- Nie będę tego jadł - rzekł Oli obrażonym tonem, odsuwając od siebie talerz.
- Nawet nie poczujesz tego brokuła - mruknął lekko sfrustrowany Leo, spoglądając na zmarszczony nosek białowłosego.
- Poczuję - odparł pewnym głosem mały ogrodnik, zakładając ręce na piersi i gniewnie wpatrując się w swoją porcję zapiekanki warzywnej.
- Trafił ci się najmniejszy na świecie kawałek brokuła - powiedział punk, unosząc brew z konsternacją, nie mogąc uwierzyć w doskonały wzrok przyjaciela, który od razu znalazł mikroskopijne, nielubiane warzywo na swoim talerzu.
- Dobrze wiesz, że nie lubię brokułów - rzekł z wyrzutem Oli, rzucając fioletowowłosemu oskarżycielskie spojrzenie, zawiedziony tak potworną zdradą, jakiej dopuścił się wyższy chłopak.
- To nie jest zdrada, Oleandrze - parsknął śmiechem Leo, przysuwając talerz z kolacją bliżej białowłosego, który założył ręce na piersi, wpatrując się w danie. - To tylko mały kawałek brokuła. Nie możesz go po prostu wyjąć? - spytał z nadzieją punk, podając małemu ogrodnikowi widelec.
- Nie mogę - odparł obrażony chłopak, wpatrując się stanowczo we fioletowowłosego. - Pani Fillies mówiła, że zdrady nie można wybaczyć ani na nią pozwalać.
- Pani Fillies chodziło chyba o inną zdradę... - mruknął lekko rozbawiony Leo, po raz kolejny przysuwając talerz w kierunku Oliego.
- Czyli o jaką? - białowłosy z zaciekawieniem spojrzał na punka, który zamrugał i niezręcznie podrapał się po karku, przeklinając nieogarnięcie życiowe chłopaka.
- Powiem ci, jak zjesz - wymamrotał z rezygnacją fioletowowłosy, nabijając na widelec kawałek marchewki. Mały ogrodnik zmarszczył nosek, zastanawiając się, czy warto będzie zjeść niedobrego brokuła dla uzyskania tej zapewne ważnej informacji, po czym prychnął cicho i z niezadowoleniem wziął sztućce, zaczynając kroić zapiekankę.
- A bardzo okropna jest taka zdrada? - spytał Oli, próbując malutkiego kawałeczka kolacji, po czym z uśmiechem wziął zapieczone z serem warzywa do ust, uznając, że smakują zaskakująco dobrze.
- Pewnie bardzo - odparł z ulgą Leo, ciesząc się w duchu, że białowłosy w końcu zaczął jeść kolację, najwidoczniej ze smakiem.
- Ktoś cię tak kiedyś zdradził? - mały ogrodnik spojrzał w zielone oczy przyjaciela, który nagle zakrztusił się kawałkiem ziemniaka i przez krótką chwilę walczył o życie, a następnie zdezorientowany zerknął na Oliego.
- Od kiedy interesujesz się moim życiem towarzyskim? - spytał zdziwiony z lekkim rumieńcem, mrugając intensywnie i dla bezpieczeństwa odkładając widelec na stół.
- A to ciekawy temat? - białowłosy oparł policzek na dłoni, bawiąc się leżącą na talerzu fasolką, precyzyjnie tnąc ją na równe fragmenty.
- Zależy jak na to spojrzeć - mruknął punk, unikając ciekawskiego wzroku małego ogrodnika. - Ale nie myśl sobie, że będę ci się zwierzał! - dodał groźnie, naburmuszony rzucając Oleandrowi sfrustrowane spojrzenie.
- Rozumiem - odparł spokojnie niższy chłopak, tracąc powoli zainteresowanie tym tematem, gdyż domyślał się, że sprawy z tym związane dotyczyły emocji i relacji międzyludzkich, które dla białowłosego nie były zbytnio zrozumiałe.
- Nie zmusisz mnie do tego - powiedział ostrzegawczo fioletowowłosy, obserwując, jak wnętrze drugiej fasolki jest dźgane widelcem przez małego ogrodnika.
- Mogę dostać dokładkę? - spytał z marchewką na buzi Oli, wyciągając talerz w stronę przyjaciela.
- Skoro nalegasz - mruknął z westchnieniem Leo, przeczesując włosy. - Był taki chłopak...
- Ale ja chcę zapiekankę... - rzekł z dezorientacją białowłosy, wskazując palcem na naczynie żaroodporne stojące koło punka.
- ...nie rozumiałem tych wierszy, ale... - mówił nieprzerwanie fioletowowłosy, od czasu do czasu wzdychając z żalem, albo krzywiąc się ze złości, podczas gdy mały ogrodnik smutno wpatrywał się w zapiekankę, ignorując monolog przyjaciela. W końcu zmarszczył nosek i sfrustrowany prychnął głośno, chcąc zwrócić na siebie uwagę Leo, jednak ten nie przejął się niezadowoleniem niższego chłopaka, kontynuując swoją wypowiedź i z czułością głaszcząc parskającego ze zdezorientowaniem jeżyka, który chwilę temu przydreptał do kuchni. Zagniewany Oli kopnął punka pod stołem w piszczel, na co ten spojrzał na niego z wyrzutem, przerywając swój monolog, a zwierzątko z głośnym, pogardliwym parsknięciem zeskoczyło na podłogę, szybko przebierając krótkimi nóżkami, by błyskawicznie opuścić pomieszczenie.
- Poproszę dokładkę - powiedział niewinnie białowłosy, po raz trzeci błagalnie wyciągając talerz w kierunku przyjaciela, który urażony nałożył mu kawałek zapiekanki, mamrocząc pod nosem.
- Nie musisz być taki brutalny - mruknął naburmuszony fioletowowłosy, przekazując naczynie w ręce szczęśliwego małego ogrodnika, który od razu przystąpił do jedzenia.
- Ale to najlepszy sposób - odparł spokojnie Oli, starannie rozkładając danie na czynniki pierwsze. Spoważniał jednak, gdy przeniósł wzrok na bandaż na uchu zielonookiego, który znów przesiąkł krwią. - Leo, musisz to pokazać jakiemuś leka... - zaczął zmartwiony, lecz nagle oboje usłyszeli energiczne pukanie do drzwi i naciskany wielokrotnie dzwonek. Punk wstał i udał się do przedpokoju, aby zobaczyć, kto tak usilnie stara się dostać do środka, a ciekawski białowłosy podążył za nim, powoli przeżuwając marchewkę.
- Hey, Ophelia! - zielonooki radośnie przywitał stojąco u drzwi dziewczynę, lecz mocno się zaniepokoił, wyczuwając, że coś martwi rudowłosą. - Co się stało? - spytał od razu, wpuszczając telekinetyczkę do domu, na co mały ogrodnik dał Ophelii cukierka, domyślając się po tonie głosu fioletowowłosego, że dziewczyna jest smutna.
- Sprawy się... pokomplikowały - odparła poważnie rudowłosa, nerwowo zaciskając dłonie na tiulu od spódniczki.
CZYTASZ
Uzdolnieni
خيال علميPsychopatyczny ogrodnik, studiujący fizykę punk i uzależniona od kawy otaku.