79

19 3 10
                                    

Lilianne z bijącym szaleńczo sercem powoli zbliżyła się do swojego przyjaciela, z trudem powstrzymując się od ujawnienia przed nim swojej obecności. Nie mogła uwierzyć, że dostała się tak blisko Scotta, domyślała się już, jaką burę dostanie od Arthura i dziewczyn za to, że znów wybrała się sama do siedziby Rosalesa, jednak w obecnej chwili nie miało to dla niej żadnego znaczenia, gdyż jedyne, o czym mogła teraz myśleć, to ponowne spotkanie z przyjacielem. Żałowała, że było to właściwie jednostronne spotkanie, bo Scott nie miał pojęcia, że ona tu jest, mimo to i tak była szczęśliwa, że przynajmniej mogła go zobaczyć i upewnić się, że nic mu nie jest. Odetchnęła głęboko, po czym bardzo ostrożnie wsunęła kawałek kartki do kieszeni jego spodni, przyglądając mu się jeszcze przez chwilę, a następnie z delikatnym żalem odwróciła się od niego i ruszyła w kierunku niedostępnej dla większości części budynku.

Harley z zamyśleniem stukała paznokciem o blat stołu, spoglądając na Wade'a, który nerwowo ugniatał ciasto na babeczki, mamrocząc pod nosem modlitwy do wszystkich znanych sobie bóstw.
- Oby nic jej nie było... Oby nic jej nie było... - zaniepokojony zerknął na zegarek, zastanawiając się, jak długo potrwa leczenie Szóstki, która niedawno wróciła do siedziby w ciężkim stanie. Różowowłosa żałowała trochę, że Ósemka powiedział o tym heterochromikowi, bo teraz chłopak potrafił myśleć tylko o tym i na nic innego nie zwracał uwagi. Wciąż nie była w stanie zrozumieć, dlaczego brązowowłosy tak upodobał sobie blondynkę, lecz za każdym razem, gdy starała się to z niego wyciągnąć, Wade tylko zamykał się w pokoju i ją zbywał, twierdząc zza drzwi, że to zbyt osobiste pytanie, zupełnie jakby nie spędzili ze sobą ponad dziesięciu lat.
- Wade... Możemy pogadać? - spytała nieco niepewnie, czując, że jeszcze nie powinna mu mówić o tym, co wyciągnęła z Jasmine. Sama miała wrażenie, że wciąż całkowicie nie pojęła, jak cenne były informacje, które posiadła przez użycie swojej zdolności na rudowłosej. Ujawnienie tego, że Rosales manipuluje pamięcią uzdolnionych i wymusza na nich posłuszeństwo, w odpowiednim momencie i w odpowiedniej chwili mogłoby podburzyć przeciwko niemu co najmniej większość obiektów, a nawet jeśli nie, to i tak straciłby przynajmniej część autorytetu. Była wdzięczna samej sobie, że postanowiła sprawdzić swoje podejrzenia wobec Jasmine i Dwójki, bo po pierwsze w końcu nie czuła frustracji, że coś przed nią ukrywają, a po drugie może być w stanie powstrzymać ich przed zrobieniem czegoś głupiego. Wyjątkowo jej się nie podobało, że tak ważna wiedza była w rękach niebieskowłosego, zielonookiej i Ósemki, który, jak się okazało, wiedział o tym już wcześniej, i pomimo że do tej pory się z tym nie zdradził, i tak lepiej mieć ich wszystkich na oku.
- Tak? - brązowowłosy odwrócił się twarzą do niej, unosząc brew z wyczekiwaniem, zdziwiony trochę przedłużającym się milczeniem dziewczyny.
- Już nieważne... - mruknęła pospiesznie, w ostatniej chwili gryząc się w język i postanawiając na razie go w to nie wtajemniczać. Chłopak od zawsze miał problemy z dochowywaniem tajemnic i był zbyt dobroduszny, żeby spiskować razem z nią. Poza tym obawiała się, że wygadałby wszystko Szóstce, a to byłoby równoznaczne z wymierzeniem kary śmierci. Uśmiechnęła się do niego krzywo, przenosząc wzrok na leżący przed nią komiks, udając, że wróciła do czytania, którego nawet nie zaczęła. Kiedy heterochromik wrócił do robienia babeczek, przygryzła wargę, zerkając na jego plecy i znów stukając paznokciem o blat stołu. Miała nadzieję, że Jasmine nie zorientuje się, że użyła na niej zdolności, przynajmniej nie w najbliższym czasie, bo chciała dobrze sobie przemyśleć swoje następne działania, aby mieć pewność, że wszystko pójdzie zgodnie z jej planem.

Lilianne wpatrywała się z zamyśleniem w znajdującą się po drugiej stronie szyby dziewczynkę, starając się wymyślić jakiś sposób na bezpieczne wyciągnięcie jej z siedziby Rosalesa. Nie miała wątpliwości, że to dziecko miało kluczowe znaczenie dla utrzymywania uzdolnionych w ryzach, więc bez jej zdolność polityk wpadłby w spore kłopoty. Miała świadomość, że pewnie najprostszym wyjściem byłoby zabicie dziewczynki, jednak jakoś nie mogła się zmusić do wzięcia tego pod uwagę. Mimowolnie żal jej było czarnowłosej, widząc, jaka jest słaba i wykorzystywana, dlatego odruchowo chciała jakoś jej pomóc. Spojrzała w bok, słysząc, jak drzwi nagle się otwierają, jednocześnie robiąc kilka kroków w tył. Zobaczyła, jak brązowowłosy chłopak z numerem 4-0-0 na szyi zostaje wpuszczony do pokoju dziewczynki, a idący za nim mężczyzna w kitlu daje jakiś znak drugiemu, który został po tej stronie szyby, co Lilianne.
- Zaczynamy... - mruknął do siebie naukowiec obok jasnowłosej, upewniając się, czy drzwi odgradzające ich od ludzi po drugiej stronie szyby na pewno są zamknięte, po czym nacisnął przycisk na jakimś urządzeniu, które trzymał w dłoni, a wówczas światło w pomieszczeniu na krótki moment zgasło, a krawędzie szyby delikatnie zajaśniały na zielono. Mężczyzna kiwnął głową do drugiego, który wtedy założył na rękę dziewczynki jakąś opaskę z podłączonymi kablami. Czarnowłosa zamrugała i jakby z dezorientacją spojrzała na mężczyznę, a potem przeniosła wzrok na chłopaka, który z wahaniem do niej podchodził. Naukowiec ponaglająco skinął na niego głową, a wówczas brązowowłosy dotknął czoła dziewczynki, która w tej chwili zadrżała, a potem całkowicie znieruchomiała.
- Potwór... Prawdziwy potwór... - wymamrotał z napięciem mężczyzna obok Lilianne, na co szarooka przygryzła wargę, również zlękniona nieco tym, co widzi. Zauważyła, jak przewody od opaski na ręce dziewczynki zabarwiły się na czerwono od przepływającej przez nie krwi, stopniowo napełniając częściowo niewidoczne naczynie. Po kilku minutach naukowiec w środku dał znak chłopakowi, by przestał, na co ten odsunął się od czarnowłosej, która wówczas znów zadrżała i natychmiast opadła zemdlona na poduszki. Naukowiec zdjął jej opaskę i po chwili on i drugi mężczyzna wyszli z pomieszczenia razem z uzdolnionym, jednak zanim zdążyli opuścić pokój, Lilianne dostrzegła pojedynczą łzę na policzku chłopaka, zupełnie niepasującą do jego pustego spojrzenia.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz