96

24 3 0
                                    

- Ładnie się spisaliście, możecie być z siebie dumni - rzekł Sasaki, z satysfakcją obserwując, jak jego podwładni wynoszą dwójkę złapanych uzdolnionych do wcześniej przygotowanych pomieszczeń. Odwrócił się znów przodem do czwórki, którą wysłał na misję, mając na twarzy mimowolny uśmieszek. - A Marcus tak się męczył z tymi bachorami - mruknął zadowolony sam z siebie, bo zarząd na pewno nie zignoruje tego, że z jego własnej inicjatywy udało się pojmać dwójkę niebezpiecznych i przede wszystkim silnych uzdolnionych. A Rosalesowi raczej nie pomoże fakt, że nawet nie kiwnął palcem, aby wspomóc to przedsięwzięcie. Jak dobrze, że nie pisnął mu ani słówka o tej misji, a właściwie poszedł do niego jedynie po to, żeby go spławił, by jeszcze dobitniej pokazać Liao, że to Sasaki ma większy potencjał i bardziej zasługuje na stanowisko Marcusa. - Wracajcie do siebie, dobra robota - rzucił do uzdolnionych, machnięciem dłoni ich odprawiając, wciąż rozkoszując się swoim małym zwycięstwem.

Siódemka zerknęła na idącego obok niej Dziewiątkę, marszcząc mimowolnie brwi. Nawet jeśli utraciła część wspomnień, i tak wyraźnie widziała, że w chłopaku coś się zmieniło. Nigdy nie był tak... spokojny i bezlitosny na misjach. Zdecydowanie coś było nie tak, a strasznie ją frustrowało to, że nie ma pojęcia, co się z nim stało. Zdziwił ją jego powrót, ale jeszcze bardziej zdziwiło ją to, że brązowowłosy właściwie bez wahania odpowiadał na jej pytania odnośnie do tego, co się z nim działo po jego zniknięciu. Dzięki temu mogła wykluczyć możliwość, że wymazano mu wspomnienia, choć to stwarzało jeszcze większe problemy, bo nie potrafiła wymyślić, co w takim razie się z nim dzieje. Zrównała się krokiem z Dwójką i trąciła go delikatnie łokciem, aby zwrócić na siebie jego uwagę, ignorując lekko niezadowolone spojrzenie Jasmine.
- Odkryliście coś nowego? - spytała szeptem, poprawiając rękaw swojego czarnego, ognioodpornego kombinezonu, dziwiąc się trochę, że ich akcja przebiegła tak gładko. - Czy nadal stoimy w miejscu? - od kiedy Ósemka zaczął potajemnie przemycać jej do pokoju zakodowane karteczki z informacjami poczuła się odrobinę pewniej, mając wrażenie, że już nie porusza się po omacku i faktycznie ma szansę coś odkryć, jednak szybko dotarło do niej, że chłopak przekazuje jej jedynie szczątkowe informacje, a w dodatku szyfry, których używa, czasem są przesadnie udziwnione. Frustrowało ją, że najwidoczniej nadal nie ufają jej na tyle, aby w pełni włączyć ją do swoich planów i knowań, ale w pewnym sensie ich rozumiała, gdyż musieli zachować pełną ostrożność, aby przypadkiem nikt ich nie zdemaskował.
- Jesteśmy w kropce - odparł równie cicho Liam, drapiąc się niepewnie po karku i zerkając na blondynkę, dziwnie się czując w roli takiego łącznika. Próbował przekonać przyjaciół, by całkowicie wcielić Siódemkę do ich grupy przyszłych uciekinierów, ale właściwe wszyscy byli przeciwni, twierdząc, że zielonooka jest zbyt wielką niewiadomą i mogłaby łatwo ich wkopać. Ciężko mu było z tym dyskutować, lecz i tak czuł, że powinni zaufać jej choć odrobinę bardziej. - Nadal nie masz drużyny? - spytał po chwili, uznając, że może skorzystać z tej okazji i chociaż trochę porozmawiać ze starą przyjaciółką. Jasmine tymczasem przygryzła wargę z zamyśleniem, po czym zwolniła nieco kroku, aby zrównać się z idącym za nimi Dziewiątką.
- Nie, wciąż mam całą kwaterę dla siebie - odparła blondynka, nieco cierpko, bo jednak czuła się trochę samotna po śmierci Mii.
- Trochę dziwne... Rosales zwykle dbał o to, żeby każdy był w jakiejś drużynie - mruknął lekko zdziwiony niebieskowłosy, głównie po to, aby pociągnąć rozmowę, ale z drugiej strony to faktycznie było dość zastanawiające. Siódemka skrzywiła się na wspomnienie polityka, wciąż wściekła za to, co zrobił brązowowłosej, ale musiała przyznać, że sama czuła, że coś tu jest nie tak.
- Nie mam drużyny, ale za to mam więcej treningów - rzekła z niezadowoleniem, spoglądając na chłopaka i dostrzegając, że coś się zmieniło w jego spojrzeniu. Już nie było w nim tego wrednego błysku, który zawsze zwiastował kłopoty, a jego wzrok zrobił się jakby bardziej przyjazny.
- Więcej treningów? To tak jak Jasmine - odparł z lekkim zdziwieniem, wspominając, jak rudowłosa czasem wracała do kwatery ledwie trzymając się na nogach ze zmęczenia. Ale i tak była wtedy tak samo zadziorna i chętna do bójki, jak normalnie. Uśmiechnął się mimowolnie z rozbawieniem na myśl o tym, jak parę razy usnęła na kanapie w trakcie krzyczenia na niego za jakąś pierdołę.
- Chyba Rosales bardzo chce mi zająć czas - wymamrotała chłodno Siódemka, wzdychając ciężko, gdyż taki wysiłek niezbyt jej odpowiadał.
- Rosales? Jasmine ostatnio mówiła, że to z polecenia tego nowego typa - rzekł z zamyśleniem błękitnooki, starając się przypomnieć sobie słowa pirokinetyczki.
- Naprawdę? - spojrzała na niego z delikatnym zdumieniem, ale po chwili doszła do wniosku, że to by nawet miało sens. Sasaki chyba zaczynał się trochę za bardzo rządzić, biorąc pod uwagę, że dzisiaj właściwie wysłał ich na misję, mimo wszystko dość ryzykowną misję, bez wiedzy Rosalesa, który jest tutaj głównym szefem wszystkiego. - Czyli chce z nas wycisnąć, jak najwięcej? - bardziej stwierdziła, niż spytała, bo te wręcz katorżnicze treningi czasami naprawdę dawały jej w kość. - Stary dziad przynajmniej nas tak nie męczył... - mruknęła, poprawiając swojego warkocza, licząc na to, że przynajmniej dzisiaj będzie miała spokój z treningami.
- Podobno jutro ma przyjść ktoś ważny - zmienił temat Liam, zauważając, jak jedna ze sprzątaczek wręcz agresywnie myje okno na korytarzu.
- Oby nam dali dzień wolny - powiedziała z nadzieją blondynką, a następnie na pożegnanie skinęła głową do chłopaka i skręciła w korytarz prowadzący do jej kwatery, zaczynając już rozplątywanie warkocza.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz