56

15 3 11
                                    

- Słuchaj, kurduplu - zaczął Rick, wpychając Oliego do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi. - Osobiście nic do ciebie nie mam - ruchem dłoni nakazał mu usiąść na kanapie, po czym przysunął sobie krzesło i sięgnął do kieszeni, wyjmując z niej paczkę papierosów. - Po prostu mnie wkurzasz - mruknął, mrużąc oczy i mierząc się wzrokiem z białowłosym, który wydawał mu się jednocześnie przestraszony i czujny. Zauważył, jak jego ręce delikatnie drżały, lecz pomimo niewinnego wyglądu, blondyn i tak miał wrażenie, że nie może sobie pozwolić na lekceważenie niskiego chłopaka. Przez dłuższą chwilę żaden z nich się nie odzywał, po pokoju niosło się tylko miarowe stukanie butami o podłogę, aż w końcu zielonooki prychnął i przestał, ściągając z siebie swoją kurtkę i odrzucając ją gdzieś w kąt. Wyjął z paczki jednego papierosa i zbliżył jego końcówkę do płomienia z zapalniczki, czując na sobie wzrok Oliego, który obserwował go uważnie. Białowłosy zmarszczył nosek, kiedy doleciał do niego dym papierosowy, więc zaczął machać dłonią, aby jakoś odpędzić od siebie nielubiany zapach. Jego mama często paliła w mieszkaniu, przez co prawie we wszystkich pomieszczeniach śmierdziało papierosami, a teraz, od tego zapachu, który przywoływał przykre wspomnienia, małemu ogrodnikowi zrobiło się niedobrze, więc chciał uciec od dymu za wszelką cenę. Rick dostrzegł, że kurdupel chce się odpędzić od zapachu papierosa, na co uśmiechnął się cierpko, znowu się zaciągając i wypuszczając strużkę dymu, tym razem w przeciwną stronę od Oliego. - Tobie też przeszkadza palenie, co? - wymamrotał z pewną frustracją, mimowolnie wspominając prośby i groźby prawie wszystkich z bazy, aby wreszcie skończył z nałogiem. Westchnął ciężko, ostatni raz wkładając papierosa do ust i gasząc go na popielniczce na stole, nie mając zbytnio ochoty na wysłuchiwanie po raz kolejny przeróżnych argumentów i wywodów na temat szkodliwości palenia, po czym zmarszczył brwi, ponownie przenosząc wzrok na uzdolnionego przed sobą. Białowłosy spuścił głowę, miał zaciśnięte pięści i drżał delikatnie, a po chwili blondyn zauważył, że ten coś trzyma. Trochę go to zaniepokoiło, dlatego wstał i chciał obejść stół, aby mu to jak najszybciej zabrać, gdyż nie widział, co to było, a raczej nie powinien pozwalać mu mieć przy sobie czegokolwiek, co mogłoby okazać się względnie niebezpieczne. Niski chłopak odsunął się jednak na drugi koniec kanapy, zwiększając odległość między nimi, na co zielonooki prychnął gniewnie, dochodząc do wniosku, że teraz koniecznie musi mu skonfiskować ten nieznany przedmiot, skoro jego właściciel najwidoczniej nie zamierza oddać go po dobroci. - Nie uciekaj, gnojku - wymamrotał, kiedy Oli wstał z kanapy i odszedł kilka kroków, przyciskając zaciśnięte dłonie do piersi i zerkając na niego z pewnym przestrachem w brązowo-czerwonej tęczówce.
- Odejdź... - wyszeptał białowłosy, wpatrując się w Ricka i cofając jeszcze o kilka kroków, aż w końcu przylgnął do ściany, przygryzając wargę.
- Najpierw oddaj mi to coś - odparł sfrustrowany blondyn, chcąc zbliżyć się do małego ogrodnika, lecz nagle przystanął lekko zdziwiony, gdy niski chłopak wydał z siebie zduszony krzyk i mocniej przywarł do ściany, ześlizgując się po niej i siadając na podłodze. - Ej, chłopie, wszystko w porządku? - spytał niepewnie zielonooki, marszcząc brwi na widok kulącego się w kącie uzdolnionego, który spuścił głowę, zakrywając ją rękami i zaczynając drżeć na całym ciele. - Kurduplu, co ty odpie..? - Rick przerwał w połowie zdania, otwierając szerzej oczy i wpatrując się ze zdumieniem w końcówkę strzykawki, którą zauważył w pięści Oliego. Bez namysłu doskoczył do niego, chcąc szybko mu ją odebrać, ale białowłosy ponownie krzyknął i zaczął gwałtownie się szamotać, kiedy blondyn kucnął i wyciągnął dłoń w jego stronę.
- Odejdź..! Zostaw mnie! - mały ogrodnik próbował kopnąć drugiego chłopaka, jednak ten zdążył przytrzymać jego nogę i uniemożliwić mu dalsze wierzganie, prychając cicho pod nosem, kiedy Oliemu udało się trafić drugą nogą w jego brzuch. Cios nie był zbyt silny, zielonooki był przyzwyczajony do dużo mocniejszych kopniaków i wątpił, że po ataku kurdupla zostanie mu choćby siniak, lecz i tak go to zdenerwowało.
- Do cholery, oddaj mi..! - Rick położył dłoń na ramieniu białowłosego, starając się jakoś go unieruchomić i powstrzymać jego miotanie się, drugą ręką próbując złapać go za nadgarstek, by wyrwać mu z zaciśniętej pięści groźnie wyglądającą strzykawkę.
- Zostawcie mnie..! - krzyknął panicznie chłopak z opaską na oku, na co blondyn zawahał się na krótki moment, nie rozumiejąc, dlaczego uzdolniony użył liczby mnogiej. Nagle jednak syknął z bólu, czując, jak coś ostrego wbija się w jego przedramię, a gdy spojrzał na swoją lewą rękę, dostrzegł wbitą w nią końcówkę strzykawki i zaciśniętą dłoń Oliego, który oddychał ciężko, wstrzykując mu jakąś substancję. Przez sekundę zielonooki był zbyt zdezorientowany i zszokowany, by zareagować, wpatrując się tępo w swoje przedramię i obserwując, jak do jego organizmu przedostaje się coraz więcej nieznanego płynu, ale potem gwałtownie zabrał rękę, odtrącając dłoń białowłosego i nieświadomie uderzając go w twarz, podczas gdy strzykawka upadła na podłogę, rozbijając się na kilka fragmentów, a reszta trucizny wylała się z jej wnętrza, tworząc niewielką, mętną kałużę.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz