Rozdział 6

202 9 36
                                    

Pov: Ricardo

*ŁUP*

Budzę się obudzony jakimś dźwiękiem. Rozglądam się ale jest ciemno jak lepiej nie będę mówił gdzie.

-Gabi?-zwracam się do Gabiego, ale chłopaka nie ma. Zaczynam się rozglądać po pokoju.

Nagle jakaś ciemna postać wyłania się tak jakby z pod łóżka.

-AAAAAAAAAAAA POMOCY AAAAAAAA-drę się na całe osiedle.

Przypomniało mi się, że na wieczór zostawiliśmy otwarte okno bo było duszno. Nie wiele myśląc wyskakuje przez okno.
Nie wiem co w tamtym momencie miałem w głowie.

Podczas tego wyskakiwania przypomniało mi się, że Gabi nie mieszka na parterze. Niestety było za późno.

-AAAAAAAAAAAA GABI RATUJJJ-znowu się drę.

Nagle upadam na coś miękkiego co mnie jeszcze wybiło lekko. Okazało się, że spadłem na trampolinę. Aha... to tak Garcia uciekał w nocy w wakacje aby się z nami spotkać...

-RICARDO ŻYJESZ?!-nagle z okna na górze krzyczy Gabi-ZAWAŁU PRZEZ CIEBIE DOSTANE KIEDYŚ!

-GABRIEL UCIEKAJ Z TAMTĄD, TAM SĄ ZJAWY!

-TO BYŁEM JA! SPADŁEM Z ŁÓŻKA, A JAK CHCIAŁEM SIĘ PODNIEŚĆ TO TY WYSKOCZYŁEŚ PRZEZ OKNO!-aha...Czyli to był tylko nie kto inny jak Gabriel Garcia.

-W takim razie sorry heheheh, to otworzysz mi te drzwi abym mógł wejść do domu?

-Nie, elo

Chwilę patrzę w okno w którym jeszcze przed chwilą było widać chłopaka. Czy on mi karze spać na dworzu?

-GABRIEL POŻAŁUJESZZZZ

Dalej nic. Aha. Kładę się na trampolinie i myślę co robić. Nagle widzę drzwi od strony podwórka. Podchodzę do nich i naciskam klamkę. Zamknięte. To samo z głównymi drzwiami.

-Nie no oczadzieje-szepczę.

Nagle z nieba zlatuje kołdra z poduszkami. No nie powiem lekko się wystraszyłem.

-UWAGA SKACZĘ-słyszę krzyk Garcii.

-GABI?!

-Nie kurna, ojciec Mateusz

-Ale co ty tu robisz...

-Jak to co? No będziemy żreć chipsy i plotkować a co? Nie chcesz? Popatrz jaka ładna pogoda. Niebo jest bezchmurne i świeci księżyc, wcale nie ma takiej ciemnicy. Szkoda w taką pogodę spać-tłumaczy różowo włosy.

-Ty tak zawsze uciekasz kiedy księżyc świeci?

-Of course

-Um okej ale otworzyłeś drzwi prawda?

-Po co?

-No to jak wejdziemy do środka geniuszu?

-Zostawiłem w łazience otwarte okno, nim wejdziemy

-A ty przypadkiem nie masz łazienki na górze?-pytam.

-A no tak mam... ale mam jeszcze taką małą na dole

-A okej

Siedzimy sobie i gadamy o jakiś głupotach. Jemy chipsy i jest super. Gabriel to taka moja comfort person. Uwielbiam spędzać z nim czas.

Skip time

Aktualnie leżymy obydwoje i wpatrujemy się w gwiazdy. Odpoczywamy po naszej odklejce. Chłopak patrzy na godzinę.

-Ej...Ricardo...musimy się zbierać do domu...

-Co? czemu?

-Jest w pół do piątej... Moja mama nie długo wróci i mnie zabije... I zaraz musimy wstać do szkoły...

-COOO JESZCZE CHYBA NIGDY NIE SPAŁEM DO TEJ GODZINYYY

Nagle jakieś auto wjeżdża na podwórko, na szczęście od strony ulicy. Nawiązuje kontakt wzrokowy z Gabim i już wiemy co robić. Szybko zbieramy rzeczy z trampoliny i biegniemy w stronę uchylonego okna, wskakujemy przez nie i je zamykamy. Dalej robimy speed run z biegnięcia do pokoju różowo włosego. Gabi powiedział mi, że ja mam spać u niego w łóżku, a on pójdzie spać na jego mini kanapie w pokoju. Z tego co wiem jego mama nie byłaby zadowolona, że spaliśmy razem. Sprawnie układamy się do snu.

-Jakby co to udawaj, że śpisz-mówi chłopak.

Przytakuje głową.

Leżę i próbuje zasnąć. Słyszę, że ktoś chodzi na dole, ale chyba nie zamierza do nas przyjść. Przypomniało mi się, że raz jak mama Gabiego nakryła go, że nie spał, tylko wyszedł przez okno żeby przyjść na moje urodziny, to dostał karę na spotykanie się z przyjaciółmi i na elektronikę na miesiąc. Więc wiem już skąd ta panika ze strony różowo włosego. Albo raz jak Aitor u niego nocował to zapomniał spytać mamy czy może to z tego co mi mówił Aitor to pierwsze co usłyszał po przebudzeniu to awanturę o tym, że Gabriel ma się pytać czy ktoś może u niego nocować czy nie. Jak coś żeby nie było ja miałem to zezwolenie bo wcześniej chłopak pisał do niej czy mogę nocować i o dziwo się zgodziła.

Już za dwa dni będę też tak zasypiał, tylko, że nie u Gabiego czy u siebie, tylko w Polsce...

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chyba najdłuższy rozdział w tej książce. Miło będzie jak zostawicie komentarz. Mam nadzieję, że się podoba.
Bayoo

707 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz