47

17 3 94
                                    

- W końcu! - wymamrotał zmęczonym głosem Leo, kiedy on i Ophelia dostrzegli furtkę na podwórku Oliego. Idąc przez miasto, cały czas mieli wrażenie, że ktoś ich obserwuje, przez co nie odzywali się do siebie, jedynie rozglądając się na boki z przestrachem. Rudowłosa odetchnęła z ulgą, przekraczając próg domu przyjaciół i uśmiechając się do punka, jednak spoważniała gwałtownie, kiedy zauważyła zaciśnięte usta i rozżalone spojrzenie chłopaka.
- Leo... - telekinetyczka dotknęła jego ramieniu, chcąc jakoś go pocieszyć, ale nie miała pojęcia, co mogłaby powiedzieć w takiej chwili, więc zamilkła, spuszczając głowę. Nagle oboje usłyszeli szybkie dreptanie i wesołe parskanie, a moment później jeżyk wparował do przedpokoju, radośnie kręcąc noskiem. Obszedł ich dookoła, zupełnie jakby czegoś szukał, po czym położył przednie łapki na czubku buta fioletowowłosego i pytająco na niego spojrzał, parskając z niecierpliwością. Zielonooki przez chwilę wpatrywał się smutno w zwierzątko, a następnie schylił się i wziął go na ręce, przygryzając wargę.
- Oliego tu nie ma - rzekł cicho, a stworzonko przekrzywiło łebek i parsknęło krótko, sprawiając wrażenie, jakby zrozumiało jego słowa. - Nie ma - Leo pokręcił z rozgoryczeniem głową, z trudem powstrzymując się od płaczu. Jeżyk spojrzał na niego swoimi czarnymi oczkami i trącił noskiem jego palec, a gdy punk nie zareagował, delikatnie go ugryzł, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Ophelia, widząc, w jakim stanie jest jej przyjaciel, wzięła od niego zwierzątko, wypuszczając je na podłogę, po czym złapała chłopaka za rękę i zaprowadziła do kuchni.
- Leo, nie zadręczaj się tak - powiedziała zmartwiona, kiedy fioletowowłosy usiadł na krześle i zakrył twarz dłońmi. - Znajdziemy...
- Ten facet na moście - przerwał jej twardo zielonooki, zakładając ręce na piersi i wpatrując się w stół, unikając jej wzroku - to był typ z blizną - rzekł, zmieniając temat, gdyż nie miał zamiaru ponownie wysłuchiwać pocieszających słów rudowłosej. Miał już dość jej prób poprawienia mu humoru, oboje dobrze wiedzieli, że samymi słowami nie znajdą Oliego, poza tym w obliczu tego, co stało się z białowłosym, telekinetyczka nie powinna przejmować się czymś tak nieistotnym jak rozżalony punk. Wolałby, gdyby dziewczyna ignorowała jego stan i całkowicie skupiła się na próbie odszukania małego ogrodnika, bo tylko to teraz się liczyło.
- Jesteś pewny? - mruknęła po chwili Ophelia, domyślając się, że Leo nie chce rozmawiać o swoim samopoczuciu, więc postanowiła na niego nie naciskać, przynajmniej dopóki sytuacja się nie pogorszy. Nie miała zamiaru pozwolić przyjacielowi na cierpienie w samotności, biorąc pod uwagę, że wyraźnie było widać, że punk naprawdę to wszystko przeżywa. Westchnęła ciężko, uznając, że może za jakiś czas fioletowowłosy poczuje się na siłach, by z nią szczerze porozmawiać, po czym położyła sobie na spódnicy jeża, który usilnie starał się wdrapać na krzesło.
- To był on, na sto procent - odparł stanowczo zielonooki, spoglądając z zamyśleniem na miskę z resztką rozmiękłych płatków śniadaniowych, którą Oli zostawił przed wyjściem na event. - Wszędzie bym go rozpoznał - dodał, wzdrygając się lekko na myśl o tamtym mężczyznie. - Gdyby tylko się zorientował, że tam jesteśmy...
- Ale się nie zorientował - wtrąciła rudowłosa, nie chcąc, by Leo zasępił się jeszcze bardziej. - Mieliśmy dużo szczęścia - mruknęła, drapiąc jeżyka po brzuszku i uśmiechając się odrobinę sztucznie, gdyż częściowo sama nie mogła uwierzyć w to, że udało im się wyjść z tamtej sytuacji prawie bez szwanku, pomijając liczne dziury w ubraniach od kolczastych krzaków.
- Mam nadzieję, że Oli też je miał - wymamrotał smutno punk, odwracając wzrok od miski i zerkając na dziewczynę, która również posmutniała. - Przynajmniej wiemy, że typ z blizną go nie... znalazł - rzekł, nie mogąc wydusić z siebie słowa ,,zabił".
- Faktycznie, nie mówił nic o niewidzialnym kurduplu - przypomniała sobie telekinetyczka, wspominając fragmenty rozmowy, które udało im się podsłuchać. - Skoro dorwał tylko jakąś dziewczynę...
- Myślisz, że ten facet jest jakoś powiązany z Rosalesem? - spytał z zamyśleniem fioletowowłosy, wstając z krzesła i podchodząc do jednej z szafek. - Mówili o jakiejś drużynie, obiektach... - mamrotał, desperacko szukając czegoś na najwyższej półce. - Pewnie ci ponumerowani goście to też uzdolnieni - z zadowoleniem wyciągnął butelkę wódki, stawiając ją na stole i ignorując zdezorientowane spojrzenie Ophelii, która uniosła brew z konsternacją, marszcząc brwi.
- To chyba nie jest dobry... - zaczęła nieprzychylnie, jednak zielonooki machnął ręką, uciszając ją i wciskając w jej dłoń szklankę w całości napełnioną alkoholem, na co rudowłosa zamrugała jeszcze bardziej skołowana, zastanawiając się z pewnym przestrachem, czy chłopak zawsze pije wódkę w takich ilościach.
- Nic nie mów, alkohol ci wyparuje - mruknął z powagą Leo, po czym w trzech łykach opróżnił swoją szklankę i z westchnieniem ulgi odłożył ją na stół, sięgając po butelkę.
- Ale... W ten sposób nic nie... - spróbowała znowu telekinetyczka, lecz i tym razem punk rzucił jej sfrustrowane spojrzenie, prychając cicho pod nosem.
- Przecież wiem - wymamrotał gorzko, wylewając ostatnią kropelkę wódki do swojej szklanki i z żalem wpatrując się w falującą delikatnie powierzchnię alkoholu. - Po prostu... nie mam pojęcia, co robić - dodał z rezygnacją, opierając się policzkiem o stół i nerwowo zaciskając palce na włosach. Starał się zachować spokój, ale widok miski z płatkami i porozrzucanych wszędzie książek o biologii bezustannie przypominał mu o Olim, a przez to ponownie ogarnęły go wyrzuty sumienia i rosnący z każdą chwilą niepokój. Jego jedynym sposobem na poradzenie sobie z tym okropnym uczuciem było picie alkoholu, nawet jeśli miał świadomość, że prawdopodobnie to tylko pogorszy sprawę.
- Możemy... - dziewczyna starała się szybko wymyślić nowy plan na odszukanie białowłosego, jednak dotarło do niej, że ona również ma pustkę w głowie i częściowo straciła już nadzieję na powrót małego ogrodnika. Przygryzła wargę, z trudem powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem, a gdy poczuła, jak do jej oczu zaczynają napływać łzy, bez wahania upiła ze swojej szklanki duży łyk, dochodząc do wniosku, że faktycznie nie mają teraz nic lepszego do roboty, skoro i tak nie są w stanie wymyślić sposobu na ratowanie Oliego. Ophelia nawet się nie skrzywiła, biorąc drugi łyk, uznając, że przynajmniej chwilowe i dość wątpliwe poprawianie sobie humoru alkoholem nie jest aż takim złym wyjściem w tej dość beznadziejnej sytuacji. Fioletowowłosy pokiwał głową z uznaniem, widząc, jak szklanka telekinetyczki szybko się opróżniła, po czym otworzył drugą butelkę i wlał im następną kolejkę.
- Twój chłopak przestał się dobijać? - spytał zielonooki, przypominając sobie nagle o bezustannie dzwoniącym telefonie rudowłosej, który jednak od dłuższego czasu się nie odzywał.
- Najwidoczniej - mruknęła po chwili dziewczyna, orientując się, o czym mówi jej przyjaciel, a następnie z zamyśleniem wyciągnęła telefon, spoglądając na wyświetlacz. Vincent rzeczywiście przestał do niej dzwonić, co trochę zasmuciło Ophelię, która mimowolnie liczyła na to, że czarnowłosy będzie się starał z nią skontaktować jeszcze przez jakiś czas, ale stwierdziła, że takie myślenie jest co najmniej dziecinne i płytkie, więc postanowiła, że jutro sama oddzwoni do kuriera, nawet jeśli wciąż jest na niego trochę zła za jego kłamstwo. Uświadomiła sobie, że gdy emocje odrobinę opadły, a ona sama skupiła się na zniknięciu Oliego, nabrała ochoty na wysłuchanie Vincenta, gdyż podświadomie domyślała się, że Genevieve przedstawiła to wszystko najgorzej, jak tylko się dało. Telekinetyczka nie miała pewności, czy to przez jej uczucia do chłopaka, jednak miała wrażenie, że czarnowłosy miał jakiś powód, dla którego nie chciał powiedzieć jej o swojej zdolności od razu. Westchnęła ciężko, wiedząc, że jedynym sposobem na pozbycie się tych wątpliwości jest szczera rozmowa z pirokinetykiem, choć sama miała pewne obawy przed ponownym spotkaniem z Vincentem.
- Pokłóciłaś się z nim? - spytał ciekawsko Leo, zaglądając dziewczynie przez ramię i dolewając jej wódki do szklanki. - Zdradził cię? - otworzył szerzej oczy i prawie upuścił butelkę, w ostatniej chwili orientując się, że stół nie jest aż taki długi, aby mógł odłożyć wódkę tam, gdzie chciał. - Zrobił dzieciaka twojej siostrze? - punk złapał się za głowę, nie mogąc uwierzyć w potworne czyny chłopaka Ophelii, po czym znowu wziął butelkę do ręki i upił z niej duży łyk, nie mając ochoty na bawienie się w picie ze szklanek. Rudowłosa uniosła brew z konsternacją, słuchając coraz bardziej absurdalnych pomysłów punka, który nawet nie pozwolił jej dojść do słowa, a następnie zabrała mu z dłoni alkohol i sama się napiła.
- Nie mam siostry - sprostowała, na co zielonooki wyraźnie odetchnął z ulgą, choć nadal był wrogo nastawiony do czarnowłosego. - I właściwie to jeszcze nie jest mój chłopak - mruknęła odrobinę niepewnie, choć przez wypitą wódkę nie była już tak podatna na  bycie zawstydzoną. - Znaczy tak myślę - spojrzała z zamyśleniem na Leo, jednocześnie podając mu pustą już butelkę. - Kiedy ludzie oficjalnie stają się parą? - spytała, opierając się łokciem o stół i kładąc policzek na dłoni, sennie przecierając oczy.
- To chyba zależy od sytuacji - zastanowił się z pewnym trudem, otwierając trzecią butelkę wódki. - Mogę tylko powiedzieć, że nocne spacery po lesie są bardzo pomocne - mruknął, biorąc ze stołu telefon telekinetyczki i z zadowoleniem odkrywając, że dziewczyna go nie zablokowała. Zmrużył oczy, starając się poprawnie odcyfrować nazwy ikonek, lecz zanim udało mu się znaleźć numer kuriera, Ophelia panicznie wyrwała mu z rąk swoją komórkę, prawie wyrzucając ją na drugi koniec kuchni.
- Co ty chciałeś zrobić?! - spojrzała na niego gniewnie, zastanawiając się, dlaczego chłopak tak kręci się na swoim krześle, a jej głowa staje się nad wyraz ciężka.
- Wyjaśnić gnoja - mruknął lekko obrażony, po czym czknął, z żalem uświadamiając sobie, że trzecia butelka jest już pusta. - Powiedz chociaż, o co chodzi - poprosił, spoglądając na rudowłosą błagalnie, zaintrygowany jej zachowaniem względem Vincenta.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz