70

19 3 134
                                    

- Pamiętaj, ma się nie zorientować - rzekła stanowczo Melody, podając Zackowi malutki nadajnik i marszcząc brwi. - To bardzo ważne.
- Niby jak mam jej to umieścić w ustach? - mruknął cierpko rudowłosy, spoglądając na dziewczynę z lekkim niezadowoleniem. - I właściwie dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, po co mam to zrobić? - spytał z ciekawością, unosząc brew, na co czarnowłosa założyła ręce na piersi, wzdychając cicho.
- Dla ciebie to nie powinno mieć znaczenia - powiedziała beznamiętnie, mrużąc oczy. - Podrzuć jej ten nadajnik, a dam ci dostęp do wszystkich naszych informacji, tak jak się umawialiśmy - chłopak podrapał się po karku, przyglądając się Melody uważnie i jeszcze raz rozważając, czy dla takiej oferty warto ryzykować gniew Genevieve. Doszedł do wniosku, że w obecnej sytuacji informacje są dla niego i Ophelii wyjątkowo cenne, a biorąc pod uwagę, że blondynka i tak mu nie ufa, nie ma zbyt wiele do stracenia, jeśli coś pójdzie nie tak. W o wiele gorszym położeniu znalazłaby się czarnowłosa, gdyby ten podstęp wyszedł na jaw. Trochę niepokoiło go jednak, dlaczego Melody prosi go o podrzucenie Genevieve nadajnika i upewnienie się, że przez jakiś czas będzie poza bazą, lecz uznał, że nawet jeśli się nie zgodzi, dziewczyna i tak znajdzie sposób na wygnanie blondynki z bazy, nadarzyła się więc dobra okazja do złożenia wizyty mamie na wsi i wyciągnięcie z niej wszystkiego, co wie o Rosalesie, eksperymencie i całej reszcie.

Zachary zerknął przez lusterko na wyraźnie niezadowoloną Genevieve, upewniając się, że dziewczyna wciąż nie zorientowała się, że podczas ich pocałunku rudowłosy zaczepił lokalizator z tyłu jej zęba. Nadal był pod wrażeniem umiejętności Melody, gdyż wyglądało na to, że maleńki nadajnik faktycznie nie dawał znaków swojej obecności.
- Tutaj w prawo - powiedziała pospiesznie Ophelia, na co jej brat gwałtownie skręcił, prawie przegapiając zakręt. - Wszystko dobrze? - spytała lekko zaniepokojona, widząc, że chłopak jest trochę nerwowy i zdekoncentrowany.
- Tak - mruknął tylko, nie patrząc na uzdolnioną. Westchnął cicho, stukając palcem w kierownicę i przygryzając wargę, ponownie zerkając ukradkiem na Genevieve siedzącą na tylnym siedzeniu i mamroczącą coś do siebie pod nosem.
- Po cholerę się na to zgadzałam - mruczała do siebie z niezadowoleniem, trzymając ręce założone na piersi i skubiąc nerwowo rękaw bluzki. - Wywiozą mnie nie wiadomo gdzie - wycedziła cierpko, spoglądając z frustracją na Zacka, który udał, że wcale nie widzi jej chłodnego spojrzenia. - Dlaczego nie pojechaliśmy z moim kierowcą? - spytała z urazą, wychylając się do przednich siedzeń. - Jego auto przynajmniej nadaje się do użytku i... - przerwała gwałtownie, kiedy rudowłosy nagle z piskiem opon zjechał na pobocze i zatrzymał samochód, zaciskając dłonie na kierownicy.
- Wysiadaj - powiedział tylko z zimną furią, patrząc przed siebie na drogę. Zdezorientowana blondynka przez moment nie wiedziała, co się dzieje, a gdy już doszła do siebie po tym niespodziewanym manewrze, zmarszczyła brwi, wyglądając przez okno.
- Ale tu nic nie ma - mruknęła skonsternowana, poprawiając włosy. - Jesteś pewny, że to na pewno...
- Wysiadaj - przerwał jej szarooki, rzucając jej przez lusterko gniewne spojrzenie. Genevieve zamrugała, a potem zmrużyła oczy, uświadamiając sobie, o co chodzi chłopakowi.
- Wyrzucasz mnie? - zacisnęła dłoń na siedzeniu Zacharego, nie mogąc uwierzyć, że ten robak ośmielił się tak ją traktować. - Ty wyrzucasz mnie z tego auta?
- Dokładnie tak - odparł beznamiętnie rudowłosy, obracając się do niej i spoglądając na nią z nieskrywaną wrogością. - Albo wysiadasz, albo przepraszasz za to, co mówiłaś o moim aucie - rzekł twardo, zakładając ręce na piersi i mierząc się z błękitnooką spojrzeniem, a lekko skołowana Ophelia przyglądała się im z pewnym niepokojem, nie mając do końca pewności, kogo powinna się teraz bardziej bać.
- Chyba śnisz - prychnęła blondynka, unosząc brew z konsternacją. - Nie zamierzam przepraszać za nazwanie tej kupy złomu kupą złomu.
- W takim razie wysiadaj - student wściekle zmarszczył brwi, wymownie wskazując na tylne drzwi.
- Niedoczekanie twoje - odparła pogardliwie Genevieve, niecierpliwie stukając obcasem.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz