Leo siedział w kuchni, zastanawiając się, jakim cudem jego życie dotarło do tego momentu. Przebywał w domu uroczego mordercy, który żywił się praktycznie samym cukrem i miał obsesję na punkcie chwastów. Popijając niezręcznie sok pomarańczowy, który nalał mu Oli, zerknął dyskretnie na stojącego nieopodal gospodarza. Kurdupel wyglądał na przestraszonego, kiedy otworzył przed Leo drzwi, ale szybko mu przeszło. Co prawda nie zaprosił go do środka otwarcie, ale fioletowowłosy nie słyszał żadnych sprzeciwów, gdy wszedł mu do domu. Teraz Oli podlewał kwiatki na parapecie i w ogóle nie zwracał uwagi na Leo, jakby nie obchodziło go, że prawie obcy typ siedzi u niego w domu.
- Zero jakichkolwiek instynktów samozachowawczych - mruknął punk sam do siebie, kończąc pić sok. Nadal nie mógł wyjść z podziwu dla naiwności chłopaka, właściwie to od zawsze myślał, że tacy mordercy, którzy wymykają się policji i detektywom są niesłychanie inteligentni i sprytni, nie mówiąc już o nadludzkiej sprawności fizycznej. A tu proszę, mały ogrodnik naiwny jak przedszkolak. Leo westchnął, miał już dość tej ciszy. W końcu zamierzał wypytać Oliego o mnóstwo ważnych rzeczy, a póki co jedyne, co z niego wyciągnął to nazwa ulubionych cukierków. Wstał więc od stołu i podszedł do białowłosego.
- Więc - zaczął, niezręcznie drapiąc się po karku, nie bardzo wiedząc, jak wciągnąć go w rozmowę - Długo już tutaj mieszkasz?
Oli podskoczył lekko, nie spodziewał się, że zostanie o coś spytany. Skupił się na podlewaniu kwiatów i prawie całkowicie zapomniał o swoim gościu.
- Prawie dwa lata - odparł, odkładając czerwoną konewkę. Wyprostował się i spojrzał na fioletowowłosego. Musiał podnieść głowę do góry, gdyż jego niski wzrost mocno kontrastował z wysokim punkiem. Oczy Leo miały intensywną ciemnozieloną barwę, skojarzyły się Oliemu ze zdjęciami chloroplastów z podręcznika od biologii. Przyglądał się z zaciekawieniem tym specyficznym tęczówkom, na których widać było małe ciemniejsze plamki, gdy nagle obiekt jego obserwacji gwałtownie zamrugał lekko zawstydzony.
- Wszystko dobrze? - spytał punk, trochę zmartwiony dziwnym zachowaniem białowłosego. Miał wrażenie, że chłopak nie otrząsnął się jeszcze z bycia prawie porwanym.
- Tak - odparł Oli, zastanawiając się, czy człowiek mógłby wytwarzać chloroplasty i przeprowadzać fotosyntezę. Słysząc te poważne rozmyślania, Leo niekontrolowanie parsknął śmiechem. Białowłosy spojrzał na punka zdziwiony i dla bezpieczeństwa się lekko cofnął. Fioletowowłosy próbował zakamuflować ten nagły wybuch śmiechu udawanym kaszlem, jednak bezskutecznie.
- Powiedz mi, Oli - zaczął, kładąc dłonie na biodrach, by jakoś odwrócić uwagę chłopaka od tamtego nietaktu - Masz może jakiś pomysł, dlaczego tamten typ chciał cię porwać?
Właściwie to nie oczekiwał konkretnej odpowiedzi, ale rozważania na ten temat mogły by być dobrym pretekstem do dalszego wypytywania. Ciekawiła go zwłaszcza kwestia jego umiejętności znikania, ale miał dziwne przeczucie, że nie powinien pytać o to tak nagle i wprost. Kurdupel zamyślił się na chwilę, jednak przecząco pokręcił głową. Leo przyłożył dłoń do podbródka i zaczął rozmyślać, co powinni w tej sytuacji zrobić. Najbardziej prawdopodobnym powodem porywania Oliego była, według punka, jego zdolność, ale postanowił na jakiś czas odpuścić sobie tę kwestię, w końcu najważniejsze było teraz niedopuszczenie do ponownego spotkania z typem od toksycznej krwi, a nad motywami zbrodniarza mogą zastanowić się później.
,,Dlaczego on tak intensywnie wpatruje się w podłogę?"
Leo prychnął i spojrzał na białowłosego.
- Nie oglądam podłogi, tylko się koncentruję - rzekł, trochę agresywniej niż zamierzał. Na jego słowa Oli spojrzał na niego przestraszony i ponownie się odrobinę cofnął, będąc jednocześnie w jakimś stopniu zaciekawionym całą tą sytuacją. Pierwszy raz zdarzyło się, by ktoś odpowiedział na jego myśli. Chcąc lepiej zrozumieć, co tu zaszło, obudziły się w nim jego naukowe instynkty.
- Słyszysz moje myśli? - spytał punka, wpatrując się w niego z wyczekiwaniem. Leo jakby otrząsnął się z zamyślenia i przelotnie na niego spojrzał, uświadamiając sobie, że nierozważnie zdradził swoją wyjątkową umiejętność. Brew mu lekko drgnęła, gdy sfrustrowany próbował jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Stwierdził w końcu jednak, że to nie ma sensu i jeśli chce faktycznie pomóc Oliemu i zdobyć jego zaufanie, musi być z nim całkowicie szczery. Ostatecznie kurdupel też nie był do końca normalny, nie tylko przez wzgląd na jego prawdopodobnie uszkodzoną psychikę.
- Tak, potrafię czytać w myślach - odparł lekko zestresowany, to był pierwszy raz, gdy mówił komuś o tej zdolności, ale tak właściwie to zrobiło mu się odrobinę lżej na duszy. Nie lubił kłamać, a ukrywanie mocy przez tyle lat było dla niego trochę uciążliwe. Oli zamrugał, patrząc z fascynacją na Leo. W żadnym podręczniku nigdy nie natknął się na taki przypadek, miał szansę zbadać to nowe zjawisko i być może poznać nieznane dotąd możliwości ludzkiego mózgu. Nie może sobie pozwolić na zmarnowanie takiego niesamowitego obiektu badawczego. Głód wiedzy i naukowa pasja sprawiły, że białowłosy już całkiem zrezygnował z ewentualnego zabicia dziwnego punka, a fakt, że on wie o jego klątwie, przestał mu tak bardzo przeszkadzać. Oli pomyślał nawet o tym, że skoro Leo potrafi czytać w myślach, to może jego zdolność do znikania również może wynikać z tych samych, nieznanych na razie, powodów, na przykład rzadkich mutacji lub anomalii w funkcjonowaniu konkretnych tkanek. Rozmyślał nad tym dłuższą chwilę i przyznał w duchu, że dobrze, że nie dolał trucizny do szklanki fioletowowłosego.
Leo gwałtownie zamrugał i z niedowierzaniem spojrzał na kurdupla.
- Zamierzałeś mnie zabić? - prawie krzyknął, zapominając najwidoczniej, że Oli jako morderca prawdopodobnie będzie rozważał tę opcję. Białowłosy przekrzywił głowę, nadal pozostając ostoją spokoju.
- Oczywiście - odparł, nie okazując żadnych emocji - Byłoby to logiczne działanie.
Leo wręcz mógł poczuć chłód jego myśli, gdy Oli przywołał swoje wyrachowane przemyślenia z dzisiejszego ranka. Uświadomił sobie w końcu, że stoi przed człowiekiem, który bez wahania naprawdę zabijał, ale było coś, co zaciekawiło punka. Pewne fragmenty myśli Oliego bardzo różniły się od większości. Nawet brzmiały inaczej i charakteryzował je zupełnie inny styl. Były bardzo chaotyczne i przerażone, ale jednocześnie odnosił wrażenie, że są to swego rodzaju rozkazy lub polecenia. Zdziwiło go to, gdyż zazwyczaj, gdy udawało mu się odczytać myśli innych, były to opinie lub rozmyślania na jakiś temat, nigdy nie spotkał się z czymś takim. Władczy i gniewny wydźwięk tych myśli mocno kontrastował z chłodnymi kalkulacjami Oliego. Leo nie chciał jednak nad tym teraz rozmyślać, choć wewnętrznie wiedział, że rozwiązanie tajemnicy tych myśli byłoby bardzo pomocne i ważne w ,,naprawianiu" kurdupla. Westchnął głęboko, chcąc się trochę uspokoić i, dość niechętnie, wybaczając białowłosemu jego niedoszłą próbę zabójstwa Leo, starał się jakoś zmienić temat.
- Potrafisz stać się niewidzialny, prawda? - rzekł punk, rezygnując z bezsensownych podchodów. Wyciągnięcie od Oliego jak najwięcej informacji na jego temat było priorytetem, więc jeśli tym pytaniem narazi się białowłosemu, to trudno. Ostatecznie Leo miał nad nim sporą przewagę fizyczną i zapamięta, by nic od niego nie jeść ani nie pić. Oli zadrżał, patrząc na punka. Może i pogodził się z faktem, że jego klątwa wyszła na jaw, ale mówienie o niej nadal go mocno krępowało. Obawiał się, że nadejdzie atak, a nie chciał być widziany w tym stanie przez Leo, ani przez nikogo innego. Mimo to, kiwnął głową twierdząco. Miał nadzieję, że ten gest wystarczy i nie będzie musiał rozwijać tego tematu. Leo słyszał obawy Oliego, zmartwiły go trochę słowa ,, kolejny atak", widać chłopak naprawdę miał problemy psychiczne. Znów zrobiło mu się go żal i jakby magicznie zapomniał o swoich wcześniejszych wątpliwościach dotyczących moralności, a właściwie jej braku, u Oliego. Zignorował poczucie, że to trochę głupie i nierozważne z jego strony, żeby tak nagle zmieniać podejście do chłopaka, ale właściwie to wolał widzieć w Olim uroczego małego ogrodnika niż bezwzględnego mordercę. Postanowił więc nie drążyć tej kwestii. Białowłosy wyglądał na trochę zlęknionego, więc Leo lekko spanikowany próbował znaleźć jakiś sposób, by poprawić jego samopoczucie.
- Lubisz chwa- roślinki, zgadza się? - była to pierwsza rzecz, jaka przyszła mu do głowy. Pamiętał, z jakim zaangażowaniem Oli opowiadał mu o swojej pasji, zanim przeszedł do sadystycznego odkażania rany na ramieniu punka. Fioletowowłosy z ulgą obserwował, jak kurdupel rozpromienił się po tym pytaniu i z delikatnym słodkim uśmiechem zaczął opowiadać o jego nowej Euphorbii pulcherrimi, cokolwiek to znaczyło, bo dla Leo to brzmiało jak czarnomagiczne zaklęcie. Oli złapał nawet punka za rękę z zamiarem zaciągnięcia go do szklarni, by pokazać mu swoje ulubione kwiaty, ale w połowie drogi głośno zaburczało mu w brzuchu. Fioletowowłosy otrząsnął się z szoku po takiej niespodziewanej reakcji kurdupla i zatrzymał się. Białowłosy, chcąc nie chcąc, również zaprzestał wędrówki do szklarni. Spojrzał pytająco na Leo.
- Może coś zjesz? - rzekł punk - To niezdrowo się głodzić.
Poczuł się dziwnie pouczając Oliego, podczas gdy nawyki żywieniowe jego samego pozostawały wiele do życzenia. Białowłosy podreptał do kuchni, a fioletowowłosy, nie mając lepszego pomysłu, poszedł za nim. Oli wyciągnął z szafki paczkę cukierków i zamierzał ją otworzyć, ale Leo zabrał mu ją z rąk. Gniewnie zmarszczył nosek, nie do końca rozumiejąc sytuację, i próbował dosięgnąć Schoko-Bonsy, ale niestety punk trzymał je wysoko nad głową. Spojrzał wściekle na swojego gościa, pytając, dlaczego to zrobił.
- Cukierki są niezdrowe - zaczął Leo, starając się zabrzmieć przekonująco - Lepiej zjedz coś, co nie jest samym cukrem. Może wtedy trochę urośniesz - dodał, na co Oli ponownie zmarszczył nosek, chyba w zamyśle miało to wyglądać groźnie, ale zdaniem punka ten gest był pociesznie uroczy. Chichocząc delikatnie, odłożył cukierki do najwyższej szafki i zbliżył się do lodówki. Podczas gdy kurdupel przystawiał sobie krzesło, by sięgnąć po paczkę Schoko-Bonsów, Leo otworzył drzwiczki.
- Co to ma niby być?!
Dwa kartony soku pomarańczowego, dokładnie cztery małe marchewki i jabłko. To było jedyne, co znajdowało się w lodówce. Punk spojrzał z trwogą na gospodarza, któremu udało się dorwać do upragnionych cukierków. Oli wzruszył ramionami, odwijając pierwszego Schoko-Bonsa.
- Nie zostawię tak tego - powiedział Leo zdecydowanie - Masz jakieś pieniądze?
Białowłosy bez wahania wskazał mu szafkę po lewej stronie. Punk już nawet nie zdziwił się jego naiwnością i wziął trochę oszczędności ze słoika.
- Zaraz wrócę, nigdzie nie idź - rzekł, kierując się do wyjścia, na co Oli tylko kiwnął głową, nie zwracając zbytnio na niego uwagi i wyjmując z paczki kolejnego cukierka.
![](https://img.wattpad.com/cover/245424074-288-k274334.jpg)
CZYTASZ
Uzdolnieni
Science FictionPsychopatyczny ogrodnik, studiujący fizykę punk i uzależniona od kawy otaku.