Mężczyzna w czarnym garniturze upuścił wypalonego papierosa na ziemię i przygniótł go obcasem. Czekanie na sygnał od szefa okropnie mu się dłużyło. To była jego pierwsza akcja, od kiedy wydobrzał po postrzeleniu w nogę. Niezbyt go obchodziło, dlaczego atakują właśnie ten budynek należący do jakiegoś polityka, i dlaczego szef wysyła swoich ludzi do tego samego miejsca już drugi raz w tym miesiącu. Chciał jedynie trochę zaszaleć, znów poczuć ciężar swojego ulubionego pistoletu maszynowego i adrenalinę buzującą w żyłach. Nagle jeden z mężczyzn z jego oddziału dał mu umówiony wcześniej znak. Widząc to, złowrogo się uśmiechnął i ruszył w kierunku wejścia do budynku.
W laboratorium włączył się alarm. Naukowcy zaczęli się ewakuować, jednak mafia ostrzeliwała większość wyjść. Część mafiozów wdarła się do środka i rozbiegła po całym budynku, mordując każdą napotkaną osobę. Pracownicy, którym nie udało się na czas uciec, barykadowali się w pomieszczeniach, ale tam także po kilku minutach wdzierali się uzbrojeni mężczyźni. Jedynym wyjątkiem było laboratorium na najniższym poziomie, gdzie pancerne drzwi i zaawansowany technologicznie system bezpieczeństwa skutecznie zatrzymywał mafię przed dalszą rzezią. Naukowcy w środku odetchnęli z ulgą, jednak po chwili zamarli z przerażeniem. Światła zgasły, a wszystkie komputery się wyłączyły. Potężne drzwi zatrzeszczały i lekko się uchyliły. Naukowcy z trwogą wzięli do rąk pistolety, które nosili na wszelki wypadek. Nagle usłyszeli, jak coś turla się po podłodze.
Granat wybuchł, rozpylając śmiertelną ilość trującego gazu. Wszyscy przebywający w laboratorium padli na ziemię, krztusząc się i zwijając z bólu. Niedługo po tym, oddział mafijny w maskach gazowych wszedł do środka sprawdzić, czy faktycznie wszyscy padli ofiarą gazu. W tym momencie światła ponownie się zapaliły, a komputery znów zaczęły pracować.
- Nic tu po nas - jeden z mafiozów kopnął leżące zwłoki młodego mężczyzny - Swoje zrobiliśmy.
Zaczęli wychodzić z pomieszczenia, jednak jedna osoba podeszła do komputera na końcu sali.
- Ej, ty, wracamy, nie słyszałaś? - warknął dowodzący akcją, jednak osoba przy komputerze nawet na niego nie spojrzała.
- Specjalne rozkazy szefa - rzekła jedynie.
Dowodzący chwilę się zastanowił, ale odpuścił. Z szefem lepiej nie zadzierać. Oddział opuścił laboratorium, a pozostawiona samotnie dziewczyna zaczęła hakować najlepiej chronione systemy i dane siedziby.- Wszystko zgodnie z planem - Rick odłożył telefon i z westchnieniem ulgi usiadł na krześle. Wyjął z kieszeni swoje ulubione papierosy i zamierzał zapalić, jednak przeszkodził mu chłodny kobiecy głos.
- Nie pal przy mnie tego świństwa.
Rick prychnął sfrustrowany, ale posłuchał. Z ciemnego korytarza wyłoniła się wysoka blondynka. Spojrzała na niego swoimi zimnymi jak lód błękitnymi oczami i przekazała mu plik papierów.
- Nie za dużo tego? - rzekł Rick niezadowolony, jednak zamilkł, gdy skrzyżowała ręce na piersiach.
- Za kilka godzin wezwę cię na naradę. Masz na nią przybyć, bez względu na wszystko - ostatni raz przeszyła go chłodnym spojrzeniem i wyszła. Rick rozluźnił się nieco, jednak nadal czuł w pomieszczeniu obecność Genevieve.- Fascynujące... - mamrotał pod nosem białowłosy chłopak, obserwując pod mikroskopem kawałek wątroby Lary. Zapisał swoje spostrzeżenia w notatniku i zerknął na zegarek na stole. Badał próbki już od dłuższego czasu i ,szczerze mówiąc, trochę zgłodniał. Schował najnowszy nabytek do specjalnego miejsce i podreptał do kuchni. Dawno nie robił zakupów, więc jedyne, co znalazł, to końcówka płatków śniadaniowych i sok pomarańczowy. Poszperał jeszcze po szafkach w salonie i udało mu się wydobyć ostatnią paczkę Schoko-Bonsów z najwyższej półki. Otworzył ją, i jedząc ulubione cukierki, wrócił do kuchni. Wsypał do miski płatki i zalał je sokiem pomarańczowym. Pożywiając się tym dość specyficznym posiłkiem, rozważał udanie się do sklepu. Co prawda nie potrzebował dużo jedzenia, w dodatku miał jeszcze kilka marchewek w ogródku, jednak wizja braku słodyczy ostatecznie skłoniła go do wyjścia. Zabrał z szafki ilość pieniędzy wystarczającą na zakup niezbędnych do życia produktów i wyszedł z domu.
CZYTASZ
Uzdolnieni
Science FictionPsychopatyczny ogrodnik, studiujący fizykę punk i uzależniona od kawy otaku.