Rozdział 42

110 5 0
                                    

Pov: Ricardo

Ogólnie mamy sukces. Wytrzymałem z Cazadorem. I kupiliśmy prezenty oczywiście. Mamy trochę czasu do 16⁰⁰. Nagle przychodzi mi powiadomienie z grupy. Victor prosi Aitora o pomoc. Według wiadomości Aitor ma iść ten stolik w MC przyszykować czy coś. Nie wiem o co chodzi ale buja.

-No to ja lecę... Tylko bez żadnego randkowania tutaj-mówi niebiesko włosy.

-Zobaczymy-odpowiada mu Garcia-Di rigo idziemy na pizze?

-Eee no spoko

Spoglądam na Aitora. Ten otworzył szeroko buzię i zrobił minę która ma chyba wyrażać zaskoczenie. Później się odwraca i udaje obrażonego.

-Taki z ciebie mąż Garcia? Jutro przyjdzie Ci pozew o rozwód

-A kiedy my mieliśmy ślub, bo sobie nie przypominam?

-W moim najlepszym śnie

Parskam pod nosem. No to fajne ma te sny...

-No chyba, że tak, ale i tak muszę Cię zmartwić. Cazador nie jesteśmy razem, przykro mi

-Mi też. Dobra nara gołąbeczki;)-mówi chłopak i odchodzi.

-Ty na serio mówiłeś z tą pizzą?-pytam tak z czystej ciekawości.

-No tak. Więc... Ykm, ykm... Riccardo di rigo czy uczynisz mi ten zaszyt i pójdziesz ze mną na pizzę?

-Mam to traktować jak zaproszenie na randkę?

-Możesz
Cococococococococococococococococococococococooooooooooooooooooooooo? Czy Gabriel Garcia mnie zaprosił na randkę? Fabuła leci z prędkością światła.

-To jak?

-Zgadzam się

-To się cieszę

Idąc w stronę pizzerii rozmawiamy o różnych rzeczach. Na przykład o tym kiedy Arion i Victor będą razem. Takie tam ✨️pierdoły✨️.
Lubię z nim gadać. Zawsze jest o czym. Śmiejemy się z głupich rzeczy, lubię widzieć, że jest szczęśliwy. Ma taki ładny uśmiech... Ymm co?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krótki i to fest, ale kij. Rozkręcamy ship🔥🔥🔥 Bayoo kochani<33

272 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz