87

20 3 34
                                    

- Ophelia! - wykrzyknął radośnie Leo, podbiegając do dziewczyny i przytulając ją mocno.
- Leo! - wykrzyknęła radośnie Ophelia, oddając uścisk i uśmiechając się szeroko.
- Ophelia! - rzekł radośnie Oli, po części zmuszony przez Leo do wspólnego przytulasa.
- Oli! - wykrzyknęła radośnie Ophelia, obejmując ramieniem niższego chłopaka i cmokając w czoło najpierw jego, a potem punka, który specjalnie się pochylił.
- Leo! Ophelia! Oli! Ophelia! Leo! Oli! - wykrzykiwali wesoło w trójkę, podskakując w kółeczku, a zielonooki co jakiś czas podrzucał w górę to dziewczynę, to białowłosego. Stojący niedaleko Vincent i Genevieve przypatrywali się temu z wyraźną dezorientacją, a po chwili spojrzeli na siebie wymownie, z konsternacją unosząc brwi.

- Leo! Oli! Ophelia! Leo! Oli! Ophelia! Leo! Oli! Ophelia! Leo! Oli! Ophelia!

- Dobra, wystarczy! - przerwała im w końcu zirytowana Genevieve, pocierając palcami bolące skronie i po chwili łapiąc rudowłosą i Oliego za ramiona, żeby zatrzymać to nadpobudliwe kółko podskoków. - Już wystarczy - powtórzyła, wzdychając ciężko i spoglądając ostrzegawczo na całą trójkę, mimowolnie wzdrygając się delikatnie, kiedy spojrzała w brązowo-czerwoną tęczówkę białowłosego, przypominając sobie, jak straciła przez niego przytomność na wiele godzin. Odsunęła się od nich i założyła ręce na piersi, lekko marszcząc brwi. - Żadnych więcej hałasów, jasne? - wycedziła, już mając dość Leo i Oliego. - Macie nikomu nie przeszkadzać, albo wrócicie do...
- Ginny! Ciebie też miło widzieć! - przerwał jej wesoło punk, obejmując ją ramieniem i mierzwiąc dłonią jej włosy, na co dziewczyna całkowicie osłupiała, wpatrując się z dezorientacją w Vincenta, który również zdezorientowany spojrzał na Ophelię, która miętosiła właśnie policzki małego ogrodnika, który usilnie starał się jej wyrwać. Czarnowłosy zamrugał, odnosząc wrażenie, że coś tu jest zdecydowanie nie tak, i podrapał się niepewnie po karku, czując na sobie przeszywające spojrzenie blondynki, która zaczynała powoli odzyskiwać świadomość. Przywiedziony hałasem Zack wyłonił się zza rogu, a na widok błękitnookiej przytulanej przez jakiegoś wysokiego, umięśnionego chłopaka zamrugał gwałtownie, zatrzymując się wpół kroku i prawie potykając się o własne nogi. Widząc jawne niezadowolenie na twarzy Genevieve natychmiast zmarszczył gniewnie brwi, szybko do nich podchodząc i łapiąc uzdolnioną za ramię, delikatnie odciągając ją od Leo. Stanął przed ponownie skołowaną dziewczyną, rzucając punkowi wrogie spojrzenie i uświadamiając sobie teraz, że nie ma z nim najmniejszych szans. Zamrugał i uniósł brew, spoglądając na wyższego chłopaka z delikatnym przestrachem, jednocześnie starając się utrzymać groźną minę.
- Ginny! Nie mówiłaś, że masz chłopaka! - odezwał się z lekkim zdziwieniem Leo, przyglądając się rudowłosemu i odnosząc wrażenie, że wygląda jakoś znajomo. Zachary także doszedł do wniosku, że chłopak przed nim wydaje się jakiś dziwnie znajomy.
- Bo nie ma - sprostował szarooki, marszcząc brwi i nadal uważnie przypatrując się punkowi, starając się domyślić, skąd może go kojarzyć.
- Właśnie - mruknęła lekko urażona Genevieve, nie lubiąc, kiedy ktoś odpowiada za nią, równocześnie czując jakąś delikatną wdzięczność dla szarookiego, że tak bez namysłu pospieszył jej na ratunek. -  To nie mój chłopak - wycedziła, otrzepując płaszczyk z dotyku Robertsa. - To tylko mój Adderley-Roy - rzekła, poprawiając płaszczyk, a dopiero po chwili dotarło do niej jej przejęzyczenie.
- Ej! Nie rób ze mnie swojej własności - oburzył się delikatnie Zack, zakładając ręce na piersi i wciąż podejrzliwie spoglądając na zielonookiego, który uniósł brew i sugestywnie patrzył na wyraźnie zirytowaną tym blondynkę. - Przynajmniej nie tak od razu - dodał po chwili rudowłosy, gdy przypomniał sobie, jakimi pieniędzmi codziennie obraca błękitnooka.
- Zack! To moi przyjaciele, jeszcze się nie znacie - odezwała się Ophelia, puszczając w końcu policzki zrezygnowanego Oliego i podchodząc do brata, uśmiechając się szeroko i ciągnąc za sobą białowłosego. - To jest Leo, chyba chodzicie na tę samą uczelnię - zauważyła, teraz to sobie uświadamiając. - Leo, to mój brat, Zack - dodała, a wówczas do punka dotarło, jak rodzeństwo jest do siebie podobne. Do szarookiego również coś dotarło.
- To ty! - zmarszczył brwi i spojrzał na niego z niechęcią, krzywiąc się delikatnie. - Leo Roberts, na którego zawsze narzeka Rerton - wymamrotał cierpko, nawet nie chcąc myśleć, ile to wykładów zmarnował na słuchanie po raz setny o tym jednym drugorocznym studencie, który pojawia się na uczelni raz na miesiąc i za każdym razem musi czymś zabłysnąć.
- Nie sądziłem, że jestem sławny - odparł z zadowoleniem zielonooki, prychając śmiechem pod nosem i przejeżdżając dłonią po swoich króciutkich, ale coraz bardziej widocznych brązowych włosach.
- Nawet nie masz pojęcia, ile razy musiałem słuchać Rerton, jak na ciebie bluzgała - wycedził sfrustrowanym głosem Zachary, a wówczas nawet Genevieve mimowolnie się wzdrygnęła, słysząc ten lekko przerażający ton.
- Wiedziałem, że jest moją fanką - mruknął tylko z rozbawieniem Leo, unosząc kąciki ust w złośliwym uśmieszku, myśląc o swojej ulubionej wykładowczyni, podczas gdy rudowłosy zamrugał z konsternacją i już miał przejść do rękoczynów, jednak jego siostra w ostatniej chwili stanęła pomiędzy nim a punkiem i położyła dłonie na ramionach szarookiego, powstrzymując go od rzucenia się na teraz lekko strwożonego Robertsa. Oli spojrzał na Zacka niezbyt przyjaźnie, zaintrygowana taką bojowością rudowłosego Genevieve patrzyła na jego plecy, a potem przeniosła wzrok na Vincenta, który z delikatnym zaniepokojeniem spoglądał na brata swojej dziewczyny, po raz kolejny obiecując sobie w duchu, że będzie najlepszym chłopakiem na świecie.
- Zack, nie zmuszaj mnie do bycia tą rozsądną - mruknęła cierpko, lekko zdesperowanym tonem, nie chcąc się z nim siłować, ale na szczęście student szybko ochłonął i tylko prychnął pod nosem, zakładając ręce na piersi, nie zamierzając dać się tak ponieść emocjom.
- Roberts... Kurwa, akurat Roberts... - mamrotał półgłosem pod nosem, rzucając Leo sfrustrowane spojrzenia i krzywiąc się z niezadowoleniem, nie wierząc, że jego siostrzyczka zaprzyjaźniła się z taką kanalią. Blondynka obok niego z trudem powstrzymała się od uśmiechu, mimowolnie ciesząc się w duchu, że Zack też nie przepada za wysokim punkiem. Za Vincentem też nie, więc mają wspólne tematy do narzekania.
- A to jest Oli - odezwała się po chwili telekinetyczka, wskazując na przyjaciela. Szarooki spojrzał na niskiego chłopaka z białymi włosami i różowymi końcówkami, nagle mając wrażenie, że jest w nim coś, na co powinno się uważać. Od razu się domyślił, że pytanie o opaskę na oku byłoby wyjątkowo złym pomysłem, a patrząc w jego brązowo-czerwoną tęczówkę, odruchowo niepewnie podrapał się po karku, jakoś całkiem tracąc swój bojowy nastój.
- Genevieve, mam kilka pytań do ostatnich wytycznych - rzekł do błękitnookiej, która z delikatnym niezrozumieniem zmarszczyła brwi, jednak poszła za rudowłosym, nie mając ochoty zostać sama z tą zgrają.
- O co chodzi? - spytała, gdy już trochę się oddalili, spoglądając na jego twarz i dostrzegając, że chłopak spoważniał i nad czymś się zastanawia.
- Ten jednooki, coś z nim nie tak - odparł cicho, mimochodem zerkając za siebie, czy aby na pewno ich nie usłyszą. - Mam złe przeczucia... - uzdolniona przygryzła wargę, wspominając moment, gdy jej moc zawiodła przy kontakcie z białowłosym, trochę nerwowo zakładając za ucho luźny kosmyk włosów.
- I słusznie - mruknęła cierpko, kiwnięciem głowy przekazując, żeby poszedł z nią do jej pokoju, aby tam porozmawiać. - On już kiedyś tu trafił.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz