77

14 3 0
                                    

Zack spanikowany zasłaniał dłonią usta, drżąc na całym ciele i z całych sił próbując nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Siedział na podłodze na piętrze, opierając się plecami o ścianę, mając przed oczami widok tego, co przed sekundą wydarzyło się w salonie. Dotychczas przebywał w swoim pokoju, nie chcąc przeszkadzać mamie w spotkaniu ze starymi znajomymi, lecz kiedy usłyszał jakiś hałas, postanowił sprawdzić, co się stało. Wyszedł z pokoju i prawie doszedł do miejsca przy balustradzie, z którego byłby widoczny dla osób na dole, jednak wówczas mimowolnie się zawahał, wychylając tylko głowę zza ściany. Ułamek sekundy później dotarło do niego, jakie niewytłumaczalne szczęście miał, że tak postąpił, gdyż dokładnie w momencie, w którym miałby zbliżyć się do schodów, usłyszał stłumiony krzyk Theresy i Arthura, oraz pewien specyficzny, prawie niesłyszalny dźwięk, który jednocześnie był tak przerażający, że rudowłosy odruchowo opadł na kolana, oddychając ciężko. Wyczuwał, że dzieje się coś złego, że najpewniej jego matka nie żyje, lub, w najlepszym przypadku, jest ciężko ranna. Przerażony prawie do granic możliwości, nie mogąc się jednak powstrzymać, bardzo ostrożnie i powoli wychylił głowę, otwierając szeroko oczy, kiedy dostrzegł zwłoki Theresy i jej przyjaciela u dołu schodów. Przygryzł wargę do krwi, w ostatniej chwili tłumiąc krzyk, po czym spojrzał na inną część salonu, zauważając mężczyznę w czarnym garniturze, który stał po jednej stronie stołu, obok nieżywego pana Marka, tyłem do Zacka. Drugi mężczyzna, również w garniturze, stał po drugiej stronie stołu, niedaleko okna i w pobliżu zwłok Therey i Arthura. Stał bokiem do chłopaka, unosił dłoń, jakby gestykulując, szarooki nie widział jednak, z kim mężczyzna może rozmawiać. Zacisnął powieki, biorąc głęboki oddech i starając się w jakimś stopniu uspokoić, po czym odważył się spojrzeć na martwą mamę ponownie, zauważając teraz, że z jej piersi wystaje czubek jakiegoś ostrza. Wbił paznokcie w skórę dłoni, mając świadomość, że nie może teraz pozwolić sobie na rozpacz, ani żadne nieprzemyślane działania, chociaż czuł i wiedział, że ledwo powstrzymuje się od krzyków i szlochania ze strachu i rozpaczy. Odwrócił wzrok od martwego ciała Theresy, nie wytrzymując już tego widoku, a potem najostrożniej i najwolniej jak był w stanie przesunął się do komody, chowając się za nią i mająca wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Zerknął niepewnie, upewniając się, że nikt jeszcze go nie zauważył, a następnie cicho wysunął szufladę i wziął do ręki pistolet z tłumikiem, który mama umieściła tutaj ,,na wszelki wypadek" po tym, jak on i Ophelia przyjechali tutaj z Genevieve. Wykorzystał szparę między belkami balustrady, aby wymierzyć w pierwszego mężczyznę, ale prawie wypuścił z rąk broń, gdy ciało matki nagle się poruszyło, a sztylet z jej piersi dosłownie wyrwał się z jej rany i poleciał do kogoś, kto stał zasłonięty przez drugiego mężczyznę. Odetchnął głęboko, opanowując drżenie rąk i, czując napływającą wściekłość na zabójcę matki, odruchowo chciał od razu tę osobę zabić, powstrzymał się jednak uświadamiając sobie, że z tej pozycji nie ma możliwości śmiertelnego trafienia zabójcy. Znów więc skierował lufę na pierwszego mężczyznę, gdyż tylko w jego przypadku miał idealną pozycję do strzału. Wszystko zadziało się w ciągu kilkunastu sekund. Strzelił, trafiając człowieka w potylicę, zanim ten zdążył upaść twarzą na dywan, student wstał z kolan, bez namysłu celując w drugiego mężczyznę, dostrzegając w końcu osobę za nim. Drobna dziewczyna w zielonej sukience nieznacznie uniosła brwi, przez chwilę zdezorientowana sytuacją, Zack wykorzystał jej zdziwienie, wpatrując się w nią z czystą furią i bez żadnego zawahania naciskając spust. Pocisk trafił w klatkę piersiową mężczyzny w garniturze, który w ostatniej chwili zasłonił blondynkę własnym ciałem, po czym zgiął się w pół, jęcząc z bólu i opadając na kolana. Rudowłosy znów nacisnął spust, już całkowicie zaślepiony strachem i gniewem, przez chwilę zapominając, że ma ograniczoną ilość pocisków. Szóstka chciała przebić go swoim sztyletem, lecz musiała użyć swojej mocy do przynajmniej niewielkiego skrzywienia trajektorii lotu, aby nie zostać zranioną. Jeden nabój przeciął skórę na jej policzku, a drugi trafił ją w ramie, sprawiając, że dziewczyna się zachwiała, wpatrując się w rudowłosego morderczym spojrzeniem. Zachary wyczuł moment, dostrzegając idealną szansę na trafienie uzdolnionej, która przez chwilę się odsłoniła, ale z przerażeniem zorientował się, że skończyły mu się pociski. Przez ułamek sekundy stał nieruchomo, patrząc zdezorientowanym wzrokiem na pistolet, lecz szybko się ocknął, gdy zauważył ostrze sztyletu lecące w jego stronę. Odruchowo odskoczył, jednocześnie rzucając bezużyteczną już broń w Szóstkę, by chociaż w niewielkim stopniu ją zdekoncentrować, a sam bez namysłu pobiegł wgłąb korytarza, nie myśląc o tym, dokąd uciec. Poczuł wtedy nieprzyjemne szczypanie na ramieniu, dopiero teraz zauważył, że sztylet go dosięgnął, nie miał jednak czasu się tym przejmować. Słyszał już, jak blondynka wchodzi po schodach, miał wrażenie, że następne ostrze już leci w jego stronę, więc bez zastanowienia skręcił w lewo, wbiegając do sypialni Theresy. Pospiesznie zamknął drzwi na klucz i rzucił się w kierunku komody przy łóżku, panicznie wyrzucając rzeczy z szuflad na podłogę. Kroki na korytarzu się zbliżały, zaczął pocić się ze strachu, jednocześnie z uporem przygryzając wargę, uparcie szukając czegoś w komodzie. Nagle odetchnął głęboko z ulgą, mając wrażenie, że jego serce zatrzymało się na moment, gdy wyjął z dna szuflady niewielki pistolet. Sekundę później jednak zamrugał i poczuł, jak serce znów zaczyna panicznie szybko bić, gdy dotarło do niego, że magazynek jest pusty. Ścisnął broń w dłoni, rozglądając się desperacko po pokoju, licząc na to, że odnajdzie wzrokiem miejsce, gdzie mama mogła trzymać inne bronie, albo pociski, lecz zanim udało mu się cokolwiek wymyślić, klamka się poruszyła, a ktoś starał się otworzyć drzwi. Mimowolnie wydał z siebie cichy okrzyk, ale szybko ugryzł się w język, zmuszając się do całkowitej ciszy. Odetchnął głęboko kilka razy, próbując nie spanikować jeszcze bardziej przez coraz gwałtowniejsze ruszanie się drzwi, po czym zmarszczył brwi, spoglądając na pistolet w dłoni.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz