63

25 3 81
                                    

- Daj mi to! - Rick wyrwał list z rąk Genevieve, prawie go przy tym rozrywając i bez wahania zaczął czytać wiadomość od Dziewiątki, nie zwracając uwagi na oburzone protesty blondynki i jej próby odzyskania kartki. Zaaferowana Ophelia stanęła za chłopakiem i także przyjrzała się zawartości listu, udając, że nie zauważa gniewnych spojrzeń błękitnookiej. - Co ta piegowata gnida..? - blondyn zmarszczył brwi i na moment przestał czytać, mimowolnie spoglądając z delikatnym zdziwieniem na Genevieve, po czym jeszcze raz przeleciał wzrokiem cały tekst, przygryzając wargę i ponownie rzucając blondynce niepewne spojrzenia.
- Dacie mi w końcu to przeczytać?! - wymamrotała z irytacją w głosie błękitnooka, unosząc brew ze zniecierpliwieniem i wyciągając dłoń po list, na co Rick i Ophelia zerknęli na siebie, a chłopak z lekkim wahaniem oddał kartkę przyjaciółce. Uzdolniona odetchnęła głęboko i wczytała się w tekst, z każdym zdaniem coraz bardziej marszcząc brwi.
- To dość... Właściwie piegus wspominał, że chcą zwiać od tego dziada... - mruknął niepewnie, przeczesując z zamyśleniem włosy i spoglądając na Genevieve, która założyła ręce na piersi i przymknęła powieki, starając się dokładnie zanalizować treść wiadomości i znaleźć wszelkie ewentualne dowody na to, że ten list to tylko kolejny podstęp Rosalesa.
- Gdy z nim rozmawiałam, miałam wrażenie, że faktycznie mówi prawdę - dodała rudowłosa, wspominając związanego różową wstążką chłopaka na swojej kanapie.
- To jeszcze nic nie znaczy - rzekła odrobinę zmęczonym głosem blondynka, po raz kolejny wodząc wzrokiem po zapisanej kartce. - Propozycja spotkania z kimś od Rosalesa sama w sobie jest bardzo podejrzana - mruknęła bardziej do siebie niż do dwójki przed sobą, wzdychając cicho. - W dodatku niby chce nam przekazać informacje na temat budynku... - uniosła brew z powątpiewaniem, rozważając, jakie są szanse na to, że Dziewiątka rzeczywiście mógłby zdradzić polityka.
- Chcesz to zignorować? - zdziwiła się Ophelia, początkowo zakładając, że błękitnooka będzie przynajmniej częściowo zainteresowana tą ofertą.
- Zamierzasz stracić taką okazję?! - Rick zamrugał zaskoczony, wpatrując się w przyjaciółkę z konsternacją. - Jeśli typ naprawdę ma już dość starego dziada..
- Jeśli, Rick, jeśli - przerwała mu gorzko Genevieve, wbijając w niego chłodne spojrzenie. - Szanse, że ten list to podstęp, są zbyt wysokie, nie możemy tak ryzykować.
- Ale istnieje też możliwość, że Dziewiątka naprawdę chce się do nas przyłączyć - odparł blondyn, przygryzając wargę i przez dłuższą chwilę mierząc się wzrokiem z błękitnooką. - Słuchaj, pójdę z nim pogadać, obiecuję, że będę ostrożny...
- Nigdzie nie pójdziesz - przerwała mu cierpko uzdolniona, kładąc dłoń na skroni i nerwowo wplatając palce we włosy. - Po tym, co się stało, nikt z nas nie powinien...
- A co się stało? - spytał zielonooki, unosząc brew z zaciekawieniem, na co blondynka zamrugała lekko zdezorientowana, uświadamiając sobie, że chłopak nic nie wiedział o tym, co stało się z Vincentem. - Genevieve, co się stało? - Rick powtórzył pytanie, coraz bardziej zaniepokojony milczeniem dziewczyny, po czym przeniósł wzrok na Ophelię, orientując się, że nie wiedział, dlaczego właściwie ona się tu znalazła. - Chwila, ty jesteś tą dziunią Vince'a... - przypomniał sobie, a na dźwięk imienia czarnowłosego telekinetyczka drgnęła i wbiła wzrok w podłogę, zaciskając dłonie w pięści. Blondyn zmarszczył brwi, ponownie spoglądając na błękitnooką, która również odwracała wzrok, przez co otworzył szerzej oczy i gwałtownie złapał Genevieve za ramiona, potrząsając nią lekko. - Vincent! Czy coś się stało z Vincentem? - spytał z przejęciem, lecz gdy blondynka wciąż unikała odpowiedzi, prychnął wściekle i założył ręce na piersi. - Powiedz mi, do cholery! - krzyknął z frustracją, chcąc w końcu dowiedzieć się, czy jego przyjacielowi nic nie jest.
- Nie żyje... - powiedziała cicho Ophelia, a na dźwięk jej słów zielonooki odwrócił się do niej gwałtownie, choć w pierwszej chwili nie dotarł do niego całkowicie sens tego, co rzekła.
- Co ty powiedziałaś..? - Rick wbił wzrok w rudowłosą, mając wrażenie, że nagle cały świat się zatrzymał. - Co ty, kurwa, powiedziałaś?
- Vincent nie żyje - powtórzyła już głośniej telekinetyczka, podnosząc głowę i spoglądając na niego odrobinę nieobecnym spojrzeniem. - Zabili go ludzie Rosalesa.
- Co... Nie... Kłamiesz... - blondyn cofnął się o krok, przygryzając wargę i pospiesznie przenosząc wzrok na Genevieve, która stała w milczeniu, wpatrując się w ścianę. - Ej, powiedz, że ona kłamie! Przecież Vincent nie dałby się..! - potrząsnął ramieniem blondynki, która w końcu spojrzała na niego sfrustrowanym, smutnym spojrzeniem, żałując, że zielonooki dowiedział się o tym w taki nagły sposób.
- Rick... To prawda - przyznała cicho, zdejmując z siebie jego rękę i łapiąc go za dłoń, widząc, w jakim szoku chłopak się znalazł. - Vincent był na misji, nie wiem jak, ale Rosales się o tym dowiedział i wysłał kogoś, żeby... - zawahała się na krótki moment, czując, że mówienie o tym jest wyjątkowo bolesne dla całej ich trójki. Zerknęła na Ophelię, która drżała delikatnie i wbijała paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, natomiast chłopak stał nieruchomo, wbijając wzrok w Genevieve i z przestrachem czekając na to, co powie. - Wysłał kogoś, żeby wysadził budynek, w którym był Vincent - powiedziała na jednym wydechu, nie chcąc tego przedłużać i czynić tego bardziej bolesnym. Rick momentalnie wciągnął gwałtownie powietrze, mrugając szybko i otwierając niepewnie usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale jednocześnie nie był w stanie tego zrobić.
- To niemożliwe... - wyszeptał z niedowierzaniem w głosie, kręcąc głową i zaciskając dłoń na koszulce. - Obie kłamiecie - prychnął z frustracją, przełykając głośno ślinę i wplatając palce we włosy, wbijając paznokcie w skórę.
- Rick... - Genevieve odrobinę niepewnie wyciągnęła do niego dłoń, zaniepokojona wyraźnym rozżaleniem blondyna i mając świadomość, jak bardzo wiadomość o śmierci jego przyjaciela musiała nim wstrząsnąć. Chłopak jednak odtrącił jej rękę, rzucając jej wściekłe spojrzenie i zaciskając dłonie w pięści.
- Vince żyje! - rzekł stanowczo, choć błękitnooka wychwyciła drżenie jego głosu. - Żyje i jestem pewien, że teraz planuje, jak podpalić Rosalesowi dupę! - dodał, odwracając się od dziewczyn i robiąc krok w stronę drzwi. - Nie ma innej opcji! Vincent jeszcze pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie, zobaczycie! - mruknął, kładąc dłoń na klamce i z trudem powstrzymując napływające do oczu łzy. - Podpali pół miasta, rozpierdoli ze trzy drużyny od Rosalesa i zatańczy z Ophelią w deszczu, czy tam zrobi inne romantyczne gówno! - wykrzyknął łamiącym się głosem i gwałtownie otworzył drzwi, przecierając oczy rękawem i wychodząc z pokoju, nie oglądając się za siebie.
- Rick... - Genevieve z rezygnacją wpatrywała się w oddalające się plecy zielonookiego, wzdychając cicho. - To moja wina... - wymamrotała cicho, pocierając palcami skronie i żałując, że wysłała Vincenta na tamtą misję.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz