- Ophelia, nie uwierzysz! - Zack wparował do mieszkania siostry z szerokim uśmiechem na ustach. - Spotkałem na ulicy mój ideał kobiety i nawet..! - zamilkł gwałtownie na widok leżącej na kanapie rudowłosej, której twarz zakryta była przez poduszkę z Kuroshitsuji. - Ej, co się stało? - spytał z troską w głosie, podchodząc do Ophelii i zabierając poduszkę z jej twarzy. Dziewczyna jedynie prychnęła i odwróciła się plecami do brata.
- Nikt mnie nigdy nie pokocha i skończę jako samotna zrzędliwa baba z kotami - wymamrotała gniewnie, zwracając wzrok na szarookiego.
- Nie martw się, przygarnę cię do mojego domu - odparł z uśmiechem rudowłosy, jednak po chwili oczy dziewczyny rozbłysły łzami i z płaczem wtuliła się w Zacka. Chłopak przytulił ją mocno, głaszcząc po włosach i starając się domyślić, co tak zasmuciło jego siostrę. Emocjonalność Ophelii do dziś stanowiła dla niego zagadkę, mimo usilnych prób zrozumienia jej humorów, jednak dawno już doszedł do wniosku, że jest to temat na tyle trudny, że nawet jego ścisły umysł nie jest w stanie go ogarnąć.
- Co się stało? - ponownie spytał, patrząc prosto w szarozielone oczy rudowłosej, która zaczerwieniła się i odwróciła głowę.
- Boję się, że wszystko zepsuję - mruknęła cicho, cały czas wtulając się w Zacka, który uniósł brew, nie wiedząc, o co jej chodzi.
- Niby co masz zepsuć? - zerknął na nią zdziwiony, zauważając jednocześnie, że dziewczyna ma na sobie jedną z jego ,,zgubionych" koszulek, która przez długi czas należała do jego ulubionych. Postanowił na razie nie poruszać tego tematu, biorąc pod uwagę stan Ophelii, jednak obiecał sobie zbesztać siostrę za kradzież jego rzeczy w najbliższym czasie.
- Coś... - wymamrotała rudowłosa, czerwieniąc się jeszcze bardziej i przeklinając swój nagły wybuch smutku przy Zacku. Wolała, przynajmniej na jakiś czas, by jej brat nie dowiedział się o tym, że idzie na randkę z Vincentem, gdyż na pewno byłby temu przeciwny i wszelkimi sposobami starałby się odwieść dziewczynę od tego pomysłu.
- Ophelia - rzekł groźnie rudowłosy, patrząc na nią stanowczo, mając już w głowie same czarne scenariusze. - Powiedz mi, o co chodzi.
- Bo... idę... gdzieś... - pod wpływem spojrzenia Zacharego nie potrafiła kłamać, więc jedynym wyjściem z tej sytuacji mogło być zatajenie prawdy albo nagła zmiana tematu.
- Tylko mi nie mów, że idziesz na randkę - chłopak aż prychnął ze złości, dochodząc do szybkiego wniosku, że właśnie to chciała przed nim ukryć i już zaczął planować w głowie, jak pozbyć się tego przebranego diabła, który czyha na jego małą niewinną siostrzyczkę.
- Dobra, nie mówię - odparła dziewczyna, poprawiając koszulkę z nadrukiem czarno-białego hibiskusa i ocierając pozostałe na twarzy łzy.
- Ophelia! Nie zachowuj się tak lekkomyślnie - zaczął karcącym tonem Zachary, zakładając ręce na piersi. - Wiele razy już ci mówiłem, że...
- Tak, tak, faceci to podłe dranie - wymamrotała rudowłosa, przewracając oczami. - Dzięki twojej ochronie przez całe moje życie ani jeden chłopak nawet się do mnie nie zbliżył.
- Chociaż próbowali... - mruknął pogardliwie chłopak, na co Ophelia prychnęła załamana. - Jesteś jeszcze na to za młoda - rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Zachary - przerwała mu sfrustrowana rudowłosa - mam już dwadzieścia lat.
- No właśnie - odparł z przejęciem szarooki, kładąc dłoń na głowie siostry. - Nadal potrzebujesz swojego starszego brata, który obroni cię przed złymi chłopcami.
- Ale nie spotykam się z żadnym złym chłopcem - naburmuszyła się Ophelia, zakładając ręce na piersi.
- Tak ci się tylko wydaje - wymamrotał Zack, wstając z kanapy i kierując się do lodówki.
- Nawet go nie znasz - powiedziała sfrustrowana rudowłosa, idąc za nim. - Poza tym pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie - dodała smutno, a Zachary, przeczuwając u siostry kolejną falę płaczu, podszedł do niej i ponownie przytulił.
- Niby dlaczego? - spytał zatroskanym głosem, choć najchętniej przyznałby jej rację i ostatecznie odwiódł od pomysłu pójścia na coś tak niebezpiecznego jak randka. Wiedział jednak, że Ophelia była bardzo wrażliwa i dlatego tak się o nią martwił, wolał więc nie dopuścić do sytuacji, w której jakiś skurwiel skrzywdziłby jego ukochaną siostrzyczkę. Równocześnie musiał liczyć się z tym, że on sam może ją zasmucić, nawet mając dobre chęci, dlatego jedynym wyjściem z obecnego położenia było podbudowanie pewności siebie rudowłosej.
- Nie wiem, jak się zachowują ludzie na randkach - mruknęła Ophelia, trzymając głowę na ramieniu brata. - I cały czas się rumienię.
- Po prostu bądź sobą - odparł Zack, delikatnie głaszcząc siostrę po włosach. - Skoro ten sku... chłopak cię zaprosił, znaczy, że lubi cię taką, jaką jesteś - rudowłosy mówił dalej spokojnym głosem, jednocześnie obiecując sobie, że jeśli okaże się to nieprawdą, osobiście usmaży delikwenta we frytkownicy. - Poza tym jesteś śliczną, cudowną dziewczyną, więc jeśli ten sku... chłopak jakimś cudem tego nie widzi, to nie jest ciebie godzien - dodał trochę agresywniejszym tonem, na co Ophelia mimowolnie zachichotała. - A twoje rumieńce są urocze, nie przejmuj się nimi.
Rudowłosa podniosła głowę i spojrzała w oczy brata, uśmiechając się delikatnie.
- Dzięki, Zack - rzekła, całując chłopaka w policzek i uwalniając się z jego uścisku. - Chodź, pomożesz mi wybrać, co mam ubrać - powiedziała promiennie, ciągnąc szarookiego do swojego pokoju, lecz rudowłosy stanowczo pokręcił głową i wyrwał dłoń z jej uścisku.
- Nie zamierzam przykładać do tego ręki - rzekł twardo, zakładając ręce na piersi, ale widząc błagalne spojrzenie siostry westchnął ciężko i niechętnie ruszył za nią, przygotowując się mentalnie na czekające go tortury.
![](https://img.wattpad.com/cover/245424074-288-k274334.jpg)
CZYTASZ
Uzdolnieni
Science FictionPsychopatyczny ogrodnik, studiujący fizykę punk i uzależniona od kawy otaku.