele jest w stanie zrobić w tej kwestii, więc pozostało jej jedynie mieć nadzieję, że Oli nie wpadnie przypadkiem na Ricka, albo że przynajmniej Leo będzie potrafił jakoś uspokoić małego ogrodnika, gdyby ten dostał ataku paniki. Błękitnooka przez krótki czas uważnie przyglądała się telekinetyczce, starając się ustalić, co dokładnie ją tak mocno zaniepokoiło, aż w końcu uznała, że powinna znaleźć jakiś sposób na bliższe przyjrzenie się temu uzdolnionemu, który zaczynał intrygować ją coraz bardziej. Przez kilka minut szły w milczeniu, powoli zbliżając się do mieszkania Vincenta, a gdy znalazły się na właściwym piętrze, Ophelia zerknęła z niepokojem na wyższą dziewczynę, zatrzymując się w połowie korytarza.
- Genevieve, mogę cię o coś spytać? - blondynkę trochę zdziwił poważny ton jej głosu, toteż spięła się nieznacznie, nie spodziewając się po niej takiego zachowania. Nie miała pewności, jakie pytanie zada jej rudowłosa, więc z delikatnym zawahaniem kiwnęła głową, wpatrując się w nią z ciekawością. - Czy ty i Vincent... kiedyś chodziliście ze sobą? - telekinetyczka zawstydzona odwróciła wzrok, rumieniąc się nieco i nerwowo bawiąc się czerwoną kokardką na swoich włosach, jednocześnie z niecierpliwością czekając na odpowiedź drugiej dziewczyny, która zamrugała intensywnie, na dłuższy moment zamierając w miejscu i z dezorientacją spoglądając na Ophelię.
- Co..? - błękitnooka uznała, że nie do końca zrozumiała pytanie rudowłosej, albo że dziewczyna się przejęzyczyła, ponieważ nawet nie chciała do siebie dopuścić myśli lub możliwości, aby ją i czarnowłosego łączyło coś więcej niż tylko niechętna współpraca lub kiepsko skrywana wrogość. - Znajdę dla ciebie dobrego psychologa, moja droga - rzekła po chwili, spoglądając na telekinetyczkę z wyraźnym zmartwieniem i kładąc dłonie na jej ramionach, na co zdziwiona tym dziewczyna uniosła brew z zainteresowaniem, nie mając pewności, o co jej chodzi.
- Czyli... nic między wami nie było? - wywnioskowała z ulgą Ophelia, niepewnie zdejmując z siebie ręce Genevieve, która skrzywiła się z odrazą, stanowczo kręcąc głową.
- Już bym wolała zniszczyć moje kozaczki - mruknęła z pogardą, sprawiając, że rudowłosa zmarszczyła brwi, zastanawiając się, dlaczego blondynka tak bardzo nienawidzi Vincenta, choć jednocześnie odczuwała niewielką satysfakcję przez upewnienie się, że ponętna błękitnooka raczej nie jest jej konkurentką o względy uroczego kuriera.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz