Rozdział 48

120 5 10
                                    

Pov: Ricardo

Spacerujemy sobie po parku i rozmawiamy o pierdołach. Wszystko fajnie co nie. Podchodzimy sobie do fontanny. Już mamy siadać na takiej małej ławce, kiedy to Gabi coś zauważa.

-Ej, Ric tam coś pływa...

-Szto?(idk jak sie to pisze xdd)

-CZY TO CAZADOR?!-krzyczy różowo włosy.

-CZY ON SIE UTOPIŁ W FONTANNIE?!-teraz ja krzyczę.

Już mamy go wyjmować kiedy to nagle za nami zaczyna grać ta oto muzyczka:

Odwracamy się, a tam Blade i Sherwind z głośnikiem. Co. Tu. Się. Dzieje. Patrzymy po sobie. Ja i Garcia spoglądamy na Aitora który zaczyna się powoli wyłaniać z wody. Ma jakieś pierścionki z automatu.

Pomocy.

-Ogłaszam was żoną i mężem. Możecie się przytulić><

Niebiesko włosy podaję nam pierścionki. Co tu się odjaniepawla?

-To kurna Di rigo od dzisiaj jesteś moją żoną

-JA?!

-A kto? Aitor?

-Dlaczego ja musze być żoną? Ty nią bądź

-Eee no chyba Cię coś boli

-Eee no chyba raczej nie

-AH TA MULOSC😍 SZCZESLIWEGO ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIEGO

-Cazador poniosło Cię. My się przyjaźnimi geniuszu

-Taaa... Wmawiaj sobie. Ja wiem lepiej.

Patrzę na Ariona i Victora. Mają chyba niezły ubaw. Ludzie się na nas patrzą jak na debili.

Nieźle nie powiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tyle. Bayoo<333

200 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz